Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2011

Szczęśliwego! Nowego! Roku!

Obraz
  Raz dwa lewa... Raz dwa lewa! lewa, lewa, lewa... I nie mylić mi tu kroku tylko raźnie; - Lewa! - mówię! Bo jaki pierwszy dzień  taki cały rok! Bardzo więc proszę przygotować zestaw naprawczy w postaci kefiru i z nastaniem jutra przystąpić do realizacji postanowień! ...i niech światło będzie w Nas wszystkich*). Niech rozjaśnia mroki i wszelkie niewiadome jakie Nowy Rok nam przyniesie. Wszystkiego najlepszego:) *) A Książę małżonek niech się w końcu i nareszcie nauczy robić zdjęcia bo na powyższym wyglądam jak zjawa;)

Dla Stasia

Obraz
To Staś. Prawda, że uroczy? A najpiękniejsze w nim jest to, że nie tylko wygląda ale naprawdę jest zadowolony z życia. Dzieci nie potrafią udawać...  Zupełnie jakby nie musiał 18 godzin na dobę być podłączonym do pompy żywieniowej (to to metalowe straszydło za nim). A to kuferek. Nie tak uroczy jak Staś, ale ... no trudno. Jeszcze pachnie lakierem. Nie jest mały. Może się w nim zmieścić ze trzy kilo cukru albo średniej wielkości kot domowy. Ostatecznie można w nim trzymać szpargały. Kochani, liczy się czas. I każda złotówka. Czasy trudne, kryzysowe ale jak to mówią w kupie siła! Więc Kupą mości blogerzy; ile kto może jeśli może... Wspomóżmy  dzielnych rodziców  Stasia w walce o jego zdrowie:) Zasady proste, jak w klasycznej aukcji. Zaczynamy od symbolicznej ZŁOTÓWKI . Licytacja obywa się pod postem, w komentarzach. KTO DA WIĘCEJ ten wpłaca kasę na podane w linku poniżej konto fundacji a w zamian otrzymuje kuferek. Zabawa trawa do 6 stycznia do 23.59. Niech będzie z Królami Trz

Sukienka

Obraz
Różnica między zwłaszczą, a Zofią Cylupą z Cybulina była zasadnicza. Zocha lubiła mocne wejścia, a zwłaszcza po długiej nieobecności. - O, Zośka! - Książę Małżonek zdziwił się na widok stojącej w drzwiach elegancko ubranej kobitki - Gdzie byłaś jak cię nie było? - Tu i ówdzie - wymijająco  odpowiedziała Zofia i  z właściwym sobie wdziękiem wtargnęła do salonu. - O, Zośka! - zareagowałam identycznie jak Książę Małżonek. Zofia wyglądała zjawiskowo. Sięgająca kolan, elegancka sukienka w kolorze szlachetnego bordo zmysłowo opinała okrągłe biodra i równie krągły biust. - Shit! - mruknęłam pod nosem. W zestawieniu z moimi wytartymi dżinsami i za dużą bluzą Zofia błyszczała jeszcze bardziej. - Co mówisz? - Że idę wstawić wodę. Bo pewnie się napijesz? - Jasne. Herbaty.

Nokia 500 - kolorowo i funkcjonalnie

Obraz
Mam nadzieję, że po świątecznym obżarstwie znajdziecie jeszcze ochotę na jedną  WZ-tkę. Małą ale za to jaką smaczną... Nokia 500 to propozycja smartfona z Symbianem, która przygotowana została z myślą o użytkownikach ceniących sobie stylowe obudowy i aplikacje społecznościowe. Czym wyróżnia się ten kompaktowy model? Nokia 500 dostępna jest w dwóch wersjach kolorystycznych (czarnej i białej), a jej unikalną cechą jest możliwość dowolnej zmiany koloru pokrywy baterii. Użytkownicy mają dzięki temu możliwość dodatkowej personalizacji telefonu i dopasowania go do własnego gustu. Co ważne, w zestawie standardowo użytkownicy utrzymują aż trzy różne pokrywy baterii. Wśród dostępnych kolorów są: różowy, żółty, niebieski, czarny i zielony. Na rynku pojawią się najprawdopodobniej kolejne warianty, w tym również z bardziej skomplikowanymi wzorami. Smartfon firmy Nokia wyposażony jest w   aparat 5 Mpix. Umożliwia on robienie bardzo przyzwoitych zdjęć, które dzięki dedykowane

Korespondencja ściśle jawna (17)

Obraz
Mówię Wam! Co ja z tym Mistrzem mam... Bo bycie Grafomanką to ciążki kawałek chleba. Z masłem. Nie jest łatwo dotrzymać kroku Mistrzowi. Toteż nawet nie próbuję. Mistrz o harmonii ja o harmonijce. Na dodatek ustnej. ... a z resztą, przeczytajcie sami. Na ALARTE !

Światełka

Obraz
Kiedy byłam mała uwielbiałam patrzeć na migające na choince światełka. Ale nie tak normalne, nudne gapienie się tylko przez pryzmat. Półprzymkniętych oczu. Kolory lampek zlewały się wtedy ze sobą tworząc kolorową mgiełkę.Taką trochę magiczną. Odrobinę tajemniczą. Za jej zasłoną pajac w czerwonym kubraczku wywijał hołubce z filigranową tancerką zawieszoną na sąsiedniej gałązce, szklana kaczuszka robiła maślane oczy do bałwanka w czarnym meloniku, a żołnierz w lśniącym mundurku pilnował żebym przedwcześnie i nie wyżerała z trudem zdobytych  cukierków. Szczęściem półprzymknięte powieki miewam do dziś. Nie tylko choinka ale i cały świat widziany z tej perspektywy traci ostrość. W zamian nabiera miękkości, ciepła i blasku. To taki rodzaj magii, nieco naiwnej, dziecięcej ale  skutecznej... Samych cudowności, świątecznej magii na co dzień, i czasu na półprzymknięcie powiek... ...I niech MOC będzie z Wami, a rachunki za prąd nie przyprawiają o zawał;) Źródło zdjęcia: http://robiezdj

Makowiec

Obraz
czyli rzecz o przyjmowaniu... - Nadworny! Łobuzie! - wydarłam się tak, że pół Wsi Nadmorskiej nie tylko  słyszało ale również  mogło  widzieć struny głosowe. Oraz wszystkie inne części aparatu krzyku. W odpowiedzi na wrzask, Nadworny wzruszył ramionami, spojrzał spod zalotnie rozwichrzonej grzywki i nadął bladą buzię. - I czego się tak nadyma co? - warknęłam z nadzieją że go nie rozsadzi. W odpowiedzi  Nadworny nadął się jeszcze bardziej a dla wzmocnienia efektu wziął się i zaciął.  Robił wszystko żeby wyglądało że na amen i bezpowrotnie. I trzeba mu przyznać, że w pierwszym momencie prawie mu uwierzyłam. - Oszukali cię, wiesz? - powiedziałam podziwiając efekty nadęcia. Tę gladkość niebywałą. I formę księżyca w pełni. Nadworny oczywiście, mimo że ciekawość go zżerała w czym i dlaczego go oszukali ani drgnął. Twardziel.

Pełnoletnia

Obraz
| ...z pamietnika psa płci babskiej. Jestem psem.  Pańcia jednak zdaje się tego nie rozumieć. Jakoś jej umyka, że zegarek mam w pecherzu; jak pełny to znaczy pora wyjść na spacer. To samo jest z kalendarzem. Nic a nic się na nim nie znam. Ani na rzadnej rzeczy która ludzka jest. No może za wyjatkiem butów. Z kilkoma z nich zawarłam że tak powiem bliższą znajomość. Niestety chyba nikomu się to nie podobało. Butom pewnie było wszytko jedno- wcześniej poszły do raju dla pogryzionych. Gorzej z pańcią, że o panu nawet wspominać się boję.

Szafa

Obraz
Uwielbiałam na nią patrzeć. Od zawsze. Od czasów kiedy byłam małym krasnoludkiem w okropnym swterku z kotkiem. Była wielka. Olbrzymia. Przytłaczająca. Tajemnicza. Fascynujaca. Ciężkie, misternie rzeźbione drzwi skrzypiałay przy otwieraniu. O pierwszej cześci babcia mówiła że to bieliźniarka. Lubiłam patrzeć jak wyjmowała z niej białą, krochmaloną pościel. Poszwy, poszewki i prześcieradła pachniały słońcem. Babci zawsze mówiła, że białe trzeba suszyć na słońcu, że trzeba krochmlić, a wcześniej płukać w takiej śmiesznej farbowanej na niebiesko wodzie. - To farbka, wiesz - mówiła dosypując szczyptę granatowego proszku do wielkiej emaliowanej michy - Jak się jej doda do zimnej wody i wypłucze to pościel nabiera blasku. To tak jakby się coś poprawiało, szlifowało, polerowało.

O Losie!

Obraz
Ludzie gadają że los jest ślepy. Nie zgadzam się. Wiem bo dziś miałam przyjemność...  Los jest wysoki, przystojny, ma zalotnie ułożoną grzywkę i pachnie górną półką z najlepszej drogrii w mieście. A głębią spojrzenią prawie granatowych oczu  czaruje. I to jak! - Ma pan ochotę na małą zabawę - zapytałam prosto z mostu. A co się będę certolić? Druga taka okazja może się prędko nie trafić. Skrzyżowania Clarka Gable i Prica Brosmana nie szlajają się po ulicy samopas. - Ale tak teraz? - Przystojniak nieco się spłoszył. I spojrzał na mnie krytycznie tymi granatowymi oczyma. Mrauuuuu...  Widać nie wygladałam groźnie bo nieco sie rozluźnił. Nawet pozę przyjął nonszalancką.

Blondynka

Obraz
- Oczywiście, że jestem stuprocentową blondynką - mawiała Marlin Monroe - Ale coś takiego, jak n a t u r a l n y blond w ogóle nie istnieje. Zresztą, mam to gdzieś.   Pewnego pochmurnego, szarego i prawie że smutnego blondynka  Mentalna  wybrała się na zakupy. Zabrała torbę, torebkę, portfelik,  córkę - Naturalną , koleżankę - Farbowaną, potarmosiła psa za uszy, wsiadła do pojazdu mechanicznego typu samochód osobowy  i wiuuuuuu... Pojechała. Ły. W sensie że one. Bo jeżeli na zakupy to nie indywidualnie. Na zakupy tylko we trzy. Wespół w zespół by zakupów żądzę móc wzmóc. Jednakowoż grzecznie. Z woli sunącego przed nimi auta oznaczonego litera "L"  zgodnie z przepisami. Dookoła jesień sroga. Bura i bezlistna. A one nic sobie z niej nie robią. Jadą, jadą i dobrze im tak. Cieszą się dniem i swoim towarzystwem. Po prostu.  Nawet ślimacze tempo "elki"  jakoś średnio im przeszkadza.

Awaria

Obraz
Jak nie urok to... awaria. I to nie jakaś tam nic  nie znacząca  dziura w skarpetce czy plama na koszulce. Awaria była  z gatunku poważnych. Tak jak tylko marsz pogrzebowy potrafi . Na szczęście obyło się bez trupów. Za to błyski w tle były, i owszem. Prolog... ... czyli zaczęło się niewinnie. Jak zwykle. - Dzisiaj cię zmienię - obiecałam durnowatej melodyjce którą dziecko typu córka ustawiło  jako dzwonek w telefonie. Moim, więc mam prawo. - To jest fajne, mamo! - przekonywała z zapałem. Tłumaczenie, że fajne to są przeboje Beatlesów czy choćby Lady Panków nie miało, nie ma i nie będzie miało sensu. Młodzież wie swoje. I chcąc zrobić dobrze wnerwia...

Korespondencja ściśle jawna (16)

Obraz
Uwaga! Achtung! Wnimanie! Wszem i wobec wiadomym się czyni, że Mistrz powrócił na Allarte łono. Nadaje z "cywila", co wcale nie znaczy, że jest bardziej lekko dla Grafomanki strawny. Ciężko jej będzie, ojojo i to jak bardzo. I szczerze mówiąc to juz jej współczuję...;) A Mistrza do Grafomanki pisanie jest TUTAJ . Uprasza sie o przeczytanie. Komentarz również mile widziany:)

Zołza na Grocholi

Obraz
- Zgaś mamie światło, bo chyba śpi - Pierworodna wydarła się ile sił w płucach. - Śpisz? Mamo? - Krzyś zapytał równie delikatnie co siostra. Nie spałam. To znaczy prawie. A właściwie to mało brakowało. Morfeusz już   trzymał mnie w silnych objęciach i ani myślał wypuszczać. Żadne wrzaski nie były w stanie odwieść go od zamiaru zawładnięcia moją podświadomością. Nie powiem, nawet próbowałam z nim walczyć. - Poradzą sobie ... - szepnął uwodzicielsko i wzmocnił uścisk. Ciche pyknięcie włącznika lampki nocnej, szuranie kapci  i wreszcie mocny akcent na zakończenie dnia w postaci trzaśnięcia drzwiami -  to ostatnie co słyszałam. Potem już było tylko dobrze i jeszcze lepiej.

Jerozolimskie morze

Obraz
Gdyby kobieta pod tytułem Viola Wein nie istniała to... należałoby ją wymyślić. Nie jestem tylko pewna czy egzemplarz wymyślony byłby tak doskonały jak oryginał. Szczęściem Viola istnieje. Jest. Żyje. I pisze. Przejmująco, bez zbędnych ozdobników nic nie wnoszących do treści, bez popadania w euforię, bez wzbudzania poczucia winy. Po prostu pięknie.