Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Router

Obraz
Z powodu gdyż  jestem w gorącej wodzie kąpaną furiatkę pogniewałam kilka osób. To że znanych mi jedynie z kontaktów telefonicznych jest jakby mniej bolesne ale wcale nie mniej istotne. A wszystko przez pogodę która nie dopisała. Gdyby tylko było tak jak zapowiadali... Zziębnięty Nadworny wpadł z impetem  do salonu. Prosto z tarasu. - Brrrrrrrrr - zatrząsł się wymownie  i natychmiast skierował się w stronę buzujących w kominku bukowych polan. Nie zareagowałam. Nie tylko dlatego że sam sobie są winni, on i Książę Małżonek. Przede wszystkim temu że wzięli i uwierzyli przesympatycznie wyglądającej mulatce w kusej kiecce. Mówiła że pogoda będzie nas rozpieszczać i że mamy uważać na słońce, bo o poparzenia nie trudno. A nawet o udar! Przygotowali się więc jak należy; grill doczyszczony, zakupione mięcho w przyprawach utopione, piwo schłodzone. I teraz nie wiem; czy Metereologom coś jednak nie pykło (przynajmniej w okolicach Wsi Nadmorskiej) czy tam na górze ktoś się na ans uwziął. W Pol

O banku, fuzji i jej ekscelencji szarej gęsi

Obraz
Zofia z Cybulina ma konstrukcję prostą, tylko odrobinę skomplikowaną. Komplikacja jest jednak niezwykle prosta do przewidzenia, a co za tym idzie do ominięcia względnie wyeliminowania w tak zwanym trakcie. Wystarczy nie wchodzić Cylupie w drogę. - No nareszcie! - Zofia  ryknęła do słuchawki. Na szczęście zdążyłam w porę odsunąć ją na bezpieczną dla bębenków odległość. - Czego? - odryknęłam uprzejmie mimo wściekłości. Po pierwsze oderwała mnie od przyszywania arcy ważnej łaty na łacie  umiejscowionej na spodnich potomka płci męskiej który za punkt honoru stawia sobie żeby nie mieć w repertuarze całej lub choćby względnie całej części garderoby. Poza tym; czepia się. No bo jakie "nareszcie" skoro odebrałam już po szóstym odegraniu przez orkiestrę typu symfonicznego super przeboju o wiośnie miłościwie nam panującej. Co to, już sobie posłuchać nie można?

Strategia cz.2

Na kilka dni przed śmiercią ciotka zjawiła się u nich w towarzystwie adwokata. Nie poznali jej. Nic dziwnego. Nie utrzymywali kontaktów od lat.Wyniszczona wstrętnym raczyskiem kobieta w niczym nie przypominała pamiętanej z jakiejś prehistorycznej rodzinnej uroczystości eleganckiej i roześmianej blondynki. Jej włosy straciły połysk, oczy blask, a cera z promiennej stała się ziemista. - Podpisz - ciotka przemówiła głosem drżącym. - Proszę podpisać - zachęcił adwokat - to nie żart. Żart? Dobre sobie. Żart! Nawet Ewce, racjonalistce nie przyszło do głowy żartowanie ze śmierci. - Jutro musisz iść się zameldować. Pamiętaj! Jutro! To były ostatnie słowa ciotki. Następnego dnia, kiedy zgodnie z sugestią poszła się zameldować w już swoim mieszkaniu chciała ją odwiedzić. W windzie minęła się z sanitariuszami którzy zabierali ją do szpitala. Morfina działa narkotycznie. Pozwalała  na uśmiechanie się do wspomnień.

Strategia

Ewka Gwizd była prosta. W sensie psychiki. To oczywiście nieprawda, ale takie robiła wrażenie.  Gwoli ścisłości; wrażenie w pełni kontrolowane, oparte na jak najbardziej przemyślanej  strategii, którą kiedyś tam, w epoce obowiązkowych juniorków opracowała, wdrożyła i stosuje z powodzeniem do dziś.  Już  w podstawówce zauważyła zależność; proste jest dobre a skomplikowane złe. Wcześniej po prostu wierzyła na słowo. Jak matka uśmiechała się szeroko i w jej jasnych, nieco wyblakłych oczach widać było pojedyncze iskierki, znaczyło że jest cacy. Kiedy groźnie marszczyła brwi od razu wiedziała że jest be. Dobrze- źle, cacy- be. Odkrycie, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chce być kojarzony ze źle, że człowiek względnie normalny wybiera dobrze, nawet wbrew sobie było swego rodzaju punktem zwrotnym i przyczynkiem do powstania owej strategii. Jej genialność  polegała na prostocie. Ludzie nie lubią jak ktoś jest zbyt skomplikowany. Czasami udają, że ich to interesuje, że zachwycają się czyjąś z

Naszyjnik

Obraz
Chiałabym wam pokazaś coś. Właściwie to powinnam napisać COŚ.  Nie tylko jako przedmiot ale też jako zjawisko. Niestety. A było to tak... Pewnego dnia, będzie ze 4 niedziele, a ściślej piątki temu, wróciłam do domu i stwierdziłam absolutnie zadziwiający i co więcej zaskakujący brak czegoś. Konkretnie to dwóch laptopów z przyległościami, ładowarki do telefonu i aparatu fotograficznego. Zjawisko tym bardziej dziwne, że o braku wyżej wymienionych zorientowałam się po jakiś 2 godzinach bycia w domu. Kiedy to już dokładnie zdążyłam zatrzeć wszelkie ślady bytności na moim terytorium  intruza. Policja się sprawiła. Komputery odzyskałam za kilka dni. O aparacie niestety słuch wszelki zaginął i dlatego też niestety nie mogę wam pokazać jak ślicznie prezentuje się na mła ten oto naszyjnik z muszlą który otrzymałam w darze od Anabel. A wygląda zjawiskowo! Dzięki Anabell. Źródło zdjęcia: blog Anabell

Wino

Obraz
Osobista posiada Yorka i w razie potrzeby nie zawaha sie go użyć. Powszechnie albowiem wiadomo, że York psem obronnym jest. On szuka zaczepki a Osobista z racji z chwilą zakupu czworonoga powziętych   zobowiązań niejako musi go bronić... - Nie wiedziałam - powiedziała i zamarła. Na krótko. Zmartwychwstała po mniej więcej kilku sekundach. No może kilkunastu. W każdym razie nie zdążyłam przybrać żałobnej miny, a co dopiero szat - Mogę ci jakoś pomóc? - zapytała troskliwie. I współczująco. - Jak chcesz możesz skopać ogródek - odpowiedziałam przytomnie. Osobista na takie dictum wzruszyła ramionami. Zdziwić mnie to raczej nie zdziwiło, ani ociupinkę. Osobista albowiem fanką prac ogródkowych nigdy nie była i nie ma najmniejszych przesłanek ku temu, żeby jej z wiekiem awersja do grabi i łopatki przeszła.

Fantazja ...

Obraz
... jest od tego , że by bawić się! Na całego! Seks z prawowitym współmałżonkiem lub legalnym narzeczonym? Nuda. W łóżku? Nuda do kwadratu. Ale od czego wyobraźnia! Tą właśnie Polacy wykazują się coraz częściej o czym radośnie donoszą media. A tym bardziej radośnie im fantazje seksualne śmielsze i bardziej zadziwiające. Na poczatek lajcik. Poczciwa winda o igraszkach w której fantazjowały pokolenia poprzednie odeszła do lamusa. Teraz na topie, proszę szanownego towarzystwa, jest seks w nieco nowocześniejszym środku przemieszczania się, czyli w  metrze. Albo przynajmniej fantazjowanie o takowym. Seksie, nie metrze.

Próżnia

Obraz
   Świat nie wierzy łzom i nie lubi próżni. Nie on jeden. W tej kwestii natura, polityka, kultura, rynek (nawet czarny), portfel, kieliszek... nikt, dosłownie nikt jej nie lubi. Tej próżni. A najbardziej to chyba media. O tak. media próżni wręcz nie znoszą. Z powodu chociażby takiego że próżnia nie znosi jajek. Złotych. Ani żadnych innych. Ryszard Herbatnik Lubicz powoli odchodzi w zapomnienie. O Hance ucichło. Pora na nowych bohaterów. Najlepiej kontrowersyjnych, wzbudzających emocje. Im bardziej skrajne tym lepiej. Media szukały, szperały, węszyły aż znalazły. Kandydatki na gwiazdy idealne.

Szkoda Ryśka...

Obraz
Kumple Balcerka* pewnie by tak powiedzieli , bo -  Dobry był herbatnik... Kto nam teraz będzie przypominał że trzeba umyć rączki? Ja już wiem kto, ale nie powiem. To znaczy powiem jutro. No góra pojutrze;D A tym czasam zapraszam na Allarte:) *) Balcerek to taki gostek zamieszkały w Warszawie przy ulicy Alternatywy 4. Krażą słuchy, że zmienił aders i nazwisko. Mieszka teraz w Grabinie i nazywa się Mostowiak. Podejrzana sprawa...;D Źródło zdjęcia: http://www.students.pl/kultura/details/59625/Kiedy-umrze-Rysiek-z-Klanu

Skandal

Obraz
Wróciłam. Zrobiłam pranie, przewietrzyłam kota, podlałam roślinność doniczkową. Standard. Kiedy niewidziana od kilku dni codzienność wreszcie ucichła pomyślałam o moim leżącym odłogiem blogu. Usiadłam więc z zamiarem napisania czegoś optymistycznego. I pewnie bym w końcu coś wysmażyła, mniej lub troszkę bardziej przyzwoitego  gdyby nie Osobista, która wpadła. Z sobie tylko właściwym impetem. - To jest skandal! - ryknęła. Przetłumaczyłam to jako "dzień" - Oraz granda! - dodała zamiast kończącego zwyczajowe powitanie "dobry". Ludzie nienawykli do niecodziennych zachowań Osobistej pewnie byliby zdziwieni. Ja zdziwiona nie byłam. Może tylko troszkę zaintrygowana. Odrobinę ciekawa. Ledwie co zainteresowana. - A cóż to... - zaczęłam i nie skończyłam. Znak zapytania zawisł w powietrzu. Nie na długo jednak. Osobista machnęła językiem i rozwiała wszelkie wątpliwości. - W sensie że ze świętami to granda i skandalu kupa! Co nie?

Wesołych!

Obraz
Bez względu na to czym dla Was będą nadchodzące dni; czasem przeżyć religijnych,  wolnym od pracy czy po prostu kolejnym dłuższym weekendem, życzę wam spokoju, radości i odpoczynku od widma nieobecnej emerytury i  blond grzywki Katarzyny W. Bądźcie dobrej myśli. Przecież  Tusk nikomu nie da czapki z głowy strącić! Donald? W życiu! To najbardziej obiecujący polityk w naszym kraju, a kto wie, może i na świecie! Jeszcze nikt przed nim tyle ludziom  nie naobiecywał! A Katarzyna? A co ona mnie obchodzi! Niech wam będzie świątecznie, jajecznie, wiosennie, beztrosko. Wesołego jajka, udanego weekendu czy czego tam sobie szanowne państwo winszuje:) PeeS. Znikam... Tych którzy się ucieszyli muszę zmartwić. Nie na zawsze. Zamelduję się po świętach:) Źródło zdjęcia; http://www.wva-vvrs.pl/jajka.html

Czekoladka

Obraz
Szkoda, że nie można zapomnieć. Tak po prostu. Jak w komputerze; kliknąć, zresetować, usunąć z dysku. Na zawsze. Zatrzeć wszelkie ślady. Przestać myśleć. Rozpamiętywać. Analizować. Jeszcze lepiej  byłoby dostać receptę na syrop zapomnienia. Zwyczajnie. Pierwsza dawka osnułaby jedynie  mgłą. Ledwie widoczną. Po  drugiej  wszystko by znikało. Powoli, bez gwałtownych ruchów, skutecznie. Wspomnienia mają smak, zapach, kształt. Wywołują dreszcze i bezsenność. Na sen można coś wziąć. Jedna mała pigułka i odlot w niebyt. Mały, farmaceutyczny cud niepamięci. Na krótkie godziny można zapomnieć  smak wypitej razem kawy,  klopsików w pomidorach, podłych  lodów w przydrożnym barze. Nie były smaczne ale oddalały to co nieuniknione. Zapomnieć dotyk. I zapach. W nocy pamięć odpoczywała.  W dzień trzeba było nadrabiać miną. Wieczór za to, ten dopiero potrafił dręczyć. Torturował  sadystycznie; ulubioną filiżanką, fotelem, krzesłem w kuchni.. Wszędzie czaiło się coś co przypominało. Niepozorne strasz

Palma

Obraz
Mam w głowie dziurę albo coś. Nadworny za to ma radar. Dziwnym zbiegiem okoliczności pojawia się zawsze kiedy otwieram paczkę świeżutkiej, pachnącej Kolumbią kawy, albo spadam... - Dzieńdoberek - mruknął niezbyt radośnie. Pewnie dlatego, że uprzejmy młody człowiek z którym mijał się w drzwiach wziął i go wyręczył zamykając drzwi cicho i kulturalnie. To ten brak możliwości pierdutnięcia tak na niego wpłynął. - Z podwójnym cukrem? - pytanie było z gatunku retorycznych. Nadworny nawet gdybym mu zaproponowała potrójny, a nawet poczwórny, nie odmówiłby. Taki z niego słodki facio. Piliśmy w milczeniu. W sensie, że nie rozmawialiśmy bo tak w ogóle to z radia i owszem, sączyła się muzyczka i to całkiem przyjemna dla ucha. Ja rozmyślałam o swojej dziurze w głowie. Albo czymś. Nadworny natomiast prawdopodobnie nie myślał o niczym. Mężczyźni tak już dziwnie mają, że potrafią wyłączyć myślenie i mieć święty niczym niezmącony spokój. Szczęśliwcy.