Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2012

Uffff...

Obraz
Nie tylko dzień ale i wieczór miał się ku końcowi. W kominku wesoło z polana na polano przeskakiwały pomarańczowe ogniki. W oknach odbijały się światełka choinki. Z kubkiem herbaty z imbirem siedziałam w fotelu i delektowałam się ciszą. Nawet rozmyślałam sobie o tym i owym żeby tak zupełnie po próżnicy nie siedzieć. Sielanka jednym słowem. Aż tu nagle... Bach! Bum! Sruuuu! - Ufffffff ... - usłyszałam mocno sugestywne, poprzedzone sapnięciem westchnienie. Że nie można głośno wzdychać? Można... Nastrój prysł, a chwilę samotności diabli pod postacią pluszowego misia wzięli. A niech to! Przez chwile miałam ochotę się ukryć. Potem postanowiłam udawać że ja to nie ja i że wcale mnie tam nie ma. - Co robisz? - Kubuś ani myślał dać się nabrać. - W zasadzie nic... - Znaczy się, że kombinujesz.

Chcecie wierzcie...

Obraz
...chcecie nie wierzcie. Ja wierzę. Że tuż za rogiem stoją sobie Anioł z Bogiem. Stoją, przytupują, przestępują z nogi na nogę - bo zimno,   obserwują i spełniają. Marzenia... Warto je mieć. Tak samo jak warto uwierzyć w to że jeśli nawet ci dwaj zagapią się to i tak nic straconego. Wystarczy wziąć sprawy w swoje ręce:) Z okazji zbliżających się świąt życzę Wam marzeń. Żebyście je mieli i żeby się spełniały.

Skontrum

Obraz
Udało się! - pomyślałam zapadając w miękki fotel. Nie wiem jakim cudem, ale się udało. Dotrzeć do domu. Pewnie  spięłam się mocno w sobie, wzięłam się w garść, wsiadłam do auta i po prostu dojechałam. A gdzie tu cud? No właśnie w tym... Że dałam radę  się spiąć, wziąć, wsiąść i dojechać. Po całym dniu ciężkiej harówy to wyczyn nie lada i nie tyle oklaski co jakaś ciepła strawa choćby w postaci herbaty należy mi się jak psu micha! - Pić... - jęknęłam błagalnie w stronę kuchni. Jakieś światło się w niej świeciło, a to pozwalało na przyjęcie domniemania, że ktoś tam urzęduje. Odpowiedziała mi jeno zmywarka piszcząc żałośnie. Nie ma dziwne. Pewnie od rana tak sobie piszczy i nic. Nikt się nie zlitował i nie wyjął z niej wypucowanej na błysk zawartości. Nade mną też nikt się nie chciał zlitować. Raptem wszystkich wymiotło. Wszystkich oprócz Kubusia.  Gapił się na mnie plastikowymi oczkami z fotela obok. Gapił się i milczał. Milczał i gapił. Jednocześnie, nie naprzemiennie. I raczej ni

A na Mikołaja....

Obraz
...oprócz ulubionych czekoladek dostałam dwie piątki z egzaminów i  informację. Taką: "Decyzja jeszcze nie zapadła ale wszystko jest już przesądzone". To było danie główne. Na deser, czyli niejako na osłodę dodano, że ani nam ani dzieciom nic się nie stanie. W sensie, że krzywda. Może bym i w ten lukier uwierzyła gdybym nie znała realiów i zapędów jaśnie nam w ciemnogrodzie panujących notabli. I to zarówno lokalnych jak i tych na wyższym szczeblu. W tłumaczeniu z urzędniczego na nasze znaczy to ni mniej ni więcej tylko tyle, że od września zasilę  grono bezrobotnych. Czego sobie ani nikomu z moich kolegów i koleżanek z pracy nie życzę.  Że to nie koncert życzeń? Wiem. I dlatego  będzie co ma być... PeeS. Sorry wielkie al nie miałam ostatnio ani czasu ani nastroju na blogowanie. Czytałam komentarze i  posty na waszych blogach, niestety energii na pisanie już nie stykło.