Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2011

Wyróżnienie

Obraz
Jeszcze się taki nie narodził co by nie lubił być doceniony. A jak podwójnie to już ho-ho-ho! Wielka , większa i największa radocha:) Powyższy obrazek otrzymałam od  Majki   krakowskiej fotografki, od Stardust zamorskiej gwiazdy słowa pisanego i pikantnego i od Gosi - matki polki od Selera;) Dzięki dziewczyny. Nie ma nic za darmo jednak. W zamian trzeba podporządkować się pewnym zasadom  towarzyszącym nagrodzie. Czyli: * Podziękować osobie przyznającej nagrodę * Umieścić na swoim blogu link do bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie. * Umieścić na swym blogu odznaczenie. * Wyznaczyć 10 blogów, którym przyznaje się nagrodę i podać link do tych blogów. * Powiadomić w komentarzu osoby, którym przyznaje się nagrodę Nie mogę i nie chcę wybierać 10 blogów (nawet fakt, że w zaistniałej sytuacji mogłabym wybrać 30, ale i to mnie nie zadowala). Dlatego bardzo proszę plisssssssss... Baczność! Na prawo patrz! Wzrokiem szukamy rubryczki "czytam" i "ściśle tajne"

Para mieszana (6)

Obraz
- Tak mamo. Nie mamo. Wszystko w porządku. Nie, po prostu jestem zmęczona. Tak, cały dzień mi się zeszło. Wiem, że długo. Mogłam, ale nie chciałam. Tak, zadzwonię jutro. Dobrej nocy - Ewa odłożyła słuchawkę . Wiedziała, że to się na tym nie skończy. Zaraz będzie kolejny telefon i te niekończące się wymówki i pytania. Dlaczego tyle pracujesz? A kim jest zleceniodawca? Tyle razy mówiłam, że powinnaś przejąć po mnie pensjonat, ale ty oczywiście musisz być mądrzejsza. A jak samochód? Jadłaś obiad? Pamiętaj żeby wyrzucić śmieci. Myśl, żeby wyłączyć telefon odrzuciła natychmiast.. Nie zdobyła się nawet na to, żeby niby zupełnie przypadkowo źle odłożyć słuchawkę. Nie wiadomo jak taka niesubordynacja by się skończyła. Bardzo możliwe, że po godzinie nieodbierania, do drzwi zapukała by ekipa karetki pogotowia, a strażacy zaglądali by przez okno. Mamę stać na wszystko. Ewa poszła do łazienki. Szybki prysznic powinien pomóc pozbyć się zmęczenia. I zmyje te wszystkie głupie myśli, które dopadły j

Modelka i Purkrapek

Obraz
Jak nie można się spotkać w realu to zawsze można wybrać inny market. Takie Tesco na ten przykład sprawdzi się równie dobrze. Jeśli nie bardzo jest z kim to też żaden problem. Wystarczy zalogować się na jednym z wielu portali randkowych, które we współczesnym świecie pełnią rolę dawno zapomnianych swatek i... czekać. A nóż widelec Modelce Modiego, wybitnej specjalistce od "Szarlotki z ogryzków" Purkrapek się trafi. I będzie wesoło. Internetowe romanse to już w zasadzie nic nowego. Zdarzają się często, częściej, a może nawet są bardziej popularne niż realne. Nic dziwnego -  świat wirtualny  nas osacza coraz bardziej. Wkracza w każdą dziedzinę życia. W sieci robimy zakupy,  komunikujemy się, czytamy książki i gazety, nawet telewizja jest internetowa, to czemu nie romans? Jeśli w  dodatku udany to nic tylko o tym poczytać. Bohaterowie to dwoje życiowych bankrutów; ona kobieta po przejściach, on mężczyzna z przeszłością. Oboje wychodząc z założenia że kupił nie kupił, po przymi

Amator?

Obraz
Nie jest prawdą, że wszyscy fachowcy pojechali zarabiać w Euro za nic sobie mając poczciwą złotówkę. Niektórzy zostali i teraz są rozerwani. Na pana stolarza, co mi miał zrobić szafę czekałam długo. Zjawił się po kilkunastu telefonach i interwencji sił sprzymierzonych w postaci znajomej mojej znajomej, która jest znajomą dobrego znajomego pana stolarza. Zdarzyło się dawno. Bo jak już raz mi się szafa co ma wszystkie szafy pod sobą zamarzyła to nie popuściłam łatwo. Fachowiec przybył w glorii brzęczącego w kieszeni telefonu. Denerwująca muzyczka ustawiona jako dzwonek, wdzierała się w uszy i nie pozwalała myśleć racjonalnie. Panu najwyraźniej też, bo bezceremonialnie odrzuciło połączenie. Wyciągnął z kieszeni profesjonalną miarkę, otworzył wielki kajet który przytaszczył ze sobą i popatrzył na mnie uważnie zza oprawionych w czarne oprawki szkieł grubych jak denka od butelek - To gdzie ta szafa? Ma być? – zapytał rozglądając się czujnie po domu. Rzeczowy facet, nie ma co. Nawe

Mistrz i Grafomanka (10)

Obraz
Z powodów różnych, łącznie z galopującą sklerozą, z którą prawdopodobnie nawet bilobil sobie nie poradzi, dopiero dziś podaję (jak na tacy) kolejny list z cyklu korespondencji ściśle jawnej. Mistrz się odezwał, a Grafomanka dopiero  szykuje odpowiedź. A tym czasem, (nie)borem, (nie)lasem, tylko prościutka internetową ścieżką zapraszam do poczytania co tam Miszczu nabredziło o ataku niebieskiego poniedziałku ...?

Para mieszana (5)

Obraz
Najgorsza w takich sytuacjach jest niezręczna cisza. Nie ma jeszcze zamówionej kawy. Nie można udawać, że właśnie zainteresował cię wzór wygrawerowany na łyżeczce, albo kontemplować kształt filiżanki, czy też bez reszty skupić się na liczeniu kostek wsypywanego do filiżanki cukru. Wypada coś powiedzieć. Tylko co? O czym rozmawiać z kimś, kogo się nie zna? Kogo poznało się przez przypadek zatrzaśnięcia kluczyków? Pewnie, że tematów jest od groma. Można o pogodzie pogadać, że do bani, o Żydach, że wszystko przez nich, o sytuacji na bliskim wschodzie, o głodujących dzieciach w Etiopii, o polityce. Tylko, że ktoś musi zacząć. Skoro nikt się nie kwapi, to nie pozostaje nic innego, jak poczekać na kelnerkę, wypić szybko tę nieszczęsna kawę i ewakuować się każdy w swoim kierunku. - Gadułą to ty nie jesteś - Tomek „odważnie” przerwał ciszę - E... to znaczy Pani nie jest, chciałem powiedzieć. Guzik tam. Właśnie tak chciał powiedzieć. Tyle, że trzeba się trzymać czasami stereotypów. To ona, ja

Lubię pisać...

Obraz
Nigdy nie miałam dobrych stopni w szkole. Nie były najgorsze ale i nie najlepsze. Przyczyna była prosta; nigdy mi specjalnie na tym nie zależało. Na szczęście mama podzielała mój pogląd na te sprawy twierdząc, że nie ocena, a to co ma się w głowie się liczy. Najgorzej było z polskiego. Tylko cud i wewnętrzny miód ratowały mnie przed poprawkami  albo zgoła brakiem promocji. Orzeszków w to nie mieszajmy. Powody były dwa. Po pierwsze wrodzona dysleksja. Niestety w czasach kiedy chodziłam do szkoły coś takiego nie było w modzie. Nikt dysleksji nie diagnozował, a w nomenklaturze pedagogicznej nazywano ją po prostu lenistwem , żeby nie powiedzieć tępotą. Tępa Zołza nie miała lekkiego życia. Pisowni niektórych wyrazów uczyłam się na pamięć. Pewnie dzięki temu potrafię wiernie odtworzyć  dialogi ze sklepu, autobusu czy damskiej toalety (łącznie z intonacją głosu rozmówców). Taki dajmy na to wyraz "który", prosty mogłoby się wydawać, nauczyłam się pisać bezbłędnie dopiero jak musia

Para mieszana (4)

Obraz
Najbliższa apteka była bardzo daleko. To nieprawda, ale Tomek zastanawiał się właśnie co powiedzieć Jacuńskiej. Bo tego, że zapyta dlaczego tak długo, to był pewien jak dwa razy dwa. Po drodze spotkał szwagra. Byłego. Brat Moniki może nie był szczególnie nieszczęśliwy z powodu ich rozstania, ale zawsze im się dobrze gadało. No to poszli sobie do pubu. Na chwilę. Chwila zmieniła się w godzinkę. Pewnie trwałaby dłużej, ale do Marka zadzwoniła żona z zapytaniem uprzejmym, co się dzieje z ziemniakami, które miał kupić na obiad. Na babskie widzimisię nic nie można poradzić. Musieli się rozstać. Wracając do domu Tomek wstąpił jeszcze do marketu. W lodówce miał tylko światło i kilka pierogów od Jacuńskiej. Zakupy musiały być skromne. Bardzo skromne. Dopóki nie znajdzie pracy, musi się ograniczać. W praktyce oznacza to tyle, że kupować należy nie to na co się ma ochotę, a to, na co w portfelu kasy. Kasy malutko, więc wiadomo – dolna półka. Przez obrotowe drzwi korporacyjnego marketu, Tomek

Kocham świat

Obraz
- A Tobie Zołzo, już podziękujemy - powiedziała szanowna kapituła konkursu na bloga roku i poszła sprawdzać "Wielkie dziesiątki". Ja też dziękuję. Wszystkim razem i każdemu z osobna. - za wsparcie, - za kciuki, - za maile, - za ciepłe myśli, - i za esemesy naturalnie:) DOBRZE ŻE JESTEŚCIE!!! Dla Was, jedna z najpiękniejszych piosenek z tekstem... Głosowanie, a tym samym II etap konkursu na bloga roku jest już historią. - Nic to! - mruknęła Zołza wzorem Wielkiego-Małego Rycerza, otrzepała tyłek z piasku po bolesnym upadku, odetchnęła z ulgą i poszła robić swoje.  Bo to trzeba wnioski wyciągnąć, iść po rozum do głowy, strawy jakowejś dzieciakom uwarzyć,  posta na bloga skrobnąć, kurze zetrzeć i kotu miski napełnić;) ...w sumie 19 miejsce to i tak jest sukces:)

Para mieszana (3)

Obraz
Taksówka z piskiem zajechała pod wskazany adres. Ufff, zdążyła. Szybkie spojrzenie we wsteczne lusterko – Ok. Nie jest najgorzej. Bywało lepiej, ale nie ma co wymagać cudów. - Poczekać na panią? - zapytał taksówkarz. - Nie, dziękuję, trochę mi się tutaj zejdzie. Ewa, rozejrzała się po podwórku. Krytycznym wzrokiem oceniła byle jaką altanę, postawioną w zupełnie nieodpowiednim miejscu, koszmarne meble, które stały na tarasie i absolutnie bezgustną latarnię przy wejściu. Latarnia pasowała do całości, jak kwiatek do kożucha. - Jeśli dom jest taki sam, to czeka mnie sporo roboty. - pomyślała i zdecydowanym ruchem nacisnęła guziczek domofonu. W biznesie trzeba być zdecydowanym. Inaczej niczego się nie osiągnie. Ewa, jeśli nawet czasami nie była do końca zdecydowana, to po prostu udawała, że jest. Raz tylko dała się przyłapać klientowi na wahaniu. I nie dostała zalecenia. Od tamtej pory trzyma się zasady. I dobrze na tym wychodzi. - No co jest? - spojrzała na zegarek. - Nie spóźniłam

Fale

Obraz
Kiedy byłam mała, lwią część czasu spędzałam na trzepaku. Wisząc głową w dół za punkt honoru stawiałam sobie zjedzenie wszystkich rozumów. Logiczne to było, rozum miał spływać gdzie jego miejsce i fałdować korę. Nic z tego jednak nie wyszło. Pewnie przez program nauczania źle skonstruowany. Bo weź tu człowieku płci przedszkolnej z fizyką nieobeznany nic a nic, zrozum działanie fal... - Co było wczoraj u ciebie na dobranoc? - zapytałam kumpelę z którą merdałam nogami na trzepaku. - Bolek i Lolek - odpowiedziała i sprytnie spadła na pupę. - Niemo... - zaczęłam i skończyłam już z głowa w pozycji na nietoperza - ...żliwe! Kłamiesz! - Naprawdę - Małgośka, bynajmniej nie głupia i nie z Saskiej Kępy zapewniła żarliwie bijąc się pięścią w  pierś płaską i cherlawą. - Słuchaj no! - powiedziałam zaczepnie - U ciebie nie mogło być wczoraj Bolka i Lolka, bo byli u mnie! W moim telewizorze. Kapewu? - A wcale że nie! - przed kompromitującym rozryczeniem się uratowało ją tylko to, że w ramach p

Krzyżówka

Wcale nie muszę, ale bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo... chcę się pochwalić! Czegoś takiego jeszcze nie było! w historii blogów. A jeśli nawet to nie dotyczyło mnie:) To się nazywa; jazda bez trzymanki na ptaku marki indyk. A trzeba wam wiedzieć, że takie ptaszydło w sweterku w łowickie wzorki, hamburgerami karmione jest tylko jedno na świecie! A zresztą zobaczcie sami... czym się chcę pochwalić:) Rozwiążcie krzyżówkę i zróbcie to co Euzebiusz. Albo zlećcie komuś kto jeszcze tego nie zrobił:) PeeS I co? Fajowe nie? :)

Para mieszana (2)

Obraz
Tomek snuł się ulicami miasta. Znał tu każdy kamień i dziurę w jezdni. Urodził się w Szczecinie. Tu skończył podstawówkę, liceum i zaczął studia. Szczerze mówiąc to już miał dość. Tego miasta, brudnego i wiecznie pędzącego, sąsiadów, którzy patrzyli na niego z wyrzutem, tej swojej nędznej egzystencji. Trzeba coś zmienić. Tak dalej być nie może – pomyślał. Wiśta wio! Łatwo powiedzieć, trudniej wprowadzić w czyn. Bo ani pomysłu ani perspektyw finansowych na jego realizację. Gdzie te czasy kiedy, jego płodny umysł wyrzucał z siebie nieskończoną ilość fantastycznych pomysłów? Fakt, czasami były nawet bardziej niż  fantastyczne. Mistrzowie powieści fantasy, to by mu mogli buty czyścić. Niestety nikt nie rozumiał jego fenomenu. I nowatorstwa. Dziś nawet Tomek, śmieje się na samo wspomnienie pomysłów które kiedyś produkował na skalę niemalże przemysłową.Tylko, że z tego śmiechu, pieniędzy nie przybywa. Te, które zaoszczędziła mama, zaczynają się kończyć. Jej śmierć była dla Tomka

Kontrola

Obraz
Jestem niemal pewna, że Zofia w prostej linii pochodzi od rzymskich Furii. Wyrysowanie drzewa genealogicznego rodu Cylupów z Cybulina poczta Kurowo Wielkie byłoby  wyzwaniem niebagatelnym. Wszak dokopanie się do mitycznych przodków Zofii to mordercza robota... Wzorem mitologicznych krewnych po kądzieli, Zofia wdarła się niczym burza. Wyglądała groźnie. Zmarszczone czoło, zaciśnięte usta, zwichrzona misterna konstrukcja na głowie i rozchylone poły czerwonego płaszcza nie wróżyły niczego dobrego. - Co się gapisz? - zapytała zaczepnie. - Ja? - zapytałam idiotycznie  ale na wszelki wypadek rozejrzałam się czujnie w poszukiwaniu osób trzecich w tym przypadku niepożądanych. - No a kto? - wysyczała wściekle robiąc kolejną rundkę wokół regału z nowościami. Stare przysłowie pszczół mówi, żeby nie drażnić lawa. Zamilkłam więc przezornie. Lwica natomiast nadal przemierzała niezbyt rozległą przestrzeń tupiąc przy tym złowrogo obcasami. - Kontrolę miałam - wypaliła wściekle. I pomasze

Para mieszana (1)

Obraz
Zaczęłam dawno, wstępem . Teraz kolejne części:) To się nazywa pech gigant. Normalni ludzie, jak już mają jakiegoś giganta to na imię ma Kac i pojawia się po mocno zakrapianej imprezce. A po drugie to myślą, o tym co robią zamiast o bzdetach. I nie zatrzaskują sobie kluczyków w aucie. Zwłaszcza jak są jakieś, bagatela, 150 kilometrów od domu. Zachciało się bułki to teraz jest klops. Problem nie byłby problemem, albo byłby zaledwie problemikiem, gdyby była u siebie. Wsiadła by w autobus. Albo po taksówkę by zadzwoniła i już. Kilka minut i była by w domu. Kołobrzeg to nie metropolia i wszędzie jest blisko. Właściwie, to można się nawet bez samochodu obejść. W sypialni w trzeciej szufladzie od góry, w zielonym pudełku po niemowlęcych bucikach, leżały zapasowe kluczyki. "Poukładane rzeczy, poukładane życie" – tak zawsze mówiła mama. - Masz bałagan na półkach, to jak chcesz zapanować nad swoimi sprawami? Ewa dbała o ten porządek. Bluzeczki poukładane w kosteczkę i pod kolor. Maj

Randka

Obraz
Dom spał snem sprawiedliwego. Należało mu się. Po całym dniu biegania, stukania i bezustannych wrzasków cisza jest bezcenna. Otulona błękitnym szlafroczkiem Zołza zasiadła przed komputerem. To był jej czas na buszowanie po odmętach sieci. Przeglądarka automatycznie otworzyła najczęściej używane internetowe ścieżki. - Marta odpowiedziała na pytania dotyczące użytkownika Zołza - przeczytała wiadomość doręczoną przez wirtualnego listonosza. Na fajsie pojawiła się ostatnio durnowata aplikacja z równie idiotycznymi pytaniami. Mniejsza o nią. O to czy głupia czy jak zwykle. Jedno pytanie w niej zawarte ; Czy ona poszłaby na randkę po to, by zrobić komuś przyjemność? - otworzyło zakurzoną szufladkę ze wspomnieniami.  Są takie dni i wydarzenia, które nie wiedzieć czemu zapadaj w pamięć.Wiją sobie w niej gniazdko i przypominają się w najmniej oczekiwanym momencie ... Działo się to w czasach kiedy to pewna Jowita szokowała nie tylko trudnym do wymówienia nazwiskiem (kiedyś język, dziś

Sprawa się rypła

Obraz
Z Nadwornym jest jak z ciotką. Tą przysłowiową. Bo gdyby ona miała wąsy to by była wujkiem, a gdyby Nadworny nie pierdutnął z rozmachem drzwiami przy wchodzeniu to by nie był sobą. Czasami mam wrażenie, owo pierdutnięcie euforyczne jest kwintesencją jego nadworności. Na szczęście wrażenie jest chwilowe i zdarza się niezwykle rzadko. Szyby w oknach wyglądały na zadowolone. Z rozmachem zamknięte drzwi strząchnęły z nich resztki porannych łez. A skoro one, to i ja nie mam nic przeciwko. Wszak przyzwyczajona jestem. I do huku nawykła. - Ty chyba masz jakiś problem - powiedziałam jak już dopełniliśmy rytuału powitania. Nadworny wytarł resztki szminki z policzka i w sposób wielce znaczący uniósł prawą brew ku górze. W tłumaczeniu na język ludzki miało to oznaczać ni mniej ni więcej tylko; - Czego się czepiasz kobieto? - Ja? Ależ ja się nie czepiam - odpowiedziałam na niezadane pytanie i sobie poszłam. Kawy wszak gościowi wypadało zaparzyć. Bo nie dość że zziębnięty to jeszcze z całą pe

Pierścionek

Obraz
Pierwszy raz "na zawsze" zakocham się w przedszkolu. Miał na imię Robert i robił absolutnie fantastyczne babki z piasku, do których  podwalam herbatkę z błota. Miłość nie przetrwała próby czasu i zakończyła się wraz z pierwszym dzwonkiem w podstawówce.Wtedy to nastała era Piotrka... Mój syn przeżywa teraz podobne sercowe rozterki. I tam to dopiera są "Śluby panieńskie czyli galimatias w krótkich majteczkach"! - Mamo! Klara się we mnie zakochała! -  Młody przyleciał z radosną wieścią. Uśmiech szeroki jak Oka po chwili jednak znikł z twarzy. Jego miejsce zastąpiła wywinięta w dół podkówka. - To chyba dobrze nie? - zapytałam  z pewną taką ostrożnością. - No - przyznał i jeszcze mocniej wygiął podkowę - Tylko że nie mam pierścionka. taki problem to nie problem. Pierścionków ci u nas dostatek. Z oczkami w każdym kolorze tęczy. Nie byłam tylko pewna czy pierścionek jest dobrym pomysłem. - Może lepiej naszyjnik? - zapytałam. Wyciągnęłam z pudełka przepiękną kolię kt

Faceci są straszni cz.3

Obraz
Jeśli to w ogóle możliwe,  panna Viki z toalety wróciła jeszcze piękniejsza. Anna popatrzyła na nią z perspektywy wycieranej szklanki. W jej odbiciu nie była już taka idealna. Rysy twarzy rozmazywały się, a wykrzywiony nos nie nadawał charakteru. Po opuszczeniu szklanki, perspektywa przestała istnieć. Viki wracała do swojego perfekcyjnego wyglądu. Z groteskowej panny z krzywym nosem na powrót stawała się niemal  wierną repliką laleczki Barbie. Nie każda kobieta umie tak dobrze wyglądać. A ona to robi jakby niechcący, mimochodem. Chwilę mościła się na niezbyt wygodnym stołku. - Na czym to ja skończyłam? - zapytała rzeczowo i podrapała się po uroczym, tylko lekko upudrowanym nosku. - Na staniku - Ance wyrwało się - To znaczy na tym że jechałaś a one zasłaniały. - Aaaaa, no - Viktoria przytaknęła, wypiła solidnego łyka i... zakrztusiła się. Chwilę trwało zanim doszła do siebie. Zrobiła przy tym teatr, którego nie powstydziłaby się żadna zawodowa aktorka. Gdyby w lokalu byli