Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2012

Jestem!

Obraz
Powroty Wróciłam. I nawet nie bolało za bardzo. To wracanie.  Ot po prostu; było i się skończyło. Bo wszystko się kiedyś kończy. Jedno prędzej, inne trochę zwleka. Normalka. Zresztą, ile można szczytować!?  Tydzień, no góra półtora i nam ludziom z nizin zaczyna ta huśtawka pod tytułem górka dołek dawać się solidnie we znaki. Zaczynamy czuć w nogach każdy, nawet najkrótszy spacerek  i tęsknić do swoich wygodnych równin, do poruszania się po nich bez zadyszki. Wróciłam, do swojego łóżka, jakże wygodnego, do swoich czterech ścian, jeśli nawet nie luksusowych to przecież własnych, do kota leniucha, do  kuchni, ulubionego kubka, herbaty ze świeżą miętą, do zepsutego na amen pieca, który koniecznie trzeba wymienić ale nie ma za co, do zarośniętego ogródka, do nieskoszonej trawy, krecich kopczyków tu i tam, do bloga zaniedbanego i do Was, blogoludzie:) Słodko jest wracać do siebie.

Wiuuuuuuuuuuu!

Obraz
Jedziemy sobie. W świat. Niezbyt odległy. Ledwie kilka godzin po krajowych drogach. Damy radę! Wszak my w bojach zaprawieni. A skoro; - walizki spakowane (ciekawe czego zapomniałam;) - kanapki zrobione, - kocyki, podusie i inne akcesoria na nocne podróże czekają w aucie. - roślinność domowa podlana, - kuweta ogarnięta, - mieszkanie też jako tako, - alarm zaraz załączę, - psa typu Wena pod pachę - i wiuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Jutro rano powiem dzień dobry górom i pani u której wynajęliśmy kwaterę. Komu w drogę temu szerokości, przyczepności i bak do pełna!  PeeS. I wcale się nie zarzekam że przez tydzień nie zajrzę !

Sadysta

Obraz
- Jakeś ty tam wpadł, Kłapouch? - spytał Królik wycierając go do sucha chusteczką do nosa Prosiaczka. - Ktoś mnie WYBRYKNĄŁ. *) - Ciebie też? - wtrąciłam swoje trzy grosze nieświadoma tego jaką lawinę pytań wywołam. Cztery pary szklanych oczu spojrzało na mnie z uwagą. O przepraszam. Trzy. Kłapouchy wydawał się bardziej zajęty własną, jakże w tej chwili żałosną osobą. Nieznośna, brzęcząca w uszach  cisza dokuczała chyba nie tylko mnie. - Co to znaczy, że ciebie też? - zapytał w końcu Kubuś przerywając tę przedłużającą się chwilę konsternacji. - Dokładnie to co powiedziałam - odburknęłam trochę mało grzecznie.  Jakoś nie miałam ochoty na tłumaczenie co, jak, dlaczego i po co.

Pierwsza dama

Obraz
Z cyklu wakacyjne lektury...;) Za oceanem, gdzieś na drugiej półkuli, dokładnie nie wiadomo; w nowoczesnym apartamentowcu, w domku na przedmieściach czy zaszyty w leśnej głuszy żyje mężczyzna. Raczej niebanalny. Zdecydowanie kreatywny. O szerokich horyzontach. I jeszcze szerszych zainteresowaniach. Nie znam go osobiście ale taki właśnie musi być człowiek spod którego palców wyszła powieść tak niesamowicie przemyślana, doskonale skonstruowana, z bardzo dobrymi dialogami, wielowątkowa. Ten człowiek to David Baldacci. A książka nosi tytuł "Pierwsza dama". Jak sugeruje sam tytuł jest to historia opisująca burzliwe dzieje prezydenckiej pary. W układzie prezydent i jego żona pozornie nie ma żadnych zgrzytów. Rodzina jak z obrazka. Modelowa. On trzęsie światem, ona oględnie mówiąc stara się. Nie wypaść z obiegu, nie dopuścić do wpadki, zatuszować to co ewentualnie, mimo przygotowań i ostrożności nie wyszło. I właśnie o to tuszowanie się rozchodzi. Zanim najważniejsi ludzie w A

Jutro zaczyna się dziś

Mały początek większej całości. Będzie coś z tego? Mam na imię Antek i jestem prorokiem. W każdym razie mam przeczucia. Od razu wiedziałem, że coś się święci. Nie wiedziałem tylko dokładnie co. Pozornie wszystko było w jak najlepszym porządku. Coś jednak wisiało w powietrzu. I nie były to skarpetki dyndające na  jednej odnodze pajęczego żyrandola w moim to znaczy w naszym, bo niestety miałem sublokatorkę, pokoju.  To  właśnie owo tajemnicze coś czułem. Całym moim długim, 14-letnim ciałem. No i proszę, nie myliłem się, mamy  rewolucję. A zaczęło się tak niewinnie. Najpierw tata stracił pracę. Nie martwił się tym za bardzo. Mówił, że wszystko będzie super i ekstra i że tylko patrzeć jak będą się o niego dobijali  bo przecież takiego specjalisty od ułamków, procentów, logarytmów i innych matematycznych łamigłówek to że świecą szukać i że jakby chciał to by drugą enigmę skonstruował tyle, że mu się nie chce, bo po co skoro już jest a żadna wojna - odpukać - się nie szykuje. Mama, która

Pomocy!

Obraz
... bo mnie już płetwy opadają Niech mi ktoś mądry, może bardziej doświadczony albo z większym dystansem do świata wytłumaczy jak to jest możliwe, że ktoś, dajmy na to taki przeciętny z pozoru siedmiolatek płci chłopskiej, w sumie nie głupi; a) zna po kolei i na wyrywki nazwy wszystkich miesięcy. Również po angielsku. b) bezbłędnie dodaje i odejmuje w zakresie 100, c) potrafi wymienić bez najmniejszego zająknięcia skład naszej drużyny narodowej na  minione już mistrzostwa Europy. d) na pamięć zna wszystkich bohaterów Star Wars, łącznie z funkcja jaką pełnili i w której części filmu się pojawili, e) opanował jakże trudną sztukę mówienia włączać zamiast włanczać... ... a mimo to nijak, mimo próśb, gróźb, wielokrotnego  poprawiania nie jest w stanie zapamiętać że mówi się poszedłem, a nie poszłem. Nawet jeśli było blisko! Jak już wspominałam płetwy mi do kolan opadły. Jeśli więc ktoś ma pomysł, lub też jest w posiadaniu skutecznego narzędzia oduczającego tego złego nawyku bardzo prosz

Malina

Obraz
Albin Malina nie przyjechał. A tak czekałam. Zostawiłam mu na krzaku kilka dojrzałych owoców. Wcale nie przez zołzią złośliwość tylko dla uczczenia jego przybycia.  Trudno. W końcu miał być tylko namiastką. Substytutem. Produktem zastępczym mającym skrócić, a kto wie czy nie uprzyjemnić czasu oczekiwania na Malinę. Tego prawdziwego chociaż nie z krwi i kości. Ten Malina, tak długo oczekiwany jest wytworem wyobraźni; bujnej, niezwykłej, magicznej, nieco ekscentrycznej, czasami frywolnej, często nostalgicznej, czasami złośliwej. Nic dziwnego skoro ta wyobraźnia, podobnie zresztą jak i sam Malina jest własnością równie niezwykłej, magicznej, nieco ekscentrycznej, czasami frywolnej, często nostalgicznej, niekiedy złośliwej Małgosi Południak . Malina Wczorajszy wieczór spędziłam w towarzystwie autorki, noc w objęciach Maliny. Z zaczarowanym Maliną w zaczarowanym tomiku z zaczarowanymi ilustracjami. Warto było nie spać. Malina jest piękny normalnością. Piękny bo nie jest bez skazy. Wa

Łamaga

Obraz
... na dodatek z głową w chmurach. - Zasadzka - rzekła Sowa - jest to coś w rodzaju przykrej niespodzianki. - Tak samo bywa czasami z Posadzką - rzekł Puchatek. *) - Jaaaaaaaaaasne... - mruknęłam. Nie dlatego, że miała do powiedzenia coś w temacie posadzkowych zasadzek tylko tak po prostu. Bo czasami wypada wtrącić cokolwiek do rozmowy. Najlepiej właśnie takie słowa klucz typu; jasne, dokładnie, aha. Trzy pary plastikowych oczu spojrzało na mnie ze zdziwieniem. - Myślałem, że śpisz - powiedział Puchatek z pewną taką niewiarą. Zupełnie jakby pokładał w wątpliwość własne słowa. - No co ty! - zaprzeczyłam gorliwie. Sam fakt podziwiania chmurek na niebie przez na wpół przymknięte oczy nie świadczył przecież o tym, że śpię! Co najwyżej myślę o niebieskich migdałach. Rozmarzam się. Snuję plany. A raczej przypuszczenia. - Spoko - Królik udobruchał mnie swoim ulubionym słówkiem. - No właśnie, spoko - poparł go Kubuś i za chwilę dodał z entuzjazmem - To opowiedz jak to było! Po dłuż

Wszyscy święci...

Obraz
...balują w niebie... Źródło zdjęcia http://www.facebook.com/photo.php?fbid=4431031415197&set=a.1408565255432.2058525.1271462121&type=1&theater

Terrorysta

Obraz
To nie mogło się skończyć inaczej jak katastrofą. W sensie osobistym i bardzo subiektywnym ale jednak. Umęczony dniem zasnął ledwie przyłożył głowę do poduszki. Coś koło 20 było. Za wcześnie! Tak sobie pomyślałam, nieco złowieszczo i jak się okazało miałam rację. - Jestem głodny! -  ktoś, nie byle kto tylko syn rodzony ukochany, ryknął mi prosto do ucha. Zaspanego. - Słyszysz? Mamoooooooooooooo! Jestem głodny! Zrób mi coś, ale szybko! Wobec takiego dictum i wyjącej jak do pożaru syreny nad głową należało zwlec się z łóżka. Nie patrząc na zegarek wyszłam z sypialni. Pierwszy szok nastąpił w kuchni. Już nie szarówa ale słońce jeszcze nisko. Jak nic siódma - pomyślałam wściekle i z hukiem otworzyłam chlebak. - Co chcesz? - mruknęłam starając się ukryć złość. - Bułeczkę z nutellą - zaświergotał radośnie mały terrorysta - I herbatkę. Może być miętowa. Rozsiadł się przy stole i czekał postukując małymi pluchami w przykryty obrusopodobną ceratą blat dębowego stołu. Tak wiem, profanac

Schematy

Obraz
Jeśli ktoś kiedyś wypracował sobie przepis na sukces to brnie w niego nie bacząc przewidywanie. Przeczytałam w swoim życiu wiele powieści; mniej lub bardziej porywających. Mam na koncie romanse, powieści obyczajowe, thrillery, sensacje. Nie wszyscy, ale spora część autorów pisze według utartego schematu. Dotyczy to nie tylko romansów kiedy to z góry wiadomo, że jak on i ona  się poznali to mimo najrozmaitszych kolei losów i przeszkód jakie stawiają przed nimi autorzy w końcu kiedyś będzie happy end. Niemal identycznie jest w przypadku powieści sensacyjnych. Męskich? U Cusslera zawsze jest woda, duuuużo wody. I sporo brawury. Oraz historia jaką znają tylko pasjonaci. Trup oczywiście ściele się gęsto i broczy krwią zarówno tą sprawiedliwą jak i zbójecką.