Powietrze...

...jakieś jesiennowonne się zrobiło. I na dodatek jabłko mi z drzewa spadło. Były trzy. Dokładnie policzone i zaewidencjonowane. Jedno postanowiło spaść. Szkoda. I to podwójna. Raz, że tego niedojrzałego żal, a dwa to to, że się akurat pod tym drzewem nie usadowiłam. By mi może na głowę spadło. I bym sobie była drugim Newtonem Izaakiem... I może bym jakieś prawo albo inne twierdzenie wymyśliła. Mogłabym wtedy mieć w nosie i gwizdać koncertowo...
A tak, trzeba rękawki zakasać i do kuchni.
Kucharz & company już wyjechany. Ostał się po nich ino w kuchni zapach, ręcznik porzucony i but z gatunku trampki w kolorze wściekłej pomarańczy. But niestety sztuk raz.
Wobec powyższego się zamykam i zmykam. Wracam do przyziemności krokiem statecznej matrony. Dzieciom trzeba strawy jakowejś nagotować...

Komentarze

  1. Bardzo mnie interesuje co masz w nosie i na co gwiżdżesz koncertowo;)
    Pozdrawiam weekendowo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się skąd ty na to wszystko bierzesz czas. Swoja droga to pytanie poprzednika też mnie nurtuje. To na co gwiżdżesz i co masz w nosie?
    Pozdrawiam. Z.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego czego się doliczyłem, to zostały jeszcze dwa jabłka, więc wciąż masz szanse zostać Newtonem ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Panowie! W temacie gwizdania i mania w nosie wypowiedziałam się w pości dzisiejszym;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, jesień już w powietrzu się wyczuta, powoli liście żółkną i chłodniej się robi.
    A mnie jest szkoda lata...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz