O donosach...

Na jednym z blogów przeczytałam bardzo sympatyczną i ciepłą notkę, o cioci Janinie i jej książce kucharskiej...
Przypomniało mi się, że niedawno porządkując papiery po moim ojcu, znalazłam teczkę z ...donosami. Takimi jeszcze z czasów głębokiego PRL-u. Donosy nigdy, przez ojca nie wykorzystane, ale zbierane. Właściwie nie wiem po co. Może dla upamiętnienia czasów? A może dla mnie, żebym poczytała jak kiedyś wyglądała rzeczywistość? Inna sprawa, że teraz wiem po kim odziedziczyłam to "zbieractwo".
Wracając do donosów to, oprócz takich typowych, że Kowalski bił żonę wczoraj między "Dziennikiem" a "Kobrą" albo, że Nowak nie opuścił deski od sedesu mimo wyraźnej instrukcji umieszczonej "nad", znalazłam też taki:

Iksiński z Igrekowską, tą lafiryndą, siedzieli w kiblu. Pili wódkę, zakanszlali ogórkami i uprawiali czyny lubieżne....

No comments... ;)


PeeS.... Link do notki o Cioci Janinie? Proszszszsz....

Komentarze

  1. Pili wódkę, zakanszali ogórkami i uprawiali czyny lubieże... dla mnie to romantyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany! Ale zestaw. Wódka, ogórki i czyny:D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ty to bierzesz? Historyjka fajna, tylko mało apetyczna z tym kiblem. Rozumiem, że mam zajrzeć do tego blog? Idę więc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dyplomatycznie ujęte ;)
    Czy oprócz zbieractwa odziedziczyłaś także "podglądactwo"
    hihih

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy mogło tak być ,że X i Y uprawiali te czyny lubieżne przy użyciu owych ogórków ?No sodomia i gomoria w tym PRL-u....hehe:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie mieli X i Y ten donosik to pewnie z zazdrości był pisany :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Maura...
    To ja chyba nie chcę wiedzieć co nie jest dla Ciebie nieromantyczne:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Artek...
    Smak wódki chyba ma niwelować inne doznania :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosia...
    Zbierał to co do niego wpłynęło...:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale, że w kiblu i, że zakanszali ...cudne;-))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nika...
    Ty zbereźnico jedna:D Ale odpowiem: Nie mam bladego pojęcia. O tym donos nie traktował :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Seba... Nie wiem czy fajnie. Czyny lubieżne w kiblu??

    OdpowiedzUsuń
  13. Ma się te myśli z lekka kosmate.Ale jeśli to były ogórki korniszone lub małosolne to sobie nie wyobrażam by można je było inaczej wykorzystać jak li i jedynie konsumpcyjnie.Marnotrawienie ,nawet lubieżnie, takiej pychoty godne potępienia jest.cmoki:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anna ... Mamy paradoks. Z jednej strony cudne, a z drugiej beee... i fuj ;)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Nika ... ty kosmata Zbereźnico! Ale powiem ci że w celach lubieżnych to bym tej pyszoty odżałowała:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam Cię Nivejko "u Ciebie w domu". Widzę, że Panie mają jakiś szał ogórkowy;-) MOże jakiegoś przepisu trza na te sprawy??? No nie wiem, czy chcecie na małosolne, czy kwaszone... hmm?

    OdpowiedzUsuń
  17. Buttefrly... Madame:) Rozochociły je czyny lubieżne;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz