Zapisz pani!
Nikt nie jest bardziej dorosły i przystosowany do życia niż trzynastolatek. Nikt też nie jest tak mądry , mądrością życiową i wiedzą nabytą, jak człowiek marki żołnierz zawodowy.
Trzynastolatek - wiadomo, myśli że jak przeczyta Kamasutrę to już wie wszystko o życiu. Ten jest jednak jeszcze do naprawienia. Gorzej z wojskowym.
Przechlapane na całej linii.
Stara wojskowa doktryna głosi, że w armii nie ma nic niemożliwego. Na rozkaz to nawet hełm można na drugą stronę odwrócić. A co dopiero udzielić rady kobiecie w potrzebie...
Miałam sprawę to zadzwoniłam. Do takiego jednego, mundurowego.
Obiecywał, zaobrączkowanemu, kiedy ten wyjeżdżał sobie na wojnę, że się będzie opiekował. Służył radą i pomocą w razie "W".
Właśnie miał się przydać. I wywiązać ze składanych obietnic.
- Dzień dobry - przywitałam się milusio. Przedstawiłam. I z miejsca wyłuszczyłam (cóż za nieprzyjemny czasownik:) sprawę. Że mieszkanie, adres, administracja i inne takie, mało istotne dla sprawy rzeczy.
- Aha. Rozumiem. No to trzeba zrobić tak: najpierw to trzeba pojechać do personalnej. Albo nie najpierw trzeba napisać i ... Może pani sobie zapisze co trzeba dobrze?
Pewnie że dobrze. Co nie ba być dobrze- pomyślałam i posłusznie podreptałam po jakiś kajet i długopis.
- No mam. Może pan mówić dalej.
- Dobra. To tak. Najpierw to trzeba napisać pismo. Zapisała pani?
- Zapisałam.
- Super. No a potem je wydrukować. Zapisała pani?
- Co?
- No że wydrukować.
- A tak. Wyyyyyyydruuuuukoooooowaaać. Zapisałam.
- No! I dopiero teraz (strasznie mocno zaakcentował wyraz dopiero) do personalnej. Zapisała?
- Zapisała.
- A kancelaria to jest ...
- Wiem gdzie jest - przerwałam mu , bo już mi się zapisywać nie chciało.
- A to dobrze. A jak już tam podbiją to wtedy do tego mieszkania, albo do administracji trzeba pojechać. No! Zapomniałbym. Mają być 4 pieczątki. Za zgodność, herbowa, datownik i imienna. Zapisała pani?
- Oczywiście . Cztery pieczątki.
- Taaaa... co to tam jeszcze? - zastanowił się
- No że do administracji - przypomniałam usłużnie.
- A właśnie. A administracja to jest na Reymonta. Pani zapisze. Re, Y, My, O, Ny, Ty, A. - przeliterował mi i jeszcze powtórzył na wypadek gdybym nie usłyszała dobrze - Reymonta. Taki pisarz. To się pisze przez "Y" nie przez "J" jak mówię. Zapisała?
- Tak jest! Przez "Y". Zapisała....
Zanim doszliśmy do sedna, czyli czy nadal reflektuje na moje stare lokum, "zapisywałam" jeszcze kilka razy....
Z autopsji wiem, że z wojakiem się nie dyskutuje tylko;
- słucha co ma do powiedzenia, bo on ma zawsze rację,
- jak nie ma racji, patrz wyżej,
- nawet jak tej racji nie ma to się przytakuje,
- i robi swoje...
... no chyba, że jakimś cudem naprawdę ma rację.
Źródło zdjecia w sieci
Trzynastolatek - wiadomo, myśli że jak przeczyta Kamasutrę to już wie wszystko o życiu. Ten jest jednak jeszcze do naprawienia. Gorzej z wojskowym.
Przechlapane na całej linii.
Stara wojskowa doktryna głosi, że w armii nie ma nic niemożliwego. Na rozkaz to nawet hełm można na drugą stronę odwrócić. A co dopiero udzielić rady kobiecie w potrzebie...
Miałam sprawę to zadzwoniłam. Do takiego jednego, mundurowego.
Obiecywał, zaobrączkowanemu, kiedy ten wyjeżdżał sobie na wojnę, że się będzie opiekował. Służył radą i pomocą w razie "W".
Właśnie miał się przydać. I wywiązać ze składanych obietnic.
- Dzień dobry - przywitałam się milusio. Przedstawiłam. I z miejsca wyłuszczyłam (cóż za nieprzyjemny czasownik:) sprawę. Że mieszkanie, adres, administracja i inne takie, mało istotne dla sprawy rzeczy.
- Aha. Rozumiem. No to trzeba zrobić tak: najpierw to trzeba pojechać do personalnej. Albo nie najpierw trzeba napisać i ... Może pani sobie zapisze co trzeba dobrze?
Pewnie że dobrze. Co nie ba być dobrze- pomyślałam i posłusznie podreptałam po jakiś kajet i długopis.
- No mam. Może pan mówić dalej.
- Dobra. To tak. Najpierw to trzeba napisać pismo. Zapisała pani?
- Zapisałam.
- Super. No a potem je wydrukować. Zapisała pani?
- Co?
- No że wydrukować.
- A tak. Wyyyyyyydruuuuukoooooowaaać. Zapisałam.
- No! I dopiero teraz (strasznie mocno zaakcentował wyraz dopiero) do personalnej. Zapisała?
- Zapisała.
- A kancelaria to jest ...
- Wiem gdzie jest - przerwałam mu , bo już mi się zapisywać nie chciało.
- A to dobrze. A jak już tam podbiją to wtedy do tego mieszkania, albo do administracji trzeba pojechać. No! Zapomniałbym. Mają być 4 pieczątki. Za zgodność, herbowa, datownik i imienna. Zapisała pani?
- Oczywiście . Cztery pieczątki.
- Taaaa... co to tam jeszcze? - zastanowił się
- No że do administracji - przypomniałam usłużnie.
- A właśnie. A administracja to jest na Reymonta. Pani zapisze. Re, Y, My, O, Ny, Ty, A. - przeliterował mi i jeszcze powtórzył na wypadek gdybym nie usłyszała dobrze - Reymonta. Taki pisarz. To się pisze przez "Y" nie przez "J" jak mówię. Zapisała?
- Tak jest! Przez "Y". Zapisała....
Zanim doszliśmy do sedna, czyli czy nadal reflektuje na moje stare lokum, "zapisywałam" jeszcze kilka razy....
Z autopsji wiem, że z wojakiem się nie dyskutuje tylko;
- słucha co ma do powiedzenia, bo on ma zawsze rację,
- jak nie ma racji, patrz wyżej,
- nawet jak tej racji nie ma to się przytakuje,
- i robi swoje...
... no chyba, że jakimś cudem naprawdę ma rację.
Źródło zdjecia w sieci
Ty się ciesz, że nie kazał Ci fonetycznie zapisać, tego Y ...nie daj Bóg, przez jedno Y nie trafiłabyś do tej administracji;-))))
OdpowiedzUsuńFakt. Właśnie odkryłaś, że ludzkie z niego panisko! Się ulitował :D
OdpowiedzUsuń...oprócz tego tutaj....piszesz zawodowo???....cudne masz piórko....:)......
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy wiedział co ten pisarz, ReYmont, napisał:-))).
OdpowiedzUsuńMajaK...
OdpowiedzUsuńAmatorszczyzna jeno...:)))
Ida ...
Wiesz, wolałam nie pytać, na wypadek wykładu o literaturze. Może bym musiała jeszcze notować...:D
moja kumpela niedawno została wojskową i jeszcze jej taka bańka nie uderzyła ;) ale kto wie, może bycie dowódcą plutonu też z czasem naznacza przypadłością "JA mam rację" ;)
OdpowiedzUsuńTo jakiś szczególny zakuty trep
OdpowiedzUsuńtestu na inteligencję by chyba jednak nie przeszedł!
Masz szczęście, że to nie był trzynastoletni żołnierz ;)
OdpowiedzUsuńDidżejka ...
OdpowiedzUsuńNie no ! Nie generalizujmy:D
Może ci których znam to tylko niechlubne przykłady:D
Poza tym, to "stara gwardia". Nowi idą z duchem czasu :D
Margo ...
Ale jak się Reymont pisze wiedział!!!;)
Magenta ...
Chyba polecę do kościoła i jakąś świeczkę dziękczynną zapalę... w tej intencji:D
Kochana, pewnie miał napisane na wizytówce i literował, hehe
OdpowiedzUsuńno dobrze, test zdałby w połowie :)
Z wojskowych to lubię tylko Czterech Pancernych :)
OdpowiedzUsuńi co "przydl" sie "wywiazal" sie z obietnic? czy tylko reka bolala od zapisywania ? :))))))
OdpowiedzUsuńDobrze że zapisałaś.
OdpowiedzUsuńJeszcze byś się pomuliła i co wtedy?
pomyliła - oczywiście.
OdpowiedzUsuńLiterki na klawiaturze są tak blisko siebie ... ;)
Kryste!!!!!!!!!! Skond sie takie cuda bierom?? Jak on tego Reymonta literowal siedem razy, to ja bym zosawila telefon wlaczony na stole pojechala do niego i mu sprawila lomot przy kolejnym Ry E Y My O Ny Ty A :)) Tak tylko dla wlasnej przyjemnosci bym to zrobila:))
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest zołzik.Te wojaki to trudne chłopaki do życia w stadle.Znam tego przykłady.No chyba ,że przyjmą iż dowódcą w rodzinie jest kobieta ,żona i matka.Wtedy rozkaz jest rozkaz i ordnung muss sein.Gorzej jak On dowodzi ,a rodzina to tylko podkomendni.:)cmoki:)
OdpowiedzUsuńCIERPLIWOŚĆ TWOJA kontrolowana, bo wysłuchałaś, zanotowałaś, a potem.... na blog:) Armia Kobiet jest jeszcze gorsza:))))))))))) (LEPSZA)
OdpowiedzUsuńMaura ...
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze kapitana Klossa lubię:D
Gillviva ...
Przydał sie. Jak trzeba było tobołki wnieść :D
Gosia ...
To taka wojskowa "skrupulatność " :D
Stardust ...
Oj, bo ty to wyrywna jesteś:D A ja wysłucham, a i tak zrobię po swojemu :D
Nika...
Chyba nie sadzisz, że pozwoliłbym, żeby mną ktoś rządził co? Mniemać to on sobie może, a jak jest to i tak wszyscy wiedzą :D
Hloden...
Rozmowa kontrolowana, cierpliwość też... A tak naprawdę to strasznie mnie to bawiło, że on mnie jak garkotłuka traktuje :D
Witam :)
OdpowiedzUsuńw takim razie już wiem, że moja mama byla w poprzednim życiu wojskowym! I to do cholery wysokopostawionym jakims... Baaaaaaaaaaaardzo wysoko :)
Pozdrowienia :)
No wisz zołzo jedna! nawet mi do głowizny nie przyszło:)
OdpowiedzUsuńNikuś... Grunt to odpowiednia strategia...:)
OdpowiedzUsuńStrategia i ruchy taktyczne to podstawa ...w wojskowości:)
OdpowiedzUsuńTa z tym wysłuchiwaniem i robieniem po swojemu to się wie mistrzuniu :)))
OdpowiedzUsuńOczywiście Nikuś, a my jako "dowódcy" tylko... rządzimy, ale tak żeby sam rządzony myślał że on tak z własnej i nieprzymuszonej te gary szoruje :D
OdpowiedzUsuńCzarny Ptak ...
No, wiesz... zapytać o rade zawsze mogę, prawda? A co potem zrobię, to już insza inszość:D
Łomatko! Najgorzej to dyskutować z wojakiem :)
OdpowiedzUsuńNajgorzej, że uważają kobietę za jeszcze gorszy gatunek niż najniższy stopniem, jak wynika z przytoczonego dialogu :))
I dzięki! :)) Ty wiesz. Już jestem w miarę w sosie.
Iw... a ja mam ta na co dzień :D
OdpowiedzUsuńPeeS. Cieszę się, że lepiej :)))
Haha...ja się czasem zachowuję jak ten wojak, szczególnie w urzędach. Chcą czy nie to literuję swoje imię, bo mnie szlag trafia jak muszę jeździć po kilka razy, żeby w dokumentach napisali poprawnie. W moim imieniu nie ma y, a większość ludzi go tam słyszy, w moim imieniu nie ma j, a mnóstwo ludzi go tam pisze, i jeszcze lubią rzucić podwójne l. Masakra. A imię mam zwyczajne, nie budzi emocji.
OdpowiedzUsuńI pomysleć że wszystko przez zbroję. One znikneły, a łby nadal zakute:D
OdpowiedzUsuńPozdrówka niedzielna :)
Mała Mi...
OdpowiedzUsuńA wiesz że to się nijak ma do szarzy? raczej odwrotnie :D
Czarny(w)Pieprz...
Ja tez tak mam tyle że w stosunku do nazwiska. Widziałam już takie różne wersje....
West ...
Nie generalizujmy :)))
Pozdrawiam:)