Męskie radości

Sobota. Urodziny kota. Po męczącym preludium siedzimy  z rodziną w salonie.   Machamy nóżką - każdy swoją  i popijamy. Ja tradycyjnie kawę, dzieci soczki jakieś, a mężu nawrócone na ojczyzny łono procenty. Oglądamy reklamy, a tu nagle  ...  film. Oraz dzwonek do drzwi.
Film jak film. Się poczeka i dalej będzie i o super proszku do prania i nietuczącej margarynie. Gorzej, że ktoś musi wstać i otworzyć. Padło na mnie. Że niby najbardziej pyskata jestem i spławię.
Otwieram a tam... Nadworny we własnej nadwornej osobie sterczy i się trzęsie. Z zimna.
- No masz! A ciebie co przywiało? - zapytałam.
Nadworny wyglądał jak siedem nieszczęść.Bo normalnie to on facet jak się patrzy. Wart grzechu.
Samarytańskie instynkty zadziałały. Posadziłam delikwenta we własnym fotelu bujanym, kubek z herbatką malinową wcisnęłam w łapy i czekam. Aż przestanie dygotać. A wraz ze mną cała moja rodzina. W sumie cztery pary oczu wgapione w Nadwornego.
- Auto - wysapał miedzy jednym, a drugim łyczkiem herbaty.
- Zepsuło się? - zapytał domyślnie mój mąż.
Nadworny przecząco pokręcił głową. 
- Paliwa ci zabrakło? - książę małżonek nie dawał za wygraną.
- Nie! - powiedział Nadworny już w miarę normalnym głosem.
- Ukladli ciebie? - zapytał najmłodszy w rodzinie.
- Twu! Nawet tak nie mów Młody, bo się jeszcze sprawdzi!
- Sprzedałeś!? - wrzasnęłam
- Bingo! - odpowiedział Nadworny i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Jak spsedałeś to i tak by ciebie nie ukladneli - odparł Młody całkiem logicznie i straciwszy zainteresowanie sprawą na serio zajął się układaniem klocków.
- No to trzeba to opić! - uradowało się moje zaobrączkowane szczęście.

Prawdziwy mężczyzna cieszy się bowiem dwa razy. Raz jak kupi auto, a drugi jak uda mu się je sprzedać...



Żródło zdjecia w sieci

Komentarze

  1. Najmłodsza latorośl zdolność do celnej riposty ma zapewne po Mamusi. Cóż to będzie, kiedy z analfabetyzmu wyjdzie (bo ze sposobu mówienia domyślam się, że dziecię jest mocno przedszkolne jeszcze) i piśmienniczo zacznie się udzielać. :)))
    Meandrów męskiej duszy w okolicznościach opisanych powyżej nie komentuję, bo nasuwa mi się niepokojąca konkluzja, że wbrew temu co widać na pierwszy rzut oka jestem ... prawdziwym mężczyzną ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo prawdziwy facet zawsze znajdzie powód do radości ... i oblania.
    Miłego weekendu wszystkim wam życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i prawdziwy mężczyzna cieszy się dwa razy ,ale radosnych okazji do spożywania napitków procentowych wyskokowych znajdzie o wiele więcej.:) buziak zołzik:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Gosią, a do tego wcale nie tak łatwo sprzedać auto. No i jeszcze jest ta radość że człowiek nie długo kupi inny fantastyczny wehikuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mira...
    Tez mam obawy. Chociaż właściwie to się cieszę;) Bo to mamusine oczko w głowie;)

    Gosia...
    O tak:) Oby nie za często:)
    Również miłego :)

    Nika...
    Fakt. Nie brakuje, ale jak umiejętnie pija to i problem potem mniejszy :D
    Buziaczek Nikuś :)))

    Sebastian...
    Podobno już ma na oku. jako stała korespondentka blogowa poczynań Nadwornego zapewne uprzejmie doniosę co, jak i za ile;)

    OdpowiedzUsuń
  6. to z okazji soboty ja też się napiję jakiegoś winka za sprzedane auto. A co mi tam, niech będzie! ;)
    ...Mam nadzieję że nie zostanę posądzona o męskie geny...

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się mawżon z Nadwornym radują, to się dołączę do tych wzruszających toastów, żeby nie wyjść z wprawy :)

    Nivejko, dla tej notki, to warto tu zaglądać, co chwil kilka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cała Ja...
    Auto się teraz na pewno nie rozeschnie;)

    Margo ...
    W górę serca... niech się autku dobrze jeździ;)
    Dzięki:) Dobra kobieto :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie mam auta, a więc nie jestem facetem...

    OdpowiedzUsuń
  10. ...za to ja mam Holden...to znaczy,że jestem facetem...:):)...ale go nie sprzedam...!!!kibicuję Młodemu....mam nadzieję ,że prześcignie Rodzicielkę w ostrości pióra i języka...:):)....buziaki dla Nadwornego i uściski dla Małżonka...:):)...

    OdpowiedzUsuń
  11. Holden...
    Sam fakt używania szminki nie czyni kobietą. Podobnie posiadanie samochodu nie sprawia, że ktoś jest mężczyzna...:)

    MajaK ...
    Zwykle dzieci przerastają rodziców:)
    Dziękuję. Pozdrowię i uściskam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Malinowa herbatka mniam mniam:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lo matko, teraz wiem dlaczego ludzie mowia, ze z samochodem to tak samo jak z malzenstwem, radosc jak kupujesz, radosc jak sprzedajesz i jesli sprzedajesz, to z reguly masz cos nowego na oku:))

    OdpowiedzUsuń
  14. :)) A kobieta się cieszy jak to cholerstwo rano odpali.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ida...
    na mróz trzaskający, na zgryzotkę malutką:)

    Stardust ...
    Masz rację, doskonałe porównanie;)

    Czarny(w)Pieprz...
    taaaaaa... i jak się po drodze nie zepsuje;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tam popieram - każdy powód jest dobry, żeby świętować.
    Bo dobry powód nie jest zły :)
    Ja to szampana chciałam otwierać za każdym razem, gdy pewien mój samochód przewiózł mnie bez hec z punktu a do punktu b!
    :)) a co dopiero przy kupnie tudzież sprzedaży...

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem za, a nawet przeciw! Bo chyba bym nie mogła w ostatecznym rozrachunku jeździć. Chyba, że na podwójnym gazie;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jam tam po swoim pierwszym sprzedanym płakałam jak bóbr :D

    OdpowiedzUsuń
  19. A bo to za baba trafisz? Z żalu płacze, z radości tez;)))

    OdpowiedzUsuń
  20. booo wiesz radośc ze sprzedaży poteguje wizja zakupu new car;-) a faceci wtedy przebywaą w stanie nirvany.. 24h monotematyczność, która przebija nawet temat s;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. jeste jeszcze jeden powód do radości: jak trzeba to oblać :-))

    serdeczności, Nivejko.
    zawsze mi poprawiasz humor!

    OdpowiedzUsuń
  22. Masz kobieto talent do opisywania sytuacji ;> czyta się Ciebie jak dobrą książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz