Męskie radości
Sobota. Urodziny kota. Po męczącym preludium siedzimy z rodziną w salonie. Machamy nóżką - każdy swoją i popijamy. Ja tradycyjnie kawę, dzieci soczki jakieś, a mężu nawrócone na ojczyzny łono procenty. Oglądamy reklamy, a tu nagle ... film. Oraz dzwonek do drzwi.
Film jak film. Się poczeka i dalej będzie i o super proszku do prania i nietuczącej margarynie. Gorzej, że ktoś musi wstać i otworzyć. Padło na mnie. Że niby najbardziej pyskata jestem i spławię.
Otwieram a tam... Nadworny we własnej nadwornej osobie sterczy i się trzęsie. Z zimna.
- No masz! A ciebie co przywiało? - zapytałam.
Nadworny wyglądał jak siedem nieszczęść.Bo normalnie to on facet jak się patrzy. Wart grzechu.
Samarytańskie instynkty zadziałały. Posadziłam delikwenta we własnym fotelu bujanym, kubek z herbatką malinową wcisnęłam w łapy i czekam. Aż przestanie dygotać. A wraz ze mną cała moja rodzina. W sumie cztery pary oczu wgapione w Nadwornego.
- Auto - wysapał miedzy jednym, a drugim łyczkiem herbaty.
- Zepsuło się? - zapytał domyślnie mój mąż.
Nadworny przecząco pokręcił głową.
- Paliwa ci zabrakło? - książę małżonek nie dawał za wygraną.Film jak film. Się poczeka i dalej będzie i o super proszku do prania i nietuczącej margarynie. Gorzej, że ktoś musi wstać i otworzyć. Padło na mnie. Że niby najbardziej pyskata jestem i spławię.
Otwieram a tam... Nadworny we własnej nadwornej osobie sterczy i się trzęsie. Z zimna.
- No masz! A ciebie co przywiało? - zapytałam.
Nadworny wyglądał jak siedem nieszczęść.Bo normalnie to on facet jak się patrzy. Wart grzechu.
Samarytańskie instynkty zadziałały. Posadziłam delikwenta we własnym fotelu bujanym, kubek z herbatką malinową wcisnęłam w łapy i czekam. Aż przestanie dygotać. A wraz ze mną cała moja rodzina. W sumie cztery pary oczu wgapione w Nadwornego.
- Auto - wysapał miedzy jednym, a drugim łyczkiem herbaty.
- Zepsuło się? - zapytał domyślnie mój mąż.
Nadworny przecząco pokręcił głową.
- Nie! - powiedział Nadworny już w miarę normalnym głosem.
- Ukladli ciebie? - zapytał najmłodszy w rodzinie.
- Twu! Nawet tak nie mów Młody, bo się jeszcze sprawdzi!
- Sprzedałeś!? - wrzasnęłam
- Bingo! - odpowiedział Nadworny i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Jak spsedałeś to i tak by ciebie nie ukladneli - odparł Młody całkiem logicznie i straciwszy zainteresowanie sprawą na serio zajął się układaniem klocków.
- No to trzeba to opić! - uradowało się moje zaobrączkowane szczęście.
Prawdziwy mężczyzna cieszy się bowiem dwa razy. Raz jak kupi auto, a drugi jak uda mu się je sprzedać...
Żródło zdjecia w sieci
Najmłodsza latorośl zdolność do celnej riposty ma zapewne po Mamusi. Cóż to będzie, kiedy z analfabetyzmu wyjdzie (bo ze sposobu mówienia domyślam się, że dziecię jest mocno przedszkolne jeszcze) i piśmienniczo zacznie się udzielać. :)))
OdpowiedzUsuńMeandrów męskiej duszy w okolicznościach opisanych powyżej nie komentuję, bo nasuwa mi się niepokojąca konkluzja, że wbrew temu co widać na pierwszy rzut oka jestem ... prawdziwym mężczyzną ;)
Pozdrawiam.
Bo prawdziwy facet zawsze znajdzie powód do radości ... i oblania.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu wszystkim wam życzę
Może i prawdziwy mężczyzna cieszy się dwa razy ,ale radosnych okazji do spożywania napitków procentowych wyskokowych znajdzie o wiele więcej.:) buziak zołzik:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Gosią, a do tego wcale nie tak łatwo sprzedać auto. No i jeszcze jest ta radość że człowiek nie długo kupi inny fantastyczny wehikuł. :)
OdpowiedzUsuńMira...
OdpowiedzUsuńTez mam obawy. Chociaż właściwie to się cieszę;) Bo to mamusine oczko w głowie;)
Gosia...
O tak:) Oby nie za często:)
Również miłego :)
Nika...
Fakt. Nie brakuje, ale jak umiejętnie pija to i problem potem mniejszy :D
Buziaczek Nikuś :)))
Sebastian...
Podobno już ma na oku. jako stała korespondentka blogowa poczynań Nadwornego zapewne uprzejmie doniosę co, jak i za ile;)
to z okazji soboty ja też się napiję jakiegoś winka za sprzedane auto. A co mi tam, niech będzie! ;)
OdpowiedzUsuń...Mam nadzieję że nie zostanę posądzona o męskie geny...
No to się mawżon z Nadwornym radują, to się dołączę do tych wzruszających toastów, żeby nie wyjść z wprawy :)
OdpowiedzUsuńNivejko, dla tej notki, to warto tu zaglądać, co chwil kilka :)
Cała Ja...
OdpowiedzUsuńAuto się teraz na pewno nie rozeschnie;)
Margo ...
W górę serca... niech się autku dobrze jeździ;)
Dzięki:) Dobra kobieto :)
nie mam auta, a więc nie jestem facetem...
OdpowiedzUsuń...za to ja mam Holden...to znaczy,że jestem facetem...:):)...ale go nie sprzedam...!!!kibicuję Młodemu....mam nadzieję ,że prześcignie Rodzicielkę w ostrości pióra i języka...:):)....buziaki dla Nadwornego i uściski dla Małżonka...:):)...
OdpowiedzUsuńHolden...
OdpowiedzUsuńSam fakt używania szminki nie czyni kobietą. Podobnie posiadanie samochodu nie sprawia, że ktoś jest mężczyzna...:)
MajaK ...
Zwykle dzieci przerastają rodziców:)
Dziękuję. Pozdrowię i uściskam ;)))
Malinowa herbatka mniam mniam:-)
OdpowiedzUsuńLo matko, teraz wiem dlaczego ludzie mowia, ze z samochodem to tak samo jak z malzenstwem, radosc jak kupujesz, radosc jak sprzedajesz i jesli sprzedajesz, to z reguly masz cos nowego na oku:))
OdpowiedzUsuń:)) A kobieta się cieszy jak to cholerstwo rano odpali.
OdpowiedzUsuńIda...
OdpowiedzUsuńna mróz trzaskający, na zgryzotkę malutką:)
Stardust ...
Masz rację, doskonałe porównanie;)
Czarny(w)Pieprz...
taaaaaa... i jak się po drodze nie zepsuje;)
Ja tam popieram - każdy powód jest dobry, żeby świętować.
OdpowiedzUsuńBo dobry powód nie jest zły :)
Ja to szampana chciałam otwierać za każdym razem, gdy pewien mój samochód przewiózł mnie bez hec z punktu a do punktu b!
:)) a co dopiero przy kupnie tudzież sprzedaży...
Jestem za, a nawet przeciw! Bo chyba bym nie mogła w ostatecznym rozrachunku jeździć. Chyba, że na podwójnym gazie;)
OdpowiedzUsuńJam tam po swoim pierwszym sprzedanym płakałam jak bóbr :D
OdpowiedzUsuńA bo to za baba trafisz? Z żalu płacze, z radości tez;)))
OdpowiedzUsuńbooo wiesz radośc ze sprzedaży poteguje wizja zakupu new car;-) a faceci wtedy przebywaą w stanie nirvany.. 24h monotematyczność, która przebija nawet temat s;-)
OdpowiedzUsuńjeste jeszcze jeden powód do radości: jak trzeba to oblać :-))
OdpowiedzUsuńserdeczności, Nivejko.
zawsze mi poprawiasz humor!
Masz kobieto talent do opisywania sytuacji ;> czyta się Ciebie jak dobrą książkę :)
OdpowiedzUsuńDzięki Svarto:)))
OdpowiedzUsuń