Dyrygent
- Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy, ile ty tracisz, przez ten swój katar! - Osobista wpadła z błyskiem w kocich oczach. Z miejsca rozsiadła się i zażądała. Herbaty i dostępu do komputera.
- Okno na świat ci zamknęli? Za nadużycia?
- Jakie nadużycia? Durna? Ja tam grzeczna dziewczynka jestem i się po stronach dla dorosłych nie szlajam. O! I mam coś ekstra - powiedziała z tajemniczą miną i żeby nie być gołosłowną pomachała mi przed nosem płytą CD.
Z przejęciem godnym uruchamiania reaktora atomowego zaczęła majstrować.
- Do dupy ten twój komputer. Zepsuty chyba. - narzekała
-Komputer, moja droga, jest tak mądry jak osoba go obsługująca - powiedziałam spokojnie - Co właśnie mam zamiar ci udowodnić.
I się zabrałam. Za kombinowanie. Po kilku próbach uruchomiłam płytę.
- Proszzzzzzz - powiedziałam wyniośle - Możesz demonstrować.
Osobista dobrała się do zawartości płyty. Znalazła odpowiedni plik i z dumą pokazała...
- NO! Masz, patrz i podziwiaj!
- Achaś - bąknęłam niepewnie - A co to?
- No nie widzisz? - Osobista doznała nagłego wytrzeszczu połączonego ze zdziwkiem.
- No jakoś nie bardzo. Coś czarnego w każdym razie.
- To dyrygent! Ciemnoto. Od tyłu.
- A! No to trzeba było tak od razu! - udawałam, że już doskonale wiem o co chodzi i co jest na obrazku.
- Niezły co? - zachwycała się dalej.
- No dobra. Gadaj o co chodzi! - dałam za wygraną. Może wyjdę na durnowatą, ale niech się w końcu dowiem o co chodzi z tym czarnym od tyłu.
- W filharmonii byłam. Wczoraj. A w filharmonii jest dyrygent. I dyryguje...
- To wiem. Macha przed orkiestrą batutą. Ale co w związku z tym?
- No i wczoraj był jakiś inny. Chyba na gościnne występy przyjechał. Albo coś. No w każdym razie ciacho! Młody. Taki pod pięćdziesiątkę i...
- No to faktycznie, podlotek. Niemalże - wpadłam jej w słowo.
- Czepiasz się, jak zwykle - fuknęła na mnie i dalej snuła opowieść o pięćdziesięcioletnim podlotku - I miał takie pośladki jędrne, że szok!
Normalnie, aż się chciało uszczypnąć.
- To on nie był we fraku? - zdziwiłam się trochę.
- No jak nie jak tak! We fraku!
- To jak ty te pośladki widziałaś? - dziwiłam się coraz bardziej. Jeszcze chwila i mi zdziwko by wyrosło.
- No normalnie! Po prostu trzeba było uchwycić ten moment jak brał zamach. Żeby wyrazić, te no... emocje!
Źródło zdjęcia w sieci
Czyli im większy zamach, tym emocje bardziej widoczne??? Sorki, się uśmiałam ;-)))))
OdpowiedzUsuńJak na takiego młodzieniaszka(!) taka jędrność, fiu-fiu... Ileż to można wypatrzeć pod takim frakiem;D
OdpowiedzUsuńNoooo... są różne powody, dla których się chodzi do filharmonii ;)
OdpowiedzUsuńczyli... o ile się nie mylę, im więcej macha batutą, tym jędrniejsze ma pośladki...
OdpowiedzUsuńCzy ta Osobista cierpi na jakis Ostry Syndrom Niedojebu? Kryste, zeby w filharmonii wypatrzec jedrnosc posladkow dyrygenta, to nawet ja nigdy nie bylam tak wyposzczona:))))
OdpowiedzUsuńAkular...
OdpowiedzUsuńNo na to wychodzi. Wypada wtedy życzyć sobie brawurowych utworów symfonicznych :D
Akemi...
Prawda? Pięćdziesięcioletni podlotek, a jaki ...jędrny :D
Sylwia...
Taka filharmonia to dobra jest. I popatrzeć można i posłuchać;D
Anna...
OdpowiedzUsuńNo coś koło tego...;D Ale nie wiem, nie widziałam, a wszystko przez katar:D
Stardust...
Ojej! Może po prostu jej się spodobały te pośladki. Inspirujące może były. Albo cóś:D
katar katarem, a zresztą tyłem stał, nie?
OdpowiedzUsuńAnna...
OdpowiedzUsuńNo tyłem. I doprawdy nie wiem jak ona to dostrzegła;D
Jak widać, można znaleźć różne przyjemności z chodzenia do Filharmonii. Grunt to wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńA dyrygent, to na pewno wrażliwy , bo muzyk, i jeszcze dobrze utrzymany, skoro jędrność pośladków dała się zauważyć spod fraka ...
czyli, że emocje miał fajne! ... chyba bym sobie do Filharmonii skoczyła:)
OdpowiedzUsuńAch ten sokoli wzrok :) Jak ona to wypatrzyła - jak mniemam - z dalsza? :D
OdpowiedzUsuńAle byłoby rozczarowanie gdyby się okazało, że pan dyrygent miał na sobie "magiczne majtki" ;)
A czy to nie był przypadkiem... Rubik? Wszystko się zgadza: młody (pod pięćdziesiątkę), jędrne pośladki, ekspresyjnie macha batutą, skacze... i wygląda jak podlotek. No i ten frak. Wypisz, wymaluj Rubik. :)
OdpowiedzUsuń"A mówią, że to nie jest miłość..." a Osobista taka rozgorączkowana ;)
OdpowiedzUsuń.. :):):).....nie ma to jak dobry obserwator na koncercie....
OdpowiedzUsuńMnie się dyrygent kojarzy z którąś z książek Musierowicz i z ,,Robaczkiem''... Tylko tam raczej o głowę szło...
OdpowiedzUsuńMuszę to przetestować na Nieślubnym. :)))))
OdpowiedzUsuńIm większy zamach tym lepiej pośladki widać :D hahahaha :)
OdpowiedzUsuńNoszzz, jak męskie pośladki działają na kobiety!!! Zakryte czy nie, jeśli są jędrne i męsko zgrabne, to przyciągają wzrok jak magnessss. Łał.
OdpowiedzUsuń;D
Gosia...
OdpowiedzUsuńA wyobraźnie to ona ma...niczym nie ograniczoną;D
Moni...
Najwyraźniej I na tych emocjach grał. Osobistej :D
Athena...
Bystry wzrok to i przez poły fraka dostrzeże. to co ma dostrzec:D
Jolu...
OdpowiedzUsuńRaczej nie sądzę. Aczkolwiek wszystko by się zgadzało;D
Beatta...
Mówię jej Ty się osobista niegorącuj tak... Ale czy to mnie ktoś słucha? :D
MajaK...
Prawda? wszystko wypatrzy. I pośladki i że jędrne, i że dziura w skarpecie:D
Zgaga...
OdpowiedzUsuńMo jak Musierowicz coś nazmyślała, to jeno za brzuch się trzymać. pamiętam scenę z żarówką, ostatnio wykorzystaną w popularnym serialu :D
Maura...
Koniecznie! I zdaj relację. Bo to wiesz, "policzki" powinny być tak jędrne, żeby mógł nimi orzechy kokosowe rozbijać...;D
Mała Mi...
O! Właśnie tak. Się zamachnął, frak mu rozwiało, a Osobista cyk fotki...;D
Kate...
Osobiście wolę ręce...;D Oraz plecy :D
hehe
OdpowiedzUsuńmuszę się przyjrzeć, tylko cholera, stoję od frontu więc lipa i mam dyrygentkę... ech
wolę babki tak na marginesie, jeżeli chodzi o dyrygenturę :) Mają wyraźniejszy rysunek :)
Kurczę, kogo to teraz do filharmonii wpuszczają... Dobrze, że nie jestem dyrygentem :)
OdpowiedzUsuńa nie było tak, że i Osobista by sobie na jego emocjach .... hmhm zagrała?:)
OdpowiedzUsuńhihihihihiihhi:)
OdpowiedzUsuńcudne no,znaczy zamach cudny.
tak sobie zwizualizowałam te poły i te jędrności........
do garów babo! a nie do filharmonii!!!
Hmmm... a ja zawsze zwracałam uwagę na pałeczkę:)
OdpowiedzUsuńRewelacja! Że też mi taki odbiór koncertu wcześniej do głowy nie przyszedł !!! Ale strata :D
OdpowiedzUsuńto dopiero umiejętność odbioru sztuki i realizm oglądowy:)nic tylko się uczyć od Osobistej ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy używała lampy błyskowej i komu wobec tego dał po oczach-bo dyrygentowi na pewno nie:)
OdpowiedzUsuńNie ważne jak dyryguje byle jak najdłużej ręce w górze trzymał i spodnie obcisłe miał :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMargo...
OdpowiedzUsuńA dyrygentka nie nosi fraka... szkoda;D
Latarnik...
Może szkoda że nie jesteś?:D
Moni...
Bardzo możliwe. tym bardziej że z instrumentów to ona jedynie na grzebieniu. A i to we wczesnej młodości:D
Mijka...
OdpowiedzUsuńNowy postulat mam.
Kobiety do filharmonii! Faceci do dzieci i garów;D
Ida...
I błąd! Widzisz ile prze to straciłaś? :D
W drodze...
Nigdy nie jest za późno. Możesz się nawrócić :D
Kaś...
OdpowiedzUsuńNauka to potęgi klucz:D Detale jak widać są ważne. O ile w tym przypadku nie najważniejsze:D
OLQA ...
Sądząc po ciemnościach na zdjęciach trudno wywnioskować. A jeśli z lampą to wiolonczeliście:D
Czarny Ptak...
O tak! grunt to żeby wdzięki eksponował :D
o to to!!!!transparent zrobić?
OdpowiedzUsuńTakiego dyrygenta od tyłu można z zakonnicą pomylić ;)
OdpowiedzUsuńBystre oko to dar natury ;)))
OdpowiedzUsuńJa też lubię męskie pośladki:) ale żeby pod frakiem? fiuuu fiuu fiuuu ...
OdpowiedzUsuńchyba musiał mieć mocno obcisłe spodnie, że ona zauważyła te jędrność pośladków :D
OdpowiedzUsuń:) nawet jak miał obcisłe spodnie, to mu poły fraka tyłek zakrywał :)
OdpowiedzUsuńnajlepsze pośladki w moim prywatnym rankingu ma wciąż LeGolas :)
Saved as a favorite, I really like your blog! sprawdĹş to, http://geniusproductstore.
OdpowiedzUsuńcom/blogs/posts/OAJDorthy