Czupiradło

Na prawo most, na lewo most, a dołem Parsęta płynie...
Na jednym z tych mostów stoi sobie Zołza Zołzowata. I wcale nie ma zamiaru skakać w otchłań wezbranej rzeki. Co to to nie! Jeśli ktoś tak choćby przez chwilę pomyślał, to był w błędzie. Mylnym!
Ona, ta Zołza, po prostu wychodzi. Z podziwu...
- No cześć! - dogoniło mnie jakieś czupiradło i z miejsca rzuciło się do całowania.
- Czeeeść - wybąkałam nieśmiało, między jednym a drugim czułym cmokiem w policzek.
- No co tam u ciebie? Jak święta? A dzieci? Już zdrowe? - czupiradło zasypywało mnie gradem pytań. I nie dawało nawet cienia szansy na udzielenie choćby zdawkowej odpowiedzi - No patrz! co za przypadek! Idę sobie idę, spokojniutko, a tu nagle!
- Wilk? - wtrąciłam
- Co? Jaki wilk? O ty! Jak zwykle żartujesz - odpowiedziała z uśmiechem szerokim jak ulice Nowego yorku - Ty! Ty nagle wyskoczyłaś! Jak królik z kapelusza. Nie widziałam cię już... Zaraz, ile to już minęło? - zastanawiała się.
- eeeeee...- mruknęłam wymijająco, aczkolwiek mało inteligentnie.
- No widzisz! Ty też nie pamiętasz! jakie to szczęście, że są telefony, bo bym nawet nie wiedziała, że żyjesz - trajkotała "znajoma" z rozwianym włosem - Koniecznie , słyszysz? Koniecznie, musimy to zmienić!
- Acha - zgodziłam się potulnie.
- Teraz, to ja się trochę śpieszę - powiedziała zerkając na zegarek - Ale, wiesz co? Zadzwoń do mnie, to się umówimy. I pozdrów męża, i dzieci i...
- Kota?
- Kota? To ty masz kota? No właśnie, znowu o czymś nie wiem - westchnęła teatralnie - To zadzwoń. Obiecujesz? - jeszcze raz cmoknęła mnie siarczyście w policzek i poleciała....
- Oczywiście, że obiecuję - zobowiązałam się uroczyście - Do kogoś na pewno zadzwonię ...
Bo może bym i zadzwoniła, kurza melodyjka skoczna, gdybym tylko wiedziała do kogo...
Zaraz! A może to była "Ukryta kamera"?
Jeeeeeeeeeeenyyyyyyyyyyyy! Będę w tefale!
Myślisz ,że " mają Cię "??? Ja tam myślę ,że koafiura może zmienić człowieka do "niePoznania". Albo Ty nie rozpoznałaś czupiradła ,albo ono Cię z kimś pomyliło.mła:)
OdpowiedzUsuńRaczej to drugie...:D
OdpowiedzUsuńA myślałam że jestem nie do podrobienia :D
no przecież to byłąm ja!
OdpowiedzUsuńjak mogłaś mnie nie poznać?? :-)))
Sorry.... bo mnie zmylyłaś! Trzeba było sobie znaczek z ptaszkiem w klapę wpiąć :D
OdpowiedzUsuńZe dwa razy przeżyłam podobne spotkania. Do dziś nie wiem, z kim....
OdpowiedzUsuńPomyliła się czy nie, wycmokana jesteś gratis
OdpowiedzUsuńhiih
Się po mostach włóczysz, to cie czupiradła dopadają
To ja poproszę o autograf na zaś ...skoro masz być w tv;-))) Oprawię w ramki i powieszę obok Twojego zdjęcia ...tego co wiesz;-)))))
OdpowiedzUsuńNo! Tacy właśnie są ludzie! Napadają! :D
OdpowiedzUsuńZgaga...
OdpowiedzUsuńI to jest straszne... całujesz się i nie wiesz w jakiej intencji :D
Gosia...
Niby racja... ale wolałbym żeby to było czupiradło innej płci :D
Akular...
Ufffff... zaczęło się! i po kiego mi ta sława? :D
Magenta...
I cmokają siarczyście Bogu ducha winne Zołzy :D
I pomyśleć, że gdybyś tylko miała możliwość powiedzenia czegoś... to mogłaby to być nowa, wspaniała znajomość... :) a tak? Nici :)
OdpowiedzUsuńno ale lepsze rozgadane czupiradło niż wilk za mostem
OdpowiedzUsuńMała Mi...
OdpowiedzUsuńOdpowiem cytatem z "panienek do wzięcia"
- Nie zawieram znajomości na ulicy;D
a od siebie dodam... "na moście też nie" :D
Anna...
Teoretycznie tak... :D
A czy Ty Nivejko czasem na tym moście nie stałaś sobie z paczką Piegusków (takie ciastka). Kobitka ściemniała, żeby się ciasteczkiem poczęstować :)))
OdpowiedzUsuńMira...
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie! Jestem na diecie. Od zawsze:D
Dzizas to nie czupiradlo, to wampirzyca jakas:))
OdpowiedzUsuńA może to była fata-morgana? ;))) Widziadło dzienne czy inny pieron?!
OdpowiedzUsuńIntrygujące!
Cmok, cmok!
niestety nie mam pamięci do ludzi, więc ciągle przydarzają mi się takie "pogawędki". a potem przez resztę dnia jest zastanawianie się. pół biedy, kiedy Kochane Słoneczko jest obecne, wtedy wyjaśni mi co i jak:)
OdpowiedzUsuń...raz mi się zdarzyło.....z okrzykiem :Krystyna !!!!!!!!!...rzuciła mi się obca kobieta na szyję...i do cmokania też...:):)....a na moje słowa:"przepraszam,nie jestem Krystyna" usłyszałam oburzone:"no jak to nie ???!!!!"...chyba mam sobowtóra....:):)....
OdpowiedzUsuńMnie takie gorące obcałowywanie zupełnie obcego Czupiradła chyba by nieco poddenerwowało.
OdpowiedzUsuńI zaraz bym sprawdziła zawartość torebki tudzież portfela!
Ale też parę razy słyszałam, że mam sobowtóra, podobnie jak MajaK!
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie spotkałaś demona wodnego typu: Wodnica, Utopka, Rusałka, albo jeszcze inna Świtezianka. Stąd ta fryzura i ekspansywne zachowanie :)
OdpowiedzUsuńI teraz musisz śledzić co tam w TV dają;-). Gorzej, jeśli nie masz telewizorka - tak jak ja, np. - trageeedia! Posiadasz to cudo, Nivejko? ;-0
OdpowiedzUsuńTo było takie: bzzzzziiiiiuuuuummmm. Myknęło jak struś pędziwiatr. ;))
OdpowiedzUsuńRaz też wywitałam się z BABONEM i dopiero w domu mnie olsniło,że kilkanaście dni wcześniej nastą piło zapozanie w kolejce u lekarza, gdzie pożarłysmy się jak dwie żmije.Ciekawe, czy ona sobie to tez przypomniała:)
OdpowiedzUsuńTO "ROZMOWA KONTROLOWANA" była:))), uściski:)
OdpowiedzUsuńStardust...
OdpowiedzUsuńObejrzałam się dokładnie. Śladów zębów brak. Jeśli jestem nadgryziona to jedynie zębem czasu :)
Maura...
Fatamrugana? Fantasmagoria? No bo przecież nie autosugestia... Chyba;D
Lelevina...
Ja właśnie mam tę pamięć. I jeśli nawet nie jestem sobie w stanie (czasami) przypomnieć imienia... to osoby zwykle pamiętam :)
MajaK...
OdpowiedzUsuńPodobno każdy ma takiego sobowtóra... Ale żeby w jednym mieście?? :D
Iw...
Nawet mi to obmacywanie torby do głowy nie przyszło. Za bardzo wierze ludziom... :))) Tym razem jednak to chyba była jednak pomyłka:)
Beatta....
Weź nie strasz co!? Ja tam codziennie chodzę tym mostem :D
Anulka...
OdpowiedzUsuńTelewizor mam! A juści. Co mam nie mieć. Żeby ludzie gadali że nie mam? ... Tyle że używam z rzadka :D
Matylda...
Po pierwsze witam na moim wirtualnym podwórku:)
Po drugie to chyba masz rację. przyleciała, poleciała i tyle ją widzieli :)
OLQA...
Dobre... Koniecznie powinnaś to opisać :D Będzie cudne opowiadanie:)
Holden...
Jakby nie było satyra trąca i telewizją zalatuje:D
Sobie jaj nie rób bo do sądu podam cholera.
OdpowiedzUsuńMów, skąd masz moje zdjęcie co?
No właśnie miałam dać ogłoszenie blogowe, że się fota z wiatrem przypałętała, bezpańska jakaś, a tu się właściciel znalazł :D
OdpowiedzUsuńOddać? Czy może jeszcze powisieć? :D
Nivejko, ciekawe spotkanie. Strasznie dezorientujące, trudno zachować zimną krew w obliczu takiej nawałnicy słowotoku. Aż zaniemówiłaś. Nie czułaś się sfrustrowana? :-)) A jeśli to faktycznie była ukryta kamera, to jestem ciekawa Twojej miny, jak już Ciebie pokażą w telewizji. ;-) Podejrzewam, że moją miną w takich okolicznościach mogłabym odstraszać przechodniów. :-D
OdpowiedzUsuńAleż to baaardzo miłe! Oznacza, że się nic a nic nie zmieniłaś przez te iksy lat! :)
OdpowiedzUsuńa to byłam ja... ja :)
OdpowiedzUsuńja sobie chetnie tu przycupnę i polekturzę :)
OdpowiedzUsuńa może ja?... :)
OdpowiedzUsuńNivejko:: Niech wisi. No taki jestem a prawa do osobistych dóbr kultury mam gdzieś. Ostatnio czytałem jak Terry Gilliam film robił i umieścił w kadrze jakiś mural przedstawiający aktorkę Dolores del Rio. Twórca podał Terrego do sądu i otrzymał 75 tysięcy dolarów. Kurwa paranoja. Ja swoje zdjęcie daje Ci na własność i sam ramkę z kory wystrugam i prześle jak podasz adres. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńurocze spotkanie; tylko to całowanie na niedżwiedzia! bleeh ;D
OdpowiedzUsuńJolu...
OdpowiedzUsuńNo trudno zachować zimna krew... jedno co łatwo to zachować milczenie. pod wpływem szoku :D
Kate...
Fakt. Wszyscy się starzeją, tylko ja nadal, piękna, młoda i niecałowana:D
Margo...
Ciebie bym poznała!
Magda...
OdpowiedzUsuńWitam :) I zapraszam, czuj się jak u siebie :)
Ida...
Kurcze, raczej nie. tamta miała inną sukienkę. No i nie miała takiego zadartego kucyczka :D
Bareya...
Dzięki. Zawsze to miło jak ktoś swój wizerunek udostępni... za darmochę :D
Doro...
Właśnie , to całowanie... niby nic takiego, ale wole z płcią przeciwną :D
Okropna przygoda ;) Ja kiedyś odebrałam telefon domowy:
OdpowiedzUsuń- Kasia?
- Kasia.
Po czym nastąpił dwudziestominutowy monolog. Dowiedziałam się wszystkiego o cioci Ewie, dzieciach mniejszych i większych, szefie- wredniaku, chryzantemach hodowanych na balkonie specjalnie na Dzień Zmarłych i wielu innych, fascynujących rzeczach ;) Gdy wreszcie Osoba się wygadała i chciała się odmeldować, zapytała:
- To co? Teraz twoja kolej... kiedy zadzwonisz?
- A kto mówi?
:)))
Pozdrawiam ciepło ;)
Fajnie:) Ja jestem za takim sposobem wyładowywania nadmiaru pozytywnej energii. Napadamy, całujemy, wyrzucimy pare informacji i znikamy:) Hmmm...może dziś zastosuję:)
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam,ale edukacja nie idzie w parze z popełnianym nagminnie błędem.Aha- pojawia się prawie w każdym wpisie i razi.
OdpowiedzUsuńPozytywka...
OdpowiedzUsuńJedna korzyść, że to nie na Twój koszta ten monolog :D
Pieprzu...
To ja czekam na relację :)
Anonimie...
Jak mnie coś wkurza i razi to nie czytam. Po prostu omijam szerokim łukiem:)
No cóż,po osobie,która uważa się za panią nauczycielkę,to spodziewałam się innej odpowiedzi.Ale widać edukację "wieczorową porą".Na pewno będę omijać bardzo szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńuuuu
OdpowiedzUsuńAnonim
Usuń ten bełkot Nivejko!
Widzę, że cie trolle dopadły. To z zazdrości!
OdpowiedzUsuńZ osoba, która nie ma śmiałości podpisać się choćby pseudonimem, nie mam zamiaru dyskutować :)
OdpowiedzUsuńnie nie to byłem ja twoja Miriam ;D
OdpowiedzUsuń