Kontrolka

Niniejszym dementuję krążące pogłoski, jakoby złośliwość była przymiotem płci babskiej. Dowód? Proszzzzzzzzz
Samochód - rzeczownik, liczba pojedyncza, rodzaj męski. Odmówił współpracy definitywnie, w momencie absolutnie nieprzewidywalnym i nieodpowiednim. Na skrzyżowaniu. Zacharczał, zabrzęczał i zatrząsł się jakby konwulsyjnie wydając ostatnie tchnienie. W odwecie pokazałam mu język, a kierowcom nieczułym na nieszczęścia bliźnich i odwdzięczyłam się gestem Kozakiewicza. Nadworny zgwizdany w trybie awaryjnym pilnym, przybył z odsieczą na czerwonym rumaku, zakasał rękawki i się wziął. Do udrażniania ruchu ulicznego. Kiedy zawalidroga stanęła z wdziękiem na poboczu, wybawca w osobie dostojnego Nadwornego, przyjrzał mi się uważnie. Bardzo uważnie.
- Ubrudziłam się? - zapytałam niepewnie.
Nie odpowiedział, tylko dalej zaszczycał mnie spojrzeniem. Oczu błękitnych.
- Kokarda mi się przekrzywiła? - spróbowałam jeszcze raz.
- Co? jaka kokarda? - Nadworny "przebudził się" i poprosił uprzejmie - Cho no tu...
Posłusznie podeszłam. Wybawcy się nie odmawia.
- Czy ty wiesz co to jest? - zapytał cicho wskazując na deskę rozdzielczą.
- Oczywiście! Za kogo ty mnie masz! - oburzyłam się święcie.
- Dobrzeeee - zasyczał - A to? Co to?
- Któro?
- To małe, czerwone.
- Kontrolka? - odpowiedziałam pytająco i niepewnie - Paliwa. Pokazuje ile mam.
- Raczej ile nie masz! - wykrzyknął, nabrał powietrza i rozkrzyczał się na dobre - Ja rozumiem, że jesteś ponad to. Że masz w nosie. Ale, to nie znaczy, że to coś jeździ na ślinę. Albo na powietrze! Tylko dlatego, ze ty nie myślisz! Możesz mi powiedzieć, babo, gdzie byłaś jak rozdawali zdrowy rozsadek?
- Mogę. Stałam w kolejce po talenty.
- Interesujące. I co? Zabrakło w ostatniej chwili?
- Ależ skąd. Wzięłam ostatni jaki został. Nikt tak koncertowo nie robi z siebie idiotki...
Źródło zdjęcia w sieci
..nie mów,że NAPRAWDĘ tak Ci stało....:):):).....
OdpowiedzUsuńGdyby była choć odrobina dobrej woli, to by na oparach pojechał. Złośliwiec i tyle :D
OdpowiedzUsuńMajaK...
OdpowiedzUsuńAleż powiem. Szowinista jeden, odmówił... współpracy;D
Magenta...
Prawda? Jakby chciał to siła dobrej woli nawet, której jak widać zabrakło...
Ojej, Nivejko, solidaryzuję się z Tobą. Ja jeżdżę tylko wtedy, gdy nie ma ruchu. I przy założeniu, że są puste parkingi. ;-)))
OdpowiedzUsuńczuję nieprzepartą chęć podania Ci dłoni - jestem daltonistką jak tylko wsiadam do samochodu. ostatnio kontrolka od akumulatora mi migała... nie zauważyłam, na szczęście dotarłam do domu :-D
OdpowiedzUsuńWyśmienite!
OdpowiedzUsuńJolu...
OdpowiedzUsuńja jeżdżę, i to podobno nieźle (tak twierdzi mój Książę małżonek, a w jego ustach nieźle to najwyższe klasy komplement) Tyle, że o bzdetach typu tankowanie nie pamiętam :D
Emma...
Podajmy sobie ręce, przez burze i przez tę... albo nie przez tęczę lepiej nie. To może być źle zrozumiane:D
Kwaku...
Arku (!) bez ketchupu? No nie wiem.... :D
kolega męża tez tak miał i dopiero po godzinie naprawiania samochodu za pomocą młotka i sznurka zajarzył-więc ten talent był rozdawany hurtowo ( ja tez dostałam):)
OdpowiedzUsuńI jak tu Zołzy nie kochać?
OdpowiedzUsuńBrak paliwa i nieruchomy samochód na środku ruchliwego skrzyżowania, w godzinach szczytu, w stolicy, śni mi się po nocach... . Dlatego bacznie śledzę benzynki kochanej poziom, ale inne szczegóły, związane z deską rozdzielczą mego autka lub nie związane, umykają mi, oj umykają. Kobiety za kierownicą łączcie się! Przeciwko złośliwości aut wszelakich, rzecz jasna ;-))))))))))
OdpowiedzUsuńa to ci dopiero psikuśny samochód, żeby kontrolki jakieś mieć a fe.. kto na to patrzy:) zresztą auto powinno jakoś tak zawsze mieć benzyny na tyle ile potrzebuje kobieta by dojechać do celu:)
OdpowiedzUsuńO ja Cie przepraszam:)) I Ty jeszcze fundowalas gest Kozakiewicza?
OdpowiedzUsuńKocham Cie kobieto!!!:)))))
No i się posmarkałam, obudziłam ...
OdpowiedzUsuńTen talent to chyba rzucali ostatnim, garściami. Mam wrażenie że i ja się załapałam.
Już wiem, kto mi sprzątnął sprzed nosa ten ostatni talent. Dostałam za jakiś wybrakowany z odrzutu, talent do wiary w mrzonki:-)))))
OdpowiedzUsuńUdanego długiego weekendu życzę;-)))
A może po prostu jesteś miłośniczką jazdy na oparach? :))))))
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie, gdy stajesz na najruchliwszej w mieście "trzypasówce" oczywiście w godzinach szczytu i ... nie jesteś w stanie ruszyć z czerwonego. Gdyby mord w oczach omijających mnie wtedy kierowców można było pakować do puszek, to to, co zebrałam zburzyłoby dwie Hiroszimy. Nie mam pojęcia skąd we mnie wtedy było tyle spokoju, by nie tylko gestu Kozakiewicza, ale nawet TEGO palca nie pokazywać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo przecież jakbym coś takiego zrobiła, to mój szanowny wyciągnął by mnie z auta przez rurę wydechową.
OdpowiedzUsuńSpokojnego masz Małżonka- wspaniałego dodam jeszcze :D
Doskonale:)
OdpowiedzUsuńTa przygoda,Twoj talent,post,doskonale:)))
No tos mi poprawiła humorek w ten piątkowy wieczorek:):):)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)
Hahaha! Rewelacja! Uśmiałam się do łez. Chyba też zacznę patrzeć na kontrolki, bo taki numer to i w moim repertuarze może być :D
OdpowiedzUsuńOLQA...
OdpowiedzUsuńNo patrz... Polak potrafi sznurkiem zreperować :D
Zgago...
No nie wiem, ale sa tacy co wiedza. Chcesz adres? :D
Anulka...
O tak! Łączmy się. Złośliwość to straszna choroba:D
Kaś...
OdpowiedzUsuńA ja nie to każda kobieta powinna mieć Nadwornego na gwizdniecie:D
Stardust....
Wszystko dlatego, że mama mnie dobrze wychowała i zabroniła używać "wyrazów". O gestach nic w dekalogu domowym nie było:D
Gosia...
Kurcze no! Właśnie sobie pomyślałam, że trzeba było po biust stanąć. Albo po nogi do samego tyłka:D
Akular...
OdpowiedzUsuńMachniom? Bo ja ewentualnie mogę sobie w mrzonki powierzyć...;D
Również udanego :))))
Athena...
Najlepiej jakby na ślinę jednak toto jeździło... by się na serialu jakim napluło... i :D
Mira...
Bo ty kobieta z klasa jesteś... nie to co ja. Szałaput jeden :D
Mota...
OdpowiedzUsuńNadworny to Nadworny... Pewnie gdyby był małżonkiem zareagowałby inaczej :D
Emocje...
Doskonale, że doskonale :)
Ida...
Cieszę się :) Znaczy, ze cel został osiągnięty :)
Alex...
I co z tego że ja je widzę? I że teoretycznie wiem co do czego? Od teorii do praktyki droga daleka...:)
jesteś nieziemska,posmarkałam sie ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńPonieważ jestem typową kobietą, uważam, że do samochodu mam wsiąść i jechać.Nie interesuje mnie czy on jeździ na powietrze, benzynę czy insze paliwo.Nie interesuje mnie czy ma opony czy gąsienice.A dla bezpieczeństwa swojego i przechodniów nie mam prawa jazdy.Mam kierowcę w osobie Crisa.I niech to on się martwi.
OdpowiedzUsuńPS.Jesteś boska!
Trzeba było zostawić i na piechotę udać się tam gdzie miałaś. Rozumiem, że do męża bałaś się zadzwonić bo jeszcze by potem przez pół roku wypominał :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńw sumie dobrze ze sie nie zepsuł:)
OdpowiedzUsuńWitaj Niwejko! Ja po sąsiedzku, od Iw tu trafiłam i cóż myślę,że zostanę na dłużej :)
OdpowiedzUsuńAnonimowa...
OdpowiedzUsuńZapraszam częściej :)
Neskawka...
Teoretycznie, to ja tez się takimi bzdetami nie zajmuje. Bo kto to słyszał, żeby sobie ręce brudzić... w praktyce jednak czasami muszę... pokazać palcem co mi puka :D
Czarny Ptak...
Żebys wiedział :D
Beata...
W sumie to szkoda, że na ślinę nie jeździ :D
Aga_XY...
Witaj:) Miło mi bardzo. Zapraszam :)