Przystanek Alaska

Lepszy wróbel w garści niż skrzypek na dachu. Nie to żebym coś przeciwko skrzypkom nadachowym miała... Jeśli jednak mogę wybierać, to wolę szarlotkę...
Radosny jak wróbelek Nadworny, przyczłapał w porze okołobiadowej. I nie był sam. Przybył w towarzystwie pudełeczka przewiązanego czerwonym sznureczkiem...
- Co tak pachnie? - zapytał od progu i natychmiast sam sobie udzielił odpowiedzi - Mielone? Z buraczkami?
- Ty się chyba Nadworny z powołaniem minąłeś. Kontrwywiad miałby z ciebie pociechę - powiedziałam i uprzejmie zaprosiłam gościa do stołu. Gość, co było do przewidzenia, skwapliwie z zaproszenia skorzystał. Ani się obejrzałam, a już się samoobsługiwał.
- Nie krępuj się Nadworny - zakpiłam - Czym chata bogata.
- Dzięki. Dobra kobieto - odpowiedział niezrażony, wpychając sobie do ust pół kotleta.
- Ten to ma apetycik - Książę Małżonek z podziwem pokręcił głową.
- Pychaaaaa! - Nadworny zapiał hymn pochwalny na cześć mielonego kotleta. I buraczków.
Pakuneczek ze sznureczkiem bardzo mnie intrygował...
- Co tam masz? - zapytałam prosto z mostu.
- Gzieee? - Nadworny zaseplenił uroczo. Teoria, jakoby pełna paszcza miała zasadniczy wpływ na dykcję, znalazła potwierdzenie - A tu! Serniczek. Na poprawę humoru.
- Czyś ty zdurniał Nadworny? Czyjego humoru? Ty jak widzę promieniejesz, a i mnie nic do szczęścia oprócz zgubienia dwóch kilogramów nie potrzeba - pozrzędziłam. Bardziej dla zasady, żeby się nie odzwyczaił, niż z faktycznej potrzeby.
- Nie mów hop, póki nie przeskoczysz - odpowiedział. Tajemnicza mina świadczyła o tym, że jeszcze się ten sernik może przydać...
- No dobra! To ja parzę kawę, a wy doprowadzacie jadalnię do stanu używalności - zarządziłam.
- Wyjeżdżam - obwieścił Nadworny. I zamilkł w oczekiwaniu na reakcję.
- Aha - mruknęłam miedzy jednym, a drugim łykiem kawy.
- Gdzie? - Książę Małżonek wykazał się zdecydowanie większym zainteresowaniem.
Nadworny popatrzył na nas z miną zwycięscy rajdu Paryż - Dakar i oświadczył ;
- Służbowo.
- Świetnie - mruknęłam. Widocznie nie wykazałam należnego zainteresowania, bo gość się z lekka naburmuszył. I zaraz odburmuszył, nie doczekawszy się żadnej reakcji.
- Nie zapytacie gdzie jadę?
- Skoro nalegasz... To dokąd się wybierasz?
- Phi! - phiknał sobie na znak dezaprobaty. Pokusa podzielenia się radosną nowiną była jednak silniejsza - Na Alaskę! Zobaczę sekwoje. I łosia!
Książę małżonek zaniemówił, ale jako osobnik wyjątkowo ciepłolubny wzruszył tylko ramionami i władował sobie do ust kolejny kęs mającego właściwości terapeutyczne sernika.
- No i co ty na to? Zazdrościsz? - Nadworny zwrócił się bezpośrednio do mnie.
- Troszkę - oparłam z całym spokojem na jaki mnie było w tamtej chwili stać. Sięgając po serniczek dodałam - Mam małą prośbę. Jeśli można naturalnie.
- Pewnie, że można. Wal!
- No to ja cię proszę, drogi Nadworny, żebyś, jak ci jeszcze kiedyś przyjdzie do głowy informować nas o takich sprawach, raczył przynosić szarlotkę. Albo makowiec.
- Bo?
- Bo sernik nie jest w stanie mnie rozweselić! Ani złagodzić stersa!
Źródło zdjęcia w sieci
Nadworny ma ewidentnie wbudowany radar wykrywający moment podawania przez Ciebie pysznych obiadków :). Perfekcyjna synchronizacja! :D
OdpowiedzUsuńJaka wybredna no:) Jak ten sernik z brzoskwiniami był to ja Cię kapryśnico nie rozumiem. Chociaż za szarlotką i makowcem przepadam wręcz:) cmoki:)
OdpowiedzUsuńBo prawdziwa kobieta, to zawsze coś znajdzie ... Dlaczego nie szarlotka tylko sernik ?!
OdpowiedzUsuńAlaska - WOW - niech zrobi zdjęcie łosiowi
Sorry, że ja nie bardzo w temacie ciasta ...na ile i KIEDY wróci????? Znaczy Nadworny;-)))
OdpowiedzUsuńZołzuniu kochana, jaką Ty masz lekkość pisania....
OdpowiedzUsuń"zazdraszczam" :)
Nadworny Alaska po oczach, a Tobie sie sernik nie podobuje??? Alez masz tupet kobieto;))))))
OdpowiedzUsuńpiekne zakończenie!! nomnie by sernik tez nie rozweselił..
OdpowiedzUsuńNivejko,nie uwierzysz!Sernik mam w piekarniku, z okazji rocznicy ślubu Mąż Miniuś zarzyczył, czyli będzie obchodził. Zaś w obliczu informacji, która to rocznica, nawet Alaska mnie nie powaliła;)
OdpowiedzUsuńNie stresuj się, dostaniesz w prezencie szynkę z łosia i piękne zdjęcia zorzy polarnej :)
OdpowiedzUsuńKobieto bez serca! Nadworny Ci wyjeżdża a Ty wyjeżdżasz z makowcem? A w ogóle sernik jest królem ciast ( kto nie lubi niech mi przyśle:)
OdpowiedzUsuńLubię to! ale są literówki, więc popraw ;D Zdrówka :**** ( czyt. Cmoooooook albo młaaaaaa)
OdpowiedzUsuńAnetha...
OdpowiedzUsuńTaki kulinarny dżipies :D
Nika...
No co ja na to poradzę... wybredna, wredna itd :D
Gosia...
Łosiowi w pierwszej kolejności. No i jeszcze musi Krisa o poranku ucałować :D
Akular...
OdpowiedzUsuńTermin jeszcze bliżej nieokreślony. W razie co będzie korespondował ;D
Mota...
Motuniu kochana ale nie tak mądrze jak ty :)
Stardust...
No, mam! I jestem z niego dumna :
Elfka...
OdpowiedzUsuńSernik jedynie toleruje... W obliczu Alaski jest niczym:D
Beatta...
kolejnych rocznic czczonych serniczkiem życzę :)
Magenta...
Stres dotyczy nie tego ze Nadworny tylko, że nie ja,...:D
OLQA...
OdpowiedzUsuńW tej sytuacji to ja mogę przesłać ... przepis :D
Kwaku...
Cieszą matkę takie dzieci:D
Już poprawiam:) dzięki:)))
Ale Ty nie możesz się byczyć na Alasce. Przecież będziesz prezydentkom! :D
OdpowiedzUsuńja bym potrzebowała pół tortu truskawkowego:)
OdpowiedzUsuńżeby stresa nie było:)
OdpowiedzUsuńByle się tam, bidulek, nie przeziębił! Bo mu zaaplikują hajo-hajo-ipsenajo.... I będzie powód do dworowania na lata!
OdpowiedzUsuńUlala, na Alaskę na spotkanie z łosiem też bym z wielką chęcią pognała! Nawet albo szczególnie służbowo.
OdpowiedzUsuńDobra, wezmę szarlotkę :)
OdpowiedzUsuńNa Alaskę! Ja też chcę na Alaskę. I sernika kawałek bym zjadła, sernik może być... :-))
OdpowiedzUsuńrefleksja - po przebudzeniu, gdy nie wiem jak się odnaleźć wpadam na pomysł poczytania Twoich słów, odnajduję się równie często. Dziękuję. Działa:)
OdpowiedzUsuń