Grill


Mężczyźni są z marsa, kobiety ze snickersa, a kiełbasa jest z grilla.

- Co to jest? - Książę Małżonek raczył się wydrzeć ciut świt dziewiąta rano. Jeśli dodam, że był to dzień wolny od pracy to każdy sąd by mnie uniewinnił gdyby mi się chciało ruszyć palcem i zabić. Poprzestałam na żądzy mordu widocznej w oczach...
- Gdzie mi tu! Z tym badziewiem! Się wtarabaniasz! - odwdzięczyłam się pięknym za nadobne i już miałam przymknąć brutalnie wyrwane ze snu powieki, kiedy On, Książę znaczy, nie dając za wygraną kontynuował dzieło wybudzania mnie.
- Się pytam co to!I nie mów mi, że nie wiedziałaś! - syczał rzucając wściekłe błyski oczyma.
- To jest grill, panie majorze! - odpowiedziałam pozornie spokojnie. Pozornie bo mi się zagotowało w środku - Brudny na dodatek!
Książątko uniosło oczy ku niebiosom i zacisnęło pieści w geście ; trzymajcie mnie bo nie wytrzymam! I zadziabię!
- Doskonale - wysyczał - I jaki jeszcze?
- Czerwony? - zapytałam niepewnie, choć dopatrzenie się tam resztek czerwieni wymagało duuużo dobrej woli. Ewentualnie przywołania w pamięci stanu pierwotnego.
- Dupa! - wrzasnął szanowny pan mąż. Zawsze tak ryczy żeby nie używać mocniejszych wyrazów, ogranicza się do części dolno tylnych, a emocje wyraża za pomocą decybeli.
- Gdzie? - zapytałam zanim zdążyłam się ugryźć w język. Złego lepiej nie tykać. Tykniety Zły potrafi być nieobliczalny...
- Ubieraj się! - wydarł się kładąc nacisk na "ubieraj" i poszedł.
Nietypowy? E,... po dziesięciu latach pożycia to to chyba normalka...
Instynkt samozachowawczy kazał mi się zastosować. Ubrałam się w tempie ekspresowym, bez zwyczajowego marudzenia, że nie mam co na siebie włożyć.
Czekając na dalsze rozkazy Księcia Pana popijałam drobnymi łyczkami energodajną kawusię.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam niewinnie.
- My? - odpowiedział pytaniem na pytanie - Ty zapomniałaś, ty jedziesz?
- O czym niby zapomniałam? Co?
- O dziurze! _ wydarł się - Swoja drogą, dziura w głowie, którą wylatuje grill jest pewnie niebagatelna.
- No dobra, zapomniałam. Miałam prawo, bo to było dawno. Proszę o uniewinnienie, psze pana.
Książątko pokiwało głową na znak wybaczenia.
- Muszę dziś? Jakoś nie bardzo mam ochotę...
- No raczej. Bo i zakupy musisz jeszcze zrobić...- dodał z niepewną miną.
- Jakie zakupy? - zapytałam podejrzliwie.
- No bo.. zadaje się... że ci zapomniałem powiedzieć - bąkał niepewnie
- Że? Śmiało!
- Że zaprosiłem na dziś znajomych . Na grilla...
- Taaaaaa... - mruknęłam z wyższością. I jeszcze wykazałam daleko idące zainteresowanie stanem zdrowia - A głowa cię nie boli? Pokazuj!
Jako, że zdawał się nie rozumieć szybko objaśniłam;
- Dziura w głowie przez, którą wylatują dwie gęby do wykarmienia i kilo kiełbasy, powinna być widoczna gołym okiem... Jeden zero dla mnie!

A wszystko przez maj, majówkę, długi weekend i sezon grillowy...

Komentarze

  1. Uwielbiam majówki, chociaż w tym roku wypadła pracowita i grilla nie było... ale były inne atrakcje. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) hihi, a przynajmniej wszystko poszło jak należy? Widzę, ze książę pan(bo mi książątko przez gardło nie przejdzie :)) mógłby sobie z moim rękę podać, jeszcze kawy dobrze nie powącham, a on już pyta, za ile i po co na zakupy jedziemy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Margo...
    Szczerze to wolą czerwcówki. Cieplej jest :D
    PeeS. Ja również dziękuję

    Aga_xy...
    Poszło, bo innej opcji nie ma :D Mąż zakupoholik?

    OdpowiedzUsuń
  4. w tym roku majówka pochmurna i deszczowa więc też wolę czerwcówki ;) Grill był ale tak bardzo na szybko bo weekend niezwykle twórczy i pracowity ;) pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze,że inni mają tak jak ja...ufff:)ulżyło mi

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam poszłabym na grilla ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwsze zdanie tej notki powinno być ogólnoznanym przysłowiem staropolskim :))

    u mnie grila organizowałam ja,choć żałuję,bo jak zwykle koniec imprezy nie był wesoły(bo taki jeden nie umie się zachować)

    pozdro :))

    OdpowiedzUsuń
  8. A tu na grila ani szansy.. kapie i kapie z nieba i kapie...
    Ale co tam.
    Cudnych wrażeń i tak moc. :)

    Miłego leniwego poniedziałku jeszcze:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Majówka się pogodowo bardzo nie udała, natomiast generalnie wolę prawdziwe ognisko niż grilla :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Grill to bardzo przyjemne zajęcie towarzyskie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. My wczoraj mieliśmy taką minimajówkę z okazji urodzin naszej bratanicy. Kiełbaska, z racji pogody, wylądowała nie w ognisku, tylko w piekarniku. ;-) Ale było sympatycznie. Może za rok będzie majówka z ogniskiem...

    OdpowiedzUsuń
  12. o, a za "komuny" wystarczyłyby kanapki z bułki paryskiej:)
    a tak...trza druty szorować, żonę napastować:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Euforka...
    u mnie dopiero dzis leje od rana...:)

    OLQA...
    Taaaaaaa... nie ma to jak znaleźć kogos równie "nieszczęśliwego" :D

    Aeljot...
    Zapraszam:)
    Milo,że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  14. maybe-or-not ...
    Bądź ponad to... I walcz o swoje!

    Ida...
    Wzajemnie:) Miłego leniuchowania :)

    Athena...
    Nad morzem był że tak powiem przyzwoicie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Magenta...
    Zaryzykowałabym nawet, że to ulubiony sport Polaków :D

    Jolu...
    nieważne jak, nieważne gdzie, nieważne co... najważniejsze jest towarzystwo:)

    Beata...
    To co? Komuno wróć?:D Albo przynajmniej bułko paryska z krakowską suchą ! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. ...a ja mam altankę 3x6 m i żadne deszcze nie straszne mojemu grillowaniu....tyle tylko,że wtym roku pracowałam więc otwarcie sezonu odbyło się beze mnie....:)...

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspanialy to nawet zima grilluje, pod warunkiem ze akurat snieg nie pada, taki lezacy dookola mu nie przeszkadza:)) A ja lubie, bo nie musze gotowac;) Wczoraj tez byl grill, chociaz taki napredce, ale cos trzeba bylo wrzucic na ruszt;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziesięć lat pożycia? Phi?! Toż jeszcze wszystko przed Wami...;) Czy cyfra "24" możliwa jest do przełknięcia??? Mooożna się zadławić;) Wiem. Ale u nas na Marsie obdzielali kolosalną wyrozumiałością...;)

    OdpowiedzUsuń
  19. tekst o wyższości grilla nad ogniskiem, bo grilla i przy deszczu można zapalić - przynajmniej Waszego :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. mężczyni z marsa, kobiety z snickersa, a dzeci milky way-a xD dobry tekst! lubię to!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nam też przybył jeden grill w rodzinie, dołączył do starego, bo mój Mężczyzna stwierdził, że starego już nie lubi i trzeba go wywieźć na działce, po czym zakupił nowy grill, ładniejszy od starego i z podstawką, który jednak przetestujemy dopiero pewnie za jakieś dwa tygodnie :))
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  22. Moim skromnym zdaniem najlepszą funkcją grilla jest rozpalenie w nim ogniska! Dlatego mam taki egzemplarz z monstrualna misą... I na niskich nóżkach, by można było gada obsiąść wkoło z gitarą albo dwiema!

    OdpowiedzUsuń
  23. MajaK...
    Altanka mam, ale bez ogrzewania:D

    Stardust...
    Ta moda na grillowanie to do nas wraz z pierwszym odcinkiem "Dynastii" przyszła, właśnie zza oceanu:)

    Beatta...
    Na to odpowiem za 14 lat... jak dożyję :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Emma...
    Raczej o tęsknocie za ogniskiem. I przypalona kiełbasa z patyka...:)

    Kwaku...
    Moje (dzieci) są z Kinder bueno :D

    Iw...
    Czyli, ze szykuje się kolejne spotkanie na szczycie. Koleje międzynarodowe zarabiają na waszym uczuciu :)

    Zgaga...
    I tu się z tobą zgadzam. Nie ma jak gitara:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Sezon oficjalnie rozpoczęty :)

    OdpowiedzUsuń
  26. a jadłas kotlety sojowe z grilla?( znajomi "od grilla" sa wegetarianami i tak sie "często-jemy" w maju ;)
    To zakrawa na profanację, raczej nie próbuj ;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz