Dino(żarły)
Nieomylnym znakiem, że wakacje w pełni jest powolne aczkolwiek skuteczne wyjaławianie się trawnika. Po namyśle stwierdzam, że wyraz "się" jest zbędny. Trawnik albowiem wyjaławiany "jest". Dzieło zniszczenia dokonuje się codziennie poprzez bieganie, galopowanie, dzikie harce, tarzanie się oraz łupanie w piłę kopaną. Po takich zabiegach coś co kiedyś trawnikiem było zamienia się ni mniej ni więcej tylko w klepisko. Trudno. Dzieci swoje prawa wakacyjne mają. Moje i cała banda ich przyjaciół, którzy domową, starannie wypielęgnowana trawkę omijają szerokim łukiem w obawie przed gniewem rodziców, ogrodników, sadowników, krewnych, powinowatych... itede.
Kolejnym symptomem jest brak wyraźnych cech pozwalających odróżnić, które czyje. Na wszelki wypadek przepytuję brudasa podającego się za mojego syna, na okoliczność znajomości pieśni przedszkolnych i innych takich.
Zewnętrzne oznaki nie wskazywały na jakiekolwiek podobieństwo. Rano wychodził w błękitnej koszulce z czerwona piłką. To co stało miało kolor bliżej nieokreślony. Piłki nie stwierdziłam. Odpowiedział za to bezbłędnie na pytanie pomocnicze:
- Ulubione danie?
- Lizaki!- wrzasnął brudny mały człowiek i błysnął błękitnym okiem
- Możesz wejść - mruknęłam do osobnika który stał w drzwiach. Pewności, on to czy też nie, nabiorę jak wypiorę zawartość wraz z opakowaniem.
Dzisiejszy bród miał charakter archeologiczny...
- Mamo, a dinozaury żyły naprawdę? - zapytał Krzyś pałaszując bez entuzjazmu bułę z nutellą.
- Oczywiście - mruknęłam znad gazety porannej plamy...
- A ty je widziałaś? - dopytywał.
- No co ty! Przeginasz Młody! - obruszyłam się - Aż taka stara to ja nie jestem!
- Aha - ni to stwierdził ni się zgodził -To ja idę poszukać...
Jak powiedział tak zrobił. Zabawa w kreta trwała cały dzień... Mam przekopany ogródek warzywny, rabatę z kwiatkami (były sobie astry...) i dziury dosłownie wszędzie jak wzrokiem w zasięgu ogrodzenia sięgnąć. I jeszcze mam za swoje. Wszak mogłam interweniować. Albo przynajmniej zniechęcić do poszukiwać dinozaurzych gnatów.
Wykąpany i podobny do ludzi paleontolog amator przytulał już zmęczoną łepetynkę do podusi...
- Ciekawe kto urodził dinozaura... - zapytał miedzy jednym, a drugim ziewnięciem.
- Mama dinozaur - odpowiedziałam przygładzając sterczącą, synowską grzywkę.
- A nas kto urodził? - dopytywał.
- No ciebie to ja na przykład. Mnie babcia.
- Ale mnie się rozchodzi o wszystkich... I ciebie i babcie i wszystkie babcie. I dziadków. Może dinozaur? - zapytał, ziewnął, zatrzepotał rzesami i najnormalniej w świecie odpłynął...
Kto wie, może właśnie jestem świadkiem powstawania nowatorskiej teorii ewolucji? ;)
Dobrej nocy:)
Źródło zdjęcia w sieci
Polecam post ,,Our name is Luca'' u Czartogromskiego!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne teorie!!! :)))
OdpowiedzUsuńZgaga...
OdpowiedzUsuńNie znam człowieka... ale chętnie poznam. Zajrzę:)
Iw...
OdpowiedzUsuńCzasami boję się tych teorii;)
syn moze miec racje, wielu homosapiens nie tylko przypomina wygladem ale i zachowaniem rodzine gadow ;)
OdpowiedzUsuńOn może mieć racje :)))
OdpowiedzUsuńbardzo mi odpowiada ta teoria, że to dinożarł.
OdpowiedzUsuńmnie to chyba pterodaktyl urodził :-))
Cudne masz te dzieci. I jakie pomysłowe ;-)
OdpowiedzUsuńA własnego trawnika, nawet zadeptanego, jako mieszkanka kamienicy zazdroszczę. Pozdrawiam wakacyjnie :-) aneta
Słodki wpis:) tzn. zielony...o trawie i dinożarłach ;) Dzieci to wyjatkowo pomysłowe gadziny ;D
OdpowiedzUsuńUlubione danie - lizaki...no bomba;)))
Eliza...
OdpowiedzUsuńJeśli nawet ma to nieświadomie;) Tak "racja" jest chyba najcenniejsza;)
Holden...
OdpowiedzUsuńBardzo bym tego chciała. Jakoś mi Darwin nie podchodzi;)
Emma...
OdpowiedzUsuńA mnie kto? Jakiś żarłoczny musiał być;)
Zygza...
OdpowiedzUsuńCudowne tak. pomysłowe tez. Tylko czasem się tych pomysłów obawiam;)
Magda...
OdpowiedzUsuńSłodki bo lizakowy;) A dino żarły i zdechły;)
Haha... no tak... nie ma jak u siebie pielęgnować trawniczek a dzieciaki wpuścić sąsiadom do ogrodu :)). Ale z drugiej strony...to tylko trawnik. I tak pewnie by się wypalił nieco od lipcowego słońca a tak, dzieciaki mają radochę. Jednak przekopanie rabat w poszukiwaniu dinozaurów to lekkie przegięcie :D Czego to dzieci nie wymyślą...
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, jak moja mam opowiadała takie zdarzenie: jak mój brat był malutki, przylazł o 11 w nocy do mojej mamy i pyta: "mogę iść do babci?" Moja mama zaśmiawszy się nad absurdalnością tego pytania (babcia mieszkała na drugim końcu wsi) rzuciła bez namysłu: "a idź!". Niedługo potem - nie ma jej syna. Szuka, woła - nic! Noc ciemna a mały zapadł się pod ziemię. Nagle mamie przypomniało się pytanie czy malec może iść do babci. Poleciała przez całą wieś do swojej mamy...a tam - zadowolona z siebie zguba w najlepsze siedzi u zdziwionej nocną wizytą w piżamce babci. Morał? Zawsze uważać co się odpowiada dzieciom nawet na najbardziej absurdalne pytania :D
Na przyszły sezon zasiej trawę sportową, do nabycia w dużych centrach ogrodniczych. Jest naprawdę odporna , choć może nie taka śliczna jak inne gatunki traw. I dobrze,że jesteś taką mamą, która pozwala na bieganie dzieciakom po ozdobie ogródka, czyli trawniku. Ma mały szczęście.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Athena...
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać. I reagować;) Żeby nie musieć po krecie poprawiać;)
Anabell...
OdpowiedzUsuńTrawa rzecz nabyta, a dzieciństwo ma się jedno. Wole mieć zadeptany trawnik niż dzieci uwiązane na smyczy oglądające japońskie kreskówki;)
Pozdrawiam:)
Zdumiewające, jakimi to ścieżkami myśli maluchów wędrują.Gratuluję Ci synka z fantastyczną wyobrażnią (w koncu ma ją po Tobie), a synkowi takiej mamy, która ma właściwe piorytety (oczywiście wg mnie).
OdpowiedzUsuńTakitka...
OdpowiedzUsuńFascynuje mnie patrzenie na niego, jak kombinuje, i jak zmyśla. Podobno szalenie jest wtedy podobny do mnie;)
Kurczę, jak pięknie jest być dzieckiem, chodzić umorusanym i tarzać trawę ;)
OdpowiedzUsuńMagenta...
OdpowiedzUsuńfakt. dzieciom wypada znacznie więcej. Nam już tylko zęby i włosy;)
Bardzo lubię jak piszesz o Krzysiu :) mój Książę w tym samym wieku, więc mają podobne "problemy" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Ta kiełkująca teoria warta jest i trawnika i astrów.
OdpowiedzUsuńW końcu czyż starożytni nie mawiali: "Per astra ad scientia"?
Nie mawiali?
To zaczną!
:)))
Dinozaury wyginęły - to fakt, w szkole nas uczyli ;-), ale "dino(żarły)" były, są i będą - ich nic nie ruszy! Miłych wakacji :-)
OdpowiedzUsuń:-D
OdpowiedzUsuńależ tu u Ciebie ruch!
Pozytywka...
OdpowiedzUsuńKrzyś to temat rzeka. Codziennie coś wykombinuje;)
Pozdrawiam. Upaaaaaaalnie;)
Akwarelia...
OdpowiedzUsuńNic nie jest więcej warte niż wiedza zdobyta na osobistym doświadczeniu. Nawet astry;)
Anulka...
OdpowiedzUsuńDino(żarły) i skryci lizakożercy są niezniszczalni;)
Również miłych :)
Emma...
OdpowiedzUsuńNie Marszałkowska, a ruch;)
Aaa tam trawniki. To wszystko powinno byc dla ludzi, zwlaszcza tych malych. Fakt, ze u nas dzieciaki nie lataja po trawnikach przed domami ale tez kazda szkola ma boiska i place zabaw, gdzie dzieciaki, ktore nie wyjezdzaja maja sie gdzie bawic przez cale lato. A szkol jest naprawde duzo, w mojej najblizszej okolicy mam 4 szkoly i kazda z duzym boiskiem, placem zabaw dla maluchow. No gdzies te dzieci musza miec dziecinstwo. Mieszkam w sumie na przeciwko szkoly podstawowej i przez 2 miesiace wakacji sa tam organizowane dla dzieciakow rozne zajecia lacznie z zabawami tanecznymi wlasnie na boisku szkolnym. Moj Potomek wychowal sie na szkolnych boiskach:)))
OdpowiedzUsuńStardust...
OdpowiedzUsuńI właśnie o to chodzi. Dzieci muszą się wyskakać. A wiesz o czym marzy moja córka? O trzepaku. Żeby powisieć głową w dól. I ja ja rozumiem. Sama wisiałam;)
fajna wesola notka:)
OdpowiedzUsuńTylko dobrze o nim świadczy ta ciekawość świata :))) Jakby się tak zastanowić, to wiesz, co....on nieźle kombinuje!
OdpowiedzUsuńWracając do tego "się", które nie jest potrzebne, uważam, że zyskuje na znaczeniu, kiedy : coś się samo... bez udziału żadnych sił ludzkich, najczęściej - się samo zepsuło.
OdpowiedzUsuńBardzo wakacyjny i cudowny post. Jak zwykle z resztą.
Dzieci (ponoć) wiedzą lepiej. Kto wie, może nawet najlepiej!:))
OdpowiedzUsuńBasia...
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Aga_xy...
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieje, że ta ciekawość pozostanie:)
Mota...
OdpowiedzUsuńZ reguły to zabawki samie się psują, mleko samo się rozlewa... I pieniądze same się wydają;)
Dzięki Mota:)
Akemi...
OdpowiedzUsuńPewnie tak jest. Ich wiedza jest oparta nie na empirycznym poznaniu tylko na pierwotnym instynkcie, który niestety później zanika:)
Ja listę obecności chciałam podpisać :) jestem i czytam od samiuśkiego początku :D nadrabiam zaległości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzemiła opowieść...
OdpowiedzUsuńU mnie Martik mówił: "dinozarły", bo seplenił.
Dobrusia...
OdpowiedzUsuńDziękuję że jesteś:) Bardzo, ale to bardzo ...
Mamamarzynia...
OdpowiedzUsuńWiele dzieci tak mówi. I to jest słodkie jak przekręcają:)
Dzieci i ich teorie - rozkoszne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Oj tak, trzepakow niestety juz raczej nigdzie nie ma:(( A mozna je bylo zachowac chocby z mysla o dzieciach;/
OdpowiedzUsuńGosia...
OdpowiedzUsuńCzasami z takich rozkosznych teorii, nawet tych najbardziej absurdalnych rodzą się Wielkie Teorie;)
Pozdrawiam :)
Stardust...
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał, że kiedyś zabraknie tego co na każdym osiedlu królowało;)
Teoria ewolucji inaczej. Nie ma pewności, że Darwin ma rację :)
OdpowiedzUsuńBeatta...
OdpowiedzUsuńŻadnej pewności. Teoria jedna z wielu, która przyjęliśmy za pewnik:)