O plażowaniu
To niesamowite jak dzieci potrafią zaskoczyć. W sensie, że zdziwiłam się bardzo. Oraz zablokowałam krasomówczo na chwilę.
Niezmiernie rzadko miewam czas na siedzenie w piaskownicy. Dziś ten czas miałam. Albo raczej, zrobiłam wszystko, żeby go mieć. Dziecko bowiem swoje prawa ma i jak zapragnęło towarzystwa mamy podczas babrania się w nieograniczonej dechami piaskownicy, to maminym, zakichanym obowiązkiem było czas znaleźć. To znaczy tak się zorganizować, żeby iść. I się taplać...
Komu w drogę, temu japonki. Uzbrojona w niezbędne akcesoria typu łopatki foremki i wiaderko, oraz butlę żywca bez gazu, poczłapałam ku morzu z miną straceńca. Bo plażę, to ja i owszem, lubię. Nawet bardzo. Te fale o brzeg bijące też, łażenie goła stopą po rozgrzanym piachu... Tyle, że niekoniecznie w pełni sezonu turystycznego.
W pierwszej chwili chciałam się ewakuować. Tłok, że nie ma gdzie ręcznika położyć, a o intymności za parawanem to sobie tylko pomarzyć można.
W końcu wywalczyłam jednak kawałek miejsca i wymościłam grajdołek, wystawiłam blade lico na działanie ultrafioletowych oraz zamyśliłam. Się. I wcale nie roztrząsałam problemów wagi światowej. Ot po prostu co jutro na obiad upitrasić,i czy ta nowa kiecka to aby na pewno jest twarzowa, bo były, kurteczka, czarne, ale nie, czerwonej się zachciało...
Moje bawiące się w pobliżu grajdołka dziecię, jako osobnik o niezwykle rozwiniętych potrzebach towarzyskich szybko nawiązało kontakt z rówieśnikiem. Płci tej samej. Zabawa trwała w najlepsze; ledwie zadzierzgnięta przyjaźń rozwijała się w tempie wzrostu bambusa, wszystkie zabawki okazały się być wspólnymi... Do czasu, aż światła dziennego nie ujrzała smutna prawda o tym, że foremka w kształcie rybki występuje w liczbie pojedynczej.
- Oddawaj! – usłyszałam wrzask Krzysia.
- Nie! – równie wrzaskliwie odpowiedział kumpel.
- Oddawaj bo powiem mamie! – bohatersko zawołał Krzyś wskazując na mnie daszkiem czapeczki.
- A ja powiem tacie!
W tym momencie, Krzyś spojrzał na mnie. Następnie na ojca przeciwnika. Widać nie wypadłam najkorzystniej w tej konfrontacji, bo uznał przewagę drużyny przeciwnej.
Po wcale nie długim namyśle, postanowił zadziałać inaczej.
- Oddawaj, bo Cię piznę! - powiedział znacznie ciszej. Pewnie myślał skubaniutki, że nie usłyszę. Niestety. Pozornie uśpiony wódz wrogiego obozu również leniwie uniósł głowę wykazując się niemrawą aktywnością.
Normalnie to ja mam w kwestii wychowania bardzo liberalne poglądy. I takie samo podejście. Pozwalam dzieciom na samodzielność. Również jeśli chodzi o rozwiązywanie konfliktów z rówieśnikami. Tym razem jednak musiałam zareagować. Pomijając kwestie wychowawcze, to brak reakcji groził konfrontacją z przypiekającym boczki i zerkającym czujnie panem - tatusiem, zawodnikiem wagi ciężkiej.
- Synek! No jak ty się zachowujesz?! - upomniałam młodego człowieka stojącego w pozycji "do ataku!"
- No co?! - popatrzył na mnie i najwyraźniej musiał stwierdzić, że nie żartuję. Odłożył łopatkę, która robiła za broń i z miną niewiniątka dodał - Przecież nie piznąłem…
Uspokojony Pan tatuś-kumpla, z trudem stłumił śmiech. Taktownie udał, że się zakrztusił, nasunął czapeczkę na zaczerwieniony nos i opalał się dalej.
Korzystając z faktu, że godzina była odpowiednia, dałam hasło do odwrotu i ewakuowałam się do bazy. No może bym i coś powiedziała, gdyby mi języka w gębie nie zabrakło. Z drugiej strony, co tu mówić?
Po drodze odzyskałam sprawność myślenia. I język, zdrajca jeden, powrócił na miejsce mu przypisane.
- Młody, a gdzie ty słyszałeś takie słowo? - zapytałam
- Czyli które? - zapytał niewinnie. Widząc moja bezradność dodał - Piznę?
- No. Właśnie to.
- W bajce - odpowiedział tak jakby to było oczywistą oczywistością.
I popatrzył jakby mnie pierwszy raz widział. Albo jakbym się z choinki w środku lipca urwała.
Chyba się urwałam...
Dzieci potrafią zaskoczyć dorosłych w absolutnie każdej sytuacji :) :)
OdpowiedzUsuńO ile wiem, zwrot "piżgnąć" nie jest zwrotem obrazliwym, co najwyżej sposób rozwiązywania konfliktu jest wątpliwej jakości. Bajki dla dzieci bardzo często są nieodpowiednie, to nic nowego, niestety.Ja to pewnie bym się zapytała malca co to słowo znaczy wg niego, a potem ochrzaniła za nadmiar agresji.
OdpowiedzUsuń...mhmn...ciekawe co według niego znaczy to słowo...:):).......opowiedz jak się dowiesz :).....
OdpowiedzUsuńJa myślę że Krzyś wie co znaczy piznąć, bo przecież nie piznął :D:D:D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńp.s. reakcja pana-tatusia jak najbardziej na miejscu i szczerze podziwiam. Nie wiem czy ja bym się opanowała i nie wybuchła na głos śmiechem :D
widzę w tle morze... widzę w tle morze... widzę w tle morze... chcę urlopiku :-(
OdpowiedzUsuńPiznąć... dobre, będę tak Staremu grozić, jak mu obiad nie zasmakuje!
Synek ma charakterek;-) ...ale przecież nie piznął, więc wszystko ok;-)
OdpowiedzUsuńdzieci, nie wiedziec czemu, maja wyostrzony sluch na pewne slowa. Podejrzewam, iz nikt nie badal dlaczego te "pewne slowa| sa tak slyszalne przez wiekszosc dzieci;)
OdpowiedzUsuńhm...u mnie w piaskownicy się mówiło pizGnąć...:)
OdpowiedzUsuńMój śp teść, to wszelkie upadki naszego początkujacego chodziaczka komentował słowem na P ;PP Jak cos upadało to też raczej pizdnęło w dół hehe...Przykładów piznięć mozna by mnozyć:D
OdpowiedzUsuńZawsze miałam juz zaraz zwracac uwagę, ale w końcu sie śmiałam i machałam na to ręką.
a mówi sie pizdnąc czy piznąć..:))?
najlepsze sa zawsze najprostsze rozwiązania.Sama mam czasem ochotę kogoś piznąć, cokolwiek to znaczy ale biorę przykład z dziecięcia i się powstrzymuję:)
OdpowiedzUsuńbardzo jestem ciekawa tych bajek. Może coś polecisz? ;-)
OdpowiedzUsuńA poza tym, czy można jedynie piznąć kogoś, czy tez coś. Bo jeśli można coś, to ja mam na stole kupę papierów z pracy do zrobienia i chętnie bym je dziś piznęła. Choć oczywiście jestem duża i się powstrzymam. A szkoda ;-) Miłego wieczoru. aneta
Latarnik...
OdpowiedzUsuńWiem. Moja mam mówi to samo;)
Anabell...
OdpowiedzUsuńZapewniam, że wie. Zastosował w praktyce zgodnie z semantyką;) Pozdrawiam :)
MajaK...
OdpowiedzUsuńWypytałam. Piznąć to znaczy walnąć:)
Dobrusia...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Wie:) A pan Tatuś stanął na wysokości zadania:) Pozdrawiam:)
Malinconia...
OdpowiedzUsuńRacja. Nie dość że podasz to jeszcze nie smakuje! Zagrozić. jak nie pomorze to piznać. albo postraszyć Komendantem;)
Ladybird...
OdpowiedzUsuńNa szczęście! Tylko tego by brakował żeby piznał;)
Iwa...
OdpowiedzUsuńTo się nazywa słuchem wybiórczym;) zawsze słyszą to co chcą usłyszeć;)
Beata...
OdpowiedzUsuńRegionalizm ? A może rodzaj gwary rodem z piaskownicy? :)
Magda...
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale bardziej mi jednak piznąć odpowiada. Chociażby przez rzeczownik o pizgnąć (po wymianie g na d;)))
ciekawa jestem co to była za bajka ;-))
OdpowiedzUsuńOLQA...
OdpowiedzUsuńOj ja też. Jak ja bym co poniektórych piznęła;)
Zygza...
OdpowiedzUsuńNie powstrzymuj się! No chyba, że to na wczoraj;)
Miłego:)
Emma...
OdpowiedzUsuńNie wiem ale pewnie niejedna by sie kwalifikowała do wyrzucenia z tevała na wieki wieków. Amen!
Próbuję sobie wyobrazić odmianę przez osoby w czasie teraźniejszym. Ja pizgam, ty pizgasz, on pizga. My pizgamy, wy pizgacie, oni pizgają. W czasie przeszłym to ,,g'' gdzież znika, w przyszłym też... Ot, zagadka!
OdpowiedzUsuńZgago...łał:)
OdpowiedzUsuńNivejka, moja mama mówiła, "idź, bo jak cie pizgnę"... nigdy nie wiedziałam o co chodzi:)
OdpowiedzUsuńale czasami ściera przez łeb leciała...
OdpowiedzUsuńBajki uczą
OdpowiedzUsuńhihiih
Skoro obyło się bez rozlewu krwi, można uznać fakt za niebyły.
Buziaki dla Krzysia
Zgaga...
OdpowiedzUsuńA mówią, że to ja mam bujna wyobraźnię;)
Beata...
OdpowiedzUsuńNa łeb na szyję;)
Gosia...
OdpowiedzUsuńDo rozlewu doszło. Wina czerwonego;)
Dzięki w imieniu Krzysia:)
wlasnie - specjalizuja sie, a nie jak dorosli, co wszystko chca slyszec i wiedziec;)
OdpowiedzUsuńIwa...
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że specjalizacja z wiekiem zanika;)
Zuch chłopczyk! Powstrzymać się przed piznięciem,gdy zabierają rybkę - duża rzecz! :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
No strasznie edukujące te bajki są...
OdpowiedzUsuńI dobrze, że pan-tatuś wagi ciężkiej miał poczucie humoru :D Rodzice bywają przewrażliwieni na punkcie swoim i swoich pociech - plus dla tatusia :).
Akwarelia...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie trudniej byłoby się powstrzymać gdyby zabierali pistolet na kapiszony. Wtedy kto wie...;)
Pozdrawiam:)
Antares...Oj bywają. Na ten przykład ja. Straaaaaaaaaaasznie jestem przewrażliwiona;)
OdpowiedzUsuńOj Nivejko, powinnaś podgonić trochę słownictwo :D
OdpowiedzUsuńKurczę, ale bym wzięła wiaderko i łopatkę i pogrzebała trochę w piasku na plaży ;)
Ześmiałam się jak norka :-D
OdpowiedzUsuńA tę łyżeczkę to dałaś Młodemu z kuchni? Bardzo mi sie nadaje.
I sukienka dobrze, że czerwona, a co!
ubawiłam się. Moja prześliczna czteroletnia córeczka z aniołka loczkami wokół okrągłej buzi zasiadła przy stole, na którym babcia ugniatała ciasto, umoralniając dziecko jak to babcie mają w zwyczaju. Dziecko patrzyło uważnie, raczej jednak nie słuchało jak wynika z wrzuconej uwagi "babciu a czemu to cisto tak ci się do rączek przypierdoliło ?
OdpowiedzUsuńMagenta...
OdpowiedzUsuńŚwięta racja. Język mi ubożeje;)
Mamarzynia...
OdpowiedzUsuńFakt, dobra łyżeczka. Niestety nie moja, więc nie podaruję;)
Anonimowa...
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaa... takie rzeczy szybko łapią i zapamiętują. I wiedza kiedy użyć. Krzyś kiedyś, widząc że jestem zdenerwowana zapytał " wkulwiłaś się? ";)
jaka mama taki syn - duze poczucie humoru. a swoja droga bardzo tez mi sie podobalo zdanie:"komu w droge temu japonki":)
OdpowiedzUsuńOplułam sobie monitor na okoliczność wypwiedzi , że przecież nie piznął :):):):) Dzieci mnie zawsze i niezmiennie będą zaskakiwać :) Wakacyjnie się zrobiło z tym humorem i plażą :):):)
OdpowiedzUsuńBasia...
OdpowiedzUsuńMogą być trampki. Tyko trochę za ciepło;)
Anaste...
OdpowiedzUsuńGorzej jakby piznął. Miałaby się z pyszna;)
Cale szczescie, ze to z bajek, bo ja sie juz wystraszylam, ze Mlody mojego bloga podczytuje;))
OdpowiedzUsuńStardust, on jeszcze nie umie czytać. No chyba, że o czymś nie wiem;)
OdpowiedzUsuńPadłam, padłam:)
OdpowiedzUsuńA przeczytawszy komentarze zakwiczałam, szczególnie przy loczkach Anonimowej i wkulwieniu młodego!
Aga_xy...
OdpowiedzUsuńPadłaś? Powstań;))