O robaczku...


Najbardziej na świecie, oprócz truskawek i kawy, lubię pytania. Takie ni z gruchy ni z pietruchy ni z kalafiora...
Dziś na kolację mieliśmy. Faszerowanego.Pyszota! Niby takie nic; trochę mięcha, nieco buły, jajo sztuk raz, wymerdać, najlepiej łapą, do smaku doprawić, nadziać, zapiec i zajadać... Wcześniej oczywiście należy dzieło rąk własnych podzielić sprawiedliwie; według zasług, wagi i wzrostu.
Wracając jednak do gruszkowo pietruszkowych pytań...
- Mamo, a ty umiesz powiedzieć to o tym rlobaczku?- Krzyś zapytał z paszczą pełną kalafiora. Przypomniałam sobie, a raczej usiłowałam przypomnieć wszystkie znane mi robaczki. Jeden ma w tej chwili lat tyle co ja i jedyne co mogę o nim powiedzieć, to to że miał kiedyś długą grzywkę. Tlenioną. Jak wygląda teraz pojęcia nie mam. Drugi robaczek to ten od "A ty, ty ! Robaczku jeden" . I też niem o nim nic do powiedzenia. Więcej robali nie pamiętam, albo nie jestem sobie w stanie przypomnieć. Zdecydowanie lepiej się myśli na głodniaka jednak. Chociaż...
- W czerwonym kubraczku? - przypomniałam sobie. Rzutem na taśmę.
- Nie. Tym innym - Krzysiek z pełnym przekonaniem przecząco pokręcił głową i przełykając ostatni kęs mojej popisowej kolacji, z poważną miną dodał - A pani Ala zna.
Na ambicje mi wjechał. Małolat jeden, kalafiorem karmiony! Pani Ala przedszkolanka o robaczku zna, a ja nie...
"Trudna rada w tym sposobie" jak by mistrz Fredro powiedział. Nic tylko trzeba nadrobić braki w edukacji. I się w temacie robali podciągnąć. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wystarczy jakaś wiedza z gatunku podstawowych. A nie licencjat czy nie daj pan bócek doktorat robić!
Krzyś jednak nie dawał za wygraną...
- On, ten rlobaczek siedzi w trawie. Takiej nieskoszonej - próbował mnie naprowadzić, bo a nóż załapię?
Niestety. Nie zdołałam zgadnąć.
- Szkoda, że nie znasz - syn jedyny niepierworodny smutnie zwiesił głowę - Bo chciałem potrenować...

- Aha... - nawet nie siliłam się na udawanie, że wiem o co chodzi. Po co? Skoro nie wiem? - A co trenować?
- No mówienie, przecież ! Mamo!
Jasne. Mamo, jest od tego, żeby wiedziało i znało. Wszystko.
Na szczęście zrobiło się późno i mogłam, bez uszczerbku na autorytecie mamowym, wysłać Mądralińskiego spać.
Do jutra mam czas, żeby potrenować.
Swoją drogą... Czy chrząszcz jest robalem? A w tym całym Szczebrzeszynie, to by sobie mogli kosiarkę kupić. Żeby biedny, robal nie musiał brzmieć z za winkla trzciny.

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. Może robaczek w trawie grający? Taki świerszczyk! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawa jestem czy robak robakowi robakiem? Skądinąd znane...

    OdpowiedzUsuń
  3. Iw...
    Świerszczyk ze Szczebrzeszyna?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Iva...
    Myślę, że jeśli już to; robak robakowi ptaszkiem;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój potomek jak zaczął pytać w wieku dwóch lat, tak pyta po dziś dzień. Fajne to :)
    A z młodości pamiętam, że ze Świerszczyków to najlepsze były duńskie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Voluś...
    Tez lubię te pytania. Najbardziej te z księżyca, na które nie wiadomo co odpowiedzieć i trzeba się po prostu sprężyć;) I nazmyślać.
    PeeS. A w duńskich było o robaczkach?;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż... dżdżownica też robaczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Voluś...
    Babie dżdżownica nie straszna;)

    OdpowiedzUsuń
  9. z tym nazmyślaniem to też niebezpiecznie :)
    później będzie na mamusie ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Euforka...
    Jasne. W sprawach zasadniczych nie zmyślam;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A te "panie" szkolne i przedszkolne to się umówiły, czy co? Moja Ola chodziła za mną całą sobotę pytając czy wiem kto to Ala i As, a ja nieświadoma intencji zbywałam ja tylko krótkim "wiem". A tu się okazuje, że trzeba było temat rozwinąć, opowiedzieć szerzej, bo wyszłam na ignoranta, co podstawówki nie zaliczył :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak cudownie "meandrują" myśli dziecka! Ja bym nie załapała. Pełne zaskoczenie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak myślałam już pod koniec opowiastki, jak o tej trawie przeczytałam, że to o chrząszcza chodzi - no robal jak nic;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba bym nie wpadł na to że o łamacza języka chodzi;)
    Pozdrawiam:) Z.

    OdpowiedzUsuń
  15. Robaczek jaki jest, każdy widzi;-) A, że tych robaczków jest fafnaście milionów rodzajów, to inna bajka;-) A obowiązkiem (!!!) "Mamo" jest, znać wszystkie, o!

    OdpowiedzUsuń
  16. Mira...
    No coś jest na rzeczy. A w ogóle to ja jestem zazdrosna! O...;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tkaitka...
    Przejście od kalafiora do Szczebrzeszyna... Kawał drogi;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ladybird...
    Czyli, że chrząszcz to robal? Jednak...;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Z. ...
    No kupę lat cie nie było? Gdzieżże to bywałeś?
    A język to faktycznie - można sobie złamać;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Akularnica...
    No jak mus to mus. Szkoda, że nie ma mamowych uniwersytetów ze specjalnym fakultetem; odpowiadanie na pytania zawił;)

    OdpowiedzUsuń
  21. A może to robaczek-penliczek?

    Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,
    A na tym stoliczku pleciony koszyczek,

    W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,
    A na tym robaczku zielony kubraczek.

    Powiada robaczek: "I dziadek, i babka,
    I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,

    A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
    Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta.

    Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,
    Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru.

    Są w barach - wiadomo - zwyczaje utarte:
    Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,

    A w karcie - okropność! - przyznacie to sami:
    Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,

    Duszone są jabłka, pieczone są jabłka
    I z jabłek szarlotka, i komput [placek], i babka!

    No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
    Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek.

    OdpowiedzUsuń
  22. Sama na tego chrząszcza wpadłaś, w czasie suszy? Droga sucha była? :)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Magenta...
    No właśnie nie! Tamten był zdecydowanie bez kubraczka;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aga_xy...
    No ba! Jasne, że sama;) Zaraz jak spadłam ze stołka z powyłamywanymi nogami;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Do trenowania to się też doskonale nadaje chrabąszcz:) To może Krzyś na "chrabąszczu' potrenuje?

    OdpowiedzUsuń
  26. Lo matku bosku przypomnialo mi sie, jak moj bodajze 3letni robaczek zamienial sobie dzwiek "h" i "f" w slowach. I tak mowil: suhit, kufnia no i oczywiscie slawna mufa. Slawna, bo wlasnie na te "mufe" sie upralam pewnego dnia i usiadlszy naprzeciw baka, nakazujac mu patrzec na moje usta powtarzalam MU CH A. Na co moj bak ambitnie mowil MU FA i tak sobie gadalismy ja Mucha, on Mufa az za ktoryms razem dziecie moje stracilo cierpliwosc, ktorej ilosci zreszta odziedziczyl po matce i na moje kolejne polaczone z wytrzeszczem oczu M U C H A odpowiedzial bez mrugniecia powieka "ROBAK", zasmial mi sie w twarz i polecial:))))

    OdpowiedzUsuń
  27. ożesz!zapomniałam o chrząszczyku!
    nawiasem,robaczek się przydał moje koleżance, podczas wyprawy do Włoch,kiedy to robaczkiem poczęstowała wybitnie nachalnego podrywacza,rzecząc mu:spadaj ty mój chrząszczyku itd itd!
    co do treningu językowego... moja córka Starsza robale trenowała całkiem spokojnie,ale za to śpiewała:była sobie raz kurewna..na całą ulicę...

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak to już jest, najpierw Pani z przedszkola, potem może Pani od polskiego... Ja celebruje autorytety swojej córki, bo wiem, jak ważny człowiek może ukształtować i jest potrzebny, nie tylko my mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  29. A potem wyfruwają z gniazda... I w sumie jest to jakaś magia.

    OdpowiedzUsuń
  30. El...
    Przeglądając pocztę zastanawiałam się co to za jeden. Ten El;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nika...
    Ja myślę, że jemu do treningu wystarczy traktorek (kraktorek) i truskawka(kruskawka);)

    OdpowiedzUsuń
  32. Stardust...
    Najważniejsze, że sobie facet poradził. Jak zwał tak zawał. I tak wiadomo że upierdliwe;) A przy okazji sobie przypomniałam historyjkę związaną z moja córką;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Mijka...
    Czepiasz się1 O jedna literkę przestawiona. No to trzeba być matką... i nauczycielką;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Butterfly...
    Autorytety są ważne. Zgadza się. Ale to i tak nie zmienia faktu, że jestem zazdrosna;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Nivejko- kocham Cię! Normalnie łzy mi pociekły!!! ze śmiechu rzecz jasna :)) Moje ty robalątko :))))

    OdpowiedzUsuń
  36. Jagoda...
    Też cię lubię. Robaczku:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja znam fajnego Robaczka! Wpadł do Żaby i przyniósł taaaaaką czekoladę. Żaba była zachwycona chociaż był kocioł bo w łóżku spoczywał obcy pan. Robaczek się nie przejął i powiedział "Pogodzimy się - żeby tylko nie używał mojej szczoteczki do zębów". Tego Robaczka pamiętasz?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz