Strachy na lachy

Co to za zagadka: nie je, nie pije, a straszy i wyje?.

- Taaaaaaaaak?- zaspany głos Księcia Małżonka nie był czyś dziwnym. Ostatecznie o drugiej w nocy normalni ludzie śpią. O ile im coś nie wyje nad uchem. Coś złowrogiego i bliżej nieokreślonego.
- Cześć - powiedziałam do słuchawki. Cichutko, żeby nie pobudzić posapującej w kajutach dziatwy.
- Nooooo - wysapał i chyba miał zamiar zasnąć. A do tego nie mogłam dopuścić.
- Baczność! - prawie krzyknęłam. Chyba zabolało bo jęknął. I natychmiast zaczął reagować jak na męża i obrońcę silnie przestraszonych przystało.
- Tak jest! Eeeeeee... to znaczy czego?
- No bo mnie tu coś wyje - pisnęłam spod kołdry.
- Ale jak wyje? - zainteresowanie nie było chyba jednak szczerze. Muszę zapamiętać żeby postawić krechę po stronie "winien". Strach strachem, a księgowość musi się zgadzać.
- No tak; Uuuuuuuuu - zawyłam na kształt i podobieństwo dźwięków dochodzących do sypialni - A potem przestaje i znowu zaczyna.
- Wyć?
- No. Albo grać - zastanowiłam się chwilę. Dźwięki niewiadomego pochodzenia znowu się rozpanoszyły na moim terenie. I przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Brrrrrrrr...
- Czekaj. To w końcu wyje czy gra?- dopytywał się jak śledczy z podrzędnego serialu kryminalnego
- Bo ja wiem. Co to za różnica; wyje, gra, gwiżdże? Masz coś z tym zrobić i już! - wnerwiłam się. Czepia się terminologii zamiast rozwiązać problem.
- No dobra. To wstań i idź do kuchni. - rozkazał.
- Głupi? - ryknęłam i natychmiast zakryłam sobie usta łapą. Zdzieliłam się mentalnie po łapie i  już znacznie ciszej wysyczałam w słuchawkę - Przecież tam wyje!
- Rób co ci każę. Jasne? - rozkazał. Szeregowy Zołza wstała bez dyskusji
- No. Jasne - odpowiedziałam szybko - I co tam w tej kuchni?
- Wstaw wodę i zaparz sobie melisę. I daj ludziom spać! - ryknął i się rozłączył.
- Wujek Dobra Rada, myślałby kto - zrzędziłam człapiąc smętnie. Prawdopodobnie, przydeptane kapce szorujące po podłodze przegoniły złe. W każdym razie, wycie dziwnym zbiegiem okoliczności ucichło i przestało drażnić wybujałą wyobraźnię. Podwójna melisa zdziałała cuda.Zasnęłam snem sprawiedliwego. Gorzej że ślady na urodzie w postaci niezbyt gustownych woreczków w kolorze sino-koperkowym zostały. I się złośliwie umiejscowiły w miejscu widoczny dla ogółu populacji.
***
- Mamo, zapomniałaś wczoraj zakryć nawiew z garażu?- zapytała zaspana małoletnia odgarniając grzywkę z zaspanego pyszczka - Bo całą  noc wyło...
I kto tu jest blondynką?

Komentarze

  1. Echhh, strach ma wieelkie oooczy, a w połączeniu Z Twoją wyobraźnią.....no strach się bać!Pozdrawiam jesiennie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam pod biurko ze śmiechu!
    Hehehehe...

    Ludzie z nadmiarem wyobraźni miewają takie problemy - też je miewam jak mi się nie pałęta po domu zwierzak, na którego mogłabym zwalić szmery niewiadomego pochodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kontrolerka...
    Ogromne wręcz. Zwłaszcza ja wyje;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Antares...
    Ładnie to tak? śmiać się z silnie przestraszonej?;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nivejka mnie co noc straszą strzelające rury, teraz juz sopko, ale na początku myślałam że to duch świętej pamięci Tatusia się tłucze po domu uuuuuu :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiałem się ze śmiechu :)
    I zagadka mi się przypomniała. Będąc dzieckiem z kuzynem bawiliśmy się w zagadki. W pewnym momencie zabrakło mu konceptu, więc wypalił:
    Co to jest - nie je, nie pije, a na Górę Parkową wyjedzie?
    Nie wiecie? Zefijołek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tam z workami podocznymi ...się pociesz, że jednak rację miałaś;-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. heh, no cóż wyobraźnia czasem płata figle :) Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fire.woman...
    Ducha nie brałm co prawda pod uwagę, ale inne stwory i owszem;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Voluś...
    Jak to mówią, śmiech to zdrowie (dawka gratis przeoperacyjna wskazana;)
    I powiedz mi co to jest ten Zefijołek. Bo ciekawa przeokrutnie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Akularnica...
    Bezsprzecznie miałam. rację znaczy. I mam. Worki;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakub...
    ja jej dam figle! jak już musi coś płatać to niech się czymś społecznie użytecznym zajmie;)
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Nivejka, choć od tamtej chwili minęło 30 lat, nadal nikt nie wie kim jest Zefijołek. Łącznie z opowiadającym zagadkę.
    P.S.
    Tak teraz pomyślałem: może Google wie? on wie wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Volus...
    Niestety. Sprawdziłam. Wujaszek Google tez nie wie. No chyba że głęboko skrywa tajemnicę;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Haha ;). A swoja droga nikt tak jak facet nie potrafi wyprowadzić z równowagi ;). Będzie się słówek czepiał, albo prosił o dokładne zdefiniowanie problemu, najlepiej od strony naukowej ;). Skąd ja to znam ;).

    OdpowiedzUsuń
  16. W ciemnosciach wszystko 'żyje" inaczej ;)
    Ja widziałm kiedyś kota z uszami słonia a to był fikus dębolistny. Słyszę też notorycznie stukania w scianach ( małżonek mówi że na zetknięciach płyt betonowych sie taki dźwiek wydobywa podczas zmian temperatur..taa akurat ;P)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiedźma...
    No bo gdzie jest napisane, że wszystko się da racjonalnie wyjaśnić?;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Magda...
    Taaaaa.... A on siedział w tych ścianach, widział i słyszał. Chłopskie gadanie;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dawno mnie tutaj nie było, ale musiałam wrócić, bo aż zatęskniłam za Twoimi opowiastkami...

    Co do tematu to strach jak zwykle ma wielkie oczy, a częściej nie ma się czego bać, tyle że w nocy to jakoś inaczej wszystko wygląda...

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Np. rozmawiam na SKYPE, a mój ślubny leci sprostować, że kupił, 2 kg jabłek, a nie 3. Albo,że jest 15 stopni na plusie, a nie 13.Normalnie nienormalnie trzepie mnie wtedy cholera i bym zawyła jak ten Twój nocny wyjec albo i gorzej! Przecież leży na kanapie w innym pokoju, ogląda tenis i...Podsłuchuje???Jakie znaczenie ma ten przysłowiowy kilogram jabłek?
    I co że na temat nie piszę? Każdy ma inne skojarzenia!!!
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Nawiew, kobieto! Nawiew!!
    Okrucieństwo dzieci jest bezgraniczne :D

    OdpowiedzUsuń
  22. O tak strach potrafi płatać figle. Ja wiem coś o tym najlepiej. Raz ściągałam chłopa z dyżuru w środku nocy twierdząc, że ktoś wyłamuje drzwi z tyłu domu. Ten zajechał a tam nic, zero śladów, tylko czyściutki śnieg koło tych wyłamywanych rzekomo drzwi :DDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  23. Ladybird...
    Strach ma większe oczy właśnie nocą. I pewnie nie ma to nic wspólnego z fizjologia;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Tkaitka...
    Wcale nie tak nie na temat! Wręcz przeciwnie. Faceci mówią, że to my się czepiamy, a jak pokazuje życie i twoja wypowiedź jest wręcz odwrotnie:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Magenta...
    Oczywiście sie nie przyznam do tego, że sie nawiewu bałam! Za nic!;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Ivon...
    Zawsze można powiedzieć że byli w zmowie z pogodą, która zatarła za nimi ślady;D

    OdpowiedzUsuń
  27. hahahaha
    a propos strachu. Przypomniałaś mi jak kiedyś ok. 19-tej wracałam do domu, w czasach, gdy nie miałam auta, a środkiem lokomocji były moje nogi, a za mną ktoś szedł i brzęczał kluczami. I to brzęczał tak, że im szybciej szłam, tym bardziej brzęczał. Serce moje mało nie wyskoczyło...
    Tylko, że te klucze brzęczały w... mojej kieszeni;))

    OdpowiedzUsuń
  28. Oj znam to :)
    U mnie w mieszkaniu najpierw drzwi się hmm łomotały o framugę, obudziły mnie w nocy. Łup łup, łup,łup a ja świeżo po obejrzeniu durnego horroru "Zakonnica" czy coś. No i oczywiście jak to w horrorach, tuż przed akcją drzwi się obijały o framugi, okna się otwierały, no i taaaaki mnie nastrój ogarnął,że pół godziny minęło zanim wstałam i zamknęłam to okno w łazience :), a później szybko wpadłam P. pod kołdrę :)

    OdpowiedzUsuń
  29. W ciemnościach nocy nawet nawiew zdawać się może wyjącą zjawą, albo duchem za coś pokutującym...huu ;-) też się stracham odgłosów nocnych nieznanych: skrobania, chrobotania, zgrzytania, skrzypienia, mukania i innych takich. No bojam się i już :)

    OdpowiedzUsuń
  30. A w ogóle, to lekcje ta mała odrobiła?

    OdpowiedzUsuń
  31. Czasem warto młodzież zapytać :))
    Ale odetchnęłam z ulgą, bo duchów się trochę boję!

    OdpowiedzUsuń
  32. Iva...
    Pod wpływem strachu przestajemy jak widać myśleć racjonalnie;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Aga_xy...
    Im dłużej zwlekamy z oswojeniem stracha tym bardzie się nakręcamy. A potem pod kołdrę;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Kate...
    Jak tak dalej pójdzie to się na melisę uodpornię;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mota...
    no niestety tak. Nie mam się do czego przyczepić;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Oj tak, strach to nawet ma wielkie, wytrzeszczone gały. ;) cos o tym wiem, a że wyobraźnia u mnie bogata... No wiesz sama jak jest... Goniłam już zlodzieja nocą, co to okazał się być kotem, za to moja teściowa była lepsza. Na wale Odrzańskim widziała Pumę! Prawdziwą, najprawdziwszą, co to jej według relacji, z oczu dziko patrzyło.

    OdpowiedzUsuń
  37. Trzeba było do małoletniej pobiec w podskokach po pomoc a nie tam wydzwaniać w środku nocy z pod kołdry :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Straszki na laszki:) A ja jestem odważna, nic a nic sie nie boję (bo mieszkam z dwoma psami 80 kg mięśni i zebów - jesli one spia spokojnie, to ja też mimo, i niech wyje co tam chce).

    OdpowiedzUsuń
  39. u mnie w otwrtym garażu sapie:)

    OdpowiedzUsuń
  40. Wyje, huczy, stuka... . Nic to, melisa jest dobra na wszystko, lepsza niż... Pogromcy Duchów! Też popijam wieczorkiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  41. Butterfly....
    Kiedyś sypnęłam sąsiadowi solą w oczy. Wydawało mi się ze ktoś szpieguje mnie od przystanki autobusowego. Idzie za mną krok w kro. I szedł. Wracał do domu;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Czarny Ptak...
    Dziecko skarb największy! Musi się wyspać;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Pieprzu...
    Niestety dysponuje jedynie kotem obronnym;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Beata...
    Sapie? Kurczę, muszę sprawdzić garaż na okoliczność sapania;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Anulka...Szkoda, że na orki pod oczyma nie pomaga;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Miałam Dziadka-Sąsiada. I dziurę taką. U mnie, na parterze, w suficie, u Niego, na piętrze, w podłodze. Dziadek przeraźliwie jęczał przez sen. Słyszałam Go wyłącznie pod nieobecność Małża!I co i raz budziłam się w skrajnej panice...

    OdpowiedzUsuń
  47. Strrraszliwe!
    :))
    Kiedyś w nocy przyprawił mnie o kołatanie serca pewien... owoc kiwi, który sfermentował i popiskiwał sobie cichutko przez dziurkę w skórce.
    W środku nocy, gdy wokół panuje absolutna cisza, to naprawdę mocna rzecz!
    :D

    OdpowiedzUsuń
  48. Zgaga...
    Niczego sobie "złośliwy" staruszek. Żeby tak jęczeć pod nieobecność męża?;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Akwarelia...
    Niewiarygodne, jak niewinny pozornie owoc może być złośliwy;D

    OdpowiedzUsuń
  50. no i co? garaż jak? sapie? stęka? pocharkuje?

    OdpowiedzUsuń
  51. Beata...
    Nie wiem. Dopóki szanowny Pan Mąż nie wróci z wojny odurzam się melisą;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz