Liczba
Odkryłam tajemnicę życia: Trzeba się po prostu pałętać tu i tam, a po jakimś czasie się do tego przyzwyczaić."
Ch. M. Schulz Snopy i porady życiowe.
Niestety, nie dane mi się było dziś pałętać.Ani tu, ani tam. Ani gdziekolwiek. A jeżeli już mogłam się do czegoś przyzwyczaić to do stresu. Z zaskoczenia mnie wzięli. I kazali zastępować calutki boży dzień. A ja taka nieprzygotowana....
Pełna improwizacja. Po ośmiu godzinach tyrania i udawania, że doskonale wiem o czym mówię, mogłam wreszcie zdjąć maskę pewności siebie. I oklapnąć.
W stanie na pół zdechłym i bezmyślnym doczekałam do kolacji. Pewnie bym sobie dalej dogorywał gdyby nie poczucie liczby mojego syna.
Wszystko na świecie jest pojęciem względnym. Takie "jeden" na ten przykład. Względne jest bardzo. Grosz - no niby nic, ale pieniądz jest pieniądz. Złotówka - nadal niewiele, ale już coś. Tysiąc - całkiem sporo zważywszy, że to pół mojej pensji. Milion - od groma i ciut - ciut. Dla mnie rzecz jasna.Gdybym miała milion, pytałabym ile kosztuje Kołobrzeg.Oraz sąsiednia gmina.
Nie wszystko jednak jest kwestią pieniędzy. Liczbą można wyrazić wszystko...
- Mamo, a sto dwadzieścia i molin i tysiąc i siedem i jeszcze cztery to dużo czy mało? - Krzyś przyszedł z pytaniem w chwili kiedy rozważałam ewentualność ostatecznego zejścia.
- To zależy czego - odpowiedziałam ostrożnie. A bo to wiadomo co małemu człowiekowi się po głowie kołacze?
- No ale dużo czy mało? - Młody drążył i nie miał zamiaru oświecić mnie w kwestii zasadniczej.
- Dużo, bardzo dużo - odpowiedziałam resztką sił. Niech się dzieje wola nieba.
- Aha. To ja Cię tyle kocham...
To pisałam ja. Do życia przez syna przywrócona cudem...
Źródło zdjęcia; http://www.thecartoonpictures.com
Niestety, nie dane mi się było dziś pałętać.Ani tu, ani tam. Ani gdziekolwiek. A jeżeli już mogłam się do czegoś przyzwyczaić to do stresu. Z zaskoczenia mnie wzięli. I kazali zastępować calutki boży dzień. A ja taka nieprzygotowana....
Pełna improwizacja. Po ośmiu godzinach tyrania i udawania, że doskonale wiem o czym mówię, mogłam wreszcie zdjąć maskę pewności siebie. I oklapnąć.
W stanie na pół zdechłym i bezmyślnym doczekałam do kolacji. Pewnie bym sobie dalej dogorywał gdyby nie poczucie liczby mojego syna.
Wszystko na świecie jest pojęciem względnym. Takie "jeden" na ten przykład. Względne jest bardzo. Grosz - no niby nic, ale pieniądz jest pieniądz. Złotówka - nadal niewiele, ale już coś. Tysiąc - całkiem sporo zważywszy, że to pół mojej pensji. Milion - od groma i ciut - ciut. Dla mnie rzecz jasna.Gdybym miała milion, pytałabym ile kosztuje Kołobrzeg.Oraz sąsiednia gmina.
Nie wszystko jednak jest kwestią pieniędzy. Liczbą można wyrazić wszystko...
- Mamo, a sto dwadzieścia i molin i tysiąc i siedem i jeszcze cztery to dużo czy mało? - Krzyś przyszedł z pytaniem w chwili kiedy rozważałam ewentualność ostatecznego zejścia.
- To zależy czego - odpowiedziałam ostrożnie. A bo to wiadomo co małemu człowiekowi się po głowie kołacze?
- No ale dużo czy mało? - Młody drążył i nie miał zamiaru oświecić mnie w kwestii zasadniczej.
- Dużo, bardzo dużo - odpowiedziałam resztką sił. Niech się dzieje wola nieba.
- Aha. To ja Cię tyle kocham...
To pisałam ja. Do życia przez syna przywrócona cudem...
Źródło zdjęcia; http://www.thecartoonpictures.com
dla takich chwil warto żyć!:)
OdpowiedzUsuńOLQA...
OdpowiedzUsuńOj warto!
Miło przeczytać na koniec dnia tekst po którym człowiekowi się zęby suszą do laptopa.
OdpowiedzUsuńDziękuje :)))
jasne,ze warto!!!!!!
OdpowiedzUsuńja mam dość,stres to wiesz,czytałaś moją notkę,na dodatek pojawiła się księga rozporządzeń i same cuda w niej.
przyswoiłam,jeszcze nie podpisałam,Scarlett jestem i tyle!
:))) Liczby sa straszne. Zastępowanie jest straszne. Pomysl jednak, że są ludzie którzy całe zycie przezywaja w zastepstwie - to dopiero jest stres!
OdpowiedzUsuńno i jak tu malucha nie kochać, cudny jest :-)
OdpowiedzUsuńBo tylko my - faceci - potrafimy tak kochać :)
OdpowiedzUsuńZ tego wynika, iż matematyka jest dobra na wszystko, a Krzyś posiadł tę tajemnicę;))
OdpowiedzUsuńPrzeuroczo.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie teksty.
Dzieci są rozkoszne
:) Cudne :))) I jeśli ktoś nie widzi, że to jest prawdziwe NIebo, chyba nigdy nie będzie szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńbo Krzyś to wie jak postawić mamę na nogi :)))
OdpowiedzUsuńMijka...
OdpowiedzUsuńJa też już nie wyrabiam. Lekcja w klasie, przerwa w bibliotece, bo przecież dzieci muszą wypożyczyć. Gonitwa całodzienna...
Pieprzu...
OdpowiedzUsuńChrzanię, nie myślę. dziś jestem bezmyślnym egoistą!;)
mądre dziecko :-) i już liczyć umie!
OdpowiedzUsuńFire.woman...
OdpowiedzUsuńNie da się. Kochanie ma zagwarantowane od poczęcia;)
Voluś...
OdpowiedzUsuńW sensie, że tak rachunkowo?;)
Sebastian...
OdpowiedzUsuńProszę bardzo! Miło, że komuś poprawiłam humor;)
Iva...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy na wszystko, ale z całą pewnością ma moc podnoszenia z pół martwych;)
Gosia...
OdpowiedzUsuńNo są. I doskonale sobie z tego zdają sprawę;)
Butterfly...
OdpowiedzUsuńDziś na Facebooku ktoś mi napisał "niech was dotknie dziś choć okruszek szczęścia" - mnie dotknął:)
Euforka...
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd on zna te męskie sztuczki, ale trzeba przyznać, że wie co zrobić;)
Emma...
OdpowiedzUsuńMądre tak, z liczeniem gorzej;)
A ja Cie zapewniam, ze bedziesz o tym pamietac nawet jak Krzys juz dawno zapomni:)) Tak to jest:)
OdpowiedzUsuńCzemu z takich cudownych Krzysiów wyrasta potem pryszczaty Krzychu, który już z mamusią nigdzie nie wyjdzie, a jeśli już, to każe jej iść trzy kroki z tyłu? A potem w dodatku te ,,milion i sto, i cztery, i ...'' razy kocha jakąś Patrycję!? Buuu...
OdpowiedzUsuńSuper ;). Wyczuł, że potrzebujesz czegoś miłego po całym stresującym dniu ;).
OdpowiedzUsuńStardust...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ze tak właśnie będzie. I że jakaś skleroza mnie nie dopadanie. Na wszelki wypadek spisuje wszystkie te chwile:)
Zgaga...
OdpowiedzUsuńPewnie z takiego samego powodu z którego ze słodkich dziewczynek wyrastają zgagi i idą w świat za facetem z mapnikiem :)
Wiedźma...
OdpowiedzUsuńZapewne. I wiesz co? Zawsze wyczuwa:)
Nie, w sensie, że tak bardzo dużo :)
OdpowiedzUsuńKrzyś Reaktywator!
OdpowiedzUsuńPodczytałam komentarze i niestety muszę zgodzić się ze Zgagą :(((. Nastolatkowi nawet te trzy kroki to już za blisko. Teraz, póki co, uprawia "szwendyzm" z kolegami w poszukiwaniu owej Patrycji, ale to już tylko kwestia czasu ... Chwytaj chwile takie jak ta i ciesz się nimi Nivejko.
Ech, no rozłożył mnie ten tekst, piękna chwila, złap, zasusz gdzieś w książce i wyciągaj przy okazji.
OdpowiedzUsuńMądre dziecko, wie jak rozbroić mamusię. Wydrukuj i schowaj te notkę.
OdpowiedzUsuńVoluś...
OdpowiedzUsuńNiech ci będzie. Chociaz przekonana nie jestem;)
Mira...
OdpowiedzUsuńCieszę sie i kolekcjonuję. Wiem jak jest, bo sama kiedys polazłąm w świat:)
Bestyjeczka...
OdpowiedzUsuńMam kila takich "zasuszonych". Ma nadzieję, że ocalę je od zapomnienia:)
Kasia...
OdpowiedzUsuńMąder mądrościa pierwotna, nieskażoną. Potem gdzieś to zatracamy...
Oooooo:) Ależ Cię Synek dużo bardzo kocha:) Się nie dziwię, że odżyłaś po taki wyznaniu:)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak męskie ramię w trudnych chwilach.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, jeśli mężczyzna kocha na milion sto dziewięćset tysiąc.
:)))
Dzieci najczęściej przywracają nam wiarę, że warto żyć :)) A już takie chwile to istny miód na serce.
OdpowiedzUsuńno to się zgaga z zołzą dogadały:))))))))))się uśmiałam:))))
OdpowiedzUsuń;) czyli jeden ze strasznych dni już minął? Brawo! No i Synek uroczy... to musiało być rzeczywiście cudowne ożywienie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia jutro!
Sadze, ze te cztery przewazylo o powodzeniu reanimacji ;) Pamietam jeszcze takie dni, ten amok pedagogiczny i rozkoszny dzwiek dzwonka...a potem to juz tylko leb peka i slaniasz sie na nogach. Dobrze, ze Krzys zaczal operowac... liczbami ;)
OdpowiedzUsuńNika...
OdpowiedzUsuńI nawet skrzydeł dostałam;)
Akwarelia...
OdpowiedzUsuńI jeszcze cztery:D
Iw...
OdpowiedzUsuńDzieci to nadzieja:)
Mijka...
OdpowiedzUsuńNo sooooo? Nie mam racji?;)
Mała Mi...
OdpowiedzUsuńTaka małą pomyłka w rachunkach. Zamiast dwóch były trzy. jeden z zaskoczenia;)
Beatta...
OdpowiedzUsuńMasz racje. To jak amok. Czasami nie wiem jak się nazywam;)
Jeju, ta miłość na wagę byłą czy na ilość? :)))) cudnie:)
OdpowiedzUsuńi oczywiście, mój Ty kaganku oświaty, współczuję zastepstw...
Molin i tysiąc? To jakaś kosmiczna liczba, to i miłość wielka!
OdpowiedzUsuń