Powtarzalność

Za oknem jesień. Wszyscy mają, a ja ni mom! Jakieś smuty i melancholie z nią związane. Chyba jestem za mało uduchowiona, bo żadne takie się mnie nie imają. Albo zwyczajnie; nie mam czasu. Jak ktoś ma tyle obowiązków to nie może sobie pozwolić na depresję;)
Jasień przyszła jak zwykle, powoli zwiastując się nieśmiało wonią i barwami. Jedni powiedzą niestety, inni się ucieszą.
Tylu kolorów nie ma żadna pora roku. W barwach i w zapachu jesieni jest wspomnienie lata. Cudownych dni spędzonych na słodkim wakacyjnym leniuchowaniu, na wygrzewaniu się na słońcu. Na podglądaniu przyrody. Jej cudów.
W moim ogrodzie jest jabłonka. Posadziłam ją dwa lata temu. Jak dziecko cieszyłam się kiedy zakwitła wiosną. Gotowa byłam naganiać pszczoły, żeby właśnie tam zbierały nektar... Właśnie przyniosłam do domu trzy małe jabłuszka. Pierwsze owoce z mojego"sadu". Że żal je jeść? E... Nie! Za rok będą następne i następne.... I to właśnie jest najwspanialsze w porach roku; POWTARZALNOŚĆ.
To właśnie w niej jest nadzieja, że nic nie mija bezpowrotnie. Stare niespełnione nadzieje odżyją, a może będą nowe?
Życie, jakkolwiek trudne, jest piękne. Tak po prostu...
Zamknięte w słoikach lato przypomni w zimowe zawieruchy jego zapach.
Niespełniona miłość? Rozstanie? Kłopoty? Będzie lepiej! Nadzieja umiera ostatnia...
Pięknie to powiedziałaś!
OdpowiedzUsuńJeszcze muszę dodać, że od dziś jabłko zamiast z Ewą, Adamem i kuszeniem - będzie kojarzyć mi się z nadzieją.Ot co!
OdpowiedzUsuńAleż pięknie napisane, i kto tu NIE JEST uduchowiony?
OdpowiedzUsuńUwielbiam jesień. Tęsknię za tą polską, złocistą z odrobiną melancholii.
OdpowiedzUsuńWłasny sad...cudnie ;). Trzymaj jesienną deprechę nadal daleko od siebie ;).
Mądrze prawisz;-) I choć mnie pociesza powtarzalność, jesieni i tak nie lubię;-)))
OdpowiedzUsuńja kocham jesień!!!
OdpowiedzUsuńkolory, zapachy, zupełnie niepowtarzalne.
i ten specyficzny chłodek o poranku.
Tkaitka...
OdpowiedzUsuńZ powtarzalnością czyli z nadzieją :)
Pozdrawiam:)
OLQA...
OdpowiedzUsuńNo, tylko nie pomyśl sobie, że ja za jesienna melancholia tęsknię;)
Wiedźma ...
OdpowiedzUsuńWłasny sad a w nim 4 (słownie; cztery ) drzewka owocowe;)
Akularnica...
OdpowiedzUsuńJedyne co mi w obliczu jesieni pozostało to sobie o niej poblablać. celem przyzwyczajenia się naturalnie;)
Mijka...
OdpowiedzUsuńWłaśnie gdyby nie to zimno przenikliwe, to pewnie tez bym lubiła. Bardziej;)
tak, cykliczność w naszym życiu jest obecna, jednak na tę cykliczność składają się chwile, które mijają bezpowrotnie i choć niczego nowego nie powiedziałam, to warto o tym pamiętać, bo szkoda sytuacji niewykorzystanych... Jesienią częściej nachodzi mnie zaduma.
OdpowiedzUsuń"Zobacz ile jesieni!
OdpowiedzUsuńPełno jak w cebrze wina.
A to dopiero początek.
Dopiero się zaczyna!"
Powiedział ktoś mądry :-)
Ja uwielbiam październik taki jak teraz: chłodny, słoneczny ze szklistą, jak ja ją nazywam pogodą,
mieszkam w miejscu skąd mogę podziwiać buczyny karpackie a nie ma piękniejszego drzewa niż buk w październiku :-)
pozdrawiam Berni
@ Mijka ale powtarzalne własnie :)
OdpowiedzUsuńNivejko piękny tekst.
Podnosisz na duchu.
OdpowiedzUsuńDla mnie to NAJPIĘKNIEJSZA PORA ROKU!!! Cudownie, wspaniały czas - zero ciężkich myśli, a świat spowity mżawką i mgłą wydaje mi się najbardziej ciekawy. Czuję chłód na plecach z otwartego okna i jestem napełniona szczęśliwością po uszy!
OdpowiedzUsuńA ja sobie posadziłam wiśnie - maja już 3 lata i zebrałam z nich 50 wiśni, które pożarłam samodzielnie! Hurrra:)
Te jabłuszka jakoś mi się skojarzyły z ,,Seksmisją''. Bo jeszcze doła nie odnotowałam i wesoło mi tej jesieni, więc i skojarzenia radosne. Ja zebrałam latem niepełną szklankę czarnych porzeczek z moich dwóch krzaków na patyku. I niosłam do domu jak skarb!
OdpowiedzUsuńIva...
OdpowiedzUsuńNic nie trwa wiecznie, ale cykliczność czegoś powoduje że mamy nadzieję:)
Barni...
OdpowiedzUsuńOj tak. Pięknie Tuwim to napisał.
Dawno Cię nie było:) Czyżby jesienne nastroje skłoniły Cie do odwiedzin?
Pozdrawiam, kolorowe buki również:)
Aga_xy...
OdpowiedzUsuńMiło, że ci się podoba:)
Malinconia...
OdpowiedzUsuńPodnoszenie ducha jest trudne. Cieszę się że mi się udało;)
Pieprzu...
OdpowiedzUsuńWiem, że lubisz te słoty, chmurki i humorki. I penie nie nosisz parasolki?;)
Zgaga...
OdpowiedzUsuńMała rzecz a cieszy! Prawda? pierwsze zbiory poziomek niemalże celebrowałam;)
Bywam codziennie! Dzień bez Zgagi, wszak dniem straconym jest!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Berni
Barni...
OdpowiedzUsuńJa też codziennie bywam u... Zgagi;)
Pozdrawiam:)
Ale napisałam!!! ;-)
OdpowiedzUsuńZ niewyspania chyba, bo jak pełnia to nie śpię
chyba powinnam się martwić:-)
super post
OdpowiedzUsuńdzieki za ten post,mnie tam deprecha tez omija:),ale dzisiaj te slowa byly mi potrzebe,te o nadziei,powtarzalnosci,pachnacych wspomnieniach,ach...usciski!
OdpowiedzUsuńpowiało romantyzmem..ja też lubię tę powtarzalność pór roku..i nigdy nie żal byłoby mi zjeść jabłko z własnego sadu..Serdeczności przesyłam :)Miłej niedzieli.A.
OdpowiedzUsuńRację masz - bezsprzecznie! :) Gratuluję własnych jabłek. Ja na mój sad muszę poczekać jeszcze co najmniej kilka lat. Nie dość, że jeszcze nie rośnie, to nawet nie wiem, gdzie będzie rósł. Ale plan nasadzeń już mam. To będą stare, "dziadkowe" odmiany drzew owocowych. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Berni...
OdpowiedzUsuńPełnia na większość z nas tak działa. Zawsze zasłaniam wtedy rolety w oknie:)
Ania...
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Emocje...
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że komuś pomagam moim blablaniem:)
Pchełka...
OdpowiedzUsuńGeneralnie romantyzm mnie omija, ale czasami mi się jak widać udaje:)
Akwarelia...
OdpowiedzUsuńStare odmiany; malinówki, antonówki, papierówki, renety... super:)
My nasze jabca juz pożerliśmy...co prawda niewiele ich było...to dopiero trzeci rok. Za rok mamy się na zbiory nastawić:)
OdpowiedzUsuńJesień złota, słotą uwielbiam. pod warunkiem, że są przy mnie ci których kocham i którzy mnie kochają....bo bez miłości kazda pora roku jest do dupy, ale jesienią łatwiej o deprechy wśród samotnych:)****
Lubię powtarzalność wiosny, lata i jesieni. Do zimy jakoś najtrudniej mi się przekonać i pogodzić z tym, że znowu... brrr ;)
OdpowiedzUsuńDobrze Pani prawisz :))
OdpowiedzUsuńAnia...
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam tak, że jest mi wszystko jedno jaka jest pora roku. Najważniejsze, że jest:)
Magenta...
OdpowiedzUsuńI tu jest haczyk tej powtarzalności. Cykl niestety musi być pełny;)
Maura...
OdpowiedzUsuńA tak sobie plotę, trzy po cztery;)
I jeszcze kosztela, ananas berżenicki i grafsztynek inflancki. :)))
OdpowiedzUsuńA już myślałem, że o jesieni nie da się pisać optymistycznie. A tu proszę. I dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPowtarzalność i owszem jest, ale jak to w życiu jedne rzeczy nas rajcują powtarzane a innych za chiny ludowe byśmy nie chcieli znowu widzieć, słyszeć i czuć :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkwarelia...
OdpowiedzUsuńWłaśnie! zapomniałam o kosztelach! Cudowny smak:)
Voluś...
OdpowiedzUsuńJa jestem optymistką. Z urodzenie, wykształcenia i zamiłowania;)
Czarny...
OdpowiedzUsuńNajbardziej rajcujace jest to, że nawet coś czego nie lubimy przeminie i ustapi miejsca czemuś co nas rajcuje bardziej:)