Kosmitka

Pojawiła się znikąd (chociaż są pewne przesłanki, ze jest kosmitką). Ot po prostu pewnego dnia przyszła i od progu się rozpanoszyła.
- Cześć! - powiedziała w swoim języku  i czujnie rozejrzała się dookoła - Macie psa?
Zdziwienie odebrało mi mowę. Nie zdarza się to często więc tym bardziej dobrze zapamiętałam tę chwilę. Zamiast odpowiedzieć pokręciłam tylko przecząco głową.
- Super. W takim razie zamieszkam z Wami.
Nie czekając na odpowiedź dumnym krokiem poszła do salonu. Rozejrzała się i już wiedziałam że mam przechlapane.
- Słuchaj - zaczęłam nieśmiało - Tu nie możesz leżeć! To ulubiony fotel mojego męża. Na pewno mu się to nie spodoba. Specjalnie go tu ustawił, bo tu nie ma tej no...
- Żyły? - zapytała i sposób wielce dystyngowany wyciągnęła się jak długa, prezentując swoje wdzięki - Wiem. I właśnie dlatego wybrałam sobie to miejsce. A! I bądź tak miła i nadaj mi jakieś imię. Chyba nie zamierzasz  zwracać się do mnie bezosobowo...
- To może Przybłęda? - wyrwało mi się złośliwie
- Proszę bardzo. Oczywiście jeśli  się nie wstydzisz mieć w domu przybłędę - powiedziała zasłaniając szerokie ziewniecie łapką - Wolałabym jednak coś bardziej dystyngowanego.
- Ziuta?
- I to ma niby być dystyngowane? - niedoszła Ziuta wierciła się niespokojnie na fotelu.
Kolejne propozycje, które jej przestawiałam (Czarna, Psota, Szajba, Genowefa, Hermenegilda...) kwitowała sennym machaniem ogonem.
- Już wiem - wrzasnęłam w euforii - Będziesz Sonia. Chcesz?
- Może być - zgodziła się łaskawie i patrząc z wyrzutem zapytała - A nie przyszło ci do głowy żeby mnie czymś poczęstować? Jestem głodna!
No nie! W mordę rozgwiazdy, gdzie moje maniery?
- Tylko, no wiesz, nie byłam przygotowana - jąkałam się.
- Sopko. Skąd mogłaś wiedzieć - Jej Wysokość Sonia przyjęła usprawiedliwienia - Nie jestem wymagająca. Może być cokolwiek
Gość w stanie nakarmionym, zwinął się w kłębuszek najspokojniej w świecie zasnął.

No. I tak to się (mniej więcej) zaczęło. I trawa już trzy lata. Bez okładu. Dogadujemy się świetnie. Pewnie dlatego, że każda z nas chodzi własnymi drogami. A mąż? No cóż. Jest zachwycony. Zastanawiam się, czy nie powinnam być zazdrosna;)

Komentarze

  1. cudna Sonia!o!

    lata temu,ze dwadzieścia?przyszła do nas Znajda.została na całe 15 lat.w porywach zwana była Kasią:), urodziła Samantę.czarną.z wpadki na tabletkach,holenderskich,hehe.

    potem został uratowany od utopienia Hugo(dzieci chciały nauczyć go pływać,nigdy wcześniej nie widziałam mojego Taty tak wrzeszczącego na całe osiedle,dzieci uciekły,Hugo został:).jest z nami nadal.

    trzy lata temu przyszła sobie Leeloo, pojawiła się całkiem znienacka, a rządzi się po chałupie gorzej, niż wszystkie poprzednie koty:)

    OdpowiedzUsuń
  2. cholera, ja musialam moje koty przyniesc do domu sama:) sa to dwa Kaszuby znalezione na polu tylko Kevin jest kotem z Gdanska:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mijka...
    Kociaki też już miałam. Teraz jesteśmy przed ewentualnością zabezpieczone 100%;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Beata...
    A no widzisz, a ja nawet nie wiem skąd mój kot pochodzi. Może z miasta Łodzi?;)

    OdpowiedzUsuń
  5. my po wpadce zabezpieczyliśmy wszystkie koty!bo tabletki jak widać..
    a Znajda na dodatek miała cesarkę,o!bo nie mogła się okocić i z Tatą po nocy jechaliśmy do weta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Garfield miał wiele wspólnego z Sonią. Tyle, że jak niespodziewanie się pojawił, tak niespodziewanie odszedł. Mieszkał u nas pół roku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mijka...
    No bo jak tu nie zawieźć? Nawet po nocy? człowiek przygarnie, to i się troszczy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Voluś...
    Koty chodzą własnymi drogami. I nie upilnujesz, jeśli zdecydują, że na nie pora:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Milusia ta kicia i tak jej jasno (wróć: dobrze:D) z oczu patrzy:-)))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. A kwestię fotela jak rozwiązali? Znaczy Mąż i Sonia? Grafik jakiś mają, czy On po prostu dżentelmen?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ladybird...
    Soni dzikość kosmiczna patrzy z oczu;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mira...
    Dziela się. Sonia poleguje na kolanach;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś w tym jest, to one nas wybierają, te koty :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aga_xy...
    Oczywiście. Córka Soni wybrała mieszkanko nieopodal, u sąsiadów;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, w bardzo ciekawy sposób napisałaś o tym jak można przygarnąć do domu kota, ;) Świetnie na prawdę mi się podoba, jestem tu bo chciała bym zaprosić Cię do siebie...
    Jeśli oczywiście będziesz miała na to chwilę i ochotę zajrzyj proszę pod adres www.moja-o-niej-historia.blog.onet.pl

    Ps. jeśli to zrobisz proszę zostaw w komentarzu adres swojego bloga, pozdrawiam serdecznie Anna

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja bym była;-) Zazdrosna znaczy;-)
    Bo wielkiej urody jest Jej Wysokość Sonia;-))))

    OdpowiedzUsuń
  17. dawno, dawno temu miałam podobną historię.Ona piękna, czarna czernią aksamitu, tylko te oczy zielone..przyszła prosto z podwórka. Posiedziała kilka miesięcy. Zażądała wypuszczenia i poszła.. ślad po niej zaginął. Objawiła się znowu, po pół roku niebytności. Weszła po królewsku. Zmierzyła wzrokiem psa, który jakoś sie pojawił w międzyczasie. Łaskawie wypiła mleko i poszła do drzwi. Nie pojawiła sie więcej, ale od czasu do czasu w piwnicach blokowych, od lat kilku, pojawiają się piekne czarne kocięta..

    OdpowiedzUsuń
  18. Kot to skarb. Nieoceniony towarzysz i przyjaciel. Co więcej taki to ma charakter i to w kotach cenię najbardziej ;). Sama mam trzy ;). W tym jedna kotka uratowana z ulicy, bo ktoś wyrzucił takie małe kocię na bruk i się błąkała. Jak pojechaliśmy do weterynarza okazało się, że ważyła ledwo 10dag. A dzisiaj jest dumną, sporą kotką i rozrabia niesamowicie ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. Niezła kosmitka... Nie chcę nic mówić, ale dałaś sobie wejść na głowę;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Tez kiedyś miałam taka czarną bestyjkę w domku i mój były mówił że chyba w poprzednim zyciu byłam czarownica bo ten kot uwielbiał mi siedziec na ramieniu, jak to u czarownicy :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Pozdrowienia dla Soni :) U nas póki co króluje pies. A kot bywa w gościach.
    Ale jak bywa dłużej, strasznie potem jej brakuje, bo to też kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  22. Anna...
    Kota można przygarnąć na wiele sposobów. Ten wydaje się być najprostszym:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Akularnica...
    Nie zapominaj że ja też. Talko ja sztukę kamuflażu opanowałam do perfekcji;)

    OdpowiedzUsuń
  24. El...
    Ot kocia natura... Moja się szlaja po nocach, ale rano zawsze wraca;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiedźma...
    Oj tak, Charakteru to im odmówić nie można. Wiedzą czego chcą i robią co chcą;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Inez...
    Wiem, I dobrze mi z tym;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Fire.woman...
    Miał były rację. Każda kobieta jest po trosze czarownicą;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Iw...
    A ja się właśnie zastanawiam nad kotem płci męskiej. Tak żeby była równowaga;)

    OdpowiedzUsuń
  29. korzystając z okazji zapytam Cię o to co chciałam już dawno zrobić, ale jakoś nie miałam okazji i nie wiedziałam kogo zapytać - czy posiadanie kota w domu równa się z poniszczonymi meblami, chowaniem bibelotów, by nie były np. zbite etc. Słowem, chodzi mi o to, czy trzymanie kota w domu nie musi równać się ze stratami? Pytam, bo może i do mnie taki zagubiony kocurek zawitać:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Faktycznie. Niewiadomo skąd się pojawiła, niewiadomo jak...i te ślepia. Całkiem mozliwe, że to kosmitka:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Kosmiczna jak nic, ale koty tak mają. My niby nikogo z kosmosu nie przygarnęliśmy, ale Kot sąsiadów siedzi na naszym balkonie lub parapecie salonowego okna, spaceruje po moim samochodzie. To jakby swój, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  32. Iva...
    Mnie sie nic takiego nie przytrafiło. Jedyna szkoda to poszarpana firanka i porysowana szyba w aucie.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ania...
    Jak widać na dołączonym obrazku, wszystko na to wskazuje;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Anulka...
    Koty jak dzieci; wszystkie nasze są;)

    OdpowiedzUsuń
  35. o...to może faktycznie, wszystkie koty nasze są, Kasia, Majkel, Gosia, Dzoooon

    OdpowiedzUsuń
  36. Zazdrosna, no pewnie, popatrz na te oczy . Żaden facet się im nie oprze :-)

    OdpowiedzUsuń
  37. Kocica piękniasta, ale ja i kot, obojętnie jakiej płci, to chyba dwa różne światy. No i chomik Nieletniego chyba zszedłby na zawał, gdyby kot siedział mu nad klatką ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. A fotel? Do kogo w końcu należy fotel?

    OdpowiedzUsuń
  39. pewnie Sonia fotelem rządzi ;D zgadłam? ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Do mnie by nie przyszła, psy barykadują wejście. :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Na początku powiem , że przeczytałam zakończenie historii o pierścionku i tak sobie myślę , że właśnie takie zakończenie sobie wymysliłam :):) To bardzo ciepła i optymistycznie pokrzepiająca opowieść :) A koty ? No cóż ... ja je po prostu kocham i mam kilku takich przybyszów znikąd :):) Z psami się świetnie rozumieją :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Madmargot...
    Ponadto jest miła w dotyku i niewymagajaca;)

    OdpowiedzUsuń
  43. :))))))))))))))
    Zakocone górą!

    OdpowiedzUsuń
  44. Anovi...
    Podobnie jak chomik maja rybki mojej szwagierki. Sonia patrzy na nie łakomym wzrokiem. Gdyby nie szyba...;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Magenta...
    Dzielą się. I to nawet bez grafika;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Euforka...
    Pudło. Nie wiem jak, w jakim języku, ale się dogadują;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Pieprzu...
    Całe szczęście. Dlatego przyszła do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Anaste...
    Kotów nie da sie nie lubić. Zrobia "pyszczek" i wybaczasz im kazde draństwo;)
    PeeS. Ciesze się, że myslałaś tak samo:)

    OdpowiedzUsuń
  49. Maura...
    Psiarze doliną! Spotkamy się na polanie;)

    OdpowiedzUsuń
  50. od razu wiedziałam, że masz kota;-)

    OdpowiedzUsuń
  51. Jazz...
    No przecież! W tym jednego prawdziwego;)

    OdpowiedzUsuń
  52. Hathor Hathor :))

    Swietnie sie wczułaś w kocicę;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz