Mechanik
Pewna, baba, nazwijmy ją Zołzą (zbieżność bynajmniej nie przypadkowa), lat temu dwa z małą górką, drogą negocjacji niebywale burzliwych, wzięła i nabyła. Samochód. W kolorze bliżej nieokreślonym z tapicerką koloru bliżej nieokreślonego koloru nadwozia. Auto jak auto. Służy do jeżdżenia i jak dotąd wspomniana wyżej Zołza nie miała pretensji do losu, producenta ani wcześniejszej właścicielki, Hanna jej było. Przez czas odkąd stała się szczęśliwą posiadaczką jedynie dolewała; paliwa, płynu do spryskiwaczy i oleju. Reszta działała bez zarzutu. Z bardzo pewnego źródła wiem, że nadal pretensji żadnych nie ma, niemniej czas i pora było się wybrać do doktora. Bo tu coś tuka, tam coś piszczy ... Normalka.
Wzięła więc baba kluczyki, dokumenty, wygodne obuwie na nogi wzuła i wiuuuuuu... pojechała. Do mechanika.
- Dzień dobry panu - wykrzyknęła radośnie, posłała uśmiech z gatunku niezalotnych i wygramoliła się z autka z gracją pozostawiającą wiele do życzenia.
- Bry - odmruknął w odpowiedzi pan mechanik i prawym odnóżem kopnął w oponę - Co jest? - zapytał.
- A bo ja wiem? - Zołza wzruszyła ramionami.
- No to z czym przyjechała? - Pan mechanik z miną znawcy przespacerował się dookoła auta w kolorze dziwnym. Jego wnikliwemu spojrzeniu zapewne nie umknęło kilka drobnych wszakże wgnieceń i zadrapań, które jednakowoż muszą poczekać na tak zwane lepsze czasy. Względnie na wygraną w totolotka.
- Coś stuka i coś piszczy - baba powiedziała co wiedziała i zatrzepotała niedbale wytuszowanymi rzęsami. W duchu obiecując sobie przywiązywać większą wagę do makijażu codzienno-domowego. Jak natura nie dała to trzeba się podrasować wszak.
- Aha. A co? I gdzie? - spec najwyraźniej nie chciał współpracować i domagał się diagnozy bardziej szczegółowej - Z przodu, czy z tyłu?
- Nie wiem. chyba z przodu. W sensie, że stuka. Piszczy raczej z tyłu - baba odpowiedziała z rozbrajającą szczerością i podała Wysokiej Klasy Specjaliście kluczyki.
- Se mam sam sprawdzić? - zapytał, że niby taki domyślny i nie czekając na odpowiedź władował się do auta. Po krótkiej przejażdżce diagnoza była gotowa;
- Szczęki i łożyska - powiedział pewnie. Zupełnie jak by chodziło o dwa kilo ziemniaków i kiełbasę podwawelską - Niech przyjdzie jutro. Będzie zrobione.
- Szczęki i łożyska, łożyska i szczęki, szczę... - Zołza powtarzała w drodze powrotnej szczękając nomen omen zębami . Bo mróz diabli nadali, że ho-ho!- Brzmi tak jakby znajomo. Już to gdzieś słyszałam. Tylko dlaczego piszczy i stuka? I to przed pierwszym? I na przednówku?
Źródło zdjęcia: http://www.samochodymadeinpoland.fora.pl/zabawy,71/ocen-to-smieszne-zdjecie,2000.html
Wzięła więc baba kluczyki, dokumenty, wygodne obuwie na nogi wzuła i wiuuuuuu... pojechała. Do mechanika.
- Dzień dobry panu - wykrzyknęła radośnie, posłała uśmiech z gatunku niezalotnych i wygramoliła się z autka z gracją pozostawiającą wiele do życzenia.
- Bry - odmruknął w odpowiedzi pan mechanik i prawym odnóżem kopnął w oponę - Co jest? - zapytał.
- A bo ja wiem? - Zołza wzruszyła ramionami.
- No to z czym przyjechała? - Pan mechanik z miną znawcy przespacerował się dookoła auta w kolorze dziwnym. Jego wnikliwemu spojrzeniu zapewne nie umknęło kilka drobnych wszakże wgnieceń i zadrapań, które jednakowoż muszą poczekać na tak zwane lepsze czasy. Względnie na wygraną w totolotka.
- Coś stuka i coś piszczy - baba powiedziała co wiedziała i zatrzepotała niedbale wytuszowanymi rzęsami. W duchu obiecując sobie przywiązywać większą wagę do makijażu codzienno-domowego. Jak natura nie dała to trzeba się podrasować wszak.
- Aha. A co? I gdzie? - spec najwyraźniej nie chciał współpracować i domagał się diagnozy bardziej szczegółowej - Z przodu, czy z tyłu?
- Nie wiem. chyba z przodu. W sensie, że stuka. Piszczy raczej z tyłu - baba odpowiedziała z rozbrajającą szczerością i podała Wysokiej Klasy Specjaliście kluczyki.
- Se mam sam sprawdzić? - zapytał, że niby taki domyślny i nie czekając na odpowiedź władował się do auta. Po krótkiej przejażdżce diagnoza była gotowa;
- Szczęki i łożyska - powiedział pewnie. Zupełnie jak by chodziło o dwa kilo ziemniaków i kiełbasę podwawelską - Niech przyjdzie jutro. Będzie zrobione.
- Szczęki i łożyska, łożyska i szczęki, szczę... - Zołza powtarzała w drodze powrotnej szczękając nomen omen zębami . Bo mróz diabli nadali, że ho-ho!- Brzmi tak jakby znajomo. Już to gdzieś słyszałam. Tylko dlaczego piszczy i stuka? I to przed pierwszym? I na przednówku?
Źródło zdjęcia: http://www.samochodymadeinpoland.fora.pl/zabawy,71/ocen-to-smieszne-zdjecie,2000.html
A bo z piszczeniem tak już jest - że przed pierwszym se popiszczeć lubi;)
OdpowiedzUsuńZawsze piszczy i stuka przed pierwszym ;)
OdpowiedzUsuńStandardowa diagnoza mechanika... a później wymienia pół auta :)
OdpowiedzUsuńBeti444...
OdpowiedzUsuńTo bida widać tak piszczy;)
Anovi...
OdpowiedzUsuńBo widzi pustkę... na koncie;)
Voluś...
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, bo przy okazji zamontował Babie centralny zamek;)
Czyli robisz: klik, a on kurtę zapina?
OdpowiedzUsuńVolus...
OdpowiedzUsuńLepiej. Robię klik, a on mruczy;)
Pszczółeczka na przednówku prycha? No wiesz, smarowania się domaga :) Mnie nie pytaj, ja się znam mniej niż Ty :)
OdpowiedzUsuńOd lat wsłuchuję się intensywnie jako pasażerka w ,,śpiewy''. Najpierw dwóch maluchów, potem syrenki, następnie dwóch dacii, teraz drugiego z kolei ,,kangoora''... Zawsze pierwsza słyszę piski, zgrzyty, pomruki. I panikuję!
OdpowiedzUsuńPiszczy? Stuka? Może na przedwiośniu zaniemógł, biedactwo, ten Twój samochód :)
OdpowiedzUsuńMój (nasz) jest już na etapie "gwiżdże i skrzypi" . Czasami też cholera wyświetla coś na żółto. Do tego, jak klasyczny Francuz z awersją do języków obcych gada do mnie tylko po francusku. Niestety także na środku trzypasmówki w godzinach szczytu. Czas na nowy, ale u nas też przednówek :(( Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMargo...
OdpowiedzUsuńJa tylko wiem jak się paliwo tankuje.A i tak wo jak ktoś robi to za mnie;)
Zgaga...
OdpowiedzUsuńSłyszeć, to ja słyszę. Gorzej z rozpoznaniem źródła i diagnozą dźwięków;)
Ela...
OdpowiedzUsuńJuż wyleczony. Teraz mruczy jak nówka nieśmigana:)
Mira...
OdpowiedzUsuńA nasz (mojego męża) francuz po angielsku gada... Może trzeba w komputerze ustawienia zmienić?;)
Oby do wiosny!
A u mnie to ja słyszę tylko te piski, i zgrzyty. Mechanicy mówią, że ok? Wierzyć?
OdpowiedzUsuńIda...
OdpowiedzUsuńNajlepsza jest zasada ograniczonego zaufania:)
u mnie piszczy od jakiegoś czasu,pomimo diagnozy:)))
OdpowiedzUsuńzagłuszam muzyką,a co mi tam!!!!
Mijka...
OdpowiedzUsuńTeż mi piszczało z pół roku. W końcu prawie zawyło;D
u mnie już rok piszczy,panowie zmienili, co było do zmiany,widać musi piszczeć:))))
OdpowiedzUsuńnie wyje na razie...hm.....
A teraz to ja piszcze z radosci, ze udalo mi sie nadrobic zaleglosci:))))))))
OdpowiedzUsuńHayha, w mężowskim aucie skruszyła się na naszych polskich drogach jakaś porcelanka w katalizatorze. Diganoza teściowej była bezbłędna: co puka? Pukadełko.
OdpowiedzUsuńI na co komu mechanik? ;)
Po poklejnym przejeździe drogą gruntową zmieliło ją całkiem i już nic nie pukało :D
Szczęki i łożyska... ciekawe co pośrodku by było? Przeskakiwanie w rączce? ;)
jak piszczy i stuka ale jedzie to sie czeka na po pierwszym:)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że jedzie, a że piszczy widać musi, niech szczęki zaciśnie, na hamulec nie dusi i do celu jedzie
OdpowiedzUsuńmasz świetny styl pisania.. nie ustawaj w tym pisaniu, bo miło mi się Ciebie czyta :)
OdpowiedzUsuńMijka...
OdpowiedzUsuńPewnie wiedza co robią;)
Stardust...
OdpowiedzUsuńDziękuję, że ci się chciało:)
Iimajka...
OdpowiedzUsuńPukadełko wymiata. Już pomijam fakt ze najwyraźniej było zbędne;)
Beata...
OdpowiedzUsuńKsiążę nakaz esemesem przysłał;) A mechanik ludzki pan. Poczeka:)
Ziemianin...
OdpowiedzUsuńJak się wczoraj przejechałam to zrozumiałam, że ja mam całkiem dobre auto! Już zapomniałam, że można tak cicho jechać;)
Tabu...
OdpowiedzUsuńDzięki dobra kobieto:)
Niestety mój to podobno podtarłam. Ale przecież on żadnej potrzeby przy mnie nie załatwiał. Wstydliwy jakiś?
OdpowiedzUsuńPodtarcie skutkuje zwiększonym zapotrzebowaniem na kasę (pustą) lub sprzedażą. Ale uczciwa jestem i powiedziałam, że świństwa komuś nie zrobię, więc sprzedam, ale najpierw kasę wynulę. Albo jak kasy będzie za dużo, takim napakowanym złotówkami, będę jeździć jeszcze trochę.
Ehh.. wraca sentyment do starych samochodów... może im się uda kiedyś.. Pisz dalej:)
OdpowiedzUsuńja ostatnio stwierdziłam, że myszki mi się zalęgły tylko nie wiem czy powinnam się tym martwić i komuś to zgłosić ;)
OdpowiedzUsuńfajnie, że już autko działa :)
Ojjj stare samochody to piękna rzecz. U mnie na osiedlu jeden starszy Pan ma piękną starą Warszawę - cud, miód i orzeszki!
OdpowiedzUsuńEmka...
OdpowiedzUsuńPodobno właśnie owo podtarcie groziło mojemu;)
Strony...
OdpowiedzUsuńJa ciągle marzę o garbusie. I też mam nadzieję, że mi się uda. Kiedyś:)
Euforka...
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, ze nie poprzegryzaja kabelków;)
Dyplomy...
OdpowiedzUsuńO tak! Warszawa kiedyś to było coś!
Zawsze, ale to zawsze stuka przed pierwszym :)
OdpowiedzUsuńJa usterki zgłaszam najpierw mężowi. Do mechaników mam uraz, odkąd jeden po jakimś przeglądzie do pieczątki kazał mi zjechać tyłem z kanału. Mnie! Tyłem! A koła na krawędziach stały! A jakby mi ręka drgnęła i kierownica by się ruszyła?! I autku by się kółko omsknęło?! To było straszne! Cierpnę na samo wspomnienie! A z milszych tematów: skąd takie cudowne zdjęcie? :)))
OdpowiedzUsuńAga_xy...
OdpowiedzUsuńA listonosz 2 razy;)
Magdalena...
OdpowiedzUsuńGupi! Też bym się takiego bała. jakimś cudem opanowałam trudną sztukę wyjeżdżania z garażu tyłem, ale to wszytko w tym temacie:)
A zdjęcie znalezione w sieci- link na dole postu:)