Cuda domniemane...

... czyli finansowy zawrót głowy.

Działo się dawno. W epoce jajka łupanego mojego życia. Bo kiedy byłam mała codziennie na śniadanie jadłam jajko. Jedno. Ugotowane na miękko. Dokładnie według reguł obowiązujących w kuchni mamy, a wcześniej jej mamy, a jeszcze wcześniej...Do tego było kakao (prawdziwe, żadna tam rozpuszczalna berbelucha, którą katuję moje dzieci!) i  kroma chleba z najprawdziwszym masłem. 
- Bo dzieci muszą jeść masło! Inaczej im się wzrok psuje - mama nie brała pod uwagę tego, że papier przyjmie wszystko. Święcie wierzyła we wszytko co prasa niekoniecznie kolorowa napisała.
Dziwactwo było nieszkodliwe i nikt w zasadzie nie zwracał nią nie uwagi do czasu, aż komuś mądremu  nie przyszło do głowy, że jajka to źródło cholesterolu a masło jest be. I że trzeba jeść margarynę, która dla odmiany jest cacy.

Co do tej ostatniej dałam się przekonać. Gorzej było z jajkiem. Stanowczo odmówiłam zmiany diety. Oczywiście do czasu. Gust kulinarny zmienił mi się radykalnie i co najważniejsze w sposób naturalny z chwilą kiedy sama musiałam o siebie zadbać. Wstawanie o kilka minut wcześniej tylko po to żeby sobie zrobić śniadanie uznałam za bezsensowna stratę cennego czasu przeznaczonego na regenerację organizmu i niwelowanie skutków zarywanych nocy.
Jajko na miękko odeszło więc do lamusa jako absolutnie nieekonomiczny w sensie czasu posiłek. I tak nastała era "czegokolwiek". I trwa do dziś...
Z reguły za byle co robi kawa. I wystarcza do obiadu. Gorzej jak mam nerwa. Tak jak nie przymierzając dziś.
Koń z kopytkami plus wszystko czym tylko kuchnia dysponuje byłoby za mało żeby złagodzić skutki mocno nerwowej sytuacji.
Bo, proszę szanownego towarzystwa, wszystkim na około się wydaje że rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki. Jedynie na cuda trzeba kilka dni poczekać.
Ale powiedzcie sami. Tak bezstronnie i obiektywnie; czy za 350 zł można kupić 40 książek? I to takich "wie pani porządnych!"?
I ta k uważam że jestem nieświadomym sprawcą. Cudu.  Mimo wszystko i wbrew środkom posiadanym dokonałam  zakupu i  przytachałam 28 sztuk makulatury  typu albumowego. Plus 5 z własnych zasobów.

A tym czasem konia brak, nawet kopytka nieobecne. Ostało mi się jeno pieczywo typu dietetycznego, ale że marne to pocieszenie to sobie idę kawkę strzelę. Trzecią...

Komentarze

  1. też zajadam stres, na całe szczęście nautra jest łaskawa i nie idzie mi w kilogramy... co do śniadania... jajko sadzone robi sie szybko i jest pyszne ;) (i moze być na miękko)

    OdpowiedzUsuń
  2. bosz Nivejko..moja mama tez mi robiła przed szkołą jajko na miękko + kakao, kromka chleba z masłem..

    OdpowiedzUsuń
  3. no dziewczyno tez tak jadlam na sniadanie co zlapalam i stres zajadalam a teraz 35kilo do zrzucenia ;) niestety

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty nie masz czasu na jedzenie! Ty idź te książki czytać!Och,ale bym je chciała!
    A tak czytam 238 raz "Ogniem i mieczem" i odnajduje zdumiewające rzeczy! Zagłoba został Onufrym na potrzeby żebracze. Kto wie, jak faktycznie miał na imię?

    OdpowiedzUsuń
  5. HEHE;) kakało było obowiązkowe:) Ale mnie zamiast jajka karmiono mnie kanapkami z serkiem białym i mniodem albo konfiturą:)obowiązkowo:)ps. Margaryna jest be oraz niewątpliwe fuj...wiwat MASŁO:)ps. Jak mam stresa to pochłaniam lody całymi litrami ...li i jedynie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyżby na koleżankę trafiła przyjemność nabycia nagród okolicznościowych? Współczuję. Ostatnio dałam się wrobić w zakup "dniodzieckowych" prezentów dla naszej klasowej 15-ki. Nigdy więcej!
    A jajeczko na śniadanko... mniam...w weekendy zdarza mi się popełnić tylko zamiast kakao stara dobra zbożówka - jeden łyk i już mam znowu naście lat!

    OdpowiedzUsuń
  7. A to takie szczecinskie powiedzenie "rzeczy niemozliwe zalatwiam od reki na cuda trzeba poczekac", bo juz to spotkalem - wlasnie w szczecinskich okolicznosciach...?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku... kawa na pusty żołądek? Niedobrze... uważaj, żebys kiedyś na kleiki nie byla skazana...


    P.S. Nivejko! W kwestii torby... to i Ty przeciwko mnie???? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. margaryny nie lubię i nie dałam się przekonąc, kupuję irlandzkie..trudno.

    jajka na miękko odeszły z podobnych powodów, czasami robię dziewczynom na kolację.


    o cudach NIC NIE POWIEM!!!!

    bo wiem,że co roku są!

    OdpowiedzUsuń
  10. Lecę na radę. Ostatnią w tym roku. Szkolnym naturalnie. Zapowiada się burza i to bynajmniej nie w szklance wody. A potem WAKACJE!!!
    W związku z powyższym odpowiem na wasze "zarzuty" po wspomnianej burzy zwanej pedagogicznym ględzeniem;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeść trzeba wszystko, ale niedużo i często. Gdy mnie dorwie stres to mogę nie jeść i wcale głodu nie czuję. To znaczy zaczynam odczuwać pewien dyskomfort( kurcze żołądka) po 2 dobach.A teraz zjadam tylko młodziutkie kartofelki z suszonym koperkiem, coby ten woreczek zagłodzić na śmierć.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Margaryna? bleeeee
    Ale konia z kopytakami to i owszem:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jajka się nie wyrzeknę za nic, na margarynę przeszłam i też zażeram stres - zazwyczaj węglowodanowo i cukrowo :-) A cudu szczerze gratuluję :-))

    OdpowiedzUsuń
  14. no tak dzieci liczą na nagrodę książkową, ale chyba bardziej ucieszyła by ich czekolada, bo znając zycie kniga trafi na półkę i będzie porastać kurzem niezaszczycona zaglądnięciem do niej

    OdpowiedzUsuń
  15. A mnie uczyli, że wzrok to się psuje od zabawy z ptaszkiem ;)

    P.S.
    Rostowski powinien czuć się zagrożony :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chwilka...
    A ja niestety muszę uważać;)

    OdpowiedzUsuń
  17. El...
    Witaj w jajecznym klubie;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Majowababcia...
    Ja ledwie 5. No góra 7. Ale to dlatego ze nie bardzo mam czas na jedzenie;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tkaitka...
    Ja nie kupuje. mam super zaopatrzona bibliotekę;)

    OdpowiedzUsuń
  20. u mnie rano kawa do kromala i jakoś przetrwywam do obiadu a powinnam tylko łykać powietrze:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mira...
    To mój stały obowiązek. Niestety:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Arek...
    Podlaskie chyba też:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mała Mi...
    Przyzwyczaiłam żołądek do takiego traktowania;)
    PeeS. I wcale nie jestem przeciwko;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mijka...
    Ja chyba specjalizacje z cudologii zrobię;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Anabell...
    Niech się ten woreczek uspokoi lepiej. Przynajmniej na czas opałów:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Stardust...
    Szczerze mówiąc od konia i kopyt wolę kurę z łapkami:D

    OdpowiedzUsuń
  27. Bestyjeczka...
    Tez wcinam. Najlepiej lody:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nika...
    Biały serek kuł mnie w zęby:D

    OdpowiedzUsuń
  29. Klarcia...
    Wiesz, jak były pieniądze to nagrody nie były takie złe. Teraz też się starałam. I podobno nawet mi się udało:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Voluś...
    Jakimś konkretnym? Czy wszystko jedno?:D

    OdpowiedzUsuń
  31. OLQA...
    Szkoda że nie można żyć powietrzem:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jedno jest pewne - nie o mnie pisał Brzechwa "nie dla mnie są takie rozkosze, bo jajek po prostu nie znoszę":) Uwielbiam pod każdą postacią:) Ale śniadania preferuję jednak czysto kawowe. A stres zajadam wszystkim, co pod ręką, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  33. nie jadam ani margaryny, ani jaj i nie wydaję już na książki. Wydaje natomiast na obiektywy;( Każde hobby jest kosztowne;)

    OdpowiedzUsuń
  34. my (ja i Bafi) mamy rano rytuał jedzenia chlebka z mniodkiem , a w dzieciństwie zajadałam się parówkami (takimi prawdziwymi)

    OdpowiedzUsuń
  35. my mielismy po ok 20 zeta na ksiązkę dla jednej osoby, osób mogło byc 3 (trzy)...:(

    OdpowiedzUsuń
  36. Zakręciłaś tym jajem

    lubię czasem

    no


    a książki - lubię wygrywać :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jajec się za nic nie wyrzeknę! Kakałka nie trawię, masełkiem Babcia tak smarowała, że mi zbrzydło... Ale margaryny też nie tykam.

    Cud z książkami wart upublicznienia!

    OdpowiedzUsuń
  38. no cóż jajko rzeczywiście naszpikowane jest cholesterolem, ale jego zaletą jest to że ma mało kalorii natomiast kakao rozpuszczalne jet beznadziejne i smakuje chemią co do kawy taakkk ta jest super!!!!! mało kalorii, smakuje wyśmienicie i nie trzeba się narobić aby ją sobie przygotować:))))

    OdpowiedzUsuń
  39. Beti444...
    Ja tam tez lubię. I jajka i kawę :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Iva...
    Ja na książki tez nie. Za to na papierki... do qullingu wydaje krocie;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Dzidka...
    A ja myślałąm, że Bafi to tylko to drogie żarcie wcina:D

    OdpowiedzUsuń
  42. Margo...
    Wygrywanie nie jest moja specjalnością
    Jeszcze nigdy niczego nigdzie nie wygrałam:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Zgaga...
    Kiedyś jak składka na komitet rodzicielski była obowiązkowa nie było takich problemów.

    OdpowiedzUsuń
  44. Szpilka...
    A widziałaś ty kiedyś cholesterol na oczy?;)

    OdpowiedzUsuń
  45. a dlaczego nie pokazujesz swoich prac? Są na pewno piękne.

    OdpowiedzUsuń
  46. Margaryna ??? trzesie mna... nee Grubo tlusto Maslem... Mlode kiedys za Lätta przepadaly jorgutowa margaryna... Potem przeszla znow na maselko irlandskie a obecnie na Landliebe Maselko ... Maslo musi byc tak tlusto aby miod przez kromke nie przeciekal ;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Mnie na nerwówkę pomaga jako przystawka - Mars, lub coś w jego typie + papieros ( wiem ! A FUJ ! )a jak pierwsze nerwy na chwilę zacichną to potem koniecznie coś ciepłego ( najczęściej zupka ,,skośnooka" z dodatkami czyli wkrojoną parówką i coś zielonego ( koper, pietruszka...) po takim ,,ładunku" ciepłej strawy - kawa i mogę pogadać z głodnym i wkur.... zonym :)

    A masło ???? jeny zapomniałam już jak smakuje, zazwyczaj w pędzie przez supermarket wrzucam jakiś ogromniaste pudło tzw, ,, smarowidła" do kanapek plus jakieś ,,obkładki" an kanapki i pędem po dalsze zakupy bo mój połówek zawsze mi się gdzieś zawieruszy ( chadza po markecie jak kot swoimi ścieżkami)i muszę dzielić uwagę pomiędzy usilne przypomnienie sobie co to ja jeszcze miałam kupić a zastanawianiem się spoza której półki wyjdzie moje szczęście z pełnymi garściami różnych dziwnych rzeczy ( niczym niesforne dziecko mające smaki np na czekoladkę której jeszcze nie jadło.... Bo moje kochanie gustuje w słodkościach jak jego pobratymcy mający duuużo mniej lat ;)hehehe

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz