Miecio

Chłop chłopu nierówny. Z babami sprawa ma się identycznie. Nikogo nie dziwi więc fakt, że  fachowcy są różni.
Taki pan Miecio z sąsiedniej wsi. Ten to dopiero jest. Chłop na schwał! Wysoki, barczysty i z brodą. Wypisz wymaluj ojciec trzech budrysów. Z tą różnicą że ma córki - filigranowe blondynki.
Szkoły pokończył podstawowe ale jakby zaszła potrzeba to za piwo nawet prom kosmiczny zreperuje. Jest wielce prawdopodobne, że nie wiedziałby w co tak naprawdę wsadza łapy ale  za to, że  po jego interwencji  wszystko by działało jak w szwajcarskim zegarku - ręczę.

Pan Miecio należy do gatunku majstrów nowoczesnych.  Ma sprzęt wszelaki a z telefonem się nie rozstaje. Nosi go na smyczy. Taki porysowany, pochlapany farbami w kolorach najróżniejszych, ale zawsze sprawny i z baterią na full naładowaną.
- Telefon to proszę pani ucho na świat - powiedział kiedy już skończył umawiać się na kolejna fuchę, zamyślił się i dodał - Ja nie wiem jak my kiedyś żyliśmy jak jeszcze komórek nie wymyślili.
- Normalnie - zapewniłam - Może trochę wolniej, ale normalnie.
- Taaaaaaa... - filozoficzne, pełne głęboko ukrytego sensu westchnienie wyrwało się z obficie owłosionej klaty pana Miecia. Szybko jednak się z niego otrząsnął, zatarł ręce i zapytał już zupełnie normalnie, a nawet entuzjastycznie - To co pani szefowo? Robimy?
- Robimy! - zawtórowałam ochoczo i raźnie ruszyłam w stronę gdzie według posiadanej wiedzy powinna być feralna... ściana?
- O Jezusie Nazarejski! - majster wykrzyknął teatralnie ( o takie talenta go nie podejrzewałam ) Z wrażenia upuścił miarkę czy inna poziomnicę - A kto panią tak skrzywdził?
Pan fachowiec od wszystkiego zastygł. Bezruch nie był bezpodstawny. Warunkowały go zastane okoliczności przestrzenne. Kilka lat temu zareagował identycznie. Też nie mogłam wyjść z podziwu. Potem się przyzwyczaiłam, aż w końcu powiedziałam - Basta! Pora się za to wziąć!
Słowa wprowadziłam w czyn. I się wzięłam. Rękoma pana Miecia ale jednak.
- No przecież, że nie ja sama. To byli panie Mieciu fachowcy...
- Tak? - domorosły majster typu złota rączka powątpiewał. I słusznie. To wyglądało raczej na robotę partaczy.

PeeS. Wiedzieliście, że jest coś takiego jak certyfikat wzorowego fachowca?

Źródło zdjęcia; http://www.ofachowcach.pl/HTML/Certyfikat.htm

Komentarze

  1. masz szczęście, niestety moja złota rączka, nie nadąża za czasami, nieeeeee, no komórek ma ze 3, ale robota.. szlag, po jego ostatnich fachowych poprawkach zalało mi sufit w kuchni.. a reklamacja przeciąga się w czasie, no poprawił, ale teraz cieknie z drugiej strony..

    Ps. też Mieciek;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jazz...
    A! Bo Miecio jest jeden. I absolutnie nie do podrobienia;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiedziałam , ale wygląda efektownie :):):) Moja ciotka codziennie w modlitwie wieczornej wymienia pośród wszystkich próśb - i chroń nas panie przed fachowcami z przypadku :):):)
    Nominowałam Cię do zabawy nagrody i mam nadzieję , że się nie pogniewasz :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo teraz wszyscy do liceum idą, a następnie na Marketing i Zarządzanie lub Pedagogikę. U nas zawodówki zamykają się czwórkami ale powstają nowe licea o coraz to dziwniejszych profilach - wolontaryjne na ten przykład, filmoznawcze, psychologiczne, aktorskie, teatrologiczne, policyjno-detektywistyczne, usługowo-gospodarcze,menadżerskie ???!!!.Nie ma kto kranika zreperować albo kafelka położyć(ale mamy armię pedagogów i ludzi po resocjalizacji). No i robią to bezrobotni absolwenci bankowości, zarządzania, kulturoznawstwa lub socjologii. Efekt - dramatyczny!

    OdpowiedzUsuń
  5. A u mnie funkcjonuje Pan Eugeniusz.. Do kompletu ma jeszcze cool nazwisko, ale wiecie.. ochrona danych osobowych:))
    Pan Eugeniusz jest w stanie .. zepsuć wszystko:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam swojego osobistego, udomowionego, węzłem małżeńskim do mnie przypisanego fachowca:) Z Twoim łączy go kilka rzeczy - imię, "barczystość" i to, że potrafi zrobić/naprawić/wyremontować wszystko, co tylko moja dusza zapragnie:) Jeden problem - nie tylko moja dusza pragnie owych usług, a że mój fachowiec człek uprzejmy, to czasem naczekam się w kolejce;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anaste...
    Ciotka wie o co się modli. taki fachura z bożej łaski to gorszy czasami od wojny:D
    PeeS. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pieprzu...
    No cos w tym jest. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że jak szłąm na pedagogike to jeszcze nie było uczelni w każdym mieście i trzeba było zdać egzamin :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Anex...
    Takich od psucia chyba jest jeszcze więcej;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Beti...
    Kurcze, nie wiem jak to wytrzymujesz. Ja tam się nie lubie dzielić;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A wiesz co? Przydałby mi się taki Pan Miecio... Łazienkę do gipsowania mam:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie Miecie są warte każdych pieniędzy....

    OdpowiedzUsuń
  13. Wzorowy fachowiec ma właśnie te cechy, które ma pan Miecio :)
    Niech Ci ładnie nareperuje to partactwo po poprzednikach! :)))
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Oraz szkoda, że mieszkasz tak daleko, bo bym i ja dla pana Miecia jeszcze parę robótek znalazła :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja wiem skąd się tacy biorą, ale nie powiem :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Z trudem, Zołzo, z wielkim trudem;) Cierpliwość se ćwiczę;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooo... ja też mam Mieczysława, chyba imię branżowe, czy coś;) Za to mój komórki nie posiada i strosuje tradycyjną metodę: z polecenia. Tak naprawdę jest znajomym przyjaciela męża sąsiadki mojej cioci (czy jakoś tak), ale jego sława go prześciga. Jeden problem: za głupoty się nie bierze i uważa, że kolanko to każdy sam pod własnym zlewem wymieniać powinien. Taki z niego fachowiec:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Taki fachowiec to powinien chodzić z certyfikatem przyklejonym do czoła. Bo po wyglądzie nie rozpoznasz od niefachowca.

    OdpowiedzUsuń
  19. DeZeal....
    I schody do szlifowania :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgaga...
    I co najdziwniejsze nie są drodzy:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Iw...
    Miecie są unikatami ale mimo wszystko istnieją. Szukaj:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Beti...
    W sumie to dobrze... Niech każdy (ażda) ma namiastkę;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ola44...
    Coś w tym jest. Imiona branżowe... No cudne:D

    OdpowiedzUsuń
  24. Ela...
    A tam, jeszcze mu sodówka uderzy;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz