Grease

.... czyli prawie "Nasza Klasa" w wersji muzyczno tanecznej...


"Grease" to kultowy musical, lekki, łatwy i przyjemny. Bez pretensji to miana wielkiej sztuki. Wielokrotnie z powodzeniem wystawiany na scenach amerykańskich. Doczekał się też adaptacji filmowej z samym Johnem Travoltą w roli głównej. Tyle faktów.
Adaptacja Teatru Muzycznego w Gdyni była poprawna. Ale... (zawsze to nieszczęsne ale, które wyłazi ze mnie jak wredny wrzód na tyłku)... Poprawna ale niekoniecznie  mi się podobała.

Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta 
"Grease" w Teatrze Muzycznym w Gdyni

      Spektakl zatańczony z wdziękiem, zaśpiewany z dużo mniejszym. Konkretnie; pierwszoplanowa rola żeńska  genialna (wokalnie bo aktorsko bez pomysłu), męska  nieco gorsza, duety mizerne, jakby nie do końca zgrane,  miejscami zgrzytające.
Kilka scen dość udanych, bez szału jednak. Żadna z nich nie porywa publiczności do szalonego aplauzu. Nawet wystawione na światło jupiterów  pośladki jednego z artystów nie wywołały niczego więcej poza lekkim zażenowaniem i to nie widokiem bynajmniej, a samym faktem.
Wielkie brawa dla entuzjastycznie nastawionych młodych zdolnych adeptów sztuki teatralnej którzy wnieśli do spektaklu świeżość i energię.
Dużym plusem jest też imponująca liczba aktorów biorących udział w przedstawieniu.
A poza tym?
Niby wszystko jak należy, zgodnie z amerykańskim pierwowzorem, a jednak coś zgrzytało. I nie chodziło wcale o głosy niedopracowane, nie do końca czysto brzmiące, a raczej o  nużące, niczego nie wnoszące do treści dłużyzny. W ogólnym rozrachunku dzięki wspólnym wysiłkom reżysera, choreografa, scenografa, kostiumologa i oczywiście artystów powstał spektakl poprawny tyle, że dość błahy, nieporywający niczym szczególnym.

Reasumując, scena Teatru muzycznego w Gdyni nie do takich standardów przyzwyczaiła swoich widzów.
A tak w ogóle to ja się nie znam i to były moje bardzo mocno subiektywne odczucia. I jakby co to Teatr Muzyczny w Gdyni stoi otworem i zaprasza wszystkich którzy chcą własnoocznie i usznie sprawdzić prawdziwość tego co powyżej napisałam.



Fot. Photographer: Piotr Manasterski 
Paulina Łaba, studentka II roku gdyńskiego studium wokalno-aktorskiego, w roli Sandy i Paweł Kubat (absolwentem studium) jako Danny Zuko w "Grease" - najnowszej premierze Teatru Muzycznego


Kilka konkretów (nareszcie;)
"Grease” Teatr Muzyczny w Gdyni. Muzyka, libretto, teksty piosenek: Jim Jacobs, Warren Casey, przekład: Jerzy Siemasz, tłumaczenie piosenek: Andrzej Ozga, kierownictwo muzyczne: Tomasz Filipczak, Dariusz Różankiewicz. Reżyseria: Maciej Korwin, choreografia: Jarosław Staniek, scenografia: Wojciech Stefaniak, kostiumy: Dorota Zalewska. Obsada: Danny Zuko - Marek Kaliszuk, Paweł Kubat; Sandy Olson - Dorota Białkowska, Paulina Łaba; Kenickie - Paweł Czajka, Krzysztof Wojciechowski; Betty Rizzo - Renia Gosławska, Aleksandra Meller, Sonny Latierri - Tomasz Bacajewski, Sebastian Wisłocki; Frenchy - Agnieszka Król, Karolina Merdai inni.


Komentarze

  1. Recenzja, a za nią uważam Twój post, wg mnie ma sens jeśli jest właśnie subiektywna. Niestety mam daleko do Gdyni, wiec nie będę miała okazji obejrzeć, ale może to i lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie bym się wybrała zobaczyć.

    Oj, pamiętam z jakim zainteresowaniem oglądałam ten film w pierwszej klasie liceum :))

    Pozdrawiam Nivejko.

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. Pół roku temu dałam się namówić na ,,Skrzypka...'' tamże. Tylko dlatego, że przyjaciółka z Niemiec bardzo chciała. Wiedziałam, że po wersji filmowej nic mnie nie zachwyci tak do utraty tchu. I rzeczywiście! Poprawnie, ale zdecydowanie czegoś brak...
    Mimo to mam wielki sentyment do naszego Muzycznego. Bo np. ,,Hair'' bardzo mi się spodobało, choć film też w dziesiątce moich najulubieńszych.

    OdpowiedzUsuń
  4. My tak już mamy Zołzo kochana - wymagamy od siebie, a od innych tym bardziej. A jeszcze jak mamy za to zapłacić, to niech Ci ludzie się wysilą...

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć recenzja świetna, psuje ją zdanie: a ja to się nie znam... Na odczuciach, uczuciach i wrażeniach nie ma potrzeby się znać. One po prostu są, w kazdym z nas, w każdym inne i to jest w człowieku najpiekniejsze. I dobrze, że potrafi o nich mówić.

    OdpowiedzUsuń
  6. P.S.
    Jak ktoś chce utracić "tech" :), to polecam: Jesus Christ Superstar w Chorzowskim Teatrze Rozrywki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jakoś bez Trawolty ..no nie wiem, nie pasuje.
    Podobnie miałam po Skrzypku

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie byłam, ale się wybieram. Zobaczymy :)
    Za to kilka innych bardzo mi przypadło do gustu. Jak zaklęta pamiętam na ten przyklad Chicago :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm, ja to w ogóle jestem pod tym względem z innej planety, bo musicale w ogóle mnie nie ruszają. Tak mam i już:)

    OdpowiedzUsuń
  10. I byłaś taaaaaaaaaaaaaaak bliiiiiiiiiiiiiiiisko, żeeeeeeeee praaawie tuuuuuuuuuuuuuuuuuż...:)

    Kurcze, zróbmy jakis zlot:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Do lepszych adaptacji zaliczam "Mistrza i Małgorzatę" w Teatrze muzycznym w Chorzowie. Nie jest to musicall, ale za sprawą Maleńczuka, który zagrał Messera i wykonał parę diabolicznych songów, było to bardzo ciekawe doświadczenie. Warto było się powlec do tego Chorzowa. Chociaż aktor z Maleńczuka jak z koziej..., no, ale za sam wygląd, płaszcz rodem z Matrixa i ciemne okulary, sposób poruszania się po scenie... szacun. Plus te songi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Travolta dla mnie jest nie do podrobienia. Cały czas w głowie bym porównywała z pierwowzorem, więc spektakl z góry jest dla mnie "stracony".

    OdpowiedzUsuń
  13. I tak za daleko , więc nie obejrzę :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz