Gazeta
Zaczytany po uszy na długie godziny, mąż złośnik huknął basem znad pisma kolorowego;
- Jasny Gwint!
- W sensie że? - zapytałam niemrawo. Zimą życie płynie wolniej, myślenie też się wyłacza.
- Że musisz to przeczytać - emocjonował się - Nareszcie będzie spokój ze zgagą.
- Nie wiem co to zgaga. Nigdy nie miałam. Śmiem twierdzić że nawet w poprzednich wcieleniach bo jakiś ślad w podświadomości by chyba pozostał. I czytać też mi się nie chce.
- Szczęściara - mruknął i podreptał do kuchni w celu zażycia. Środki antyzgagowe są na stałym wyposażeniu apteczki. Może zabraknąć wody utlenionej, bandaża, witaminy "c" ale nigdy, przenigdy nie wolno dopuścić do braku specyfiku na zgagę.
- Miewam za to migrenę, bóle menstruacyjne a w perspektywie upał menopauzalny. Zamieniasz się? - zapytałam skoro tylko powrócił z zamiarem zapoznania się z treścią artykułu.
Myślał dość długo i chyba intensywnie co łatwo można było poznać po czole zmarszczonym niebezpiecznie. Musiał dojść do wniosku, że lepsza diabeł znany niż jedna wielka niewiadoma bo z zapałem godnym sprawy wagi co najmniej gminnej zabrał się za czytanie.
Kiedy skończył przez dłuższa chwilę się nie ruszał po czym zwinął poważne pismo kolorowe w trąbkę i wrzucił do pojemnika na makulaturę.
- Co za marnotrawstwo! - huknął - Nawet w kominku nie można tym badziewiem napalić.
Powszechnie wiadomo, ze winien nie winien, sprawca musi być. Przezornie więc się nie odzywałam, żeby nie padło na mnie. Że niby ja sprawca bo źle gotuję, nie dbam o zdrowie szanownego Księcia Małżonka, przyprawiam go o zgagę, że o łysinie nie wspomnę.
- Wychodzi na to, że żeby nie mieć zagagi muszę przestać jeść - przemówił nie mogąc się doczekać reakcji - Za to żeby nie chorować zimą musze jeść wszystko to co zabronione.
- Nooo... - mruknęłam w odpowiedzi. No bo o czym tu deliberować? Jak świat światem rację ma ten kto pierwszy napisze artykuł. Raz każą jeść margarynę, to znowu ktoś inny kto się dorwie do klawiatury stwierdzi, że margaryna jest be za to masło jak najbardziej cacy. To samo dotyczy jajek, cukru, kawy, wieprzowiny, drobiu ... a nawet ilości wody którą koniecznie trzeba co dzień wypić. Pół biedy jak jest czas na jej wysikanie...
- A wiesz co jest najbardziej podejrzane? - zapytał patrząc z pewną taką podejrzliwością.
- Bladego pojęcia nie mam.
- Na zbicie cholesteroli każą pić dwie łyżki oleju dziennie. Na czczo...
- No! Przecież pijesz - wzruszyłam ramionami.
- Taaaaaaaa... ale z pestek winogron, a oni każą rzepakowy...
No i masz babo za swoje! Jednak winna! Przede wszystkim tego że nie sprzątnęła gazety sprzed nosa.
Źróło zdjęcia w sieci: http://interia360.pl/tag/prasa-kolorowa,14883
- Jasny Gwint!
- W sensie że? - zapytałam niemrawo. Zimą życie płynie wolniej, myślenie też się wyłacza.
- Że musisz to przeczytać - emocjonował się - Nareszcie będzie spokój ze zgagą.
- Nie wiem co to zgaga. Nigdy nie miałam. Śmiem twierdzić że nawet w poprzednich wcieleniach bo jakiś ślad w podświadomości by chyba pozostał. I czytać też mi się nie chce.
- Szczęściara - mruknął i podreptał do kuchni w celu zażycia. Środki antyzgagowe są na stałym wyposażeniu apteczki. Może zabraknąć wody utlenionej, bandaża, witaminy "c" ale nigdy, przenigdy nie wolno dopuścić do braku specyfiku na zgagę.
- Miewam za to migrenę, bóle menstruacyjne a w perspektywie upał menopauzalny. Zamieniasz się? - zapytałam skoro tylko powrócił z zamiarem zapoznania się z treścią artykułu.
Myślał dość długo i chyba intensywnie co łatwo można było poznać po czole zmarszczonym niebezpiecznie. Musiał dojść do wniosku, że lepsza diabeł znany niż jedna wielka niewiadoma bo z zapałem godnym sprawy wagi co najmniej gminnej zabrał się za czytanie.
Kiedy skończył przez dłuższa chwilę się nie ruszał po czym zwinął poważne pismo kolorowe w trąbkę i wrzucił do pojemnika na makulaturę.
- Co za marnotrawstwo! - huknął - Nawet w kominku nie można tym badziewiem napalić.
Powszechnie wiadomo, ze winien nie winien, sprawca musi być. Przezornie więc się nie odzywałam, żeby nie padło na mnie. Że niby ja sprawca bo źle gotuję, nie dbam o zdrowie szanownego Księcia Małżonka, przyprawiam go o zgagę, że o łysinie nie wspomnę.
- Wychodzi na to, że żeby nie mieć zagagi muszę przestać jeść - przemówił nie mogąc się doczekać reakcji - Za to żeby nie chorować zimą musze jeść wszystko to co zabronione.
- Nooo... - mruknęłam w odpowiedzi. No bo o czym tu deliberować? Jak świat światem rację ma ten kto pierwszy napisze artykuł. Raz każą jeść margarynę, to znowu ktoś inny kto się dorwie do klawiatury stwierdzi, że margaryna jest be za to masło jak najbardziej cacy. To samo dotyczy jajek, cukru, kawy, wieprzowiny, drobiu ... a nawet ilości wody którą koniecznie trzeba co dzień wypić. Pół biedy jak jest czas na jej wysikanie...
- A wiesz co jest najbardziej podejrzane? - zapytał patrząc z pewną taką podejrzliwością.
- Bladego pojęcia nie mam.
- Na zbicie cholesteroli każą pić dwie łyżki oleju dziennie. Na czczo...
- No! Przecież pijesz - wzruszyłam ramionami.
- Taaaaaaaa... ale z pestek winogron, a oni każą rzepakowy...
No i masz babo za swoje! Jednak winna! Przede wszystkim tego że nie sprzątnęła gazety sprzed nosa.
Źróło zdjęcia w sieci: http://interia360.pl/tag/prasa-kolorowa,14883
Na poprawę humoru polecam Chrisa Rea - świetny tekst - ja tam wszystko jem - na jesień zawsze boli mnie dwunastnica - ale co tam - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie, co tam! Raz się żyje:)
Usuńnie wierz mediom;-)
OdpowiedzUsuńNie wierzę;D
UsuńOn też niech nie wierzy;-)
UsuńW gruncie rzeczy nie wierzy;)
Usuńahaaaaaaaa;-)
UsuńA ja bym tutaj dodała nie kupuj gazet :-)
UsuńKochana mój miał wrzody co się łączy ze zgagą. Temat załatwił Controloc i doraźnie bioprazol - lekarz zabronił mu środków na zgagę typu ranigast, soda itp gdyż ... zwiększają skłonność do zgagi. Sama się z niego śmiałam alle teraz zgaga pojawia się sporadycznie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dagmara.
ps świetny blog - zawsze poprawiasz mi nastrój :)
Tyle razy mówiłam że trzeba z tym do doktora! A on nie...
UsuńPeeS. Dzięki:)
Sądząac po reklamach na zgagę i wzdęcia cierpią jedynie kobiety. Faceci zawsze mają lepiej!
OdpowiedzUsuńA co do czytania gazet, mój mąż też czyta kilka godzin dziennie, ale już dawno przestał mieć potrzebę czucia papieru palcami i nosem, nauczył się czuć wirtualnie;)
Kobiety cierpią jeszcze na różne inne nieprzyjemne choroby:D
UsuńKiedyś była taka reklama o hemoroidach - masakryczna;D
Ja mam własną, autorską teorię na ten temat, wynikającą z wieloletnich doświadczeń i przemyśleń. Oto ona:
OdpowiedzUsuńNależy jeść tylko i wyłącznie to, na co człowiek ma ochotę. Reszta szkodzi.
;)
Bardzo słuszna teoria. Muszę ją wprowadzić w praktykę;)
UsuńZe stresu też jest zgaga, podpowiedz wielmożnemu.Zgaga to frajer, może do tego dojść refluks- pociesz zgnębionego. Mam koleżankę, która ma refluks i życie spietruszone z tego powodu całkowicie. Refluks może dokuczać nawet po suchej bułce. A wrzodzików lub nadżerek ten Twój ślubny nie posiada? Niech się kontroluje pod tym kątem raz do roku, bo skoro ciągle łyka środki p. zgadze, może przegapić coś znacznie poważniejszego.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ile razy mówiła, prosiłam wręcz że trzeba do doktora. Na samo wspomnienie się wzdryga:(
UsuńTo Go postrasz, że potem będzie tylko gorzej.Nie można bezkarnie brać tych wszystkich zobojętniaczy. A może ślicznota ma bakterię i wystarczy go antybiotykiem przeleczyć? I niech nie pije tego oleju, bo do strawienia tego oleju wątroba musi wyprodukować więcej żółci, a jeśli ma On coś z np. pęcherzykiem żółciowym, to wtedy zbyt duże ilości żółci dostają się do żołądka i niszczona jest śluzówka, bo robią się nadżerki. Wyślij Go do gastrologa.
UsuńMiłego, ;)
Ja sie tam Wielmoznemu nie dziwie. Ma chlop zgage, bo sie z Zolza ozenil:) Taka przypadlosc idzie w pakiecie:)))
OdpowiedzUsuńPhi! Wcześniej też miał:D Poza tym on nie narzeka;D
UsuńJuż myslałam, że jak o Zgadze, to chcesz mi sąsiadkę wykończyć, całe szczęście, że to tę cielesną jedynie ;)
OdpowiedzUsuńNie znałam do drugiej ciąży, a wtedy nie ma zmiłuj, nic nie pomagało, bo i aptecznych specyfików nie wolno było...
A z gazetami to racja - większość teraz nawet do kominka się nie nadaje :/
Nie mówiąc o wycieraniu szyb.
Odpukać, ale nawet w ciąży nie miałam. Podobno nic przyjemnego więc nie mam ochoty zawierać ze zgagą bliższej znajomości. Oczywiście cały czas mowa o cielesnej, nie blogowej;)
UsuńTeż chciałam napisać: ma zgagę i zołzę; dbaj o zdrowie Księcia Małżonka :0
OdpowiedzUsuńNo dbam. A przynajmniej się staram:)
UsuńDochodzi do takich dziwnych i karkołomnych "przebudowań" i mówienia nam nie tylko co zdrowe i niezdrowe, ale amerykańscy uczeni chca udowodnić i wprowadzić na rynek "określenie", że pizza to warzywo:)))
OdpowiedzUsuńNo ale frytki to warzywo! Trudno temu zaprzeczyć;D
UsuńFrancuzi już określili ślimaka jako rybę :)To co się będą Amerykanie szczypać z pizzą :)
UsuńCzuję się zaszczycona, że tyle tu dziś o mnie! Ale dlaczego wszyscy chcą ze mną walczyć i nikt mnie nie kocha? :)))
OdpowiedzUsuńBłąd w założeniu- tu Cię wszyscy kochają. Nie kochają tamtej zgagi :)
UsuńKtoś musi być winny pod naszą szerokością geograficzną.I przeważnie na nas, kobiety spada ten zaszczyt.Wątpliwy on jest bardzo, ale jak kto nie ma komu się wyżalić- to mu podobno wątroba bardziej się psuje...Żarty żartami, a chciałam poważnie- o ptaszkach.Dziś przyszły do mnie na obiad tylko 5 a nie jak dotąd 9 i jestem tym faktem b. zmartwiona.Wiem, są inne powody do zmartwień, ale...Proszę, pamiętajmy o dożywaniu braci młodszych.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoje ptaszki zeżarły już wszystkie jagody na irdze. Dopiero tyeraz biora się za nasionka w karmniku:)
UsuńZ tego przesłodkiego życia nabawiłam się wrzodów i skrzywienia kręgosłupa. Nolpaza dobrze działa. Ale jednak powinien połknąć tę rurkę z kamerką i dać się pooglądać w środku. Oj czeka cię ciężka praca zanim go przekonasz, a potem co najmniej tygodniowe wysłuchiwane, na co go naraziłaś. Biedny chłop :(
OdpowiedzUsuńUrabiam powoli....;)
UsuńMoja św.pamięci Babcia miała zawsze w jednej ręce Raphaholin, a w drugiej coś, czego jej nie wolno było jeść. A żaden facet nie przeżyłby tego wszystkiego, co nas trapi, więc chociaż dobrze, że małżonek nie podjął dyskusji, bo by się na tym nieźle przejechał. W końcu istnieje zasada: Po co szukać nowych wrogów?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dokładnie! lepszy znany wróg:)
UsuńMężczyźnie nie dogodzisz! I tak zawsze winna baba! :D
OdpowiedzUsuńNo... powiedzmy że z reguły;)
Usuńno i masz babo placek!!!
OdpowiedzUsuńa po nim zgaga:)
No masz, masz... zakalec;)
UsuńMój mąż zaraz by mu powiedział od czego ta zgaga: OD ROBAKÓW. Robaki sa odpowiedzialne za złe spanie, zgagę, wiatry, grypę, wypryski, przetłuszczone włosy, puchlinę kolan, migrenę i inne. Niech zaraz zakupi patyczek, kubeczek i biegnie na badania. Tylko niech pamięta, że wykrycie robaków trwa. Mój mąż czatuje na nie juz od dwóch lat, a one nadal się nie poddają. Okapały się bidulki, zaszyły gdzieś w trzewiach i rechoczą z niego pełną robaczywa piersia:)
OdpowiedzUsuńRobaki urojone? Toż to gorsze od ciąży urojonej!
UsuńJa tam ostrożnie podchodzę do tych wszystki mądrych rad w prasie.
OdpowiedzUsuńTaaa... sama kiedyś takie rady pisałam to wiem;D
OdpowiedzUsuń:):):) Nie warto zaprzątać sobie głowy ,,poradami". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń