Oburzenie
Z oburzeniem jej do twarzy. Stwierdzam to z pełną świadomością aczkolwiek nie pozbawioną odrobiny zazdrości.
Zofia Cylupa zamieszkała w Cybulinie poczta Kurowo Wielkie wpadła wraz z podmuchem mroźnego powietrza. Można by nawet było powiedzieć że arktycznego. Naturalnie gdyby się kiedykolwiek było w okolicach bieguna obojętnie którego. Skoro jednak się nie było to takie stwierdzenie byłoby niczym innym jak spekulacją i domniemaniem niepopartym wiedzą praktyczną.
- Zamykaj! - wrzasnęłam niezwykle gościnnie. Nie po to cierpię obserwując jak licznik powoli ale skutecznie nabija ciężko zapracowane złotówki na rachunek żeby taka Zośka nie szanowała ciepła wypracowanego przez piec gazowy marki nieistotnej.
- Wszak zamykam - odpowiedziała blond piękność i dumnie zadarła do góry zgrabny nosek.
Dyskusje na temat powolności wydały mi się nie tyle zbędne co bezcelowe. Tym bardziej że drzwi zostały szczelnie zamknięte, drogocenne ciepło było bezpieczne, a Zofia, sprawczyni całego zamieszania siedziała już w pozie niedbałej na sofie czekając mego przyjścia i zainteresowania się jej wcale nie skromną osobą. Święte oburzenie namalowane na jej obliczu przez sytuację bliżej mi nieznaną wraz z zaróżowionymi od mrozu policzkami sprawiało że wyglądała zjawiskowo. Wręcz uroczo.
- Nie znasz jakiegoś dentysty? - zapytała Zocha z miną nadal oburzoną - Tylko uprzedzam, ma być dobry!
- Oczywiście - odparłam i zaczęłam wyliczankę - Iksińska, Igrekowska, Zetkowska...
Zofia słuchała mnie z niejakim przerażeniem.
- Skończyłaś? - zapytała sucho kiedy wyczerpałam listę aktualnie praktykujących i znanych mi wyrwizębów.
- Noooo chyba tak.
- To wszystko są baby. Faceta jakiegoś nie znasz?
- O nie! - ryknęłam - Romans z dentystą to nie jest najszczęśliwszy pomysł!
Zośka, Bogu ducha winna puknęła się w czoło i zażądała herbaty. Najlepiej z rumem bo jest pieszo. Posłusznie podreptałam do kuchni. Zocha za mną. Krok w krok.
- Romanse mnie nie interesują - powiedziała kiedy już pośniegowym śladom na podłodze, wybebeszonej zmywarce, dwóm garnkom czekającym na umycie i talerzykowi z resztkami niedojedzonej jajecznicy. Jeśli mam być szczera to faktycznie wyglądała na bardziej zainteresowaną bałaganem w kuchni niż romansem jakimkolwiek i z kimkolwiek.
- Dlaczego więc to ma być mężczyzna?
- Bo tak... - mruknęła wymijająco.
- Mów mi tu! - ryknęłam. A że włożyłam w to tyle serca, pasji, autorytatywności i co tam jeszcze było w zanadrzu, Zocha uznała za stosowne zaspokoić moją ciekawość.
- Fidis? - zapytała z rozdziawioną gębą. Paluchem wskazywała na jakiś głęboko w zakamarkach jamy ustnej ukryty ząb. Przyjrzałam się więc. Widocznie dla rozgryzienia sprawy płci lekarza stomatologa, oglądanie stanu uzębienia Zofii z Cybulina ma znaczenie kluczowe.
- Szóstka? - zapytałam tonem mającym świadczyć że doskonale wiem co mówię i że w ogóle to nawet wiem co jest w środku i że mogłabym sama jej tego zęba załatać gdyby mi się chciało. Ale mi się nie chciało. Na szczęście...
- Neeeeee, fontka.
- Widzę. Ładna. I ślicznie załatana.
- No. Ślicznie. Dzisiaj byłam. Drogo jak jasny gwint. - Zocha zaczęła mówić w języku zrozumiałym dla większości.
- O co więc chodzi?
- No bo siedzę sobie na fotelu, ta baba mi grzebie w zębach i w pewnym momencie mówi" A teraz będę musiała panią na chwilę przytulić do mojej bujnej piersi". Rozumiesz? Nie dość że mówi to jeszcze przytula. Mnie. Do się. Do tej bujnej piersi. Bo niby inaczej nie mogła usunąć jakiegoś czegoś co tam było.
Rozumiesz?!
Rozumiem. Też bym wolała przytulić się do atletycznej klaty...
Zofia Cylupa zamieszkała w Cybulinie poczta Kurowo Wielkie wpadła wraz z podmuchem mroźnego powietrza. Można by nawet było powiedzieć że arktycznego. Naturalnie gdyby się kiedykolwiek było w okolicach bieguna obojętnie którego. Skoro jednak się nie było to takie stwierdzenie byłoby niczym innym jak spekulacją i domniemaniem niepopartym wiedzą praktyczną.
- Zamykaj! - wrzasnęłam niezwykle gościnnie. Nie po to cierpię obserwując jak licznik powoli ale skutecznie nabija ciężko zapracowane złotówki na rachunek żeby taka Zośka nie szanowała ciepła wypracowanego przez piec gazowy marki nieistotnej.
- Wszak zamykam - odpowiedziała blond piękność i dumnie zadarła do góry zgrabny nosek.
Dyskusje na temat powolności wydały mi się nie tyle zbędne co bezcelowe. Tym bardziej że drzwi zostały szczelnie zamknięte, drogocenne ciepło było bezpieczne, a Zofia, sprawczyni całego zamieszania siedziała już w pozie niedbałej na sofie czekając mego przyjścia i zainteresowania się jej wcale nie skromną osobą. Święte oburzenie namalowane na jej obliczu przez sytuację bliżej mi nieznaną wraz z zaróżowionymi od mrozu policzkami sprawiało że wyglądała zjawiskowo. Wręcz uroczo.
- Nie znasz jakiegoś dentysty? - zapytała Zocha z miną nadal oburzoną - Tylko uprzedzam, ma być dobry!
- Oczywiście - odparłam i zaczęłam wyliczankę - Iksińska, Igrekowska, Zetkowska...
Zofia słuchała mnie z niejakim przerażeniem.
- Skończyłaś? - zapytała sucho kiedy wyczerpałam listę aktualnie praktykujących i znanych mi wyrwizębów.
- Noooo chyba tak.
- To wszystko są baby. Faceta jakiegoś nie znasz?
- O nie! - ryknęłam - Romans z dentystą to nie jest najszczęśliwszy pomysł!
Zośka, Bogu ducha winna puknęła się w czoło i zażądała herbaty. Najlepiej z rumem bo jest pieszo. Posłusznie podreptałam do kuchni. Zocha za mną. Krok w krok.
- Romanse mnie nie interesują - powiedziała kiedy już pośniegowym śladom na podłodze, wybebeszonej zmywarce, dwóm garnkom czekającym na umycie i talerzykowi z resztkami niedojedzonej jajecznicy. Jeśli mam być szczera to faktycznie wyglądała na bardziej zainteresowaną bałaganem w kuchni niż romansem jakimkolwiek i z kimkolwiek.
- Dlaczego więc to ma być mężczyzna?
- Bo tak... - mruknęła wymijająco.
- Mów mi tu! - ryknęłam. A że włożyłam w to tyle serca, pasji, autorytatywności i co tam jeszcze było w zanadrzu, Zocha uznała za stosowne zaspokoić moją ciekawość.
- Fidis? - zapytała z rozdziawioną gębą. Paluchem wskazywała na jakiś głęboko w zakamarkach jamy ustnej ukryty ząb. Przyjrzałam się więc. Widocznie dla rozgryzienia sprawy płci lekarza stomatologa, oglądanie stanu uzębienia Zofii z Cybulina ma znaczenie kluczowe.
- Szóstka? - zapytałam tonem mającym świadczyć że doskonale wiem co mówię i że w ogóle to nawet wiem co jest w środku i że mogłabym sama jej tego zęba załatać gdyby mi się chciało. Ale mi się nie chciało. Na szczęście...
- Neeeeee, fontka.
- Widzę. Ładna. I ślicznie załatana.
- No. Ślicznie. Dzisiaj byłam. Drogo jak jasny gwint. - Zocha zaczęła mówić w języku zrozumiałym dla większości.
- O co więc chodzi?
- No bo siedzę sobie na fotelu, ta baba mi grzebie w zębach i w pewnym momencie mówi" A teraz będę musiała panią na chwilę przytulić do mojej bujnej piersi". Rozumiesz? Nie dość że mówi to jeszcze przytula. Mnie. Do się. Do tej bujnej piersi. Bo niby inaczej nie mogła usunąć jakiegoś czegoś co tam było.
Rozumiesz?!
Rozumiem. Też bym wolała przytulić się do atletycznej klaty...
Ja też - chętnie do atletycznego ciałka - hahaha - pozdrawiam - Miłego Dnia
OdpowiedzUsuńAtletyczne czy nie byleby nie baba;D
UsuńI JA!!! Ja tez chce do takiej MESKIEJ klaty!!!! Moj Pan i Wladca niestety udal sie do pracy :-( tak, tak w niedziele!
OdpowiedzUsuńCzasami i w niedzielę mus pracować:)
UsuńNo nie wiem, nie wiem. A jak się trafi łysy i cherlawy? To co za frajda w leczeniu?
OdpowiedzUsuńZnakiem tego należy się wywiad środowiskowy przeprowadzić, zdjęcia obejrzeć i dopiero wizytę umówić;)
UsuńHmm, właśnie zmieniłam dentystę z męskiego na żeńskiego. Ze względu na odległość. Nie pomyślałam o aspekcie dodatkowym. Na szczęście pani do której jestem umówiona taka raczej... A :))
OdpowiedzUsuńJa tez do baby ale...ona nie chce mnie przytulać więc spoko;D
Usuńa ja zmieniłam faceta na panią, młoda sympatyczną i ładną, dużej klatki z piesrsiami nie odnotowano
OdpowiedzUsuńj
Dentysta przede wszystkim ma być dobry. Płeć nieistotna:)
UsuńEeeee, hehe
OdpowiedzUsuńMęski ma jeszcze dodatkowo silny chwyt. Wyciąga zęby w minutę (nawet trzonowce)a nie kołacze, stęka, robi przerwy rozcierając nadgarstek (tak mają baby dentystki) i wyrywa prawie pół godziny JEDEN ząb. Ja tam wolę faceta. Też nie lubię damskiej piersi na policzku. PFE!
OdpowiedzUsuńDo tak zwanej ekstrakcji nie siła a spryt potrzebny. Znałam takiego co mimo budowy budzianopodobnej nie był w stanie wykręcić z wdziekiem jednego malutkiego trzonowca.
OdpowiedzUsuńa nie lepiej poszukać płaskiej dentystki, jesli sie nie ma ciągot homoseksualnych, bo rozbudowany w klacie dentysta to jednak jest cały czas facet, który grzebie obcym w dziobach, to co ja sie będe przytulać do faceta, który grzebie...
OdpowiedzUsuńPłaska czy biusciata to nie ma chyba znaczenia;D
UsuńTaa, ale ona chciała klatę płaską pewnie, bo jej biust nie pasował, jak mam dzioba otwartego to oczy zamykam i wtedy już byle jaka klata:)
UsuńKiedys w dzieciństwie przy rwaniu ząbka co źle wyrósł złapałam taka pierś- miseczka D i zgniotłam tak, że moje pierścionki z odpustu zostawiły ślad na długo. Teraz chodzę do koleżanki - miseczka A, ale czasem zagląda mi w usta jej mąż dentysta - 190 cm wzrostu/budowa prawidłowa.
OdpowiedzUsuńMatko! Cóz to musiała byc za trauma! Dla dentystki naturalnie;)
Usuńnasza dentystka jest ok, chociaż nie powiem, żebym lubiła ją odwiedzać....
OdpowiedzUsuńJa tez nie lubię. Zwłaszcza momentu ; płaci pani...;D
Usuńw myśl zasady - klient płaci, klient wymaga;))
OdpowiedzUsuńI nawet jesli klient ma ochotę na czarnoskórą pania stomatolog to jego sprawa;D
UsuńI co Zocha sie boi, ze od takiego przytulania juz tylko krok do homoseksualizmu?;))
OdpowiedzUsuńChyba boi się przegrzania od tych krągłości :)
UsuńA to to jest zaraźliwe?:D
UsuńZofia Cylupa... Samo nazwisko wzbudziło mój szeroki uśmiech :))))
OdpowiedzUsuńWiesz że mnie też to bawi?:D
Usuń... żesz w mordę !
OdpowiedzUsuńJa też muszę iść do dentystki i nawet niech mnie przytula czym tam chce, tylko żeby mnie nie bolało, jak będzie mi w tym zębie grzebać :D
Ech... czego sie nie robi dla urody. I dla zdrowia naturalnie;)
Usuńżeby życie miało smaczek.....;-) a poza tym ból zęba sprawia, że dentysta przestaje mieć płeć;-)
OdpowiedzUsuńZocha juz sie kiedys zdeklarowała i nie będzie smakować nowości;D
UsuńHa, ha - niezły tekst wygłosiła owa pani stomatolog! Ale nie wszystkie są takie. Moja szwagierka jest bardzo szczupłą panią stomatolog i nigdy by jej nie przyszło do głowy, żeby szukać bliższego "kontaktu z pacjętem" (że tak "zasunę" językiem młodej lekarki :-)
OdpowiedzUsuńEeeee tam zaraz takie ekstrema. Przecież wystarczyło wybadać czy polecone przez Cię "stomatolożki" są hojnie wyposażone.Może płaskie jak deski chudziny i nie mają wybujałych atrybutów kobiecości ? Takie by się nadały.Z drugiej strony nie znam wielu stomatologów z atletyczną klatą.Prawdę powiedziawszy ani jednego takowego egzemplarza nie znam.Stomatolog atleta to zjawisko rzadkie nader.Zresztą jak tu się do takiego tulić jak się z połykaniem śliny walczy.Jeszcze by sobie biedak pomyślał, że ta ślina to na jego widok. To kłopotliwe dość:)
OdpowiedzUsuńMiałam raz przystojnego dentystę... Chodziłam do niego regularnie, i chyba jakoś mniej to borowanie bolało... A, pewnie mi się zdawało..
OdpowiedzUsuń