Poszukiwany...
... żywy lub w stanie ciekłym.
Bo to brosze Was było tak;
Wczoraj obudziłam się jak zwykle skoro świt i zaklęłam szpetnie.
- Jasny gwint!
- Że co? - ledwo przytomnie zapytał ten który w dniu wczorajszym nie musiał. Wstawać skoro świt.
- Jasny gwint! - powtórzyłam i wygięłam w podkówkę pogniecioną snem twarz - Śniegu napadało. Znowu! A wczoraj już tak ładnie było...
- Ładnie? Zima - enigmatycznie mruknęło Książątko i nakrywszy się po czubek łysiny kołderką w romantyczne magnolie zachrapało cichutko.
- Zima, zima! Po dziurki mam tej zimy. Wczoraj była już prawie wiosna, roztopy i tak dalej - pozrzędziłam dla zasady i pognałam do łazienki. Bo co prawda to prawda. Świat przykryty białym puchem wygląda zdecydowanie ładniej niż ten który można było obserwować wczoraj. Wszędzie, jak wzrokiem sięgnąć błoto i jeszcze trochę błota. Za to w powietrzu czuć było wiosnę. Nie to co dziś.
Co było potem jest mało istotne. Zwłaszcza dla sprawy. Poza tym kogo interesuje marka używanego kremu pod oczy i pasty do zębów?
Za to po powrocie do domu zastałam lokatora. I to jest jak najbardziej istotne. Dla sprawy.
- Mamo! - Krzyś ryknął ile sił w małych płucach - Widziałaś Stefana?
- Stefana? - mruknełam dość niechętnie. Po całym dniu harówy miałam ochotę tylko i wyłącznie na spokojny wieczór i nie w głowie mi były towarzyskie pogaduszki. Z bliżej niezananym Stefanem zwłaszcza.
- No stoi na tarasie! - ekscytacja w głosie potomka płci męskiej była wielka jak i sam Stefan którego oczywiście nie sposób było nie zauważyć. Stał wszak w centralnym punkcie obejścia, z bronią sieczną w ręku i pilnował.
- A! - zreflektowałam się z zadowoleniem - Widziałam. Śliczny.
- Z tatą budowałem. To znaczy trochę mi pomagał - pochwalił się - Zrobisz nam zdjęcie?
- Jasne....
Obecność Stefana, osobnika wyjątkowo małomównego za to obdarzonego przez budowniczych bystrym wzrokiem, dużym, lekko pijackim nosem i bronią sieczną została udokumentowana nieprofesjonalną sesją fotograficzną. I dzięki ci panie bobrze! Oraz aparacie fotograficzny mój. Mamy dowód że był. Bo niestety wiął i się zdematerializował.
- Mamo! - młody człowiek ryknął żałośnie - Nie ma go! Zniknął!
- Kto? - w ferworze walki z czasem i porannymi obowiązkami zwolniły mi procesy myślowe.
- No jak to kto!? Stefan! - Krzyś jęknął żałośnie po czym zastanowił się chwilę i dodał podejrzliwie - A może ktoś go ukradł?
A oto portret pamięciowy poszukiwanego osobnika:
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie gdzie podział się nasz podwórkowy Stefan z wyglądu przypominający bałwana proszony o nie przysyłanie go z powrotem. Aż do następnej zimy...;)
PeeS. Niemniej zakrojone na szeroką skalę poszukiwania zaginionego prowdzimy w oparciu o partert pamięciowy...
Bo to brosze Was było tak;
Wczoraj obudziłam się jak zwykle skoro świt i zaklęłam szpetnie.
- Jasny gwint!
- Że co? - ledwo przytomnie zapytał ten który w dniu wczorajszym nie musiał. Wstawać skoro świt.
- Jasny gwint! - powtórzyłam i wygięłam w podkówkę pogniecioną snem twarz - Śniegu napadało. Znowu! A wczoraj już tak ładnie było...
- Ładnie? Zima - enigmatycznie mruknęło Książątko i nakrywszy się po czubek łysiny kołderką w romantyczne magnolie zachrapało cichutko.
- Zima, zima! Po dziurki mam tej zimy. Wczoraj była już prawie wiosna, roztopy i tak dalej - pozrzędziłam dla zasady i pognałam do łazienki. Bo co prawda to prawda. Świat przykryty białym puchem wygląda zdecydowanie ładniej niż ten który można było obserwować wczoraj. Wszędzie, jak wzrokiem sięgnąć błoto i jeszcze trochę błota. Za to w powietrzu czuć było wiosnę. Nie to co dziś.
Co było potem jest mało istotne. Zwłaszcza dla sprawy. Poza tym kogo interesuje marka używanego kremu pod oczy i pasty do zębów?
Za to po powrocie do domu zastałam lokatora. I to jest jak najbardziej istotne. Dla sprawy.
- Mamo! - Krzyś ryknął ile sił w małych płucach - Widziałaś Stefana?
- Stefana? - mruknełam dość niechętnie. Po całym dniu harówy miałam ochotę tylko i wyłącznie na spokojny wieczór i nie w głowie mi były towarzyskie pogaduszki. Z bliżej niezananym Stefanem zwłaszcza.
- No stoi na tarasie! - ekscytacja w głosie potomka płci męskiej była wielka jak i sam Stefan którego oczywiście nie sposób było nie zauważyć. Stał wszak w centralnym punkcie obejścia, z bronią sieczną w ręku i pilnował.
- A! - zreflektowałam się z zadowoleniem - Widziałam. Śliczny.
- Z tatą budowałem. To znaczy trochę mi pomagał - pochwalił się - Zrobisz nam zdjęcie?
- Jasne....
Obecność Stefana, osobnika wyjątkowo małomównego za to obdarzonego przez budowniczych bystrym wzrokiem, dużym, lekko pijackim nosem i bronią sieczną została udokumentowana nieprofesjonalną sesją fotograficzną. I dzięki ci panie bobrze! Oraz aparacie fotograficzny mój. Mamy dowód że był. Bo niestety wiął i się zdematerializował.
- Mamo! - młody człowiek ryknął żałośnie - Nie ma go! Zniknął!
- Kto? - w ferworze walki z czasem i porannymi obowiązkami zwolniły mi procesy myślowe.
- No jak to kto!? Stefan! - Krzyś jęknął żałośnie po czym zastanowił się chwilę i dodał podejrzliwie - A może ktoś go ukradł?
A oto portret pamięciowy poszukiwanego osobnika:

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie gdzie podział się nasz podwórkowy Stefan z wyglądu przypominający bałwana proszony o nie przysyłanie go z powrotem. Aż do następnej zimy...;)
PeeS. Niemniej zakrojone na szeroką skalę poszukiwania zaginionego prowdzimy w oparciu o partert pamięciowy...
A Stefana szkoda;(
OdpowiedzUsuńDobrze, ze chociaz zdjecia zostaly do nastepnego roku.
Mimo wszystko wolę wiosnę niż Stefana;D
Usuńale wolałabym Stefana tego z Twojego aparatu;(
OdpowiedzUsuńJak tylko zgram na komputer:)
UsuńStefan śmierdzi, ja go nie chcę :P
OdpowiedzUsuńA nie wiem. Ja go tam nie wąchałam;D
UsuńWywieśmy ten portret w sejmie, na pewno się znajdzie.
OdpowiedzUsuńObawiam się że nie jeden..;D
UsuńZołzunia, Ty to masz styl pisarski.Przez ten Twój styl szkodę sobie wyrządziłam, bo zapomniałam o mleku.Miało być na budyń, a teraz jest na podłodze.I dobrze, bo w końcu muszę się zabrać za prządki.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńNa coś się jednak przydałam:D
UsuńStefan, jak na bałwana przystało, został celebrytą. Radzę poszukać na stronach plotkarskich ;))
OdpowiedzUsuńCelebrytą? To ja go za nic spowrotem nie chcę. Nie dość że baławn to jeszcze gwiazdor;)
UsuńZamiast Stefana skombinuj chłopcu wiosnę. Eeeee, to w sumie chyba baba ta wiosna, to się tak cieszyć nie będzie:)
OdpowiedzUsuńFakt. Jest na etapie że wszystko co dziewczyńskie jest be;)
UsuńŻal Stefana - ale co tam - za rok wróci
OdpowiedzUsuńI ani dnia wcześniej!
UsuńBył Stefan, nie ma Stefana! ...
OdpowiedzUsuńPojawia się i znika;)
UsuńStefan wyczuł, że z pani domu źle go widzi i zawstydzony zmiękł i się zmył...
OdpowiedzUsuńZaraz źle... Po prostu niech siedzi tam gdzie jego mijsce;)
UsuńTaki to los Stefanów. Nie dość ,że nie mógł wejść do domu, to jeszcze się roztopił...
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
No... chyba że ktoś go ukradł;)
UsuńJa tam nie żałuje, wiosny mi sie chce!
OdpowiedzUsuńj
Tak szczerze to ja też. Nic a nic nie żałuję;D
UsuńPotrzebujesz tego konkretnego bałwana? Bo wiesz, rozglądnij się wokół i na pewno z takiej kupy bałwanów coś wybierzesz :)Wszak bałwanów ci u nas dostatek :)))) Z późnozimowym pozdrowieniem....
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to żadnego nie potrzebuję:)
UsuńNiejednemu bałwanowi Stefan...
OdpowiedzUsuńZapewne;)
UsuńA ja czekam na wnuki, może pozwolą się podłączyć do dzieła stworzenia... Sto lat nie lepiłam...Tylko na razie się nie zanosi.
OdpowiedzUsuńJa tam do lepienia nie tęsknię. Tak samo jak za Stefanem;)
UsuńI popłynął Stefan do morza, pewnie spotkał panią bałwankową i będą płynąć długo i szczęśliwie
OdpowiedzUsuńJa tam im nie wróg. Niech sobie żyją szczęśliwie i mają bałwaniątka;D
UsuńUkradli Stefana!!!!
OdpowiedzUsuńZłodziejstwo się szerzy:D
UsuńTrochę żal Stefana, ale tak na marginesie to ja za zimą nie tęsknię:-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!