Casanova
Z pamiętnika psa płci babskiej...
Pańcia jest w swojej naiwności absolutnie niereformowalna. Uparcie wierzy że świat jest dobry, ludzie szlachetni a problemy same się rozwiążą. Otóż proszę Pańcie nic z tego. Jak same nie ruszymy głową to na świat i ludzi nie ma co liczyć. Jedyne co to problemy same przylezą i zostąna nawet jeśli nie będą miały oficjalnego zaproszenia. Zresztą, jaki to tam problem!? Dla mnie żaden. A Pańcia jak zwykle wyolbrzymia...
Poszło o Bruneta, średnio przystojnego za to niezwykle upartego.
- Idź stąd słyszysz? - przemówiła do gamonia jakby się mocno przesłodzonej herbaty napiła co jest ze wszech miar dziwne gdyż Pańcia nie słodzi. herbaty. Bo kawę i owszem ale tylko symbolicznie.
Myślicie że posłuchał? No pewnie że nie. A pańcia oczywiście myślała. A nawet była pewna że posłucha.
On tym czasem dalej siedział jak siedział i ani myślał.
- Słuchaj, no - zaczęłą nieco groźniej - Jak nie pójdziesz to ja zawołam odpowiednie służby i przepadłeś bracie. Lubisz deseń w kratkę? Nie? To lepiej polub bo tak właśnie będziesz świat widział! Zobaczysz ty, łazęgo jedna! Gamoniu! Psia twoja mać!
No brawo Pańcia! Groźby w twoim wykonaniu nawet nie graniczą z karalnymi!
Brunet tym czasem niewiele, a tak po prawdzie to nic sobie nie robiąc z pańcinych próśb i gróźb zadomowił się na dobre. Zamieszkał na dziko, bez meldunku i prawa do wiktu, że już o opierunku nie wspomnę.
Poczuł się nawet na tyle pewnie że serenady nocą wyśpiewywał. Całkiem, moim zdaniem, dobrze mu to wychodziło. Pańcia rzecz jasna była zdania zgoła odmiennego.
- Słuchaj no- zaczęła hardo - Jak już musisz tu siedzieć to jakoś to zniosę ale, ale na litość, przestań wyć!
Brunet tradycyjnie nie posłuchał. Wyśpiewywał dalej swoje arie.
Nie tylko Pańcia, ja powoli też już maiłam dość. Po pierwsze z powodu Pańci. Siedziała jak na szpilach. W nocy zamiast spać jak każda przyzwoita osoba to latała od okna do okna i jęczała, że ten gamoń ją wykończy, a na mnie patrzyła wilkiem, że to niby moja wina. na spacer tylko na smyczy. I na krótko. No i ten dezodorant! Masakra!
Chyba obie odetchnęłyśmy z ulgą kiedy przed dom, białym autem, zajechał wijący się błagalnych prośbach o wybaczenie pan z równie białą co karoseria grzywką.
- Już ja ci pokarzę gdzie raki zimują! - wydarł się na Bruneta który natychmiast spotulniał i pokornie poczłapał w stronę wskazującego palca wybawcy - Pójdziesz do kastracji ty Casanovo jeden!
Pan z białą grzywką jeszcze raz się ukłonił, przeprosił, dygnął i wręczył Pańci wizytówkę
- W razie co, pani dzwoni.
Brunet i jego pan z piskiem opon odjechali w nieznane. Jeszcze nie opadł kurz na drodze kiedy pańcia podjeła decyzję;
- Pora skończyć z tym domem schadzek!
Nie wiem co to tak do końca znaczy ani z czym się wiąże ale coś mi mówi, że wcale się mi nie będzie podobało...
Pańcia jest w swojej naiwności absolutnie niereformowalna. Uparcie wierzy że świat jest dobry, ludzie szlachetni a problemy same się rozwiążą. Otóż proszę Pańcie nic z tego. Jak same nie ruszymy głową to na świat i ludzi nie ma co liczyć. Jedyne co to problemy same przylezą i zostąna nawet jeśli nie będą miały oficjalnego zaproszenia. Zresztą, jaki to tam problem!? Dla mnie żaden. A Pańcia jak zwykle wyolbrzymia...
Poszło o Bruneta, średnio przystojnego za to niezwykle upartego.
- Idź stąd słyszysz? - przemówiła do gamonia jakby się mocno przesłodzonej herbaty napiła co jest ze wszech miar dziwne gdyż Pańcia nie słodzi. herbaty. Bo kawę i owszem ale tylko symbolicznie.
Myślicie że posłuchał? No pewnie że nie. A pańcia oczywiście myślała. A nawet była pewna że posłucha.
On tym czasem dalej siedział jak siedział i ani myślał.
- Słuchaj, no - zaczęłą nieco groźniej - Jak nie pójdziesz to ja zawołam odpowiednie służby i przepadłeś bracie. Lubisz deseń w kratkę? Nie? To lepiej polub bo tak właśnie będziesz świat widział! Zobaczysz ty, łazęgo jedna! Gamoniu! Psia twoja mać!
No brawo Pańcia! Groźby w twoim wykonaniu nawet nie graniczą z karalnymi!
Brunet tym czasem niewiele, a tak po prawdzie to nic sobie nie robiąc z pańcinych próśb i gróźb zadomowił się na dobre. Zamieszkał na dziko, bez meldunku i prawa do wiktu, że już o opierunku nie wspomnę.
Poczuł się nawet na tyle pewnie że serenady nocą wyśpiewywał. Całkiem, moim zdaniem, dobrze mu to wychodziło. Pańcia rzecz jasna była zdania zgoła odmiennego.
- Słuchaj no- zaczęła hardo - Jak już musisz tu siedzieć to jakoś to zniosę ale, ale na litość, przestań wyć!
Brunet tradycyjnie nie posłuchał. Wyśpiewywał dalej swoje arie.
Nie tylko Pańcia, ja powoli też już maiłam dość. Po pierwsze z powodu Pańci. Siedziała jak na szpilach. W nocy zamiast spać jak każda przyzwoita osoba to latała od okna do okna i jęczała, że ten gamoń ją wykończy, a na mnie patrzyła wilkiem, że to niby moja wina. na spacer tylko na smyczy. I na krótko. No i ten dezodorant! Masakra!
Chyba obie odetchnęłyśmy z ulgą kiedy przed dom, białym autem, zajechał wijący się błagalnych prośbach o wybaczenie pan z równie białą co karoseria grzywką.
- Już ja ci pokarzę gdzie raki zimują! - wydarł się na Bruneta który natychmiast spotulniał i pokornie poczłapał w stronę wskazującego palca wybawcy - Pójdziesz do kastracji ty Casanovo jeden!
Pan z białą grzywką jeszcze raz się ukłonił, przeprosił, dygnął i wręczył Pańci wizytówkę
- W razie co, pani dzwoni.
Brunet i jego pan z piskiem opon odjechali w nieznane. Jeszcze nie opadł kurz na drodze kiedy pańcia podjeła decyzję;
- Pora skończyć z tym domem schadzek!
Nie wiem co to tak do końca znaczy ani z czym się wiąże ale coś mi mówi, że wcale się mi nie będzie podobało...
biedna psina, a to ze zakochana, na Wiosnę? ech zycie nawet porządnie zakochać sie nie można, wszędzie tylko krzyk i krzyk
OdpowiedzUsuńj
ta Pańcia to trochę jak pies ogrodnika;D
Usuńmojej też się nie podobało, ale z czasem przywykła i nie daje oznak niezadowolenia czy tęsknoty za tamtym stanem, jakkolwiek za 'brunetami' ogląda się, a oni za nie też, ale o gustach nie rozmawiajmy;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że moja tez przywyknie:)
UsuńMoj Maciek też serenady probuje śpiewać pięknej prawie wilczycy - ale ona ma go w nosie - za mały dla niej :))
OdpowiedzUsuńDzis za to błogi spokój... mam nadzieję;D
UsuńOj cos mi sie wydawa, ze kolo kupra bedzie robione;))
OdpowiedzUsuńI to tak szybko jak tylko to możliwe!
UsuńW razie coś? Znaczy w sprawie uznania ojcostwa i alimentów? Jakby co..:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że do tego nie dojdzie!
UsuńBo Pańcia dba o Ciebie mała kokietko :)!
OdpowiedzUsuńNo! Dba i ... nie śpi:D
UsuńNo właśnie. Co w razie alimentów?
OdpowiedzUsuńObawiam się że w razie co to wszyscy jak gdyby nigdy nic;)
Usuństraszne miałam wyrzuty z powodu sterylizacji, ale teraz się cieszymy... pierdoła złagodniała no i zdrowsza podobno od tego będzie... sznaucery mają tendencję do ropomacicza
OdpowiedzUsuńCzyli kolejny obok świętego spokoju powód żeby zabieg zrobić:)
UsuńWłasnie, w razie CO pani dzwoni? :)))
OdpowiedzUsuńW razie jakby adorator ponownie zwiał i się przybłąkał;D
UsuńHihihi wiele do myślenia mi dałaś a propos związków ludzkich :P
OdpowiedzUsuńTez miałam pewne skojarzenia:D
Usuń:) no niestety.. wiem coś o tym bo mam w domu i suczkę i psa... :)))
OdpowiedzUsuńO ja cię! To musiało byc wesoło;D
UsuńO żesz ;)
OdpowiedzUsuńPańcia jest odpowiedzialna za swojego psa płci babskiej :)
Pańcia nie ma wyjścia. Musi!
UsuńTe "baby"- jedna mądrzejsza od drugiej. Cóż powiedziało się A- trzeba powiedzieć B. Też mnie przerażają takie zależne decyzje. Daj znać po fakcie......
OdpowiedzUsuńZależne i ostateczne niemniej chyba (mam nadzieję) słuszne:)
UsuńPowiało grozą. Mam nadzieję, że nie będzie bolało...
OdpowiedzUsuńJa też. To się chyba pod narkozą robi:)
UsuńWidzę, że wszystko ożywa... a tak serio, to mi przypomnij rano, że miałam z Tobą pogadać :P
OdpowiedzUsuńA bo krew, jak to mówią, nie woda;)
UsuńTo już? Ale jesteście nieczule na zew przyrody :)) Byście co zaśpiewały w duecie.
OdpowiedzUsuńMoja owczarka byłą wysterylizowana bo musiała, było ropomacicze a później rak sutka więc lepiej wcześniej niz później, ale niestety boli choć po tygodniu sunia była juz na chodzie, ja gorzej przezyłam niz ona, dwa dni siedziałam z nia na ziemi, po czym zostawiła mnie jak psa...
OdpowiedzUsuńj
No co? Wiosna! :))))
OdpowiedzUsuńZawsze można machnąć sterylkę, natomiast Pan ładnie się zachował dając na siebie namiary w razie konieczności płacenia alimentów ;)
NIestety.. świat jest okrutny, zły, bezwzględny i niesprawiedliwy. Im szybciej do tego dojdziesz tym lepiej będziesz się bronić
OdpowiedzUsuńA co tu tak cicho?
OdpowiedzUsuńPiękne zakończenie historii - Pan z klasą :-)
OdpowiedzUsuń