Maskara powszechnie znana jako tusz do rzęs - 49,99. W promocji. Kupiłam. Po pierwsze kalorie z tuszu z całą pewnością nie są tuczące. Poza tym, jak przekonują spece od reklam, jestem tego warta.
I słusznie!
Dzień zaczął się jak zwykle. Wielkim pośpiechem, totalnym rozgardiaszem i absolutnym brakiem logiki. Koniec końców uzbrojona w rzęsy cztery razy grubsze, wydłużone proporcjonalnie do grubości i fantazyjnie podkręcone stałam sobie pod daszkiem lokalnej dojarni.
- Ale zapiernicza - mruknęłam sama do siebie patrząc na licznik. Bił. I kręcił. W sensie, że złotówki przerabiał w tempie ekspresowym dając w zamian zdecydowanie zbyt mało.
- Że co? - pan w wieku nadal produkcyjnym zapytał uprzejmie.
Ponieważ wdawanie się w dyskusje z nieznajomym, o poranku i na tematy o których wiem niewiele za to jestem przekonana że mam rację nie należy do moich ulubionych zajęć nie odpowiedziałam. Za to wymownym gestem wskazałam na licznik który nie bacząc na nic nadal bił i kręcił.
- Jasne ... - westchnął mój rozmówca. Już brał oddech przygotowując się do dłuższej tyrady gdy jego wzrok padł na koła. Moje. Ściślej, mojego auta.
- Fiu-fiu - zagwizdał demonstrując swoją przewagę nie tyle owym gwizdnięciem co pozą mocno nonszalancką - Ma pani mało powietrza. W kołach znaczy się.
- Ojej- pisnęłam z przerażeniem godnym co najmniej myszy na horyzoncie - I co teraz?
- Trzeba dopompować - odparł.
Dopompować? Ja? Przecież mam nówka dzinsy nieśmigane!
- Znaczy się muszę kupić pompkę, tak? - zapytałam trzepocąc rzęsami pogrubionymi, wydłużonymi i podkręconymi - Może mi pan powiedzieć gdzie? Zupełnie nie wiem jak się takie rzeczy załatwia. W markecie?
- Nooo... w markecie - zakpił - To se można szarej maści kupić.
- Nie prawda! - wystąpiłam w obronie sieciowych supersklepów - Nie tylko. Ostatnio to nawet sanki widziałam. W promocji były pan wie?
Chyba nie wiedział bo popatrzył nieco dziwnie. Niemniej nie zaprzestałam trzepotania. Oraz biadolenia.
- No i co ja teraz zrobię? (O ja nieszczęśliwa! - w domyśle)
Panu najwyraźniej zrobiło się mnie żal. Ściągnął jednorazowe rękawiczki, wytarł łapki w papierek i wskazując ręką budkę z czerwonym daszkiem powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Pani podjedzie tam.
Nie miałam najmniejszego zamiaru się sprzeciwiać. Wręcz przeciwnie. Żeby się nie rozmyślił, na wszelki wypadek jeszcze raz trzepnęłam, zakończyłam tankowanie i czem prędzej pomknęłam ku wskazanaj budce z daszkiem w kolorze strażackiej czerwieni.
- To ja pójde zapłacić - pisnęłam i czmychnęłam. Pan złota raczka w tak zwanym międzyczasie sprawił się nieźle. Dopompował znaczy się wzorcowo. I tylko troszkę się przy tym ubrudził.
- Dziękuję jak nie wiem co! Z pana to chłop na wagę złota! - rozpływałam się w zachwycie.
- Nooo... - on też najwyraźniej był z siebie dumny.
- Ale nie ma więcej niż dwie atmosfery? Bo wie pan, to osobówka, jak za dużo to jak wozem drabiniastym się jeździ....
Przesadziłam? To że jestem warta tego tuszu to jedno, a drugie... inwestycja poczyniona powinna się zwrócić;)
Źródło zdjęcia w sieci: http://niunia9255.wrzuta.pl/obraz/04N1bIo8JTe/oko_mmmm
I słusznie!
Dzień zaczął się jak zwykle. Wielkim pośpiechem, totalnym rozgardiaszem i absolutnym brakiem logiki. Koniec końców uzbrojona w rzęsy cztery razy grubsze, wydłużone proporcjonalnie do grubości i fantazyjnie podkręcone stałam sobie pod daszkiem lokalnej dojarni.
- Ale zapiernicza - mruknęłam sama do siebie patrząc na licznik. Bił. I kręcił. W sensie, że złotówki przerabiał w tempie ekspresowym dając w zamian zdecydowanie zbyt mało.
- Że co? - pan w wieku nadal produkcyjnym zapytał uprzejmie.
Ponieważ wdawanie się w dyskusje z nieznajomym, o poranku i na tematy o których wiem niewiele za to jestem przekonana że mam rację nie należy do moich ulubionych zajęć nie odpowiedziałam. Za to wymownym gestem wskazałam na licznik który nie bacząc na nic nadal bił i kręcił.
- Jasne ... - westchnął mój rozmówca. Już brał oddech przygotowując się do dłuższej tyrady gdy jego wzrok padł na koła. Moje. Ściślej, mojego auta.
- Fiu-fiu - zagwizdał demonstrując swoją przewagę nie tyle owym gwizdnięciem co pozą mocno nonszalancką - Ma pani mało powietrza. W kołach znaczy się.
- Ojej- pisnęłam z przerażeniem godnym co najmniej myszy na horyzoncie - I co teraz?
- Trzeba dopompować - odparł.
Dopompować? Ja? Przecież mam nówka dzinsy nieśmigane!
- Znaczy się muszę kupić pompkę, tak? - zapytałam trzepocąc rzęsami pogrubionymi, wydłużonymi i podkręconymi - Może mi pan powiedzieć gdzie? Zupełnie nie wiem jak się takie rzeczy załatwia. W markecie?
- Nooo... w markecie - zakpił - To se można szarej maści kupić.
- Nie prawda! - wystąpiłam w obronie sieciowych supersklepów - Nie tylko. Ostatnio to nawet sanki widziałam. W promocji były pan wie?
Chyba nie wiedział bo popatrzył nieco dziwnie. Niemniej nie zaprzestałam trzepotania. Oraz biadolenia.
- No i co ja teraz zrobię? (O ja nieszczęśliwa! - w domyśle)
Panu najwyraźniej zrobiło się mnie żal. Ściągnął jednorazowe rękawiczki, wytarł łapki w papierek i wskazując ręką budkę z czerwonym daszkiem powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Pani podjedzie tam.
Nie miałam najmniejszego zamiaru się sprzeciwiać. Wręcz przeciwnie. Żeby się nie rozmyślił, na wszelki wypadek jeszcze raz trzepnęłam, zakończyłam tankowanie i czem prędzej pomknęłam ku wskazanaj budce z daszkiem w kolorze strażackiej czerwieni.
- To ja pójde zapłacić - pisnęłam i czmychnęłam. Pan złota raczka w tak zwanym międzyczasie sprawił się nieźle. Dopompował znaczy się wzorcowo. I tylko troszkę się przy tym ubrudził.
- Dziękuję jak nie wiem co! Z pana to chłop na wagę złota! - rozpływałam się w zachwycie.
- Nooo... - on też najwyraźniej był z siebie dumny.
- Ale nie ma więcej niż dwie atmosfery? Bo wie pan, to osobówka, jak za dużo to jak wozem drabiniastym się jeździ....
Przesadziłam? To że jestem warta tego tuszu to jedno, a drugie... inwestycja poczyniona powinna się zwrócić;)
Źródło zdjęcia w sieci: http://niunia9255.wrzuta.pl/obraz/04N1bIo8JTe/oko_mmmm
Ty to potrafisz zatrzepotać rzęsami :)
OdpowiedzUsuńJeszcze łapką umiem machać;)
UsuńNo !!!! niezła jesteś - haha - pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńNabrać na współpracę chłopa w dobie lenistwa zwanego "no sameście chciały równouprawnienia!", to już sztuka ;)
OdpowiedzUsuńOj tam, zaraz nabrać;)
UsuńMiły pan, ot co :)
OdpowiedzUsuńDokładnie;D
UsuńA i tak nie wiedział, że sanki były w markecie. Dobrze, że się nie wzruszyłaś z wdzięczności, bo może ta maskara popłynęłaby :( i d.... blada
OdpowiedzUsuńSpoko. Na dodatek jest wodoodporna;D
Usuńdobra inwestycja, nie jest zła;)))
OdpowiedzUsuńOczywiście;D
UsuńPuenta najbardziej mi się podobała, trzepotanie to mi jeszcze jako tako wychodzi, na stacjach benzynowych szczególnie, ale już biadolenie i udawanie, że nic nie wiem, gorzej. :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej gratuluję oskarowej kreacji!
pozdrowienia :)
Ależ ja nie udawałam! No może troszeczkę;D
UsuńNo pieknie Ci idzie, tylko trzepotac i masz reszte problemow doczesnych z glowy;))
OdpowiedzUsuńEch... że tez nie wszyscy dają się nabrać;D
UsuńJa też zawsze trzepoczę, albo załatwiam "na blondynkę". Wiem, nieładnie, ale oni tak lubią być dzielni i rycerscy.
OdpowiedzUsuńSposób na blondynke sprawdza sie idealnie. Co wazniejsze równie dobrze działa na kobietach:D
Usuńtrzepiotka! :)
OdpowiedzUsuńTroszeczkę;)
Usuńlecę jutro po nowy tusz!:)
OdpowiedzUsuńLeć!;)
UsuńKochana, nowy tusz mowisz, wywija i trzy razy pogrubia, dawaj nazwę niech i ja na stare lata będę tego warta, a co!
OdpowiedzUsuńj
Jesteśmy tego warte bez względu na wiek!
UsuńNo faktycznie nie powinnaś wiedzieć ile to atmosfer. :))) Ale tak ogólnie to super. Ja nie mogę używać tuszu wydłużającego rzęsy, bo mi się rozmazuje na okularach :)))
OdpowiedzUsuńJa chyba nawet nie powinnam wiedzieć że istnieje coś takiego jak atmosfera;D
UsuńBrać! Jak zachwyca, to brać! :)
OdpowiedzUsuńBiorę!
UsuńW moim wieku mascara już ,,maszkarze'' nie pomoże... Buuu!
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz!
UsuńA tym bardziej... w MOIM WIEKU - mascara na oczach skorych do ronienia łez wzruszenia to może być istna MASAKRA!! Historyjka bardzo... życiowa i pouczająca dla PAŃ za kółkiem ;))
OdpowiedzUsuńNo tak... rozmazany makijaz to nie jest dobry widok. Wiem cos o tym bo sama mam łzy na wierzchu;)
Usuń;-) można powiedzieć, że rzęsami nabiłaś powietrza, zdolniacha;-) co do pompek, uwierz to nie takie proste.. kiedyś zrobiłam zakup, pompka do roweru, na promocji, 9,99 a co;-) i pełna szczęścia pomachałam przed nosem zakupem znajomemu, jaka to okazja itd.. popatrzył, pokiwał głową.. i podsumował, że akurat pompką do roweru to ja swoich kółeczek nie nabije.. się okazało, że przy moich kółeczkach mam wentylki od samochodu.......... no tego stanowczo pod uwagę nie brałam..;-) Buźka
OdpowiedzUsuńW sumie ... O rany! jeszcze Nobla dostanę, albo inną nagrodę! Bo to się chyba jeszcze wcześniej nikomu nie udało;)
Usuńno chyba nie, ja znam paru ale takich co to chudną w oczach;-)ale takich jest więcej, ale nabić powietrze rzęsami, no równych nie masz;-)
UsuńJak na 13-stego dobrze Ci poszło, tylko faceci pamiętliwi są- bez tuszu do niego nie podchodź :)
OdpowiedzUsuńno faktycznie.... inwestycja się opłaciła, jesteś na pewno tego warta przynajmniej za mistrzostwo zagrania blondynki
OdpowiedzUsuńI jak tu nie lubić mężczyzn?:)) (też sobie zatrzepoczę, a co!)
OdpowiedzUsuń