Pamiętnik cz.5

Młodziutki stajenny posłusznie zamknął drzwi. Lodowate powietrze niemal natychmiast ogrzało się pod wpływem panującej w kuchni temperatury. Wielkim kłębom pary buchającym z olbrzymich garów i żarowi z chlebowego pieca nie straszny był mróz. Główny kucharz zresztą tez nie gniewał się długo. Nie w głowie mu były takie banialuki. Na gniewanie się czasu nie było kiedy tyle roboty dookoła że nie wiedzieć w co ręce najsampierw włożyć.
Chłopak tym czasem ciągle stał przy drzwiach i nieśmiało rozglądał się po kuchni. Szukał wzrokiem kogoś lub czegoś nerwowo miętoląc ściągnięta z głowy czapkę.
Nie uszło to rzecz jasna uwadze trójce detektywów. Chociaż może raczej dwójce. Mała Józia, nie nawykła do długiego po nocach siedzenia, prawie zasypiała na stojąco.
- Zostańcie tu - cicho powiedział Aleksander do sióstr. Sam niepostrzeżenie czmychnął w stronę drzwi. Stanął nieopodal chłopaka. Jego twarz wydawała się mu być znajoma. Ponieważ nie mógł sobie jednak przypomnieć skąd ją zna pomyślał że tylko mu się wydawało. Mało to podobnych do siebie ludzi po ziemi chodzi. On sam, chociaż wcale mu to nie było w smak , był podobny do kuzyna Jana. A tatko to niemal jak dwie krople wody był ze swoim młodszym bratem. W oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków Aleksander udawał że pilnie liczy rumiane, kurczaki ledwie co wyjęte z pieca.

Zaczynał już powoli tracić nadzieję. Gotów byl nawet uznać, że trop w postaci chłopaka ze stajni nic nie jest wart i nie przyniesie rozwiązania zagadki. Już miał iść do pozostawionych samym sobie Józi i Felicji kiedy do wciąż stojącego w miejscy stajennego szybkim krokiem podeszła dziewczyna; Kaśka jej było. Całkiem niedawno, ledwie miesiąc temu jak najęła się do służby we dworze. pomagała trochę w kuchni a jak nic innego nie było do roboty to ją pani gospodyni do sprzątania pałacowych komnat przyuczała.Skoro tylko Aleksander zobaczył tych dwoje, przestało go dziwić to, że twarz chłopaka wydała mu się znajoma.
- Masz? - rzeczowo  zapytał chłopak piskliwie.
- A pewnie że mam. Co mam nie mieć. Obiecałam że mieć będę to i mam. - odpowiedziała panna posługaczka i wstydliwie spuściła oczy -  Nie wiem tylko czym dobre wzięła.
- Dawaj - szepnął chłopak.
Aleksander uznał że usłyszał już dość. Nie miał co prawda pewności co takiego dziewczyna miała ale uznał że należy działać. I to szybko.
- Łapać ich! Trzymać! - zawołał na całe gardło i zaryglował drzwi - Wołajcie tu tatkę. Szybko!
Zanim się para złodziejaszków zorientowała w tym co się święci, już kucharczyki trzymali ich w mocnym uścisku a zaalarmowany przez panią Gospodynię pan na Kuczyński dziarsko wpadł do kuchni. Wraz z jego pojawieniem się ucichły wszelkie hałasy. Nikt nie śmiał nawet pisnąć
- Co się tu do stu tysięcy diabłów dzieje! - krzyknął groźnie - I co o wy tu do diaska robicie!? Mieliście spać!
- Tak tatku, mięliśmy. - Felicja jak zwykle odważnie stawiła czoła sytuacji - I masz rację gniewając się na nas. Zanim nas jednak ukażesz to wiedz, że my tylko chcieliśmy żeby się twoja księga  odnalazła. Szukaliśmy jej.
- W kuchni? - ojciec nie wyglądał na przekonanego.
- A tak! Bo w bibliotece był ślad! - Aleksander poparł siostrę.
- Ja go znalazłam - pochwaliła się Józia - I wcale się nie bałam tego diabła co go schował!
- Diabła? - pan na Korczewie aż jęknął. Niewiele rozumiał z dziecięcej paplaniny - Później mi wyjaśnisz. Teraz powiecie mi o co chodzi i dlaczego krępujecie tych dwoje.
- Bo oni coś mają. Nie wiemy co ale wydaje mi się że to Twoja tatku księga - Aleksander wyrecytował na wdechu modląc się jednocześnie żeby tak właśnie było. W przeciwnym razie ojciec będzie się gniewał podwójnie.
- Podobno macie coś co należy do mnie, hę? - pan Kuczyński zwrócił się do dziewczyny i chłopaka  nadal skrępowanych przez usłużnych kucharczyków.
Kaśka najwyraźniej uznała że nie ma co kłamać i upierać się że nie ma nic skoro ma.
- Puszczaj - powiedziała do kucharczyka i skoro tylko uwolniła się z jego objęć sięgnęła za kuchenny fartuch i podała zdumionemu  Kuczyńskiemu jego skarb, ledwie kilka godzin temu zaginiony.
- Zamknąć ich - cicho powiedział trzymając w ręku rodzinną pamiątkę - I dobrze mi strzec tych gagatków! Jutro sobie z wami ptaszki porozmawiam. Dziś nie czas na to i nie pora.
Aleksander, Felicja i Józia stali karnie nieopodal w oczekiwaniu na reprymendę.
- Z wami też się jutro rozprawię. Marsz na górę!
***
Dzień nastał szybciej niż się wszyscy spodziewali. Zwykle tak jest po ledwie co przespanej nocy. Pewnie by i dzieci pospały dłużej, wszak wrażenia z wczorajszych poszukiwań nieco je wyczerpały, gdyby nie hałasy dochodzące z dołu. Służba szykowała śniadanie dla wyjeżdżających gości. Panowie szlachta pokrzykiwali na slużących a i na samych siebie nierzadko też. Nic więc dziwnego że to co się w sali jadalnej i na dziedzińcu działo skutecznie spędziło sen z oczu trójki detektywów.
- Ciekawe czy tatko już rozprawił się z tymi złodziejaszkami - powiedział Aleksander zaglądając do komnaty w której spały siostry.
- Ty się lepiej zastanów jak nas tatko ukarze - z przekąsem odpowiedziała Felicja.
Aleksander wzruszył ramionami. Niby że taki odważny.
- Jakoś to będzie mruknął - pocieszając siostry, a i siebie samego też.

Niania kazała im zejść na dół zaraz po tym, jak ucichły dzwonki ostatnich sań. Goście odjechali tak samo paradnie jak i przyjechali. Należycie ugoszczeni i serdecznie przez gospodarza i gospodynię, państwa Kuczyńskich pożegnani.  Nie wszyscy jednakowoż. Jeden z gości nie do końca był kontent. Stanowczo domagał się od gospodarza wyjaśnień w sprawie swojego stajennego który to jeszcze wczoraj był, a teraz przepadł jak kamień w wodę i nigdzie go znaleźć nie można było.
-  Jeśli służący jegomości  ma sumienie czyste to zapewne na służbę powróci - wymijająco odpowiedział pan Kuczyński. I taka odpowiedź musiała niezadowolonemu gościowi wystarczyć. Nawet dyskutować dalej nie śmiał. Świsnął tylko batem poganiając konie i odjechał w swoją stronę.
W holu stała już dwójka gagatków; dziewczyna - kuchenna posługaczka i jakoby zaginiony stajenny.
- No to co macie do powiedzenia ? - zapytał pan Kuczyński - Nie wstyd wam?
Złodziejaszki milczały i nadal stały ze spuszczonymi głowami.
- Gadać mi tu !
-To ja powiem - nieśmiało odezwała się panna służąca - To było tak jaśnie panie, że moja siostra Antośka przyszła i powiedziała, że jest sposób żebym mogła się na służbę do jej państwa dostać. Miałam tylko przynieść z biblioteki księgę. taką co na stole leżała i przynieść ją. Bo my proszę jaśnie pana tylko razem chciałyśmy być.
- Coś mi tu kręcisz. Gdzież to niby twoja siostra hę? - pan Kuczyński nie dowierzał.
- Tu jestem - powiedział czerwony niczym burak stajenny - Ja jestem Antośka. Tylko że na służbę w majątku nieopodal potrzebowali chłopaka do stajni. No to żem włosy obcięła, portki założyła i  tak to właśnie było proszę jaśnie pana. Bo my sieroty.
- Od razu jak cię zobaczyłem to wiedziałem że kogoś mi przypominasz! - wykrzyknął Aleksander - Żeś jest do kogoś podobny!
- A tak. Bo my bliźniaki jesteśmy - nieśmiało pisnęła Kaśka i ponownie spuściła głowę w oczekiwaniu na burę. A kto wie, może i na porządne lanie.
-Taaa... - mruknął pan Kuczyński który cały czas przechadzał się po holu - Wiem już co się stało, wiem też dlaczego. Dokładnie przestudiowałem pamiętniki dziadka Wiktoryna.
- I co tatku i co!? - dopytywały podekscytowane tajemnicą dzieciaki.
- Ano to, że sprawa się wyjaśniła, a winny zostanie ukarany tak jak na to zasłużył - tajemniczo odpowiedział ojciec - Rozumiecie?
-  Ja rozumiem! - radośnie wykrzyknęła najmłodsza z rodzeństwa - Już żaden diabeł nie będzie niczego przykrywał swoim wstrętnym ogonem!

                                                                          CeDeeN...

PeeS. Tyle zdołałam przepisać. Idę spać....

Komentarze

  1. No i znowu czekać trzeba.Zołza...Ty sie doigrasz:( mła:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a myślałam, że się wyjaśni.... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Zolzo, Zolzo, czyzbys tez laptopa wykradla pod nieuwage Ksiecia Malzonka?;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Embargo dobiegło końca wraz z wyjazdem Księcia Małżonka:D

      Usuń
  4. Ty mi zdradź jak się czujesz, mniemam, że świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. ha, jakoś lubię panienki przebierajace się w portki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na cd. z niecierpliwością - pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. na cd czekam cały czas, no tak, rozumiem,
    pozdrawiam w dniu świeta Kobiet

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz