O banku, fuzji i jej ekscelencji szarej gęsi
Zofia z Cybulina ma konstrukcję prostą, tylko odrobinę skomplikowaną. Komplikacja jest jednak niezwykle prosta do przewidzenia, a co za tym idzie do ominięcia względnie wyeliminowania w tak zwanym trakcie. Wystarczy nie wchodzić Cylupie w drogę.
- No nareszcie! - Zofia ryknęła do słuchawki. Na szczęście zdążyłam w porę odsunąć ją na bezpieczną dla bębenków odległość.
- Czego? - odryknęłam uprzejmie mimo wściekłości. Po pierwsze oderwała mnie od przyszywania arcy ważnej łaty na łacie umiejscowionej na spodnich potomka płci męskiej który za punkt honoru stawia sobie żeby nie mieć w repertuarze całej lub choćby względnie całej części garderoby. Poza tym; czepia się. No bo jakie "nareszcie" skoro odebrałam już po szóstym odegraniu przez orkiestrę typu symfonicznego super przeboju o wiośnie miłościwie nam panującej. Co to, już sobie posłuchać nie można?
- Oszukali mnie! - Zofia wylała żółć wprost na moje rozczulone muzycznym dzwonkiem serce.
- W sensie, że niby kto? - zapytałam mało roztropnie. Zresztą skąd mnie wiedzieć z kim, z jakimi oszustami Zocha weszła w konszachty.
- Że niby bank!
Zaczynało się robić interesująco. Bynajmniej nie z powodu, że ktoś Zofii zrobił kuku i to na dodatek finansowe. Po prostu, banki i ich zagrywki zawsze działały na Zochę jak czerwona płachta na byka. Tak się mówi mimo, że byk w niuansach kolorystycznych niekumaty i jest mu moralnie obojętne czym macha torreador. Ważne że macha. Czerwona szmata służy raczej pobudzeniu żądnej byczej lub torreadorzej krwi publiki. Tym razem w roli torreadora wystąpił bank który rozjuszył Zośkę do czerwoności!
- Kontynuuj - zachęciłam.
- Se założyłam u nich, rozumiesz, konto dawno temu a oni nagle sru; fuzję sobie strzelili i mnie sprzedali.
- O matko! - jęknęłam współczująco.
- To znaczy moje konto sprzedali, kumasz?
- Szczerze mówiąc to ni w ząb. - mruknęłam nieco zawstydzona własna ignorancją.
- No bo to jest tak, że jak oni tę fuzję sru to się ciebie, to znaczy mnie o zdanie nie pytają tylko po prostu byłaś w baku "A", a następnego dnia budzisz się w banku "B". Teoretycznie to oni obiecują że zasady się nie zmieniają, że zostaje się przy sowich przywilejach. W rzeczywistości jednak bywa różnie.
- Czyli, że u ciebie było właśnie różnie? - chyba załapałam z tym że nie jestem pewna czy wszystko i czy do końca.
- Bingo! - Zocha pochwaliła wylewnie moją bystrość umysłu i w ogóle - Zorientowałam się niestety dopiero po 2 miesiącach że mi robią koło pióra.
- I?- zapytałam, mimo, że w zasadzie znałam odpowiedź.
- I już nie jestem ich klientką!
- Wyrzucili cię?
Zofia jęknęła. Może nieco teatralnie, ale w sumie to kto jej zabroni?
- To ja ich rzuciłam! Durnoto. Oczywiście wcześniej zrobiłam awanturę. Żeby sobie nie myśleli!
Słusznie niech sobie nie myślą, że z byle szarą gęsią mają do czynienia!
Źródło zdjęcia : http://www.pinger.pl/szukaj/po_tagu/p/2/?t=Sydney%20Chase
- No nareszcie! - Zofia ryknęła do słuchawki. Na szczęście zdążyłam w porę odsunąć ją na bezpieczną dla bębenków odległość.
- Czego? - odryknęłam uprzejmie mimo wściekłości. Po pierwsze oderwała mnie od przyszywania arcy ważnej łaty na łacie umiejscowionej na spodnich potomka płci męskiej który za punkt honoru stawia sobie żeby nie mieć w repertuarze całej lub choćby względnie całej części garderoby. Poza tym; czepia się. No bo jakie "nareszcie" skoro odebrałam już po szóstym odegraniu przez orkiestrę typu symfonicznego super przeboju o wiośnie miłościwie nam panującej. Co to, już sobie posłuchać nie można?
- Oszukali mnie! - Zofia wylała żółć wprost na moje rozczulone muzycznym dzwonkiem serce.
- W sensie, że niby kto? - zapytałam mało roztropnie. Zresztą skąd mnie wiedzieć z kim, z jakimi oszustami Zocha weszła w konszachty.
- Że niby bank!
Zaczynało się robić interesująco. Bynajmniej nie z powodu, że ktoś Zofii zrobił kuku i to na dodatek finansowe. Po prostu, banki i ich zagrywki zawsze działały na Zochę jak czerwona płachta na byka. Tak się mówi mimo, że byk w niuansach kolorystycznych niekumaty i jest mu moralnie obojętne czym macha torreador. Ważne że macha. Czerwona szmata służy raczej pobudzeniu żądnej byczej lub torreadorzej krwi publiki. Tym razem w roli torreadora wystąpił bank który rozjuszył Zośkę do czerwoności!
- Kontynuuj - zachęciłam.
- Se założyłam u nich, rozumiesz, konto dawno temu a oni nagle sru; fuzję sobie strzelili i mnie sprzedali.
- O matko! - jęknęłam współczująco.
- To znaczy moje konto sprzedali, kumasz?
- Szczerze mówiąc to ni w ząb. - mruknęłam nieco zawstydzona własna ignorancją.
- No bo to jest tak, że jak oni tę fuzję sru to się ciebie, to znaczy mnie o zdanie nie pytają tylko po prostu byłaś w baku "A", a następnego dnia budzisz się w banku "B". Teoretycznie to oni obiecują że zasady się nie zmieniają, że zostaje się przy sowich przywilejach. W rzeczywistości jednak bywa różnie.
- Czyli, że u ciebie było właśnie różnie? - chyba załapałam z tym że nie jestem pewna czy wszystko i czy do końca.
- Bingo! - Zocha pochwaliła wylewnie moją bystrość umysłu i w ogóle - Zorientowałam się niestety dopiero po 2 miesiącach że mi robią koło pióra.
- I?- zapytałam, mimo, że w zasadzie znałam odpowiedź.
- I już nie jestem ich klientką!
- Wyrzucili cię?
Zofia jęknęła. Może nieco teatralnie, ale w sumie to kto jej zabroni?
- To ja ich rzuciłam! Durnoto. Oczywiście wcześniej zrobiłam awanturę. Żeby sobie nie myśleli!
Słusznie niech sobie nie myślą, że z byle szarą gęsią mają do czynienia!
Źródło zdjęcia : http://www.pinger.pl/szukaj/po_tagu/p/2/?t=Sydney%20Chase
Ha :)
OdpowiedzUsuńAle z tym sprzedawaniem to faktycznie robią koło pióra. Ja spłacałam kredyt - na szczęście końcówkę, a nowy bank przesunął sobie termin i naliczał odsetki za spóźnienia - i jeszcze próbowali twierdzić, że dostałam powiadomienie, przy czym nie było jednak śladu ani u mnie, ani u nich, żadnego potwierdzenia... Ba, nawet danych banku nie dostałam do wpłat i jechałam tylko na numerze konta :D
Też ich rzuciłam ;) Polki nie gęsi :D
Banki robia z nami co chca. To tylko w reklamach słodko wyglada.
UsuńTak, szare gęsi bywają niebezpieczne, szczególnie, jak im kto robi koło pióra;-))
OdpowiedzUsuńJej ekscelencja Zofia Szara Gęś sobie na to nie pozwoli;D
UsuńCo to są "sowie przywileje"? :))) Nie czepiam się, tylko mi się spodobał ten zwrot.:)
OdpowiedzUsuńA co do tajemnych przejść, zasypiasz w gminie A a budzisz się w mieście B! To dopiero jest teleportacja! Robią z nami co chcą, te urzędasy...!
Bladego pojecia nie mam co to "sowie przywileje". Jeszcze. Nazmyslam coś jednak. Nie wypada żeby przypadkowo stworzone powiedzonko odeszło w niepamieć;D
UsuńI dostało się Bogu ducha winnym Paniom w okienku bądź przy biurku... a winni chodzą w błogiej nieświadomości, bo zabyrkadowali się skutecznie i Zochy ani jej telefonu nie wpuszczą. Ale jak Zoch będzie więcej może się zorientują? (niestety chyba wątpliwe)
OdpowiedzUsuńZawsze dostaje sie kasjerkom, konsultantom, i innym naj mniej winnym:)
Usuńcóż, mało kto jest przygotowany na takie zmiany, lecz one są nieuniknione.
OdpowiedzUsuńJa rozumiem zmiany, konieczności to już trochę mniej ale... za każda zmianą powinna iśc informacja. Ja na takiej "zmianie" byłam w plecy o 300 zł miesięcznie!
Usuńdoszły mnie słuchy , że u Zochy szykuje sie wesele w lipcu, to niech uważa na konto. Dzidka
OdpowiedzUsuńAbsolutnie popieram reakcję Zofii! Nie można pozwolić się robić w jajo!
OdpowiedzUsuńU mnie też coś niecoś odebrali, jak Orange wchłonął TPSA.
MMSy miałam bezpłatne, sztuk 5 na miesiąc. A teraz nima!
To jet właśnie granda. Podpisujesz umowę na inych zasadach a potem okazuje sie, że ktos ma to w nosie.
UsuńNie mam podobnych doświadczeń...
OdpowiedzUsuńCzyli, że masz konto w banku który sie w żadne fuzje nie bawi:D
UsuńKocham Zochę. Proszę przekazać to wyznanie :)
OdpowiedzUsuńnatychmiast! jak ją spotkam...:D
UsuńŚlubny ma, znaczy doświadczenia, bo ślubny ma wszystko, namówili go w okienku na lokatę, ale jak to w zyciu bywa, wtedy włąśnie po kilku miesiacach trzeba było na gwałt te pieniadze do uiszczenia juz nie pamiętam czego wyjąć, i jaka miła niespodzianka spotkała slubnego włozył 10.000 PLN a wyjął tylko 8300, a reszta, reszta jest m ilczenie, ślubny stracił, k... nie bank tylko ślubny, no powiem wam, że słowa na wiatr leciały i to jakie, czegoś takiego po nim bym się nigdy nie spodziewała!
OdpowiedzUsuńj
Bank ma zasrany obowiązek powiadomić klientów o wszelkiego rodzaju fuzjach, zmianach i umożliwić wybór: w lewo albo w prawo. Jak tego nie robią - ich strata, bo sprzedając klienta, po prostu go tracą.
OdpowiedzUsuń...a gdzie mój komentarz podział się? Pewnie znowu rzucałam mięsem.Słowo " bank"w połączeniu ze słowem "fuzja" budzi moje najniższe instynkty.A jak dojdzie jeszcze słówko " kredyt" do kompletu to żądzę mordu.mła:)
OdpowiedzUsuńteż rzuciliśmy jeden bank, bezczelny taki, gdy zauwazył, że mamy dochody nie z firmy tylko z MOPSu zrobił sie arogancki i zablokował nam złota kartę, potem przepraszali ale mysmy sobie poszli...
OdpowiedzUsuń