Palma

Mam w głowie dziurę albo coś. Nadworny za to ma radar. Dziwnym zbiegiem okoliczności pojawia się zawsze kiedy otwieram paczkę świeżutkiej, pachnącej Kolumbią kawy, albo spadam...
- Dzieńdoberek - mruknął niezbyt radośnie. Pewnie dlatego, że uprzejmy młody człowiek z którym mijał się w drzwiach wziął i go wyręczył zamykając drzwi cicho i kulturalnie. To ten brak możliwości pierdutnięcia tak na niego wpłynął.
- Z podwójnym cukrem? - pytanie było z gatunku retorycznych. Nadworny nawet gdybym mu zaproponowała potrójny, a nawet poczwórny, nie odmówiłby. Taki z niego słodki facio.
Piliśmy w milczeniu. W sensie, że nie rozmawialiśmy bo tak w ogóle to z radia i owszem, sączyła się muzyczka i to całkiem przyjemna dla ucha.
Ja rozmyślałam o swojej dziurze w głowie. Albo czymś. Nadworny natomiast prawdopodobnie nie myślał o niczym. Mężczyźni tak już dziwnie mają, że potrafią wyłączyć myślenie i mieć święty niczym niezmącony spokój. Szczęśliwcy.


- Hmmmmm... - westchnęłam filozoficznie i ponownie popadłam w zadumę.
- Co jest? - Nadworny w try, jak mawiają Rosjanie, miga podjął temat.
- Nic - westchnęłam ponownie podniosłam się z fotela. Ociężale niczym żółw powlokłam się w stronę okna, żeby wpuścić nieco sprawiedliwości.  Powoli wdrapałam się na krzesełko, chwilę pomocowałam się z upiorną, wiecznie zacinającą się klamką i... To chyba ten powiem mroźnego, bynajmniej nie wiosennego powietrza tak na mnie podziałał bo zachwiałam się pozornie niegroźnie. Prędkość spadania nie była wprost proporcjonalna do prędkości i gracji z którą wdrapywałam się na krzesełko.
- Żyjesz? - z troską zapytał pochylony nad moimi zwłokami  Nadworny.
- Nie wiem... Chyba tak - przemówiłam głosem słabym i mocno niepewnym.
- Boli cię coś? - dopytywał dalej.
- W tej chwili wszystko. Nie jestem pewna co bardziej.
Z trudem i przy wydatnej pomocy stroskanego Nadwornego podniosłam się z martwych. Wstępne oględziny wykazały, że pożyję jeszcze trochę. Lewe kolano bolał okrutnie. Podobnie jak prawy bark.  Zęby szczęściem pozostały na miejscu. Najważniejsze, że coś o czym zapomniałam zapamiętać niewidoczną gołym okiem dziurą albo czymś  cudownie powróciło do właściwej szufladki.
- Kurde! - wydarłam się zdając sobie sprawę że już nie zdążę i że lepiej by było gdybym sobie nie przypomniała.
- Co jest - Nadworny jęknął przerażony.
- Nic takiego - machnęłam ręką. Przecież nie mogę się przyznać,  że miałam mu wyciąć primaaprilisowy numer ale zapomniałam.
Nadworny klapnął z ulgą na krzesło i z miejsca zapomniał o moim cierpieniu.
- Można powiedzieć, że zmartwychwstałaś - zauważył popijając lekko już wystygłą kawę.
- I to tydzień przed terminem.
- No, za to palma ci odbiła jak najbardziej terminowo.

Komentarze

  1. Ała.
    Jeszcze nic straconego dosypać soli do dolewki.
    To kolano nie spuchło?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmartwychstałaś tydzień przed terminem ??? - to cud jakiś :))

    OdpowiedzUsuń
  3. chcę być szczęśliwym człowiekiem, nawet facetem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety... urodziłaś się istotą wiecznie myślącą ;D

      Usuń
  4. z tym odbiciem palmy to primaaprilisowy numer? bo gdzie miała się niby odbić?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty to masz prędkość!:)ponadczasową!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prędkość światła jednak nie została przekroczona;)

      Usuń
  6. Ach, to że niby Niedziela Palmowa i te rzeczy...? Ależ ty utrudniasz! I testujesz czytelników:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że mnie palma odbija bez względu na kalendarz;)

      Usuń
  7. O Jezu, jak ja nie lubię tego blogspota! Znowu mi wyparował komentarz! A nie będę powtarzać, a niech go...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale że który? Bo powyżej widnieje;)

      Usuń
    2. heleno, ja też!

      Usuń
    3. Nie rozumiem waszej niechęci:D Tym bardziej że ja mam problemy na waszych blogach;)

      Usuń
    4. bujasz, u mnie nie trzeba literek wpisywać ;)

      Usuń
  8. wszystko na czasie, nawet jeśli przed czasem;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Z przyczyn natury oczywistej nie. Może... gdyby była mniej by bolało;)

      Usuń
  10. Zapomniałam, że dzisiaj prima aprilis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sobie przypomniałam... w okolicznościach bolesnych;D

      Usuń
  11. Jak się pije kolumbijską to i palma odbije. A nie mogłaś w trakcie upadku tego Nadwornego deczko zahaczyć? Co dwa zmartwychwstania to nie jedno i rekord G. pobity mógłby być :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym ci ja miała nogi jak modelka....
      To bym ci hasała po wybiegach hejka;D

      Usuń
  12. Strasznie chciałabym mieć wyłącznik myślenia :))) Och jakie to by było cudowne nie myśleć o niczym chociażby pół godzinki na dobę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też. Zwłaszcza ostatnio bardzo by mi był potrzebny...

      Usuń
  13. No to witaj w drugim życiu!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wazne, ze zmartwychwstalas, termin jest jakby mniej istotny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. No co tu się dziwić:) I palma i zmartwychwstanie jak najbardziej adekwatne do tego co nadchodzi. A że przedwczesne? Też się nie dziwię...jak prawie zawsze tak i w tym wypadku wylazłaś przed szereg:) mła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wiedziałam że nie warto sie wyrywać. Tym bardziej że kolano boli do dziś;)

      Usuń
  16. Czyli potłukłaś sie nie na żarty :(
    Szkoda, że Nadworny nie ma refleksu, żebys mu tak np. w ramiona

    OdpowiedzUsuń
  17. Nadworny nie widział, że próbujesz szybować, złapać nie mógł? mało cukru mu dałaś, czy cóś? Ale chłopy zawsze maja refleks nie tego...

    j

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie obeszłam prima-aprilis, a w każdym razie nie tak do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieję, że kolanko i inne części ciała już się lepiej czują?

    OdpowiedzUsuń
  20. kolumbijska kawa, palma, słodki facio;-) normalnie praaaaaawie jak na urlopie;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz