Skandal
Wróciłam. Zrobiłam pranie, przewietrzyłam kota, podlałam roślinność doniczkową. Standard. Kiedy niewidziana od kilku dni codzienność wreszcie ucichła pomyślałam o moim leżącym odłogiem blogu. Usiadłam więc z zamiarem napisania czegoś optymistycznego. I pewnie bym w końcu coś wysmażyła, mniej lub troszkę bardziej przyzwoitego gdyby nie Osobista, która wpadła. Z sobie tylko właściwym impetem.
- To jest skandal! - ryknęła. Przetłumaczyłam to jako "dzień" - Oraz granda! - dodała zamiast kończącego zwyczajowe powitanie "dobry". Ludzie nienawykli do niecodziennych zachowań Osobistej pewnie byliby zdziwieni. Ja zdziwiona nie byłam. Może tylko troszkę zaintrygowana. Odrobinę ciekawa. Ledwie co zainteresowana.
- A cóż to... - zaczęłam i nie skończyłam. Znak zapytania zawisł w powietrzu. Nie na długo jednak. Osobista machnęła językiem i rozwiała wszelkie wątpliwości.
- W sensie że ze świętami to granda i skandalu kupa! Co nie?
Nie czekając na odpowiedź pognała do kuchni. Mojej.
- Herbaty? - zapytała z nosem w szufladce z herbatkami smakowymi. Moimi.
- Nie, dziękuję - mruknęłam zastanawiając się co jest w świętach grandą a co skandalem. I czy proporcje między nimi są równe czy też może wręcz przeciwnie?
- Ja dziś tylko na herbacie - powiedziała smętnie spoglądając w kierunku resztek świątecznego sernika.
Schowałam. Nie jestem świnia. Nie torturuję.
- No sama powiedz - Osobista zabulgotała w kubek - Czy to jest normalne? Żeby przed świętami dostawać świra? Baby szleją. Moja bratowa przoduje. Mówię ci, ona dostaje regularnego, przepraszam za wyrażenie, pierdolca! Jak by mogła to by sobie odkurzacz do tyłka przyczepiła. No i to gotowanie! Bigos, flaki, pasztety - trzy różne, ciast z siedem rodzajów! I żeby jeszcze nie umiała tego robić!
- Umie?
- I to jeszcze jak! Żal nie spróbować. A jak już spróbujesz to po tobie!
- Rozumiem... - wtrąciłam. Trochę na wyrost. Bo jakoś nie widziałam sensu.
- Guzik tam rozumiesz - Osobista rozszyfrowała mnie szybciej niż enigma hitlerowskie depesze - Tego nikt nie rozumie. A każdy robi. Znaczy się święta robi.
- Taaa...święta święta i po świętach - westchnęłam filozoficznie.
- A w związku z tym zaczynamy chodzić. Już nas zapisałam i zapłaciłam. - Osobista powiedział szybciutko i jeszcze szybciej skryła się za kubkiem.
- Na chodzenie nas zapisałaś? - moje zdziwienie było większe niż wściekłość na brak konsultacji.
- Nie na aerobik - rzuciła szynko. To że w wodzie dodała już z bezpiecznej odległości.
Zbiorowa odpowiedzialność czy ki czort? Ona się obżerała a ja muszę teraz do wody? Matko! I córko! Ja w wodzie?!
- Przecież ja nie umiem pływać! - ryknęłam. Głośniej niż lew na sawannie. O, pardonsik; lwica.
- Nie umiesz? - Osobista udała że się dziwi - Hmmmm... To nie grzech ale trochę wstyd.
Dwa razy w tygodniu hop-hop-hop. Bez siup. To dopiero jest skandal. I granda!
Źródło zdjęcia w sieci: http://www.graszkoleniowa.pl/gry-symulacyjne/16-skandal.html
- To jest skandal! - ryknęła. Przetłumaczyłam to jako "dzień" - Oraz granda! - dodała zamiast kończącego zwyczajowe powitanie "dobry". Ludzie nienawykli do niecodziennych zachowań Osobistej pewnie byliby zdziwieni. Ja zdziwiona nie byłam. Może tylko troszkę zaintrygowana. Odrobinę ciekawa. Ledwie co zainteresowana.
- A cóż to... - zaczęłam i nie skończyłam. Znak zapytania zawisł w powietrzu. Nie na długo jednak. Osobista machnęła językiem i rozwiała wszelkie wątpliwości.
- W sensie że ze świętami to granda i skandalu kupa! Co nie?
Nie czekając na odpowiedź pognała do kuchni. Mojej.
- Herbaty? - zapytała z nosem w szufladce z herbatkami smakowymi. Moimi.
- Nie, dziękuję - mruknęłam zastanawiając się co jest w świętach grandą a co skandalem. I czy proporcje między nimi są równe czy też może wręcz przeciwnie?
- Ja dziś tylko na herbacie - powiedziała smętnie spoglądając w kierunku resztek świątecznego sernika.
Schowałam. Nie jestem świnia. Nie torturuję.
- No sama powiedz - Osobista zabulgotała w kubek - Czy to jest normalne? Żeby przed świętami dostawać świra? Baby szleją. Moja bratowa przoduje. Mówię ci, ona dostaje regularnego, przepraszam za wyrażenie, pierdolca! Jak by mogła to by sobie odkurzacz do tyłka przyczepiła. No i to gotowanie! Bigos, flaki, pasztety - trzy różne, ciast z siedem rodzajów! I żeby jeszcze nie umiała tego robić!
- Umie?
- I to jeszcze jak! Żal nie spróbować. A jak już spróbujesz to po tobie!
- Rozumiem... - wtrąciłam. Trochę na wyrost. Bo jakoś nie widziałam sensu.
- Guzik tam rozumiesz - Osobista rozszyfrowała mnie szybciej niż enigma hitlerowskie depesze - Tego nikt nie rozumie. A każdy robi. Znaczy się święta robi.
- Taaa...święta święta i po świętach - westchnęłam filozoficznie.
- A w związku z tym zaczynamy chodzić. Już nas zapisałam i zapłaciłam. - Osobista powiedział szybciutko i jeszcze szybciej skryła się za kubkiem.
- Na chodzenie nas zapisałaś? - moje zdziwienie było większe niż wściekłość na brak konsultacji.
- Nie na aerobik - rzuciła szynko. To że w wodzie dodała już z bezpiecznej odległości.
Zbiorowa odpowiedzialność czy ki czort? Ona się obżerała a ja muszę teraz do wody? Matko! I córko! Ja w wodzie?!
- Przecież ja nie umiem pływać! - ryknęłam. Głośniej niż lew na sawannie. O, pardonsik; lwica.
- Nie umiesz? - Osobista udała że się dziwi - Hmmmm... To nie grzech ale trochę wstyd.
Dwa razy w tygodniu hop-hop-hop. Bez siup. To dopiero jest skandal. I granda!
Źródło zdjęcia w sieci: http://www.graszkoleniowa.pl/gry-symulacyjne/16-skandal.html
genialne zajęcia, raz sobie oglądałam, leżąc w jakuzzi, gdzie spędzam lwią część czasu przeznaczoną na pływanie, najpierw jest rozgrzewka na brzegu basenu i dopiero jak połowa tych nieszczęsnych ćwiczących wpadnie do wody bo tam ślisko jak diabli to reszta też może przestać robić widowisko;)
OdpowiedzUsuńCzyli, że jednak jest szansa na siup;D
UsuńPrzejeżdżałaś przez Kowalewo? Moje? i co? ...nie lubię Cię........
OdpowiedzUsuńPrzypadkowo przejeżdżałam. Poza tym nie miałam pojęcia że to właśnie Twoje Kowalewo:)
UsuńJa też nie umiem pływać. Ba, wiem też że się nie nauczę, bo są w przyrodzie substancje, które na wodzie się unoszą, jak na przykład plastik czy drewno oraz substancje które z natury swej toną, jak na przykład ołów, żelazo i Ela G-P.
OdpowiedzUsuńna naukę nigdy za późno - moja mama nauczyła się pływać mając 40 lat:)
UsuńDobrze wiedzieć Elu, że nie ja jedna:)
UsuńIva,oczywiście, że nie, ale jakoś tak trudno się przemóc:)
UsuńKiedy nauki pływania (po wielokrotnych próbach nauczenia mnie przez inne osoby, próbach oczywiście zakończonych niepowodzeniem) podjął się mój tata, jako ostateczna deska ratunku, i okazało się, że on też nie może mnie nauczyć - spasowałam. Chociaż spędzam wiele wakacji na żaglach albo kajakach ;)
UsuńA nie prościej takie bratowe przed świętami zamykać na 48x2 godzin a po świętach wypuszczać? Brak ich aktywności w temacie pieczenie, gotowanie automatycznie wykluczy "przymusowe" moczenie d...ki w wodzie. I żeby nie było- mam kartę pływacką, więc mnie tam luzik, tylko, że nie mam takiej nadgorliwej kulinarnie bratowej.
OdpowiedzUsuńPewnie prościej tylko co by potem wszyscy jedli? I co spalali na basenie?;D
Usuńależ spokojnie:)... tam pływać wcale nie trzeba ... a podobno łatwiej ćwiczyć niż na "sucho" :))... powodzenia...
OdpowiedzUsuńRacja. łatwiej:)
UsuńKurcze - jakby tyle nie jadła - nie musiałabyś chodzić na aerobik - masz babo placek :)) współczuje.
OdpowiedzUsuńW sumie to dobrze. Mnie też się przyda nieco ruchu:)
Usuńa ja lubię pływać, ale... w prawdziwej wodzie :0
OdpowiedzUsuńWoda to woda, do tej "prawdziwej" w Bałtyku to nawet nie próbuję wchodzić;D
UsuńZolza sie nie przejmuje, ja tez nie umiem plywac, glownie dlatego, ze woda jest za rzadka. Za nic na swiecie nie da sie tego zlapac i potrzymac.
OdpowiedzUsuńktoś mnie kiedyś przekonywał że to okropny wstyd nie umieć pływać:D
UsuńAerobik w wodzie mile wspominam a pływanie nie jest wymogiem kochana!
OdpowiedzUsuńJuż się o tym przekonałam; nie jest konieczne;D
Usuńhahahah a ja wczoraj na jakieś masaże modleujące się zapisałam, 20 sztuk ;)
OdpowiedzUsuńZamelduj o efektach:)
UsuńE tam, mają takie różne ustrojstwa podtrzymujące zycie na powierzchni :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę - ja tez bym pochodziła, a nie mam z kim, bo za daleko :/
Ja mam w mojej Wsi Nadmorskiej - na miejscu:)
UsuńOj tam oj tam:) Przecież nie będziesz pływać tylko się aerobować we wodzie.Zaraz... jakie aero...raczej aquarobik to jest.:)
OdpowiedzUsuńNie taki diabeł straszny. Było całkiem przyjemnie:)
UsuńNO ale aerobik w wodzie to nie po szyję tylko po pas jest robiony a wiec Osobista miała rację,
OdpowiedzUsuńj
Nie po pas tylko po cycki, A niskopiennym to nawet za cycki:D
UsuńZgadzam się ze Stardust - wolę się wspinać, bo skały można się przytrzymać. A woda wysusza skórę, i włosy potem trzeba trefić od nowa... Chyba by mnie szlag trafił, tak dwa razy w tygodniu... Bądź dzielna!
OdpowiedzUsuńFryzjerka zrobiła mi kuku i czy tak czy siak to trefię te kudły co rano:D
UsuńA ja też pływać nie umiem :). Na aerobiku w wodzie co prawda nie trzeba umieć bo tam się takie pianki zakłada, ale ja generalnie boję się wody w sensie basen. Już ja tam wolę kąpiele pod własnym prysznicem ;).
OdpowiedzUsuńPowiem ci że w tej wodzie ćwiczy się całkiem sympatycznie:)
Usuńło matko!!!- ja wybrałabym masujące jacuzzi:)
OdpowiedzUsuńNa naszym wiejskim basenie są nawet masujące... siedzenia;D
UsuńOsobista ma bardzo dobry pomysł, może byś ją podrzuciła do mnie, żeby mnie kopnęła w zadek, żebym i ja zaczęła coś robić, bo rdzewieję;-(((
OdpowiedzUsuńMiłej nocki;-)
Z perspektywy czasu (dwóch minionych dni) też tak myślę:)
UsuńKażdy zbiornik wodny większy od wanny wywołuje paraliż totalny. Może wstyd, ale są rzeczy na tym świecie bardziej wstydliwe...
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Są rzeczy których można się wstydzić o wiele bardziej:)
Usuńczadowo! Ja nie lubie basenów, ale podoba mi się każda forma ruchu. Ciesz się - przynajmniej się nie spocisz : ))
OdpowiedzUsuńTo fakt; w wodzie niezwykle trudno się spocić:)
Usuńgdyby zrobić listę, z tego na co zapisujemy się pooooooo zimie, pooooooooo świętach, i z tego co zamierzamy, zaczynamy, co musimy nieodwołalnie, ojjjjjj byłoby co poczytać;-), Ty basen, ja siłka, mój kuzyn biega, sąsiad łazi itd;-)
OdpowiedzUsuńBo sport to zdrowie. Podobno:D
UsuńCzyli w sumie zadowolona jesteś. No to fajnie :)
OdpowiedzUsuńZadowolona. I to bardzo:)
Usuń