Klima
- Znalezione nie kradzione - powiedziałam chuchając na szczęście w bezpańską dziesięciogroszówkę, którą zlokalizowałam tuż przed czubkiem prawego buta typu szpila na wieży Eiffla i podniosłam z gleby z należnym kasiorze szacunkiem. Po za tym, jeśli ktoś patrzy na was wzrokiem pod tytułem "Matko! Wybuchła wojna, a ja nie zrobiłem zapasu cukru!" należy zachowywać się jak gdyby nigdy nic czyli, używając nazewnictwa rodem z Unii Europejskiej; udawać greka.
Nadworny długo, bardzo długo, gapił się na mnie, wytrzeszczał oczy, bynajmniej nie w zachwycie, zanim odważył się zapytać;
- Co jest?
- Nie rozumiem o co ci chodzi - odpowiedziałam obronno- zaczepnie. Profilaktycznie, na wypadek gdyby się jednak czepiał, zaczęłam udawać wspomnianego wcześniej mieszkańca słonecznej Grecji.
- Chcesz powiedzieć że to niby normalne?- Nadworny wyglądał na zdegustowanego i nawet nie starał się tego ukryć.
- Owszem, to właśnie chcę powiedzieć - odparłam z miną pewną siebie i swoich racji - Zwłaszcza jeśli spojrzy się na rzecz globalnie, z każdej możliwej perspektywy i weźmie pod uwagę wszystkie aspekty.
Nadworny swoje zdanie miał, ale jako człowiek światły, inteligentny, oczytany i nade wszystko dobrze przez panią matkę rodzicielkę oraz ojca protoplastę w kindersztubie biegłych wychowany, dał mi szansę;
- Czyli?
- Jeju, Nadworny, ty to dopiero upierdliwy jesteś. I niekumaty. - jęknęłam. Prowadzenie wykładu na tematy zasadnicze, a jednocześnie oczywiste, było ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę. Pierwszą była kąpiel, najlepiej w chłodnej wodzie, drugą drink z kolorową parasolką popijany podczas owej kąpieli, a trzecią święty spokój.
Moje zrzędzenie nie robiło na Nadwornym wrażenia. Żadnego. Nawet tyciutycieńkiego. Stał sobie z niewzruszonym obliczem i cierpliwie czekał na wyjaśnienia. Trudna rada w tym sposobie, trza było zeznawać;
- Bo to widzisz, drogi Nadworny; w tej szerokości geograficznej, o tej porze roku, przy zarobkach nijak nie nieprzekraczających średniej krajowej i w dobie wzmożonego rozwoju dróg mostów i innych takich człowiek typu ja jest skazany na meksykańską klimę. Czyli, że wieje a i tak niewiele to zmienia w czasie takiej dajmy na to jazdy po zatłoczonym do granic możliwości mieście. Skutki są jak widać opłakane; włos roztrzepany, makijaż spłynięty, a ubranie nadaje się do gruntownego remontu. Nie pieprz więc waść tylko puszczaj na salony! Nawet jeśli nie klimatyzowane. Poza tym, nie po to przez całą dłuuuuugą zimę, chłodną jesień i wcale nie cieplejszą wiosnę czekałam na to moje upragnione lato żeby teraz narzekać. Co to to nie! I żeby było jasne, to wolę się rozbierać niż ubierać.
Nadworny westchnął i puścił. Salon tonął w przyjemnym chłodzie. Z ulgą klapnęłam na wyściełanej wściekle pomarańczowym pluszem sofie i postanowiłam! Oszczędzać na auto z klimą. ! 10 groszy już mam...
Źródło zdjęcia w sieci: http://wyborcza.pl/1,75476,11620732,Bezpieczne_zycie_staruszka_za_kierownica.html
Nadworny długo, bardzo długo, gapił się na mnie, wytrzeszczał oczy, bynajmniej nie w zachwycie, zanim odważył się zapytać;
- Co jest?
- Nie rozumiem o co ci chodzi - odpowiedziałam obronno- zaczepnie. Profilaktycznie, na wypadek gdyby się jednak czepiał, zaczęłam udawać wspomnianego wcześniej mieszkańca słonecznej Grecji.
- Chcesz powiedzieć że to niby normalne?- Nadworny wyglądał na zdegustowanego i nawet nie starał się tego ukryć.
- Owszem, to właśnie chcę powiedzieć - odparłam z miną pewną siebie i swoich racji - Zwłaszcza jeśli spojrzy się na rzecz globalnie, z każdej możliwej perspektywy i weźmie pod uwagę wszystkie aspekty.
Nadworny swoje zdanie miał, ale jako człowiek światły, inteligentny, oczytany i nade wszystko dobrze przez panią matkę rodzicielkę oraz ojca protoplastę w kindersztubie biegłych wychowany, dał mi szansę;
- Czyli?
- Jeju, Nadworny, ty to dopiero upierdliwy jesteś. I niekumaty. - jęknęłam. Prowadzenie wykładu na tematy zasadnicze, a jednocześnie oczywiste, było ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę. Pierwszą była kąpiel, najlepiej w chłodnej wodzie, drugą drink z kolorową parasolką popijany podczas owej kąpieli, a trzecią święty spokój.
Moje zrzędzenie nie robiło na Nadwornym wrażenia. Żadnego. Nawet tyciutycieńkiego. Stał sobie z niewzruszonym obliczem i cierpliwie czekał na wyjaśnienia. Trudna rada w tym sposobie, trza było zeznawać;
- Bo to widzisz, drogi Nadworny; w tej szerokości geograficznej, o tej porze roku, przy zarobkach nijak nie nieprzekraczających średniej krajowej i w dobie wzmożonego rozwoju dróg mostów i innych takich człowiek typu ja jest skazany na meksykańską klimę. Czyli, że wieje a i tak niewiele to zmienia w czasie takiej dajmy na to jazdy po zatłoczonym do granic możliwości mieście. Skutki są jak widać opłakane; włos roztrzepany, makijaż spłynięty, a ubranie nadaje się do gruntownego remontu. Nie pieprz więc waść tylko puszczaj na salony! Nawet jeśli nie klimatyzowane. Poza tym, nie po to przez całą dłuuuuugą zimę, chłodną jesień i wcale nie cieplejszą wiosnę czekałam na to moje upragnione lato żeby teraz narzekać. Co to to nie! I żeby było jasne, to wolę się rozbierać niż ubierać.
Nadworny westchnął i puścił. Salon tonął w przyjemnym chłodzie. Z ulgą klapnęłam na wyściełanej wściekle pomarańczowym pluszem sofie i postanowiłam! Oszczędzać na auto z klimą. ! 10 groszy już mam...
Źródło zdjęcia w sieci: http://wyborcza.pl/1,75476,11620732,Bezpieczne_zycie_staruszka_za_kierownica.html
Bez klimy ani rusz :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś uzbieram... Aż szkoda, że nikt nie chce gubić większych sum;)
Usuńodkąd się zepsuła klimatyzacja w naszym oplu zombi, nienawidzę go z całego serca, o!
OdpowiedzUsuńJa w moich "maluchach" nigdy nie miałam. Czasami tylko jak mężowskim jadę to korzystam z dobrodziejstw cywilizacji:)
UsuńZamiast klimy Ty na szal na głowę zbieraj. Okulary słoneczne włożysz, fryz fantazyjnie szalem omotasz i śmiało możesz z opuszczonymi szybami autem pomykać:)Sie będą ludziska oglądać i dziwować co to za gwiazda filmowa jedzie, incognito:)Tylko pamiętaj, z zamkniętymi ustami "kieruj". Z uwagi na meszki, muszki i komary:)
OdpowiedzUsuńSe chyba jakieś cabrio kupię czy cóś...;)
UsuńPod względem klimy nie najgorszym rozwiązaniem byłby chyba rower ;>
OdpowiedzUsuńPod warunkiem,że z dachem!;)
UsuńRower jest fajny...dopóki się nie zatrzymasz :D Wówczas wyłazi przegrzanie ;P Ale i tak kocham rower :D
UsuńZapraszam do Zjednoczonego Krolestwa: tutaj takie lato, ze klima to zbedny gadzet :-(
OdpowiedzUsuńA i widoczek jak na zalaczonym obrazku to zwykla codziennosc :-D
Pozdrawiam
A
W takim razie odpada. Jestem potwornie ciepłolubna;D
UsuńMoja klima jest ok i nawet odgrzybiona tylko ja w sralusiu chodzę bo mnie zawiewa i częstoi mam skręć karku, no cóż za wszystko w zyciu trzeba płacic, za klimę i sraluś też
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.okiemjadwigi.pl
Cały czas zachodzę w głowę czymże jest ów sraluś...;)
UsuńKlima to moja milosc:)))
OdpowiedzUsuńNo... też lubię, ale tylko lubię;D
Usuńa ja klimę mam tylko w pracy i sama nie wiem czy to dobrze, że jest, patrząc po katarach i chrypkach... w aucie to by się jednak przydała, ale się wzięła i zepsuła... i nie ma kto naprawić :( miłego dnia...
OdpowiedzUsuńW poprzednim aucie mężowskim tez nam się ciągle psuła. W obecnym działa jak złoto tyle, że ja rzadko mam okazję sprawdzić czy aby na pewno nie szwankuje;)
UsuńKlima to samo zuo o! Angina murowana! Ropna dodam ;/
OdpowiedzUsuńNo właśnie - odkąd się zrobiło ciepło to i dzieciaki mi chorują po każdej wyprawie autem i ja z zatok wyjść nie mogę...
UsuńAle sam nawiew nie wystarcza... No musi troszkę chłodzić! A potem się chłodzi gorączki paracetamolami...
A tam... jak nastawiona na temperaturę w miarę normalną, nie lodówkową to jest cacy. No i trzeba pamiętać, ze na jakieś dziesięć minut przed końcem podróży trzeba wyłączyć ustrojstwo, żeby szoku zbyt dużego nie było:)
Usuńdodam ci piątaka , bo nie chcę mieć "zgrzanej" koleżanki. Dzidka
OdpowiedzUsuńDzięki dobra kobieto! Wiedziałam, że na ciebie można liczyć. Myślisz, że reszta tez się dołoży?:D
UsuńJa mam klimę naturalną w piwnicy, przyda się bo jutro 35 w cieniu. Na szczęście u nas w piwnicy można prowadzić w miarę normalne życie, chociaż piwniczne. Rozważam przeprowadzkę. Tymczasem leżę rozprasowana upałem ...
OdpowiedzUsuńAja nawet piwnicy nie posiadam... Poza tym, te dzisiejsze piwnice. Gdzie im tam do tych dawnych, kopanych w ziemi! W piwnicy mojej babci było prawie jak w lodówce!
UsuńOd kiedy po 8 godzinach jazdy w 35 stopniach źle zakręciłam i wjechałam na ślimak pod prąd, nigdy więcej auta bez klimy nie użyję. Mogę niedojadać (będę zdrowsza i chudsza), ale chłodek musi być. A jeśli przy klimie ktoś dostaje anginy, to znaczy że nie umie się nią posługiwać. W aucie nie ma być 16 stopni, tylko ok.25. Wtedy żadnego przeziębienia nie będzie, a człowiek zachowa świeży umysł i makijaż.Pozdrówka
OdpowiedzUsuńOtóż to! Na szczęście ja moim bzikiem nie jeżdżę tak daleko. Ot, z pracy do domu i odwrotnie:)
UsuńKupując moje wcale nie młode autko, nie stawiałam klimatyzacji jako pożądanego wyposażenia.
OdpowiedzUsuńDzisiaj dziękuję koledze, który się uparł, że klima być musi...:O)
Aż szkoda, że twojego kumpla nie było przy mnie jak kupowałam Bzika...;)
Usuńbez klimy samochodów już nie ma, jak sadzę;)
OdpowiedzUsuńAleż są! Moje na ten przykład;)
UsuńI nasze też. Musi wystarczyć dobra korbka przy oknach. Niestety :(
UsuńW moim grajdołkowym lokum w największy nawet upał chłód milutki... Klima więc zbędna!
OdpowiedzUsuńW domu to ja też mam naturalna klimę;)
UsuńDzisiaj się piekłam bez klimy
OdpowiedzUsuńkażdy powiew był z lubością przyjęty, a teraz jest burza
a w dzień upał będzie
Niestety upały się wzięły i skończyły;)
UsuńTrzeba umieć i jedno i drugie
OdpowiedzUsuńRozbierać się i ubierać.
Nie wiadomo co się kiedy przyda bardziej.
Pozdrawiam
No jasne. Poza tym żeby się rozebrać najpierw trzeba się ubrać. Mniemam przeto, że obie umiejętności opanowałam w stopniu co najmniej zadowalającym;)
UsuńZdecydowanie jestem za rozbieraniem...:) Naturaliter, nie siebie...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Słusznie Wachmistrzu prawicie;)
UsuńJa to znajduję najwyżej 10 groszy. Szczęściara jesteś
OdpowiedzUsuńNo przecież ja też tyle samo znalazłam;)
UsuńNie wyobrażam sobie podróżowania bez klimy, ale rozsądnie dozowanej...da się wtedy żyć bez przeziębień i anginy...
OdpowiedzUsuńJak sobie w końcu na klimę uzbieram to tez sobie nie będę musiała wyobraża;)
Usuń'''Klima musi być'' - tak myślę odkąd auto z klimą posiadam. Jak nie posiadałem to tak nie myślałem.
OdpowiedzUsuń'' I też się jeździło !'' - ripostuje mój kolega klimy w swoim bolidzie nie posiadający.
No bo co innego ma powiedzieć ?
:-)
Otóż to. Bez też da się jeździć. Tylko jak...:;)
Usuńale chcę nadmienić, żeeeeeeeee przy klimie najczęściej uaktywnia się alergia, można złapać zapalenie od ucha w dół.. poza tym szok termiczny po wyjściu z samochodu może być nieodwracalny;-) ja tak sobie tłumacze brak klimy, i ja mam 50gr;-)
OdpowiedzUsuńJak nieodgrzybiana klima to i owszem:)
UsuńZawsze to jakiś początek :):):) Zdaje się , że u nas klimatyzacja chwilowo nie będzie potrzebna :) Swoją drogą otwieram okna wszędzie , czy to samochód , czy dom . Tradycyjna jestem :):):)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Od czegoś trzeba zacząć;)
UsuńJestem ciepłolubna, u nas długie zimy, więc nie śmiem narzekać! Upajam się upałem :D Pozdrawiam słonecznie :)))))
OdpowiedzUsuńJa też nie narzekam. Tylko klimy trochę brak...;)
Usuńoj tak, klima to jest to! Wczoraj, choć klimy nie znoszę, bo Małżonek zawsze robi Antarktydę w aucie, dziękowałam Bogu, że klima jest. I,co u mnie rzadkie, nie było mi zimno, a wręcz się rozkoszowałam, że jest. Dobrego zbierania kapitału. Może też w torebuniach poszukasz, tam też się znajduje różne moniaki. pozdrawiam ozięble zatem:)
OdpowiedzUsuńTylko nie szalej, bo wiesz... szkoda lata na katar;)
UsuńMy nie mamy, a jutro daleka podróż z dzieckiem. Nie wiem, co to będzie, trzymajcie kciuki!
OdpowiedzUsuńTrzymam! Będzie dobrze, tym bardziej, że dziś pogoda nie rozpieszcza:)
Usuń