Strefa...

... kibica

Nadworny wszedł. Najnormalniej w świecie. Jak do siebie. Mruknął niby jakieś tam cześc banalne, a  zaraz potem z zadowoloną miną ustawił na stole pokryty drobnymi kropelkami czteropak i rozsiadł się wygodnie na salonowej sofie. Dokładnie vis a vis, jak powiedzieliby francuzi telewizora.
- Gdzie pilot? - zapytał rozglądając się czujnie dookoła.
- W pilotowni - warknęłam.
- To znaczy? - Nadworny domagał się sprecyzowania.
- W dupie na półce, po prawej stronie - uściśliłam uprzejmie.
- Czyli?
- Czyli że siedzisz na nim! I co to w ogóle ma znaczyć?!

Nadworny głupi nie jest, wręcz przeciwnie. Nie zmienia to jednak faktu, że czasami nie kapuje. Robi wtedy minę wioskowego głupka i dostaje nagłego wytrzeszczu.
- Jak to co? - zapytał, a wytrzeszcz jeszcze się pogłębił - Strefa kibica przecież.
- Tu? - chyba coś mi znowu umknęło. Zdecydowanie za mało oglądam telewizji. Inaczej pewnie bym wiedziała co się święci.
- No... - mina Nadwornego z głupkowatej niespodziewania, pewnie dla niego samego też, przekształciła się w głupkowato-niewinną, żeby zaraz potem przybrać znamiona błagalno proszącej - We wszystkich pubach tłok, trzeba miejsca zamawiać, a u mnie nie można.
- Bo? - zapytałam wściekle. Wyobraźnia podsunęła mi scenę; występują Ula Nadworna vel Bladolica i ja. Ula  z zadowoleniem gapi się w monitor na którym niejaka Julia R. spaceruje w brązowej sukience w grochy i przydeptuje dziury w trawniku u boku przystojniaka, niejakiego Richarda G, a ja usiłuję ją udusić. Brrrrrrrr...
- Bo Potomek ząbkuje, ma temperaturę i ledwie co zasnął - Nadworny wyrecytował na wdechu. I czekał z miną pokorną.
- Siadaj - zezwoliłam litościwie. Potomka albowiem uwielbiam. I nieba , a co dopiero telewizora bym mu uchyliła.
Nadworny ochoczo wykonał polecenie po czym zażądał; szklanek, orzeszków, chipsów i pilota na wyłączność i ... mojego towarzystwa.
- A niby do czego ja ci tu jestem potrzebna co?
Gość popatrzył na mnie jakbym się z choinki urwała i zabulgotał do szklanki;
- Szeby chybysować
- Phi - phiknęłam siadając zaraz obok zafascynowanego kibica, któremu emocje odbierały chyba rozum, bo nawet na to jak wbiegają na boisko patrzył jak zahipnotyzowany - Ale będziesz mi mówił kiedy ma krzyczeć?
- Nooooo... - odpowiedział przeciągle. Dopiero po chwili spojrzał na mnie. W oczach miał dwa wielkie ja stadion narodowy znaki zapytania.
- Tak na wszelki wypadek żebym przypadkiem nie wiwatowała na cześć złych.
- Złych? - pytajniki powiększyły się niebezpiecznie.
- No Niemców, Krzyżaków, Greków czy jak im tam.
- Ruskich - Nadworny łaskawie mnie oświecił po czym wrzasnął przeciągle -  Polskaaaaaaaaaaaa!
- Biaaaaaaaaało - czerwoooooooniiiiii! - zawtórowałam zyskując tym pełną aprobatę w jego  oczach.
Potem już było tylko gorzej. Na murawie zaroiło się od białych i czerwonych ludzików. I wszyscy za punkt honoru stawiali sobie żeby pokopać piłkę albo przynajmniej zdzielić z buta innego ludzika. Najlepiej inaczej ubranego. czerwoni kopali białych, biali czerwonych a wszyscy razem piłkę. Wszystko by było dobrze gdyby mi się kolory nie popierniczyły. Na wszelki wypadek co chwila skandowałam znane już hasło. Podziałało. Wygrali. I biali i czerwoni;)

Źródło zdjęcia; http://www.dvdbeaver.com/film2/dvdreviews44/pretty_woman_blu-ray.htm

Komentarze

  1. Wygrali i biali, i czerwoni - fantastycznie to zwycięstwo ujęłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  2. HA ha ha ha!No, trzeba przyznać, podziałało :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobna strefa kibica, z gatunku tych stworzonych naprędce i z doskoku była i w naszej chatce.:)ps.Ja Ci przypominam, że miałaś uroki rzucać byśmy wygrali.Uwierzyłam w Twe czarodziejskie umiejętności, obstawiłam wygraną i co? Ale się nie będę specjalnie pieklić. Rusom się rzeczywiście nóżki plątały, a remis też może być.Ale w sobotę się bardziej postaraj. Przecież musimy wygrać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy mi jeszcze "mocy" w gardle wystarczy:D

      Usuń
  4. Ten mecz oglądałam z własnej nieprzymuszonej i chociaż się nie bardzo znam, to jednak kiedy padł nasz gol krzyknęłam tak, że hej.
    I ucieszyłam się bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niby też z własnej woli ale nie rozumiałam nic a nic;)

      Usuń
  5. W końcu było biało-czerwono na boisku :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu to sport. I liczy się rozrywka. Chyba...:)

      Usuń
  6. ja też miałam u siebie prywatną strefę kibica, z kibicami w liczbie sztuk 4 (ja, Młody, Młoda i jej chłopak...) i cieszyliśmy się..., i pomstowaliśmy... i krzyczeliśmy... a teraz czekamy do soboty... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak pewnie będzie do końca tych mistrzostw:)

      Usuń
    2. na to się zanosi... może jeszcze tylko jakieś zmiany - np. Mąż za chłopaka :)

      Usuń
  7. Ja miałam strefe w pracy - w barze z hotelowymi gośćmi, którzy kibicowali naszym - tak na wszelki wypadek!

    OdpowiedzUsuń
  8. Emocje były! Choć dal mnie to też głównie kopanie się nawzajem, to wczoraj miło było patrzeć na grę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na kopanie. Na kopanie też można popatrzeć;)

      Usuń
  9. Wygrali, Zołzuniu i bardzo mnie to cieszy,że tak pięknie, dobrze i odważnie zdefiniowałaś wygraną.Czuję to samo, a Twój Nadworny ma zupełnie identyczne trudności ze znalezieniem czegokolwiek jak Kudłaty.Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadworny za bardzo przęjął się meczem żeby czuć na czym siada;)

      Usuń
  10. Polska biało-czerwoniiiiiiiiiii . Fajnie , że wygraliśmy ten remis ale wesele było lepsze. Dzidka

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałem z Polska ma rozegrać trzy mecze na mistrzostwach
    - pierwszy mecz rozpoczęcia
    - drugi o wszystko
    - trzeci o honor.
    Te o honor najlepiej nam wychodzą i zawsze czujemy się moralnymi zwycięzcami. Teraz zapowiada się, że ten trzeci będzie o wszystko. Więc może warto chociaż troszeczkę pokibicować w zamian za obietnice wspólnego oglądania Twojego filmu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przeciż kibicuję. mam nadzieję, do soboty pożar w gardle zgasnie;)

      Usuń
  12. Aaaaaaaaaaa to teraz rozumiem wpis u mnie o strefie kibica :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. czteropak + pilot + ewentualnie gadżet czerwono biały = Pana nie ma w domu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko czasami słychać jeki zawodu, okrzyki radości albo dobre rady jak ktoś tam powinien zagrać;)

      Usuń
  14. Już niedługo zrobię za Nadwornego :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Dawaj Nadwornego do mnie! Nie cierpię sama oglądać...

    OdpowiedzUsuń
  16. Teraz tylko wygrać w sobotę!:) Prosta sprawa -kibicuj dalej;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze ten jeden mecz chyba wytrzymamy; ja i moje gardło;)

      Usuń
  17. Dobrze, ze chociaz krzyczec potrafisz:)))

    OdpowiedzUsuń
  18. no niestety ponieważ jako jednostka odbiegająca od normy, i oglądająca więcej meczy niż przewiduje kobiecy regulamin, muszę ograniczać strefy kibica gdyż jak nic grozi uzależnieniem;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie uzaleznienie się nie liczy. I tego chyba nawet się nie leczy;)

      Usuń
  19. :))) A mnie wciągnęło mocno, tylko mi się cisnienie niebezpiecznie podniosło i zostałam wyeksmitowana z psami na spacer w najważniejszym momencie:) Przyslij tego Nadwornego, wreszcie ktos ze mna pokibicuje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz