Malina


Albin Malina nie przyjechał. A tak czekałam. Zostawiłam mu na krzaku kilka dojrzałych owoców. Wcale nie przez zołzią złośliwość tylko dla uczczenia jego przybycia.  Trudno. W końcu miał być tylko namiastką. Substytutem. Produktem zastępczym mającym skrócić, a kto wie czy nie uprzyjemnić czasu oczekiwania na Malinę. Tego prawdziwego chociaż nie z krwi i kości. Ten Malina, tak długo oczekiwany jest wytworem wyobraźni; bujnej, niezwykłej, magicznej, nieco ekscentrycznej, czasami frywolnej, często nostalgicznej, czasami złośliwej. Nic dziwnego skoro ta wyobraźnia, podobnie zresztą jak i sam Malina jest własnością równie niezwykłej, magicznej, nieco ekscentrycznej, czasami frywolnej, często nostalgicznej, niekiedy złośliwej Małgosi Południak.

Malina

Wczorajszy wieczór spędziłam w towarzystwie autorki, noc w objęciach Maliny. Z zaczarowanym Maliną w zaczarowanym tomiku z zaczarowanymi ilustracjami. Warto było nie spać.
Malina jest piękny normalnością. Piękny bo nie jest bez skazy. Wady czynią go bardziej ludzkim nietuzinkowym i nie nudnym. Z nim wszytko wydaje się prostsze, łatwiejsze, oswojone. Nie dlatego że Malina to jakiś macho czy superbohater w rajtuzach, a z powodu tak prozaicznego że po prostu jest. Czasami przemyka cień obawy że może go nie być, zabraknąć i to w chwili kiedy będzie potrzebny on i jego klapa od marynarki, a także  jego ludzkie strachy, obawy, niepewności, ułomności.


Obrazy

Obrazy tańczą jak im Malina zagra. Fotomontaże Rafała Babczyńskiego doskonale współgrają z odmienianym przez różne czasy, przypadki i tryby Maliną.  Ilustrują malinowe  radości, rozterki. Sny o Malinie, bez niego, w nim, obok. Słowo i obraz, obraz i słowo. Staja się jednością i tworzą razem całość doskonałą. Dla oka i ducha.

Posłowie

Są takie książki, które posłowia nie potrzebują. Są też takie którym nawet najlepsze nie pomoże. W przypadku książki Małgorzaty Południak "Czekając na Malinę" posłowie jest nie tyle niezbędne co spina w spójną całość wszystkie elementy. Jeśli nawet "Malina już tutaj nie mieszka" to Cezary Sikorski wiele tym tekstem wyjaśnia, klaruje. Nie można jednak zapominać, że to jego interpretacja subtelności wiążących Małgorzatę i jej Maliną. Każdy czytelnik sięgający po tomik  ma przecież prawo, a nawet obowiązek widzieć w tej poezji coś innego. Odkrywać nieodkryte, poznawać niepoznane, widzieć niedostrzegalne. Każda odmienna interpretacja świadczy bowiem o uniwersalności i nic martwi ale wręcz cieszy autora.
                                    Małgosia, Malina i ja                           Szczecin, 09.08.2012

Komentarze

  1. A to ciekawe, nieczęsto trafia się na fajną recenzję. No i mnie zaintrygowałaś, a do empiku mi na razie baardzo nie po drodze : (
    p.s. czadowy kolor na głowie - obu zresztą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można zamówić (Zaułek Wydawniczy Pomyłka). Nawet z autografem autorki pisany 30 letnim atramentem na który osobiście chuchałam;D

      Usuń
  2. Wielce obiecująco brzmi ta/ten Malina:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie obie wyglądacie w towarzystwie Maliny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja bym podpisała to zdjęcie "Małgosia, Malina, ja i kieliszek wina" ;-) Wino jest chyba dość częstym "malinowym" motywem u Małgosi - tak mi się zdaje... A Ty nie wyglądasz wcale, ale to wcale "zołzowato"... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wino nie jest "bożeczkowe" to nie warto o nim wspominać;)
      A ja się po prostu dobrze ucharakteryzowałam;)

      Usuń
  5. Beatko, doleciałam... dziękuję, kolejna łza mi się zakręciła. Paniom w komentarzach również dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak zareklamowałaś...że mus jest zamówić Malinowe przypadki:)
    ps.Aleś się wystroiła zołzik...od razu widać, że na uroczysta okazję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malinowe przypadki warto mieć:)
      PeeS. W walonkach i kufajce nie wpuszczali;)

      Usuń
  7. Piękna recenzja, piękneście obie a Malinę naprawdę warto mieć. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna recenzja bardzo niezwykłego tomiku, boleję, że nie zdążyłam przyjechać w tym roku na żadne spotkanie z Autorką, ale może uda się za jakiś czas, mam nadzieję, że Małgosia będzie jednak bywać w Polsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę w listopadzie Iw :* i chyba nawet w Warszawie będę się wieczorować :)

      Usuń
    2. No widzisz Iw, nie mógł Mahomet do góry...;)

      Usuń
  9. No pieknie!!! I jak malinowo!!!
    Gratulacje dla autorki i buziaki dla Zolzika;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam jednego Albina, ale to już zamierzchła przeszłość i dodatkowo polityka. Ten brzmi zdecydowanie lepiej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten brzmi świetnie! Byłam wprost oczarowana jak się przedstawił;D

      Usuń
  11. Pozdrawiam obie Panie i serdecznie gratuluję
    j

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Ida? Czyżbyś już była posiadaczką tomiku?! Co za tempo!

      Usuń
  13. To mówisz, że to jest TEN Malina... Jak Myszka Miki? Musiało cię nieźle wciągnąć, miło się czyta tę recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami żałuję, że nie umiem napisać profesjonalnej recenzji. Czasami warto to umieć...

      Usuń
    2. Nivejko, lubię Twoje emocje, są prawdziwe, szczere i na szczęście Twoje. Dziękuję Ci pięknie za każde słowo :) uśmiechy posyłam :)

      Usuń
  14. Muszę nadrobić moje braki w lekturach, jak widać!

    Dziękuję Ci bardzo za życzenia urodzinowe:)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz