Dolina Szczęścia cz. 4

Dziś chyba bardziej niż trochę nudnawo, ale za to to już przedostatnia część;)
Wojtek?  To chyba ten na "ka" co przyjechał, po nocy i hałasował. Na dodatek nie był zbyt miły. Szczerze mówiąc był okropny; wredny, złośliwy i tyczkowaty. To ostatnie nie było co prawda jego winą, ale w tym momencie, kiedy Małgorzata tak siedziała na kuchennym taborecie i rozcierała bolące kolana, była gotowa przypisać mu najgorsze cechy, obarczyć winą za wszystkie katastrofy, klęski żywiołowe, złe decyzje polityczne ekipy rządzącej jak również za to, że Renia właśnie wtedy umyła podłogę. Wszystko w myśl zasady; winien nie winien, sprawca musi być. W tym przypadku padło na Wojtka, nawet jeśli nie był na "ka".

Kuchnia nie była jak w większości przypadkówwyłącznym królestwem pani domu. Reni absolutnie nie przeszkadzało, że każdy kto tylko miał ochotę czy też przez sam fakt bycia gościem pozwolenie albo po prostu  potrzebę zaparzenia kawy, herbaty, zgarnięcia czegoś z lodówki celem przygotowania powiedzmy kanapki czy jakiejś większej przekąski właził tu i się rządził. Ludzie, w sensie pensjonatowych mieszkańców ciągle się tu kręcili, patrzyli jej na ręce kiedy obierała ziemniaki, gniotła ciasto na pierogi, ubijała schab na kotlety. Gospodyni nic sobie z tego nie robiła. Ot po prostu, dalej gniotła, obierała, ubijała.

Leniwy kocur wylegujący się na kuchennym parapecie też wyglądał na takiego co jest ponad to. Czasami nawet nie raczył podnieść głowy żeby sprawdzić kto zacz. Bywało, że zaszczycił jednak szwędacza spojrzeniem kocich oczu. Tak jak teraz. Siedział na swojej poduszce i bezceremonialnie gapił się na Małgorzatę. Po chwili znudził się ziewnął szeroko i nie wiadomo czy z nudów czy po prostu dlatego że był czyściochem z natury rozpoczął poranną toaletę.
- Nawet kot mnie olewa -  mruknęła niezbyt wyraźnie.
- Co mówiłaś? - Renia zupełnie niespodziewanie pojawiła się w kuchni. Była zdyszana. Wojtek na "ka" zafundował jej chyba niezły maraton z samego rana.
Małgorzata gestem zbyła pytanie, dając gospodyni do zrozumienia że nic takiego .
- Aha. A woda już jest - poinformowała - Bolek zakręcił niby na chwilę i zapomniał. Te chłopy to są!
- Noooo - nadal siedząca na taborecie Małgorzata przytaknęła niezbyt gorliwie. No bo są albo ich nie ma. Czasami nie wiadomo co gorsze. - To czego ode mnie chciałaś?
- Chciałam? - Renia wyglądała na zdziwioną. Przez chwilę patrzyła nic niewidzącym wzrokiem. W końcu teatralnym, mocno przerysowanym  gestem postukała się w głowę - A no tak! Mapę ci chciałam dać. Bo tak siedzisz i nigdzie nie chodzisz. Trzeba w końcu ruszyć tyłek.  Zaraz ci pokaże gdzie dziś pójdziesz.
W pozornej nieuporządkowanej stercie rupieci leżącej na parapecie tuż obok kociego legowiska sprawnie odnalazła niewielką mapę, rozłożyła ją na stole który uporządkowała jednym sprawnym machnięciem ramienia.
- Jesteśmy tu, widzisz?
Małgorzata przytaknęła. Niechętnie. Lubiła góry ale bała się ich. Wycieczka tylko w towarzystwie mapy była przerażająca.
- No to pójdziesz sobie tą ulicą - gospodyni kontynuowała wodząc palcem po mapie -  I jak dojdziesz do takiej polany to dalej idziesz czarnym szlakiem, tak jak tu jest narysowane. Najpierw będziesz miała Złoty Widok, pogoda ładna to sobie wszystko obejrzysz. Piękna panorama, mówię ci. Widać i  Szrenicę i Śnieżkę. Potem sobie pójdziesz dalej na Grób Karkonosza, cały czas czarnym szlakiem. Tylko musisz uważać, bo bardzo łatwo go ominąć. Niby oznakowany, ale jak ktoś patrzy przed siebie, nie rozgląda się, to pójdzie dalej i tyle. Dalej, moja droga pójdziesz do Chybotka. Niby nic takiego ale warto zobaczyć. Tym bardziej, że Walonowie zanim poszli na poszukiwania skarbów to najpierw tam swoje modły odprawiali. Mówią też, że Chybotek te ich skarby skrywa. Dziwne, że nie ma cwaniaka co by skały chciał porozwalać.
Renia na chwilę przerwała. Wpatrywała się uważnie w mapę i zdawała się myśleć co dalej.
- To ci zajmie jakieś półtorej godziny. No chyba że sobie dłużej gdzieś, na przykład na Złotym Widoku zamarudzisz. Jak będziesz miała dość to wrócisz tą samą drogą a jak nie to możesz zejść niżej i sobie muzeum karkonoskie jeszcze zaliczyć. To jest w dawnym domu Hauptmannów. Marta też tam kiedyś mieszkała.
- Marta? - przerażona wizją samotnego krążenia po jej zdaniem niebezpiecznych górskich szlakach Małgorzata uczepiła się pierwszej lepszej okazji żeby tylko odwlec w czasie moment wyjścia.
- No Marta. Hauptmannowa. Teraz nie mam czasu ale kiedyś ci o niej opowiem. Tu jest jej książka - Renia ze sterty rupieci wygrzebała niepozornie wyglądającą książeczkę - Niestety po niemiecku.
- Main Lebensfaden... - przeczytała od niechcenia. Niemiecki Małgorzaty był właściwie żaden. Posiadane umiejętności nie upoważniały do wpisywania w cv nawet słabej znajomości tego języka. Wzięła jednak książkę, zgarnęła mapę i z zamiarem przejścia się gdziekolwiek, niekoniecznie wzdłuż czarnego szlaku, udała się do swojego pokoju.
- Tylko buty zmień! - krzyknęła za nią Renia.
- No przecież wiem - Małgorzata mruknęła pod nosem. Miała buty. Porządne. Przecież góry, ten wyjazd był planowany już dawno. Wtedy jeszcze ... Nieważne!

                                                                   CeDeeN...

Komentarze

  1. Marta Huptmannowa... tak się nazywa duch? ... czekam na ciąg dalszy, i żeby o Wojtku na "ka" tez coś było :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno tu nie zagladalam, chyba bede zima nadrabiac zaleglosci w czytaniu :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikt wiecej, tylko Nivejka potrafi napisac cztery czesci opowiadania, przy czym czwarta jest przedostatnia i nie uchylic rabka tajemnicy.
    Wrrr... no... Zolza;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zołza przestań, piąta i ostatnia część???? i jeszcze tak krótka jak czwarta ??? Przeczytałam w minutkę. Przedłuż odcinek o części ABCDE co najmniej, albo wymyśl jeszcze jakieś części. No co TY tak fajnie się czyta co kilka dni.........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba będę musiała. Tylko czy ktoś to wytrzyma?;)

      Usuń
  5. A to się będzie działo w tej ostatniej części! Bo teraz to jeszcze nic nie wiadomo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... muszę jednak poprosić o jeszcze trochę wyrozumiałości;)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Na pewno nastąpi część piąta. A co dalej nie wiem;)

      Usuń
  7. Jakie kurtałeczka nieważne, no jakie. Wtedy jeszcze co? Się troszkę jakby domyślam, ale po Tobie i bohaterach Twych się wszystkiego można spodziewać.Może się zdarzyć ,że Małgorzata na wycieczce spotka Kubusia Puchatka i jego przyjaciół:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz