O gwałtach...
... i nie tylko.
Wczesnym popołuniem siedziałam rozwalona w fotelu i robiłam nic. Wcale nie dlatego, że czekałam na księcia z bajki albo na Klan. Książątko przybywa za tydzień, a odkąd śmiercią tragiczną zszedł z planu Ryszard Lubicz zaprzestałam nawet zerkania. W mylnym błędzie są też ci co myślą że to dlatego że oprócz leżenia nie miałam nic lepszego do roboty. Otóż miałam. Górę prasowania, naczynia do wyjęcia ze zmywarki, lekcje do sprawdzenia, śliwki do wydrylowania, podłogę do pozamiatania... Oraz wiele innych rzeczy. O! Tyle wszystkiego miałam. A najbardziej to miałam dość tego wszystkiego. Tych garów, podłóg, żelazka, zeszytów, śliwek. Przede wszystkim jednak miałam dość kataru, którego co prawda nie wymieniłam wcześniej ale to nie zmienia faktu że był. Wredny, upierdliwy i nieustający.
- Co jest? - Kubuś pojawił się znikąd. Po prostu nie było go i raptem tadaaaam! Wyskoczył z pytaniem. Normalnie miś z pudełka!
- Nie widać? - fuknęłam zataczając ręką koło wokół wszechobecnego bajzelku - Perfekcyjna pani domu potrzebna.
- No. - Puchatek był bezlitosny - I to na gwałt!
- Zdurniałeś? - ryknęłam. I dobrze! Bo mnie ten ryk z odrętwienia wyrwał. I zmobilizował. Po pierwsze do wygarnięcia bezczelnemu Misiowi - Czy ty myślisz, że ja przy tym wszystkim miałabym ochotę jeszcze na jakieś gwałty?
Kubuś podrapał sie po łepetynce (zawsze twierdził, że drapanie głowy poprawia pracę mózgu). I się zamyślił. Na krótko.
- Myślę, a nawet jestem pewien że nie - powiedział poważnie marszcząc pyszczek.
- Że co nie? - zadałam pytanie z gatunku "aleosochozi".
- No z tym gwałtem - wysapał ciężko bo właśnie z mozołem gramolił się na fotel - Myślę, że nie masz ochoty.
- Bo? - bardzo byłam ciekawa argumentacji.
Kubuś jak przystało na Misia o Bardzo Małym Rozumku nie odpowiedział od razu. Pomęczył mnie jeszcze trochę, ciekawość rozbudził. Dręczyciel!
- Więc... - zaczął i zaraz urwał zmrożony lodowatym spojrzeniem. Moim (tyle razy mówiłam o tym "więc" na początku zdania, że już w końcu mógłby się nauczyć!) Zaraz jednak machnął z lekceważeniem łapką i dając mi do zrozumienia że ma gdzieś i że zasady są po to by je łamać kontynuował - Więc nie masz ochoty bo jesteś leniwa. Po prostu. A...
- Pracuś się znalazł. Myślałby kto ... - mruknęłam pod nosem.
- Że co?
- Nic, nic, katar mi się uaktywnił - skłamałam ale tylko troszkę. Zaraz też dla uwiarygodnienia swojej wersji wydarzeń kichnęłam siarczyście po trzykroć budząc tym samym Prosiaczka zakamuflowanego wśród sterty posegregowanych już, pozwijanych w kulki skarpetek - Mów dalej.
- Jak już wspomniałem jesteś leniwa i absolutnie się nie nadajesz. Poza tym nie umiesz pływać. I nie masz rogów.
Siła Kubusiowych argumentów nie tylko mnie zwaliła z nóg. Równie zdezorientowany był Prosiaczek.
Oboje patrzyliśmy na Misia jak na kosmitę.
- Oj jak wy nic nie rozumiecie... - Puchatek westchnął teatralnie i otarł niewidoczny pot z czoła - Gdzieś to widziałem, albo może nawet czytałem!
- Że? - zapytaliśmy z Prosiaczkiem równocześnie.
- Że żeby bić, gwałcić i rabować trzeba być pracowitym, umieć wiosłować i mieć rogi. Być znaczy się tym no... Wikingiem!
Nie tyle gwałtów co tego rabowania i bicia szkoda. A wszystko przez to że nie umiem pływać i nie mam rogów...
Źródło zdjęcia: http://obrazki.joe.pl/obrazek-gruby-kubus-puchatek,bajkowe-anime-manga
Nazywam się Antoni Relski i byłem uzalezniony.
OdpowiedzUsuńUzależniony od Klanu. Z nastaniem wakacji podjąłem jednak zobowiązanie i nie oglądamnawet czołóki w jesiennej ramówce TVP.
Czuję się lepiej. Chociaż pcha mnie czasem do naciśnięcia guzika na pilocie.
Wynika z tego uzaleznienie jeszcze nie minęło
Pozdrawiam
Przejdzie. Tym bardziej że jak nie ma Ryśka to już i tak nie ma po co ogladać;)
UsuńNo właśnie, dla Ryśka to i ja jeszcze czasem oglądałam, ale że Lubicz zginął, to nawet nie wiedziałam, czyli nie byłam uzależniona. Ale mam inne uzależnienia, nowe :)
UsuńHa ha hi hi ubawiłaś mnie, a po za tym mam podobnie jak i ty łącznie z katarem, tylko zmywarkę wymażę bo naczynia w zlewie czekają na mycie :)
OdpowiedzUsuńO rety! To znaczy to bie też na gwałt Perfekcyjna pani domu potrzebna?;)
UsuńZawsze mówię, że dobra wymówka jest najwazniejsza. Ale wiesz, jakbys bardzo chciała zaczac gwałcic i rabowac, to zawsze mozesz nauczyc sie pływac. A rogi to juz maly pikus.
OdpowiedzUsuń; ))
Gorzej z tym lenistwem... Obawiam się, że to cecha wrodzona. Nie da się jej amputować;)
Usuń:))))) A ja jadę na urlopik i odpocznę od "tego wszytego" co mam go serdecznie dosyć:-))))
OdpowiedzUsuńNiektórym to dobrze...;)
UsuńChmielewska w swoim najlepszym okresie :) Gratuluję Bea! Ubawiłam się setnie, oraz przypomniałam sobie dialogi Joanny z Diabłem :)))
OdpowiedzUsuńBardzo mi schebia porównanie do Mistrzyni i to w najlepszym okresie:) dzięki:)
UsuńNawet przy katarze Cię dobry humor nie opuszcza... jednak to nie jest bajka dla dzieci :P
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Podobnie jak cały blog;D
UsuńTeż nie mogę bić i rabować, a nawet gwałcić - leniwa jestem, pływać nie umiem i rogów nie mam
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie:D
UsuńNie wiem, jakby opisać ten stan.
OdpowiedzUsuńBo nie czuję się ani Wikingiem, ani nie rabuję i nie biję, rogów nie mam, ale pływać umiem.
Natomiast z tą pracowitością to jest tak, że się za pracowitą uważam, ale niestety czasami nie mam siły na sprzątanie.
O!
Iw, z tymi rogami to podobno nie problem. Pozostanie ci tylko jakoś powalczyć z lenistwem i już nic nie będzie stało na przeszkodzie żeby bić, gwałcić i rabować;)
UsuńBoże,wyślij tego misia do roboty, bo się upasł jak dziadek prosiaczka...
OdpowiedzUsuńCo do Ryszardów- nadal żem nie w temacie i jak czytam właśnie- już nie będę:)
Przyłączam się do apelu; Boże znajdź temu misiowi jakąś robotę bo nie starcza mi do pierwszego;)
UsuńTen katar (od Ciebie, przez fb)tez mnie męczy, aczkolwiek myślę,że leniwa jestem od zawsze;))
OdpowiedzUsuńA perfekcyjna pani domu mnie wkurza!o!
Mnie też! A najbardziej wtedy jak nie mogę znaleźć kluczy, telefonu, kapcia.... Ja poszukam, przetrzepię wszystko i w końcu znajdę. A ona sprzata i sprząta...;)
Usuńno ale Wiesz, pływać można się naumieć, a rogi gdzieś zawsze się znajdą;-)
OdpowiedzUsuńTylko czymi będzie aby do twarzy... w rogach?;)
Usuńhmmmmmmm a to już by trzeba naocznie sprawdzić;-)
UsuńJak gdzieś trafię to przymierze kilka modeli;)
UsuńJa tam Klan katuje nadal, chociaz mnie nudzi i od tych slodkosci i milosci mgli mnie w dolku. Ale przyzwyczailam sie, wiec lece tak sila rozpedu. Zadnych innych seriali nie ogladam i wiecej grzechow nie pamietam...
OdpowiedzUsuńAment
Jak ten cały Klan się zaczynała to jeszcze był strawialny. Teraz to już masakra totalna. Dokładnie tak jak napisałaś; mdłości od słodkości;)
Usuńa jak sie nie ma kataru to perfekcyjna niepotrzebna? hmmm rozważę ten katar
OdpowiedzUsuńj
Katar to raczej taki pretekst. Żeby własne lenistwo usprawiedliwić;)
UsuńNigdy nie oglądałam Klanu, nie wiem jak ja się uchowałam:-)
OdpowiedzUsuńKatar, koszmarna sprawa:/
W sumie to nie masz czego żałować;)
UsuńOj, znaczy się jestem okrutnie zapózniona w rozwoju. Gdy ostatni raz oglądałam "Klan", to wszyscy jeszcze żyli. A "M jak miłość" jeszcze leci?
OdpowiedzUsuńBo ja właściwie nic nie oglądam na TVP. Co do kataru - włóż do dziurki nosowej tampon nasączony sokiem ze świeżej cebuli. A metoda duńska przewiduje nieco drastyczniejsza kuracje, ale skuteczniejszą- smarujemy dziurkę w nosie wazeliną i na noc wkładamy do niej spory ząbek czosnku, bez łupinki.Ponoć rano budzimy się bez kataru. Zapach zlikwidujemy przemyciem twarzy zaparzoną szałwią.Wypróbowałam tylko pierwszy wariant.
Miłego, ;)
Dzięki Anabell. Spróbuję :)
UsuńMetoda dunska powala:)))
UsuńTę duńska raczej zostaw, bo możesz obudzić się bez nosa :)
UsuńJakoś... samo przeszło. Prawie;)
UsuńA ja w ogole nie wiem o co chodzi, ale moze tak lepiej;)
OdpowiedzUsuńZależy dla kogo. Dla mnie źle a nawet gorzej. Bo to znaczy, że zepsułam tę opowieść dokumentnie, zagmatwałam i że w ogóle powinnam ją usunąć:(
UsuńKatar mam od listopada zeszłego roku, bez przerw. Może to alergia na Gdynię, me miasto ukochane?...
OdpowiedzUsuńMoże... A może lepiej zrobić jakieś badania? Alergia też może być groźna:)
UsuńRozwaliłaś mnie już na samym początku, z tym Ryszardem L. :P
OdpowiedzUsuńA bo byłam jego fanką...;)
UsuńAch, jak się stęskniłam za Puchatkiem:))) Ale jest,jest!!! I nie zawiódł.
OdpowiedzUsuńA perfekcyjna pani domu... jest taka jednostka choroba. Wciąż i w kółko powtarzam - z brudem nie wygrasz! Po co się męczyć?
Też lubię Kubusia (to chyba widać;). Natomiast Perfekcyjnej nie lubię. Głównie za to że jest taka perfekcyjna. A mówią, że przeciwieństwa się przyciągają;)
Usuńprzyjrzałam się sobie i... nie mam rogów, coraz częściej ostatnio ogarnia mnie leń a z wiosłowaniem, w związku z leniem, też kiepsko... kurde, też nie jestem Wikingiem :) a perfekcyjna też mnie wkurza!
OdpowiedzUsuńBo ona jest wkurzająca! A nawet wku...ąca;)
UsuńPróbwałam sobie wyobrazić , jak to jest robić nic i chyba mi się to podoba :):):) Uśmiałam się :):)
OdpowiedzUsuńMało tego, to strasznie trudne... żeby tak nic nie robić;)
Usuń