Balonik
Kiedy córka mojej sąsiadki po raz pierwszy zobaczyła w jakiejś prasie kolorowej zdjęcie nagiego mężczyzny powiedziała z wyraźnym rozczarowaniem;
- To to takie?
O tym co spodziewała się zobaczyć, dobrze poinformowane źródła milczą. Jasne jest natomiast, że to co ujrzała było diametralnie różne od jej oczekiwań, wyobrażeń i wszystkiego innego co się jeszcze w jej nastoletniej głowie roiło.
Dwadzieścia lat, dwa miesiące i siedem dni później historia się powtórzyła.
- To to takie? - zapytał Kubuś na drugie Puchatek i nawet nie krył się z tym jak bardzo, ale to bardzo jest rozczarowany.
- No a jakie ma być? - zapytałam.
- Jakieś mniej zwyczajne. Może nawet nadzwyczajne. Powinno być.
Rozczarowany do granic możliwości Puchatek dreptał dookoła stołu, drapał się w pluszowy łepek i wytrzeszczał szklane oczka.
Nie rozumiałam go. Wielka afera z powodu gdyż sobie ubzdurał?
- Słuchaj no, Misiu... - zaczęłam. I urwałam. Ton nawet mnie wydał się zbyt protekcjonalny. Z Kubusiem trzeba jednak mimo wszystko delikatnie, z wyczuciem, ze zrozumieniem dla jego wrażliwej bądź co bądź natury. Walenie z tak zwanej grubej rury czy też jak kto woli prosto z mostu na nic się zda.Się Kubuś się zatnie, obrazi albo co gorsza ogłosi głodówkę.
- Kubusiu - zaczęłam jeszcze raz. Łagodniej. - Rzeczy rzadko są takie jakimi je sobie wyobrażamy. Ja na ten przykład (nic tak nie działa na wyobraźnię, jak przedstawienie siebie w sytuacji identycznej lub przynajmniej podobnej) długo żyłam marzeniami o podróży na jakieś Karaiby albo gdziekolwiek gdzie mogłabym spróbować kokosa. Takiego świeżutkiego. Prosto z palmy.
- O tak z palmy. Pyszota... - Kubuś poklepał się po pluszowym brzuszku.
- Próbowałeś? - zapytałam nie bez złośliwości.
- Skąd! Ale dużo o tym rozmyślałem. Mam pewne wyobrażenia - powiedział i oblizał pyszczek. Pewnie na samo wspomnienie tego wyobrażenia.
- No właśnie! - Kubusiowe wyobrażenia spadły mi niczym manna z nieba - Nigdy nie wiesz czy w zetknięciu z rzeczywistością twoja wyobraźnia nie spłata ci figla. Powiem ci, że ja byłam rozczarowana. Se dumałam, że ten kokos to będzie jakieś bógwienieco, a tym czasem ...
- Co?
- Kokos jak kokos. Wolę jabłka. A jeszcze bardziej truskawki - teraz to ja się oblizałam. Wspomnienie soczystych, czerwoniutkich, pachnących słońcem owoców wywołało odruch psa Pawłowa.
- Tia... a co to ma wspólnego z tym? - Puchatek przerwał kończąc tym samym moje mędrkowanie. Oraz ślinotok którego najprawdopodobniej bym dostała.
- Mówiłam, że na obrazkach nie można do końca polegać? - zadałam pytanie w moim mniemaniu retoryczne. Miś potraktował to jednak bardzo dosłownie i pokiwał łebkiem na potwierdzenie, że owszem, mówiłam. - No właśnie! Ale ty się uparłeś i zamówiłeś. No to teraz sorry Winnetou. Chyba że...
- Chyba, że co? - Kubuś podchwycił ale jakoś tak mało entuzjastycznie.
- Po prostu, musisz znaleźć na to amatora.
- Phi... - Puchatek prychnął - Żeby to było takie proste.
- Jakiś gustowny gratisik? Dołączysz?
Po minie poznać było, że myśli. Nawet bije się z myślami. A wyglądał przy tym jakby powietrze z niego zeszło. Nazywając rzeczy po imieniu; dał się zrobić w balona. Dłuższą chwilę trwało zanim westchnąwszy ciężko wstał, sięgnął po ulubioną idiotyczną czapeczkę z jeszcze głupszym pomponem oraz po leżącą nadal niczym wyrzut sumienia zabaweczkę, którą żadną siłą nie dało się spełnić marzeń o dalekich podróżach. Ba! Nawet o krótkich wypadach za miasto trzeba zapomnieć. A plany były wielkie. Nawet ja byłam w nich brana pod uwagę.
Puchatek ciężkim krokiem, styranego życiem misia potuptał w stronę lustra. Chciał się pożegnać z czapeczką. Co z tego że okropną skoro ulubioną?
***
- Cześć - rzucił Tygrysek wbryknięty nie wiadomo skąd.- Co robisz?
- Cześć. Nie chcesz przypadkiem czapki? - Miś o Bardzo Małym Rozumku zignorował pytanie. Najwyraźniej szukał jelenia.
- Tej? - Tygrysek popatrzył krytycznie na Kubusia. Uważnie przyjrzał się idiotycznej czapeczce z jeszcze głupszym pomponem, po czym bryknął; raz, drugi, trzeci. Wraz z nim to w górę to w dół leciało " Nie, nie i jeszcze raz nie!"
- Nie to nie - mruknął Miś w ślad za Tygryskiem, który się ulatniał tak samo niespodziewanie jak się pojawiał - I żałuj! Bo balonik by był gratis. Niebieski!
Źródło zdjęcia: http://forum.gazeta.pl/forum/w,89075,96176005,96326449,Re_Alan_Aleksander_Milne_62_Kubus_Puchatek_6.html?v=2
- To to takie?
O tym co spodziewała się zobaczyć, dobrze poinformowane źródła milczą. Jasne jest natomiast, że to co ujrzała było diametralnie różne od jej oczekiwań, wyobrażeń i wszystkiego innego co się jeszcze w jej nastoletniej głowie roiło.
Dwadzieścia lat, dwa miesiące i siedem dni później historia się powtórzyła.
- To to takie? - zapytał Kubuś na drugie Puchatek i nawet nie krył się z tym jak bardzo, ale to bardzo jest rozczarowany.
- No a jakie ma być? - zapytałam.
- Jakieś mniej zwyczajne. Może nawet nadzwyczajne. Powinno być.
Rozczarowany do granic możliwości Puchatek dreptał dookoła stołu, drapał się w pluszowy łepek i wytrzeszczał szklane oczka.
Nie rozumiałam go. Wielka afera z powodu gdyż sobie ubzdurał?
- Słuchaj no, Misiu... - zaczęłam. I urwałam. Ton nawet mnie wydał się zbyt protekcjonalny. Z Kubusiem trzeba jednak mimo wszystko delikatnie, z wyczuciem, ze zrozumieniem dla jego wrażliwej bądź co bądź natury. Walenie z tak zwanej grubej rury czy też jak kto woli prosto z mostu na nic się zda.Się Kubuś się zatnie, obrazi albo co gorsza ogłosi głodówkę.
- Kubusiu - zaczęłam jeszcze raz. Łagodniej. - Rzeczy rzadko są takie jakimi je sobie wyobrażamy. Ja na ten przykład (nic tak nie działa na wyobraźnię, jak przedstawienie siebie w sytuacji identycznej lub przynajmniej podobnej) długo żyłam marzeniami o podróży na jakieś Karaiby albo gdziekolwiek gdzie mogłabym spróbować kokosa. Takiego świeżutkiego. Prosto z palmy.
- O tak z palmy. Pyszota... - Kubuś poklepał się po pluszowym brzuszku.
- Próbowałeś? - zapytałam nie bez złośliwości.
- Skąd! Ale dużo o tym rozmyślałem. Mam pewne wyobrażenia - powiedział i oblizał pyszczek. Pewnie na samo wspomnienie tego wyobrażenia.
- No właśnie! - Kubusiowe wyobrażenia spadły mi niczym manna z nieba - Nigdy nie wiesz czy w zetknięciu z rzeczywistością twoja wyobraźnia nie spłata ci figla. Powiem ci, że ja byłam rozczarowana. Se dumałam, że ten kokos to będzie jakieś bógwienieco, a tym czasem ...
- Co?
- Kokos jak kokos. Wolę jabłka. A jeszcze bardziej truskawki - teraz to ja się oblizałam. Wspomnienie soczystych, czerwoniutkich, pachnących słońcem owoców wywołało odruch psa Pawłowa.
- Tia... a co to ma wspólnego z tym? - Puchatek przerwał kończąc tym samym moje mędrkowanie. Oraz ślinotok którego najprawdopodobniej bym dostała.
- Mówiłam, że na obrazkach nie można do końca polegać? - zadałam pytanie w moim mniemaniu retoryczne. Miś potraktował to jednak bardzo dosłownie i pokiwał łebkiem na potwierdzenie, że owszem, mówiłam. - No właśnie! Ale ty się uparłeś i zamówiłeś. No to teraz sorry Winnetou. Chyba że...
- Chyba, że co? - Kubuś podchwycił ale jakoś tak mało entuzjastycznie.
- Po prostu, musisz znaleźć na to amatora.
- Phi... - Puchatek prychnął - Żeby to było takie proste.
- Jakiś gustowny gratisik? Dołączysz?
Po minie poznać było, że myśli. Nawet bije się z myślami. A wyglądał przy tym jakby powietrze z niego zeszło. Nazywając rzeczy po imieniu; dał się zrobić w balona. Dłuższą chwilę trwało zanim westchnąwszy ciężko wstał, sięgnął po ulubioną idiotyczną czapeczkę z jeszcze głupszym pomponem oraz po leżącą nadal niczym wyrzut sumienia zabaweczkę, którą żadną siłą nie dało się spełnić marzeń o dalekich podróżach. Ba! Nawet o krótkich wypadach za miasto trzeba zapomnieć. A plany były wielkie. Nawet ja byłam w nich brana pod uwagę.
Puchatek ciężkim krokiem, styranego życiem misia potuptał w stronę lustra. Chciał się pożegnać z czapeczką. Co z tego że okropną skoro ulubioną?
***
- Cześć - rzucił Tygrysek wbryknięty nie wiadomo skąd.- Co robisz?
- Cześć. Nie chcesz przypadkiem czapki? - Miś o Bardzo Małym Rozumku zignorował pytanie. Najwyraźniej szukał jelenia.
- Tej? - Tygrysek popatrzył krytycznie na Kubusia. Uważnie przyjrzał się idiotycznej czapeczce z jeszcze głupszym pomponem, po czym bryknął; raz, drugi, trzeci. Wraz z nim to w górę to w dół leciało " Nie, nie i jeszcze raz nie!"
- Nie to nie - mruknął Miś w ślad za Tygryskiem, który się ulatniał tak samo niespodziewanie jak się pojawiał - I żałuj! Bo balonik by był gratis. Niebieski!
Źródło zdjęcia: http://forum.gazeta.pl/forum/w,89075,96176005,96326449,Re_Alan_Aleksander_Milne_62_Kubus_Puchatek_6.html?v=2
hi hi hi :)
OdpowiedzUsuńOj jak ciężko rozstawiać się z ukochanymi "wyrośniętymi" już rzeczami...
OdpowiedzUsuńHmmm... masz na myśli mnie, Kubusia czy może nas oboje?;)
UsuńPompony!:D
UsuńAha!;)
Usuńa mnie się tak jakoś rymnęło - balonik-kondonik i zupełnie nie wiem dlaczego...
OdpowiedzUsuńSkojarzenia nasuwają się właściwie same;D
UsuńTym razem Kubusia mi szczerze żal...
OdpowiedzUsuńDobra. Następnym razem Kubuś będzie górą;)
UsuńI już mamy stopniowanie
OdpowiedzUsuńZwyczajny
mniej zwyczajny
nadzwyczajny
Chyba nie uda się tak samo ze słowem - normalny
Pozdrawiam
Normalny, bardziej normalny, najbardziej normalny, naj naj naj... bardziej normalny;)
Usuń:-)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńa ta czapeczka to w jakim rozmiarze, bo może się skuszę, dla balonika... lubię niebieski kolor :)
OdpowiedzUsuńRozmiar uniwersalny;)
UsuńTo tylko wydaje się być takie zwyczajne, normalne. Kwestia spojrzenia i ... motyli w brzuchu. Tak, tak, bez motyli to nawet brzydkie wydawa sie być. A.
OdpowiedzUsuńAle co? Że niby jak motyle sie zalęgną to nawet czapeczka idiotyczna z jeszcze głupszym pomponem wyda się śliczna?;)
UsuńPotrzebuje czapeczki dla Grześka...ale chyba nie od Kubusia;))
OdpowiedzUsuńGrześ to nawet w idiotycznej czapeczce wyglądałby słodko:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo tak, jak zwykle Zołza zastosowała suspens... Już chciałam ją oskarżyć o pedofilię, że pokazuje Kubie to co tamta 11-latka zobaczyła..., a to jak zwykle podpucha! A rzeczy nigdy nie są takie jakimi się zdają. Każdy mąż złapany in flagranti krzyknie: Kochanie, to nie tak, jak myślisz!
OdpowiedzUsuńJestem pewna że kobietaprzyłapana w takiej samej sytuacji odpowiedziałaby identycznie;)
UsuńEeeeee,tam. Ważne aby nie pił i miał dobre serce... :))))))
OdpowiedzUsuńKto? Kubuś??????????? ;)
UsuńPodziwiam!!! Ciągle!!!
OdpowiedzUsuńj
Dziękuję. Nieustannie:)
Usuń:))))
OdpowiedzUsuń:)) pogodnie do kawki rozpoczęłam ranek:))))
OdpowiedzUsuń