Się działo...

... że olaboga! czyli odrobina chwalipięctwa. Nie tylko wytrawnym smakoszom i estetycznym celebrytom wiadomo, że oprócz zawartości liczy się również zawartość czy też sposób podania. I w tymże sposobie właśnie cała rzecz. Zagotowało się we mnie. trochę ze złości, odrobinę przez zaskoczenie, a tak naprawdę to górowały emocje jak najbardziej pozytywne, radosne, śpiewające wręcz. Za telefon marki nieistotnej chwyciłam jak tylko weszłam do domu. Patrząc na wyświetlacz zastanawiałam się tylko co mam najpierw powiedzieć; oszalałeś?, dziękuję!, czy też może poryczeć się wymownie na znak totalnego emocjonalnego amoku. - Halllllo... - przeciągle zaświergotał usytuowany po drugiej stronie kraju Książę Małżonek. Najwyraźniej z siebie zadowolony - I jak wrażenia? - Jest cudny, absolutnie fantastyczny, najwspanialszy, boski! Cud, miód i orzeszki! W karmelu na dodatek. Dzięki! - paplałam jak katarynka. - Ależ proszę. Na zdrowie i niech się dobrze sprawuje. - Książątko z każdym s...