Czapka
"Kino jest największą ze sztuk!" - tak albo bardzo podobnie powiedział w moim ulubionym Vabanku nieżyjący już Jacek Chmielnik.
Miał rację. Nic tak jak kino nie umie zmieniać rzeczywistości, kształtować poglądów. Każdy przecież może mieć własną wizję.
Legendę o tym, że major Henryk Sucharski wielkim bohaterem był, wyssałam z mlekiem matki. Wszak tylko pod wodzą wielkiego człowieka piękni jak ta lala żołnierze mogli tak czwórkami prosto do nieba itd.
Rewelacyjne doniesienia o tym jakoby był tchórzem przyjęłam bez entuzjazmu. Tylko idiota się nie boi. A że Sucharski idiota nie był, bać się miał prawo to i nadal bohaterem pozostał.
"Tajemnica Westerplatte" - meeeeeeeegaaaaaaa(?) produkcja. Trup ściele się gęsto, krew niemal spływa z ekranu, wybuchy, pożary i strzelanina, a obsada zwala z nóg. Sam kwiat męskiej polskiej sceny! Żebrowski - cudny, Adamczyk, Szyc, Englert, Zbrojewicz... Efekty specjalne powiedziałabym, że poprawne. Zapewne z uwagi na ograniczone finanse. A w porównaniu z plastikowymi w Hansie Klossie wręcz genialne. To jednak nieco za mało. Żeby był film musi być jeszcze scenariusz. A to już inna bajka... Może nie do końca ale jednak bajka. Dość często mijająca się z prawdą historyczną.
Film daje jednak obraz wojny. Okrutnej, bezlitosnej, zabijającej. Bohaterowie nie są kryształowi. Są po prostu ludźmi. Piją wódkę, leją się po mordzie, bywają głodni, przestraszeni, chorzy albo na ten przykład sikają na plakaty. Co jest prawdą co fikcją? Tego chyba nigdy nie dojdziemy. Faktem natomiast jest że film nie jest pomnikowy. Jeśli nawet jest obrazoburczy to w pozytywnym sensie. Chociażby dlatego, że pokazuje bardziej ludzki niż historyczny wymiar wojny. Bohaterowie walczą nie tylko z "niemcem" ale również ze sobą, z własnymi słabościami.
Postaci głównych bohaterów troche przejaskrawione. Patrząc na demoniczną wręcz rolę Żebrowskiego zastanawiałam się kiedy pojawi się mickiewiczowski Konrad i ryknie że "cierpi za miliony". Kapitan Dąbrowski (Robert Żołędziowski) w gruncie rzeczy mało przekonujący.
Tajemnica Westerplatte nie jest złym filmem. Jest po prostu filmem dobrym inaczej. Obejrzeć w każdym razie warto.
***
Pewna pani z Kołozeskiej, zajadając synkę z groskiem w towazystwie swego męza, ponurego draba zapytała:
- I co tam mruczałeś przez pół filmu?
- Nic takiego... - odparł drab. Ponuro. Zupełnie po drabiemu.
- No to podobało ci się czy nie?! Do jasnej H1N1, grypy znaczy się? - dopytywała się poirytowana faktem, że najpierw przeszkadzał mrucząc, a teraz mruczy nic nie wyjaśniając.
- W sumie może być. Ale historycznie do dupy.
- Hmmm?
- No bo oni tam pod tym Westerplatte mieli złe czapki - powiedział na wdechu - Wzór 89, rozumiesz?
- Może antycypowali...?
- A tam! Z demobilu.
Źródło zdjęcia: http://www.filmweb.pl/film/Tajemnica+Westerplatte-2013-483760/cast#
Miał rację. Nic tak jak kino nie umie zmieniać rzeczywistości, kształtować poglądów. Każdy przecież może mieć własną wizję.
Legendę o tym, że major Henryk Sucharski wielkim bohaterem był, wyssałam z mlekiem matki. Wszak tylko pod wodzą wielkiego człowieka piękni jak ta lala żołnierze mogli tak czwórkami prosto do nieba itd.
Rewelacyjne doniesienia o tym jakoby był tchórzem przyjęłam bez entuzjazmu. Tylko idiota się nie boi. A że Sucharski idiota nie był, bać się miał prawo to i nadal bohaterem pozostał.
"Tajemnica Westerplatte" - meeeeeeeegaaaaaaa(?) produkcja. Trup ściele się gęsto, krew niemal spływa z ekranu, wybuchy, pożary i strzelanina, a obsada zwala z nóg. Sam kwiat męskiej polskiej sceny! Żebrowski - cudny, Adamczyk, Szyc, Englert, Zbrojewicz... Efekty specjalne powiedziałabym, że poprawne. Zapewne z uwagi na ograniczone finanse. A w porównaniu z plastikowymi w Hansie Klossie wręcz genialne. To jednak nieco za mało. Żeby był film musi być jeszcze scenariusz. A to już inna bajka... Może nie do końca ale jednak bajka. Dość często mijająca się z prawdą historyczną.
Film daje jednak obraz wojny. Okrutnej, bezlitosnej, zabijającej. Bohaterowie nie są kryształowi. Są po prostu ludźmi. Piją wódkę, leją się po mordzie, bywają głodni, przestraszeni, chorzy albo na ten przykład sikają na plakaty. Co jest prawdą co fikcją? Tego chyba nigdy nie dojdziemy. Faktem natomiast jest że film nie jest pomnikowy. Jeśli nawet jest obrazoburczy to w pozytywnym sensie. Chociażby dlatego, że pokazuje bardziej ludzki niż historyczny wymiar wojny. Bohaterowie walczą nie tylko z "niemcem" ale również ze sobą, z własnymi słabościami.
Postaci głównych bohaterów troche przejaskrawione. Patrząc na demoniczną wręcz rolę Żebrowskiego zastanawiałam się kiedy pojawi się mickiewiczowski Konrad i ryknie że "cierpi za miliony". Kapitan Dąbrowski (Robert Żołędziowski) w gruncie rzeczy mało przekonujący.
Tajemnica Westerplatte nie jest złym filmem. Jest po prostu filmem dobrym inaczej. Obejrzeć w każdym razie warto.
***
Pewna pani z Kołozeskiej, zajadając synkę z groskiem w towazystwie swego męza, ponurego draba zapytała:
- I co tam mruczałeś przez pół filmu?
- Nic takiego... - odparł drab. Ponuro. Zupełnie po drabiemu.
- No to podobało ci się czy nie?! Do jasnej H1N1, grypy znaczy się? - dopytywała się poirytowana faktem, że najpierw przeszkadzał mrucząc, a teraz mruczy nic nie wyjaśniając.
- W sumie może być. Ale historycznie do dupy.
- Hmmm?
- No bo oni tam pod tym Westerplatte mieli złe czapki - powiedział na wdechu - Wzór 89, rozumiesz?
- Może antycypowali...?
- A tam! Z demobilu.
Źródło zdjęcia: http://www.filmweb.pl/film/Tajemnica+Westerplatte-2013-483760/cast#
Bardzo lubię wiersze Gałczyńskiego :)
OdpowiedzUsuńA na film raczej nie pójdę - może kiedyś ściągnę i zobaczę w necie :)
Pozdrawiam :)
poczekam na emisje w tv:)
OdpowiedzUsuńNam potrzeba takiego odbrązowienia naszej historii.
OdpowiedzUsuńJuż przed wojną zaznaczył się na tym polu Boy Żeleński.
My Polacy nie lubimy jak nam kto świętości szarga lub choćby artykułuje wątpliwości.
Film obejrzę. Mam w pamięcie tamto Westerplatte z Zygmuntem Hubnerem
Pozdrawiam
zachęciłaś mnie do obejrzenia, ale KLossa nie tykaj!Tylko on potrafi sturlać się po stromym zboczu i wstać w nieskazitelnym mundurze i goglach na czapce:)Mnie się nigdy nie udało ( może dlatego,że w cywilu?)
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie i pięknie ale do kina to ja na to nie pójdę. Jak Iva Pas zrobię...poczekam sobie aż puszczą w tv:)
OdpowiedzUsuńKiedyś pewnie obejrzę...
OdpowiedzUsuńNie lubie filmów o wojnie czy polskiej czy rzdzieckiej hiszpanskiej o wszystkich , nie lubie, rozumiem, że pan b czapki nie takie a tu chyba scenarzysta winien, brak dbałości o szczegół i detal, a to jest wazne dla epoki dla tamtych czasów i tamtych ludzi, to rozumiem, ale sama na ten film jak i inne w tym gatunku niestety odpuszczę, niestety pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Też nie pójdę do kina, poczekam. ,,Czapkować'' nie będę, bo się nie znam. Film ma recenzje raczej druzgocące. Ale to mi wisi raczej. Sama sobie wyrobię pogląd.
OdpowiedzUsuńNie oglądnę. To nie dla mnie, nie mam odwagi na tę krew i okrucieństwo.
OdpowiedzUsuńCzytam recenzje naszych ostatnio powstałych filmów, dotyczących historii Polski i coraz bar5dziej jestem przekonana, że nie mam po co do kina chodzić. Być może zmęczyłam się tym zaciemnianie, odciemnianiem, manipulacją, zawłaszczaniem i jeszcze Bóg wie czym związanymi z faktami historycznymi. Nie wiadomo komu wierzyć. A poza tym, kiedyś uczyłam historii, interesowałam się historią, a teraz mi przeszło.
OdpowiedzUsuńKurczę, sama nie wiem... Tak lubię polskie kino, ale po ostatniej wtopie z tym "Nieulotnym" już się boję. Nie wierzę Wyborczej bezkrytycznie, ale dwie gwiazdki na 6 to jednak mało. Zwłaszcza że u nas bilety już naprawdę idą po paskarskiej cenie. Zupełnie, jakby to okazy kolekcjonerskie były, czy co...
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie, może się wybierzemy do kina, a jak to też jakoś obejrzymy
OdpowiedzUsuńtrochę czasu pewnie upłynie, nim i ja obejrzę :)
OdpowiedzUsuńCałe dzieciństwo w TV - wojna, wojna, martyrologia, wojna, obozy koncentracyjne, powstania itp. Niestety, nie dam rady zmusić się do obejrzenia wojny raz jeszcze. No, chyba, że to będzie wojna krasnoludów z orkami. Przepraszam, płycizna ze mnie wyłazi :/
OdpowiedzUsuńByliśmy dziś na tym filmie, jest do (według nas) najlepszy polski film wojenny ostatnich lat - zwłaszcza ukazanie psychiki żołnierzy zrobiło na nas wrażenie. Warto było wydać te paręnaście złotych, by to zobaczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, A&M :)
Mam już swoje lata i chyba za bardzo przywiązałam się do tej wizji "czwórek do nieba", niestety. Ale jak znajdę towarzystwo, to pewnie pójdę.
OdpowiedzUsuńMój Tata zawsze się zżymał, kiedy zamiast pistolet mówili rewolwer :))
OdpowiedzUsuń