O rajusiu!
- O rajusiu... - Nadworny jęknął. I usiadł z wrażenia. Albo z przerażenia. - I tak co dziennie?
- Aha - odpowiedziałam nie bez dumy. No bo dumna z siebie byłam i jestem. Wręcz, jak by to powiedziała moja pani od plastyki z podstawówki, niesłychanie. Przede wszystkim dlatego, że pamiętałam. A poza tym dlatego, że dawałam radę. - Powiem więcej. Trzy razy dziennie.
- Fiu - fiu... - zagwizdał patrząc na baterię buteleczek i pudełeczek. - A coś poza tym jeszcze ci się mieści?
- Z trudem - przyznałam. I się zamyśliłam. Bo faktycznie jakby tak to policzyć, a jeszcze lepiej zważyć i zmierzyć, dodać jedno do drugiego i pomnożyć przez wodę to porcja wyciągnięta z tych wszystkich pudełeczek i buteleczek ustawionych w równym rządku na kuchennym blacie jest na tyle duża, że na upartego może robić za drugi obiad w południe, śniadanie rano i kolację wieczorową porą.- Ale cerber mnie pilnuje.
Nadworny tłumaczenie przyjął i litościwie spojrzał na cerbera który właśnie zmierzał w naszym kierunku. Nawet prawicę mu współczująco, w imię solidarności męskich organów płciowych uścisnął.
- Współczuję stary... - powiedział do Księcia Małżonka, który z miną godną większej sprawy kondolencje przyjął - Dajesz radę?
- Z trudem... Ale wiesz... lata praktyki - odpowiedziało Książątko zrobiwszy minę cierpiętnika. Wszystko na użytek jego prawie dwu metrowej wysokości Nadwornego. No bo przecież aż tak źle to nie było! Chyba... (w każdym razie testamentu nie pisałam). Do mnie Cerber skierował minę numer 128 (ani mi się waż sprzeciwiać) i 146 (jestem groźny a za chwilę będę groźny jeszcze bardziej, więc uważaj!) - Do łóżka! Marsz!
Poszłam więc. Niechętnie. Z miną numer 178 (czekaj no! zemszczę się jak tylko dostaniesz pierwszego wiosennego kataru!). Nie to żebym coś przeciwko łóżku miała, ale drugi tydzień? i sama? Zupełnie bez sensu...;)
PeeS. To, że odzyskałam prawo dotykania komputera świadczy o ozdrowieniu. Ku chwale przemysłu farmaceutycznego i radości szefowej oraz mojej własnej. Oraz wielkie dzięki tym którzy się za mną stęsknili. Wracacie mi wiarę w wartość internetowych znajomości:) Kropka!
Źródło zdjęcia:http://dooktor.pl/artykuly-medyczne/aktualnosci/niebezpieczne_lekarstwa.html
- Aha - odpowiedziałam nie bez dumy. No bo dumna z siebie byłam i jestem. Wręcz, jak by to powiedziała moja pani od plastyki z podstawówki, niesłychanie. Przede wszystkim dlatego, że pamiętałam. A poza tym dlatego, że dawałam radę. - Powiem więcej. Trzy razy dziennie.
- Fiu - fiu... - zagwizdał patrząc na baterię buteleczek i pudełeczek. - A coś poza tym jeszcze ci się mieści?
- Z trudem - przyznałam. I się zamyśliłam. Bo faktycznie jakby tak to policzyć, a jeszcze lepiej zważyć i zmierzyć, dodać jedno do drugiego i pomnożyć przez wodę to porcja wyciągnięta z tych wszystkich pudełeczek i buteleczek ustawionych w równym rządku na kuchennym blacie jest na tyle duża, że na upartego może robić za drugi obiad w południe, śniadanie rano i kolację wieczorową porą.- Ale cerber mnie pilnuje.
Nadworny tłumaczenie przyjął i litościwie spojrzał na cerbera który właśnie zmierzał w naszym kierunku. Nawet prawicę mu współczująco, w imię solidarności męskich organów płciowych uścisnął.
- Współczuję stary... - powiedział do Księcia Małżonka, który z miną godną większej sprawy kondolencje przyjął - Dajesz radę?
- Z trudem... Ale wiesz... lata praktyki - odpowiedziało Książątko zrobiwszy minę cierpiętnika. Wszystko na użytek jego prawie dwu metrowej wysokości Nadwornego. No bo przecież aż tak źle to nie było! Chyba... (w każdym razie testamentu nie pisałam). Do mnie Cerber skierował minę numer 128 (ani mi się waż sprzeciwiać) i 146 (jestem groźny a za chwilę będę groźny jeszcze bardziej, więc uważaj!) - Do łóżka! Marsz!
Poszłam więc. Niechętnie. Z miną numer 178 (czekaj no! zemszczę się jak tylko dostaniesz pierwszego wiosennego kataru!). Nie to żebym coś przeciwko łóżku miała, ale drugi tydzień? i sama? Zupełnie bez sensu...;)
PeeS. To, że odzyskałam prawo dotykania komputera świadczy o ozdrowieniu. Ku chwale przemysłu farmaceutycznego i radości szefowej oraz mojej własnej. Oraz wielkie dzięki tym którzy się za mną stęsknili. Wracacie mi wiarę w wartość internetowych znajomości:) Kropka!
Źródło zdjęcia:http://dooktor.pl/artykuly-medyczne/aktualnosci/niebezpieczne_lekarstwa.html
List gończy już rozesłałam, ale Kubuś mi odpisał, że mam sie sama wypchać
OdpowiedzUsuńściska moja droga :)
cieszę się, że jesteś :*
Kubuś to też... cerber;)
UsuńDzięki Małgosiu:) Zastanawiałam się właśnie, czy ktoś tu jeszcze zagląda:)
No jak nie, jak tak?
UsuńNo właśnie widzę...:)
UsuńAch, a myślałam, że Cię tam kariera wciągnęła, a TY się przymusowemu lenistwu oddawałaś! :)
OdpowiedzUsuńNo, dobrze, że jesteś :)
Kariera to nie wszystko Babo:)
Usuńzdrowiej szybko, bo wiosna może na to czeka:)
OdpowiedzUsuńOd jutra będę zdrowa;)
UsuńPolecialas po calosci! Dwa tygodnie to rzeczywiscie lekka przesada.
OdpowiedzUsuńBo ile w koncu mozna?
A teraz zbieraj sie do, za przeproszeniem, kupy i zdrowiej natentychmiast!!!
Teraz może być już tylko lepiej:)
UsuńO matko, to Ty koraliki lykalas??? I to w jakichs takich nieziemskich ilosciach jak widze... wracaj Zolziatko do zdrwia natentychmiast!!
OdpowiedzUsuńTak jest psze pani!;)
Usuńups, a ja myślałam,że oblewasz zdane egzaminy!!!!!!!;))
OdpowiedzUsuńEgzaminy jeszcze przede mną;)
UsuńOjej, to niezle Cię dorwało. Przyznaj się, zlekceważyłaś pierwsze objawy bo myślałaś, że samo minie??? Dobrze, że już zaczynasz z lekka zdrowieć.
OdpowiedzUsuńA serwowano Ci śniadanko do łóżeczka? I oklepywano plecki spirytusikiem? Bo 2 tygodnie leżenia to długo.Tylko pouważaj na siebie gdy już pozwolą Ci wyjść na dobre z łóżka.
Zdróweczka Ci życzę,;)
Dokładnie tak. Przewchojrakowałam:(
UsuńJa też myślałam, że masz jakieś egzaminy, albo cóś, a ty biedna na łożu boleści!
OdpowiedzUsuńŚciskam i dużo zdrowia życzę!
Egzaminy... do maja staram się o nich nie myśleć;)
UsuńOjej, niezłą baterię musiałaś połykać skoro na dodatkowe posiłki byś nazbierała. Obyś teraz nie musiała leczyć skutków... leczenia :)
OdpowiedzUsuńno właśnie drugi tydzień to były już te skutki:D
Usuńzupełnie nie wiedziała żeś chora ale tęskniłam i to bardzo, przesyłam serdeczności więcej niż tych tabletek brałaś
OdpowiedzUsuńj
Dzięki. Pozdrawiam zwrotnie:)
UsuńNivejko, teraz już zdrowiej szybciutko, uśmiechy i pozdrowienia przesyłam :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie Alis:)
UsuńNO, nareszcie!
OdpowiedzUsuńAno!:)
UsuńJeezu ile pięknych koralików. To Ci się porobiło. Chociaż dobrze że są kolorowe :)))
OdpowiedzUsuńSzybko zdrowiej :)
Miłej niedzieli :)
Kolorowe.. na obrazku:D
UsuńUUUUUUUUUU, zdrowia życzę. Notka, moim zdaniem, też o zdrowieniu świadczy :-D
OdpowiedzUsuńDokładni8e tak;)
Usuńno nareszcie bo już myślałam, że to od świętowania rocznicy szampanem Cię wcięło, zaglądam, zaglądam a tu wciąż pusto :))) zdrowiej szybko... i dobrze, że odzyskałaś dostęp :)
OdpowiedzUsuń