O złamanej nodze
... dzisiaj będzie. Nadworny wpadł. Jak zwykle, bez zapowiedzi. I nie było by w tym absolutnie nic dziwnego gdyby nie fakt, że zegar wskazywał ledwie siódmą z minutami. Barbarzyńska godzina. - Wpadłeś na śniadanie? - I na kawę. Oczywiście - wysapał bez ceregieli sięgając po moją. Kawę. - Oczywiście... - warknęłam niemal wściekle. Niemal bo na Nadwornego gniewać się jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności nie umiem, a i niczemu nie jest winny, że dzisiaj wyjątkowo nie miałam ochoty iść do pracy. No po prostu niechciej mnie dopadł.
A jeszcze jakbyś przy okazji do cyrku do roboty zagoniła, to i zysk by rodzina miała :-D
OdpowiedzUsuńdziecko potrafi :) nawet niejadek :)
OdpowiedzUsuńmoja matka zawsze powtarza, będzie głodne - samo przyjdzie - a wychowała nas 3 i dwie wnuczki... ;)
OdpowiedzUsuńHihiiii.... dobre dobre
OdpowiedzUsuńDziecko wygimnastykowane do zdrowe dziecko! :)
OdpowiedzUsuńHmmmmmmmmmmmmm....
OdpowiedzUsuńŻeby tylko trafił w kiełbaskę:)....
OdpowiedzUsuńjakie cudne zdjęcie :-D
OdpowiedzUsuńA nogi przed jedzeniem umyło? :D
OdpowiedzUsuńJednakowoż polecam konsumpcję paszczą!
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio działa hasło "aktywacja" - tyczy się różnych obszarów, np ubierania dzisiaj...
OdpowiedzUsuńhahahahah, dobre :)
OdpowiedzUsuńEeee...rura do gardła i po problemie. Jak tym gynsiom...:)))
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę olać, to jest najlepszy sposób na niejadka. Nawet jakby przez 2 tygodnie jadł tylko suchy kartofel, zostawić... Wiem coś o tym. Pozdrawiam. Niejadek.