Lizaczki

"Wiesz, Prosiaczku... miłość jest wtedy... kiedy kogoś lubimy... za bardzo."

Kubuś jest, racjonalistą. Takie przynajmniej odnosiłam dotąd wrażenie. Może zatem powinnam napisać, że Kubuś był racjonalistą? I na skutek różnych dziwnych, zapewne nieprzewidzianych okoliczności nie tylko przyrody przestał nim być? Mniejsza o to. Faktem niezbitym jest bowiem, że o racjonalnej naturze Puchatka należy mówić w czasie przeszłym. Dokonanym!

- Masz? – zapytał. Kubuś. No bo kto inny o tak nieludzkiej porze? Mógłby zadawać równie mało precyzyjne pytania?
- Jeśli pytasz czy mam ochotę cię zamordować to i owszem – warknęłam w odpowiedzi i nakryłam się kołdrą. Po sam czubek kokardy. Puchatek odczekał cierpliwie aż zacznę się dusić. Doskonale bowiem wiedział (zna mnie przecież od urodzenia), że długo tak szczelnie zakryta nie wytrzymam. Do życia bowiem potrzebuję; kawy i wolności oddechu
- Pytam o to co miałaś mi kupić – sapnął kiedy tylko wyściubiłam nos spod pościeli w niebieską krateczkę. – Pamiętałaś?
- Litości! – wrzasnęłam… teatralnym szeptem (żeby nie zbudzić śpiących grzecznie domowników) - O tej porze nie pamiętam o czym miałam pamiętać!
Kubuś długo ćwiczonym, równie teatralnym gestem wzniósł szklane oczka ku niebu rozgwieżdżonemu, które ku jego zapewne niewymownemu żalowi zakrywał sufit. Biały. Dla niepoznaki upstrzony komarzymi zwłokami.
- O lizaku miałaś pamiętać! Ofermo jedna! – wysapał – Albo o czymś innym w podobie.
No tak! Przypomniałam sobie. Zamówienie było jasno sprecyzowane; - Lizak albo coś takiego. – dokładnie tak powiedział. A ja obiecałam że będę pamiętać. I pamiętałam! Tylko zupełnie wyleciało mi z głowy pamiętanie o tym, żeby mu to dać.
- A… są w torbie. Weź sobie… - mruknęłam i dałam nura w pościel.
Kubuś posłusznie poczłapał w kierunku przedpokoju. Coś tam marudził o dziurawej pamięci, o braku zainteresowania i totalnym zakręceniu na sen spokojny. Ale puściłam to mimo uszu. Wystających spod kołderki w niebieską krateczkę.
Seeeen… Błogi… Ponownie przerwał posapujący Kubuś.
- Co jest?
- No bo tam jest tego więcej… ja chciałem jeden. Jednego znaczy się.
- Jeden jest dla ciebie. Drugi też dla ciebie. Ode mnie. A resztą dla innych.
- Dla mnie też? – Pisnął Prosiaczek spod łóżka.
- Oczywiście!
- A dlaczego?
- Bo Cię Kocham! Głuptsku!

***
- A dla kogo ty chciałęś tego lizaka Kubusiu? - zapytałam przy śniadaniu. Tak gdzieś mniej więcej między trzecim a czwartym łykiem kawy.
- No... dla ciebie - wysałap Puchatek i wyciągnął łapkę.
- Też Cię kocham. Misiu!


PeeS. Miłego dnia. I kochajcie się! Nie tylko dzisiaj:)


Źródło zdjęcia w sieci: http://pl.dreamstime.com/obrazy-stock-jak-lizaki-ukształtowały-dwa-walentynki-image1630324

Komentarze

  1. No to ja Cie tez kocham, niech Ci bedzie. Ale tylko dzisiaj :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Cię kocham od dawna, ale dziś szczególnie. Wiesz za co? Za wyrażenie ,,w podobie''! Cudne jest...

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest domena Kubusia - najpierw sprawić, że chce się go zamordować z zimną krwią, ja w tej książce Capote, a potem przytulić do serca. Nie masz lekko. Dobrze, że chociaż ta pościel w kratkę ładna... Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej jakie to słodkie :-)
    Lizakowego życia życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak 12 księga :)
    staczy już słodkości, bo dentysta drogi ;D
    uściski

    OdpowiedzUsuń
  6. Na sam widok tych lizaczków oraz z powodu opisu sytuacji, ślinka mi cieknie. :-) I co ja na to poradzę? A w domu nic słodkiego nie ma. :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz