Wszędzie dobrze....

Wróciłam. Bo i czas po temu był najwyższy. Ferie się kończą. Kasa skończyła się trochę wcześniej (przecież nie będę sobie na urlopie żałować!)
Zastałam stęsknionego kota,  doniczkową roślinność ledwie dyszącą, skrzynkę pełną reklam i innych takich niegodnych uwagi oraz niedomkniętą lodówkę. Wszystko zamarznięte na kość. A ja, psia kość, boję się teraz odczytu liczników. Rachunek może mnie zabić, a w najlepszym przypadku przyprawić o palpitację lub roztrój żołądka.
Nic to jednak. Wszak nie samym chlebem i tak dalej...
Ponadto uprzejmie donoszę, że nera, względnie korzonki zostały zneutralizowane. Aktualnie cierpię z powodu złamanego paznokcia. Dolegliwość, może nie jest zbyt dotkliwa ale za to widoczna. Zwłaszcza jak się ktoś dobrze przyjrzy;D  Co jednakowoż snu z powiek mi nie spędza. Wręcz przeciwnie. Idę odespać. Juto sterta prania, kurze do ścierania, kawa do wypicia i zaległości na blogach do nadrobienia.
Dobrej nocy.

PeeS. Wszędzie dobrze ale , wiadomo, w domu najlepiej. A tak w ogóle to kocham mój dom. I lubię
           w nim mieszkać. Oraz najbardziej doceniam to co mam    po powrocie;)

Źródło zdjęcia w sieci: http://legionowo.zhp.pl/2012/07/powrot-do-domu-z-obozu-w-nasicznem/

Komentarze

  1. Często wpadałam do Ciebie, i im więcej wpadałam, tym bardziej Ciebie nie było, więc znowu przylatywałam, ale nie, teraz się cieszę, bo nie było Ciebie i Gryzmolindy i zaczął mi się kurczyć świat blogowy i jakoś było mi smutno, bo człowiek stadne zwierzę i lubi constans. Pozdrawiam Nivejko i czekam na Ciebie, nie opuszczaj nas, choć pewnie czasu masz mało, serdeczności przesyłam
    j

    OdpowiedzUsuń
  2. No i dobrze, że wróciłaś i dobrze, że zneutralizowałaś nerkę/korzonki. Mnie już coraz mniej chce się opuszczać domowe pielesze. Nawet perspektywa zobaczenia własnego dziecka i wnuków mało mi te niedogodność wynagradza. To prawda- najwięcej cenimy to, co choćby tylko częściowo i przejściowo opuścimy/utracimy.
    Najmilszego,;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powroty są fajne;))
    wyjazdy też;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszą być jakieś straty, bo bez strat to nie ma zabawy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. W kwestii rachunków zapraszam do siebie gdzieś za godzinkę. Może Cię pocieszę?.... W końcu nic tak nie raduje, jak cudze nieszczęście!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. wszędzie w domu ,ale dobrze najlepiej ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. no cóż wypadałoby częściej wyjeżdżać, tylko po to, żeby wracać

    OdpowiedzUsuń
  8. warto wyjechac, zeby moc wrocic i od nowa docenic co sie ma :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadza się. Potrzeba wyjazdu, oddalenie, by móc zatęsknić. Potrzebujemy pewnego braku, aby docenić to co się posiada

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też czasami potrzebuję trochę odsapnąć bo kurczę ileż można ciągle pracować? Ja kocham swoją pracę, bo jest nią projektowanie stron no ale nie można ciągle pracowac i pracować. Też trzeba czasami odsapnąć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma lepszego miejsca niż swój domek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie wyjazdy potrafią dużo dobrego uczynić ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz