Melodramat
Wczoraj (jakie to ma zresztą znaczenie kiedy) w nieprzyzwoicie późnych godzinach wieczornych, tak jedna, podobna do mnie, w sensie, że też nieobliczalna i absolutnie nieprzewidywalna, odwiedziła mnie. Kot spał i nawet nie udawał już, że pilnuje obejścia. Pies też miał wszystko w ... nawet nie w nosie tylko na samy czubku kudłatego ogona. Dzieci naturalnie również spały, ale czujnie. Tylko ja nadal na obrotach niemal pełnych pilnowałam całej tej śpiącej zgrai. Oczywiście, że sam fakt nieprzewidywalności nie upoważnia do składania wizyt w porze ogólnie przyjętej za nieprzyzwoitą, ale przecież nie wygonię. Jak przylazła niech się rozgości.
- Co jest? – pytam machając łapkami. Właśnie byłam w trakcie upiększania się. Nakładałam na pazury emalię w kolorze krwistej czerwieni.
- To co zawsze.
- Dziękuję nie piję.
- Nie to nie. Dla mnie będzie więcej.
Rozsiadła się . Poduszki pod tyłek powkładała i nie ma zamiaru mówić co ją o tak późnej porze sprowadziło. Nie to nie. Ja mam czas. Jeszcze jedna warstwa lakieru przede mną.
- No!
- Co no?
- No zapytaj!
- Zechcesz to sama powiesz…
- Małpa!
- Miło mi. Zołza.
Jeszcze chwilę udawała obrażoną, ale w końcu pękła.
- Na randce byłam!
- Znowu? Z tym co ostatnio?
- No co ty? - zdziwiła się - Tamten to już prehistoria.
- To co? W ciemno?
- No taka szarówka była. Poza tym to w kinie byliśmy.
- Na filmie?
- No przecież mówię.
- No przecież pytam. W kinie czy na filmie? Różnica jest zasadnicza.
- Zwariowałaś?
- Możliwe. To na czym byliście?
- A nie wiem… Jakiś melodramat.
- No widzisz… to ty jednak w kinie byłaś. A nie na filmie!
- Miło mi. Zołza.
Jeszcze chwilę udawała obrażoną, ale w końcu pękła.
- Na randce byłam!
- Znowu? Z tym co ostatnio?
- No co ty? - zdziwiła się - Tamten to już prehistoria.
- To co? W ciemno?
- No taka szarówka była. Poza tym to w kinie byliśmy.
- Na filmie?
- No przecież mówię.
- No przecież pytam. W kinie czy na filmie? Różnica jest zasadnicza.
- Zwariowałaś?
- Możliwe. To na czym byliście?
- A nie wiem… Jakiś melodramat.
- No widzisz… to ty jednak w kinie byłaś. A nie na filmie!
Bardzo możliwe, że żeby sobie przypomnieć, co to ta randka to ja muszę do notatek sięgać, ale co to chłop jest, to jeszcze pamiętam. Chłop na melodramacie? Albo mu zależy, albo nie ma własnego zdania….
Źródło zdjęcia w sieci: http://czerwonyobcas.pl/2014/01/07/melodramat-pod-lupa/
na początku to myślałam, że Ty w zieleni będziesz, tej ogórkowej....
OdpowiedzUsuńAle z tym chłopem na melodramacie to możesz mieć rację,.... oj możesz
:)
No mogę;)
UsuńPonoć gdzieś żyją wrażliwi faceci, co to i melodramat obejrzą bez przykrości. Ponoć...
OdpowiedzUsuńIstnieją :) Przynajmniej jeden. Mój Małż, gdy mu dać do wyboru film sensacyjny albo tzw. "babski" zawsze wybiera ten drugi, choć muszę przyznać, że chętniej komedię romantyczną niż dramat. Pewnie, żeby się nie wydało, że na końcu ryczy tak samo mocno jak ja.
UsuńMoże właśnie to, jest powodem, że mężczyźni unikają oglądania melodramatów. Ileż można udawać, że to nagły atak kataru...
Pozdrawiam!
Pewnie, że się zdarzają. Kilku nawet znam osobiście;)
UsuńMelodramaty to oni oglądają połową jednego oka, gdy idą z kobietą do kina, nie na film. A na filmy to idą tylko wtedy gdy jest z serii zabili go, poćwiartowali a on uciekł i ich pogonił.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
A może czasami dlatego, że ich reklama zmyli?;)
UsuńPrzyznaję, że kiedy wybieram film dla nas, rozważam zdolność percepcji i koncentracji u męża. Na bardzo odjechane filmy go nie ciągnę, bo wiem, że będę wciąż się zastanawiać, czy jemu się podoba i całą przyjemność szlag trafi. Na głupie komedyjki też go nie wlokę, nie chcę obrażać jego inteligencji. Ale mu nie odpuszczam, żeby całkiem nie zdurniał, więc na ciężki ale dobry dramat czasem pociągnę. Tyle że coraz mniej tych "dobrych" grają...
OdpowiedzUsuńA ja tam ciągnę. Najwyżej się zanudzi;)
Usuńalbo wzięty z łapanki, i nie był świadomy na co się wybiera. :-)
OdpowiedzUsuńIstnieje taka ewentualność;)
UsuńNa melodramat mogę iść, gdy jestem już bardzo zmęczony. Fotele w naszym kinie są bardzo wygodne, światełko przyciemnią, stopery w uszy i dwie godziny spokoju. Tylko kark po przebudzeniu trzeba rozmasować. Ale Koleżanka Małżonka szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńOt i praktyczne zastosowanie gatunku filmowego...;)
UsuńJa uwielbiam chodzić na melodramaty, chociaż są trochę oklepane i rzadko można zobaczyć coś świeżego, to po prostu to lubię :]
OdpowiedzUsuńhttp://bob-ogrodzenia.pl/
To ci szczerze zazdroszczę :] Ja nie mogę wytrzymać 30 minut ;/
OdpowiedzUsuńokna dachowe