Bałagan

    Na czwarty dzień miesiąca lutego roku bieżącego w kalendarzu który nabyłam drogą kuna stało napisane, że oto mamy dzień  Sprzątania Zapomnianego Bałaganu. Bałaganów mam sporo. W tym wszystkie mniej lub bardziej zapomniane. Z reguły taktycznie.
Sobota nie jest z gumy, zatem należało wybrać jeden bałagan,  którym  to koniecznie trzeba  się zająć. Postanowiłam rzecz potraktować metaforycznie. Wybór padł na ten, który nie tylko zapomniany to jeszcze wymagał natychmiastowej interwencji gdyż, ponieważ, albowiem okazja była ku temu sprzyjająca.
Za równo o bałaganie jak i o okazji przypomniałam sobie jak zwykle z kilkudniowym poślizgiem.
W te dyrdy wykonałam zatem telefon do zaprzyjaźnionej mistrzyni.

                                                                             &
- Pani Asiu kochana! - zaczęłam jak poseł Sz. - Na gwałtu rety i na koniecznie potrzebuję żeby się pani mną zajęła. W trybie pilnym natentychmiastowym.
- A tam kochana... zawracanie głowy - Pani Asia prawdopodobnie machnęła ręką ale nie pogniewała się wzorem marszałka K., pomarudziła  o braku czasu,  o klientkach co to na ostatni gwizdek, żeby w rezultacie  stwierdzić, że no choćby się rozdwoiła to nie da rady, bo takich jak ja, w sensie że zapominalskich to ona ma na pęczki. I żeby następnym razem zadzwoniła nie jak na straż pożarną.
Koniec końców wylądowałam u pani Uli zwanej dalej Niezaprzyjaźnioną.  Rezultat?
                                                                               &
- Gdzie byłaś? - podejrzliwie zapytał Książę Małżonek ledwie z furia wpadłam do salonu.
- No przecież wiesz - warknęłam.
- Miałaś być u fryzjera, że niby bałagan z odrostami i robienie się na bóstwo - powiedział rzeczowo
i zaczął mi się przyglądać jeszcze bardziej podejrzliwie - Nie było? W sensie, że fryzjera?
- Milcz! - powiedziałam chłodno i pomaszerowałam do do łazienki.
Zaczęłam od wydłubania z przylizanych włosów dwóch tuzinów szpilek i wsuwek. Następnie spryskałam głowę olejkiem żeby łatwiej było wyczesać tonę lakieru. Kolejnym krokiem było wsadzenie łba pod kran i obrócenie w perzynę wysiłków Niezaprzyjaźnionej.
- Dobrze, że chociaż odrosty dobrze zrobiła - pocieszyło mnie Książątko przekrzykując szum suszarki do włosów.
Po niespełna pół godzinie nadawałam się do pokazania ludziom.
A bal był fajny. Towarzystwo super. Muzyka na poziomie. Nogi przepisowo obolałe. Głowa nie boli. I to wszystko mimo braku profesjonalnej fryzury;)
                                                                               &



PeeS. Dzisiaj jest Dzień Dobrej Prognozy (nie tylko pogody). Zatem nadziejo wstąp!

Komentarze

  1. Najważniejsze, że po najbardziej Niezaprzyjaźnionej można sobie samej, pod własnym prysznicem, własną suszarką i kilkoma specyfikami poprawić. Czy One, te Obce, specjalnie to ćwiczą na jednorazowych klientkach ???
    A z okazji Dnia Dobrej Prognozy poproszę o dobrą na jutro, albo od razu na cały tydzień. Niech już nie zamarza w nocy to, co rozmarza w dzień. Starczy tych ślizgawek.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezaprzyjaźnione traca tym szanse na bycia zaprzyjaźnionymi. A ja się wprawiam w domowym fryzowaniu;D

      Usuń
  2. Dobrze, że ten mankament z Zaprzyjaźnioną Fryzjerką, nie popsuł Ci humoru przed imprezą ani nie stał się powodem skopanego humoru podczas imprezy. Gratuluje udanej zabawy. I dobrej pogody ducha. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten ból, kiedy wychodziło się z zakładu w ,,hełmie'' albo nawet w ,,hełmofonie''. Tak mnie urządzono na kilka godzin przed ślubem córki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście że został czas na pozbycie sie zbroi z głowy;D

      Usuń
  4. też mam ochotę na jakiś bal....
    też pamiętam niezadowolenie z fryzury u niezaprzyjaznionej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama ochota nie wystarczy. Potrzebna jeszcze wola wyjścia z domu;D

      Usuń
  5. Tylko raz doświadczyłam takiego eksperymentu na sobie{choć eksperymenty mi bliskie}ten jednak.....na długo pozostał koszmarem.Raz i na tym koniec.Samych cudownych prognóz na każdy dzień,tydzień,miesiąc,lata....i tam takie pozdrawiam Aga


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nie nie żadne takie, mam jedna od lat kilku (bo co kilka lat zmieniam)i nie ma innej opcji a tak bywa różnie, tylko w granicach rozsądku ))najwazniejsze, że bal udany!

      Usuń
    2. Aga@ Chyba każdy musi kiedyś przeżyć na własnej... głowie taki eksperyment. Ja mam ich na koncie kilka... :D

      Usuń
    3. T. @ Otóż to! Najważniejsze że bal udany;)

      Usuń
  6. Ja kiedyś wylądowałam u kumpeli na kawie, a z brunetki wyszłam od niej jako blondynka...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda nie u kumpeli, ale Zaprzyjaźniona mnie namówiła już prawie 3 lata temu. I od tamtej pory też jestem blondi;D

      Usuń
  7. Witam w klubie poszukujących dobrego fryzjera - moja wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia i tak jej zostało a ja nadal szukam . A na imprezie najważniejsze są buty a nie głowa z fryzurą więc że było fajnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Buty miałam pierwszorzędne! Przehulałam w nich calutka noc! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie bardziej wolę takie imprezy po których bolą nogi a nie głowa

      Usuń
  9. :) no i proszę, szalenstwo karnawałowe, a ja frytki wcinam i czytam. No dobrze, odbiję sobie jakoś :) kisses

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że razem sobie to kiedyś odbijemy;)!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz