Ciekawość
W piekle jeszcze nie byłam. Nie mam więc pojęcia jak wygląda pierwszy stopień do niego prowadzący i czy aby na pewno jest zrobiony z ciekawości. Wiem natomiast, że przez moją ciekawość, dziś na obiad będą pierogi...
Zaczęło się od rana. Pogoda barowa. No to zajechałam po ciasteczka do miasteczka. Żeby sobie nastrój poprawić.
Pani za ladą, odstrojona w fartuszek biały, żywo dyskutowała z zaprzyjaźnioną klientką. I za nic sobie miały że przestępuję z nogi na nogę niecierpliwie.
- No mówię pani! Niechbym tak jutra nie dożyła pani Elu kocha, pijana była - pani klientka z wypiekami na twarzy relacjonowała wydarzenia pakując jednocześnie chleb i inne nomen omen wypieki do przepastnej torby.
- A co to ja nie widziałam? - żachnęła się kochana pani Ela, wydając resztę - Pani ja to widziałam. No, ale żeby aż tak się upić? Żona! Matka dziecku! No...
W innych okolicznościach czaso-przestrzennych może by mi ta konwersacja urocza nie przeszkadzała i sama chętnie dowiedziałabym się kto się upił tak spektakularnie. Ale nie dziś! Zresztą co mnie tam obchodzi że się jakaś bliżej nie znana mi kobitka upiła. Może być nawalona jak drzwi do gajówki. Ja chcę tylko moje drożdżówki rozweselające i zmiatam. Dzieciaki czekają...
- Oj tak pani. Teraz to pewnie się stoczy. Na psy zejdzie. Łajdactwo pani łajdactwo... - ostatnie słowa klientki zlały się z łomotem deszczu o trotuar.
Nie dochodziłam i nie pytałam kto kiedy i dlaczego. Chwyciłam moje ciężko odstane i okupione niechybnym spóźnieniem drożdżówki i hajda!
Po pierwszej lekcji miałam wrażenie, że wszyscy w tym mieście mieszkają na jednej ulicy i o wszystkim wiedza.Czułam się niemal wyobcowana.
- A najlepsze było jak spadła z krzesła - dziewczyny szeptały do siebie.
- Ile trzeba wypić żeby się tak upić? - zastanawiała się jakaś inna. Też najraźniej z kręgu osób dobrze poinformowanych.
- Ciekawe jak to się skończy. Pewnie ją rzuci... - snuł domysły słodki blondynek z pierwszej ławki.
Już miałam zapytać o co chodzi, ale zadzwonił dzwonek, który jak powszechnie wiadomo wyzwala w młodziezy instynkty najdziksze. Ewakuowali się w tempie ekspresowym.
W pokoju nauczycielskim normalka. Temperatura nastrojów bliska wrzeniu. A to, że Ten się spóźnia nagminnie i trzeba konsekwencje wyciągnąć, że Tamta jak się nie poprawi to znowu ja zostawić na drugi rok, a to że Jakaś tam sie spiła ... Nadstawiłam radary..
- A ja spadła z krzesła to myślałam, że się posikam! - powiedziała pani od geografii i zanurkowała nosem w dziennik.
- To było do przewidzenia - zripostowała matematyczka
- Że spadnie? - historyk też był w temacie.
- No to też, ale mnie chodzi bardziej o rozwój wypadków....- polonistka może by i pociągneła temat gdyby nie dzwonek.
To że ktoś się upił i był na tyle nierozważny żeby publicznie spadać z krzesła to Pikuś. Bardziej mnie interesowało dlaczego wszyscy wiedza a ja nie!
- Czeeeeeeeeeść! Dzień dobry ci bardzo! - wybitny specjalista od fikołków wpadł z rozmachem i z miejsca chciał ubić interes - Zastąpisz mnie? Dziś na ostatniej lekcji? Muszę iść..
- Guzik mnie obchodzi co musisz - powiedziałam mało dyplomatycznie - Cię zastąpię jak mi powiesz kto się upił i dlaczego spadł z krzesła.
- Nie wiem. Ale się dowiem - pewna mina świadczyła o tym, że wie co mówi. I że zaraz nasza to znaczy moja ciekawość zostanie zaspokojona - Ale to trochę potrwa - uprzedził wystukując numer na klawiaturze wypasionej komórki.
- Mamusia? Piotruś mówi - pan od fikołków zaświergotał do słuchawki - Możesz mi powiedzieć... Tak odwiozłem.... Spakowałem... Nie, to jutro... Kupię... Pamiętam... Oczywiście, że będę na czas, pod warunkiem, że mi powiesz kto się upił wczoraj i spadł z krzesła. Inaczej nic z tego...
Ostatnie zdania kumpel po fachu wygłosił na jednym oddechu.
- Aha... No nie może być... Tak... No co też mamusia mówi.... - rzucał co chwilę do słuchawki, ale zainteresowanie wieściami z niej płynącymi nieprzerwanym strumieniem było pozorne. W tak zwanym międzyczasie czytał "Wychowanie fizyczne w szkole", dłubał niezbyt elegancko w prawym uchu i zawiązywał sznurowadło - To szalenie interesujące, ale muszę kończyć!
Rozłączył się i popatrzył na mnie dziwnie.
- Kingę zduńską znasz? - zapytał
- No ... coś mi się obiło o uszy - pisnęłam niepewnie
- No! To, dobrze poinformowane źródła podają, że to ona wczoraj spadła z krzesła. Spiła się I teraz...
- Wszyscy zastanawiają się co dalej... - dokończyłam za niego.
Wniosek; jak ktoś nie ogląda seriali, a chce być na bieżąco, musi robić pierogi na zapas. I wcinać mrożonki...
Zaczęło się od rana. Pogoda barowa. No to zajechałam po ciasteczka do miasteczka. Żeby sobie nastrój poprawić.
Pani za ladą, odstrojona w fartuszek biały, żywo dyskutowała z zaprzyjaźnioną klientką. I za nic sobie miały że przestępuję z nogi na nogę niecierpliwie.
- No mówię pani! Niechbym tak jutra nie dożyła pani Elu kocha, pijana była - pani klientka z wypiekami na twarzy relacjonowała wydarzenia pakując jednocześnie chleb i inne nomen omen wypieki do przepastnej torby.
- A co to ja nie widziałam? - żachnęła się kochana pani Ela, wydając resztę - Pani ja to widziałam. No, ale żeby aż tak się upić? Żona! Matka dziecku! No...
W innych okolicznościach czaso-przestrzennych może by mi ta konwersacja urocza nie przeszkadzała i sama chętnie dowiedziałabym się kto się upił tak spektakularnie. Ale nie dziś! Zresztą co mnie tam obchodzi że się jakaś bliżej nie znana mi kobitka upiła. Może być nawalona jak drzwi do gajówki. Ja chcę tylko moje drożdżówki rozweselające i zmiatam. Dzieciaki czekają...
- Oj tak pani. Teraz to pewnie się stoczy. Na psy zejdzie. Łajdactwo pani łajdactwo... - ostatnie słowa klientki zlały się z łomotem deszczu o trotuar.
Nie dochodziłam i nie pytałam kto kiedy i dlaczego. Chwyciłam moje ciężko odstane i okupione niechybnym spóźnieniem drożdżówki i hajda!
Po pierwszej lekcji miałam wrażenie, że wszyscy w tym mieście mieszkają na jednej ulicy i o wszystkim wiedza.Czułam się niemal wyobcowana.
- A najlepsze było jak spadła z krzesła - dziewczyny szeptały do siebie.
- Ile trzeba wypić żeby się tak upić? - zastanawiała się jakaś inna. Też najraźniej z kręgu osób dobrze poinformowanych.
- Ciekawe jak to się skończy. Pewnie ją rzuci... - snuł domysły słodki blondynek z pierwszej ławki.
Już miałam zapytać o co chodzi, ale zadzwonił dzwonek, który jak powszechnie wiadomo wyzwala w młodziezy instynkty najdziksze. Ewakuowali się w tempie ekspresowym.
W pokoju nauczycielskim normalka. Temperatura nastrojów bliska wrzeniu. A to, że Ten się spóźnia nagminnie i trzeba konsekwencje wyciągnąć, że Tamta jak się nie poprawi to znowu ja zostawić na drugi rok, a to że Jakaś tam sie spiła ... Nadstawiłam radary..
- A ja spadła z krzesła to myślałam, że się posikam! - powiedziała pani od geografii i zanurkowała nosem w dziennik.
- To było do przewidzenia - zripostowała matematyczka
- Że spadnie? - historyk też był w temacie.
- No to też, ale mnie chodzi bardziej o rozwój wypadków....- polonistka może by i pociągneła temat gdyby nie dzwonek.
To że ktoś się upił i był na tyle nierozważny żeby publicznie spadać z krzesła to Pikuś. Bardziej mnie interesowało dlaczego wszyscy wiedza a ja nie!
- Czeeeeeeeeeść! Dzień dobry ci bardzo! - wybitny specjalista od fikołków wpadł z rozmachem i z miejsca chciał ubić interes - Zastąpisz mnie? Dziś na ostatniej lekcji? Muszę iść..
- Guzik mnie obchodzi co musisz - powiedziałam mało dyplomatycznie - Cię zastąpię jak mi powiesz kto się upił i dlaczego spadł z krzesła.
- Nie wiem. Ale się dowiem - pewna mina świadczyła o tym, że wie co mówi. I że zaraz nasza to znaczy moja ciekawość zostanie zaspokojona - Ale to trochę potrwa - uprzedził wystukując numer na klawiaturze wypasionej komórki.
- Mamusia? Piotruś mówi - pan od fikołków zaświergotał do słuchawki - Możesz mi powiedzieć... Tak odwiozłem.... Spakowałem... Nie, to jutro... Kupię... Pamiętam... Oczywiście, że będę na czas, pod warunkiem, że mi powiesz kto się upił wczoraj i spadł z krzesła. Inaczej nic z tego...
Ostatnie zdania kumpel po fachu wygłosił na jednym oddechu.
- Aha... No nie może być... Tak... No co też mamusia mówi.... - rzucał co chwilę do słuchawki, ale zainteresowanie wieściami z niej płynącymi nieprzerwanym strumieniem było pozorne. W tak zwanym międzyczasie czytał "Wychowanie fizyczne w szkole", dłubał niezbyt elegancko w prawym uchu i zawiązywał sznurowadło - To szalenie interesujące, ale muszę kończyć!
Rozłączył się i popatrzył na mnie dziwnie.
- Kingę zduńską znasz? - zapytał
- No ... coś mi się obiło o uszy - pisnęłam niepewnie
- No! To, dobrze poinformowane źródła podają, że to ona wczoraj spadła z krzesła. Spiła się I teraz...
- Wszyscy zastanawiają się co dalej... - dokończyłam za niego.
Wniosek; jak ktoś nie ogląda seriali, a chce być na bieżąco, musi robić pierogi na zapas. I wcinać mrożonki...
Nie jesteś w tym osamotniona, z tym,że podejrzewałam,że rzecz biega o jakiś serial. Swoja drogą to współczuję ludziom,że mają tak ubogie własne życie,że muszą się ekscytować
OdpowiedzUsuńżyciem serialowych postaci.To naprawdę smutne, jak dla mnie.
Miłego, ;)
No dobra, ale kim jest ta Kinga Zduńska? Bo ja oglądam tylko Doktora Chatkę i tam jej nie kojarzę.
OdpowiedzUsuńAnabell...
OdpowiedzUsuńNiestety masz rację. Smutna to prawda, że ludzie żyją życiem fikcyjnych postaci...
Pozdrawiam:)
Voluś...
OdpowiedzUsuńPoproszę specjalistę od fikołków, żeby zasięgnął języka u dobrze poinformowanego źródła;)
Matko, tylko nie obiecuj mu zbyt wiele :)
OdpowiedzUsuńOj tam... Najwyżej przyjedziesz i go zastąpisz;)
OdpowiedzUsuńMój stosunek do sportu przypomina ten do gejów - omijamy się z daleka ;)
OdpowiedzUsuńTo mniej więcej tak jak ja. Ze sportów preferuje przewracanie kartek w książce;)
OdpowiedzUsuńPróbowałem - faktycznie, mniej męczący niż oglądanie sportu ;)
OdpowiedzUsuńHYHYHY nie muszę jeść rozweselającej drożdżówki ;-) Pozdrawiam słonecznie mimo deszczu za oknem!
OdpowiedzUsuńVoluś....
OdpowiedzUsuńDo oglądania sportu trzeba angażować mięśnie ręki - podnoszenie kufla z piwem daje w kość;)
Bestyjeczka...
OdpowiedzUsuńDrożdżówki źle wpływają na linię, więc na zdrowie nie jedz;) Pozdrawiam z zalanego deszczem Miasteczka Nadmorskiego:)
Wiem, nadgarstek mi nawala... Całkiem, jakbym boks uprawiał ;)
OdpowiedzUsuńAle jaja !!! Że też to przegapiłam no !!! Widzę, że wreszcie coś się zaczyna dziać w tym serialu. Nie powiem kilka odcinków obejrzałam < z nudów> ale i z nudów przestałam oglądać. Teraz to nie wiem czy znów nie zacznę bo ekscesy tam są, że ho ho :DDDDDD
OdpowiedzUsuńAaaa ruskie serwujesz może ? Bo jak tak to już się pakuję i zawitam u Ciebie niczym Nadworny ;)
OdpowiedzUsuńBuźka ! Miłego dnia :D
o mortadelo! zakrztusiłam się, ale plackiem ze śliwkami :):)
OdpowiedzUsuńświetna jesteś :)
Voluś...
OdpowiedzUsuńZnaczy się, że przetrenowałeś. Doktor Zołza radzi zatem; Odpoczywaj. I okłady rób, a piwo wlewem dożylnym;)
Ivon...
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem jak to się rozwinie i szczerze mówiąc mało mnie to interesuje. Tego serialu już żaden skandal nie uratuje;)
A na ruskie to bym cie nawet chętnie zaprosiła... gdybyś tak doskonale nie gotowała;)
Miauka...
OdpowiedzUsuńZe śliwkami? No... to chyba jeszcze bardziej się spóźnię. Musze na ryneczek po śliwki skoczyć;)
Hahaha ;). Genialna rozmowa specjalisty z mamusią ;).
OdpowiedzUsuńAlbo Zołzę podczytywać :))) Wyjdę na kretynke jak zapytam kim jest owa Kinga?
OdpowiedzUsuńWiedźma...
OdpowiedzUsuńGenialna? Typowa - tak to pewnie widzi Specjalista;)
Mira...
OdpowiedzUsuńNo skąd1 Ale będzie cię to drogo kosztowała. Wiedza niestety tania nie jest. Co powiesz na dwie drożdżówki?
Zjadłabym pierogów i chyba zamiast chorować to pójdę lepić :):):)Ruskie mniam...:) A ta Kinga to jakieś reality show nowe ? Nie nadążam chyba :):):)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam przerwę w lepieniu ruskich!Dziś ogromniasta porcja do zamrożenia dla syna, który jest w Poznaniu.
OdpowiedzUsuńKochane moje! Jak się robi na drutach i jednocześnie jest się emerytką to jest tu także czas na TV. Mąż w drugim pokoju też przed TV - tenis, siatkówka i Formuła I. No, ale w tym roku wszystkie te seriale mi sie przejadły. Już w ubiegłym roku odpuściłam sobie kilka.Teraz zostałam na M jak miłość, Na dobre i na złe oraz Złotopolscy. Jeszcze Hotel 52. To i tak za dużo! Jednak jak ktoś mnie odwiedza - bez względu na to co leci - gaszę TV, chyba, że gość specjalnie na coś ...To się zdarza, na szczęście ok.5 razy w roku.Do tej pory oglądałam wiele programów przyrodniczych. Na nieszczęście jest tam b.dużo powtórek.I jakoś mniej ciekawie się zrobiło.
Coż mam robić? Po ludziach nie chodzę, robić na drutach jednocześnie czytając - się nie da.A od polityki można dostać torsji...No i są seriale, takie wypełniacze czasu.Przygłucha starsza juz sąsiadka na cały regulator leci programami "Trwam"...
Moze wystarczy!
o ludu :D
OdpowiedzUsuńzaskoczyłaś mnie
myślałam, że to jakaś ważna osobistość tam u Was się napiła a to w serialu :))
niektórzy to za dużo czasu mają, a podzieliliby się! mi ostatnio nawet na wiadomości nie wystarcza ;)z drugiej stony może to i lepiej!;)
Świetnie się czytało, aż się sama zaczęłam zastanawiać kto też tak u Was się spił, że cała szkoła o tym szepcze:-) Nivejko, poprawiasz humor:-) Jak zawsze, zresztą, poprawiasz:-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBlyskotliwe sa twoje posty i uwielbiam je czytac..i tka to jest na "prowincji" ze wszyscy zyja zyciem innych a swiat seriali goruje nade wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam goraco!
O żesz Ty! ja też nie oglądam seriali, ale chyba TERAZ ZACZNĘ!:)
OdpowiedzUsuńA idź tam pani. Ty to wiesz jak napięcie stopniować. Ja już miałam wizję Zołzy, co to film jej się urwał od nadmiaru dziennej porcji kawy i spadła z krzesła dlatego wszyscy wiedzieli tylko nie ona a tu jakiś serial. Pfff
OdpowiedzUsuńno ja niestety nie znam Kingi Zduńskiej, ale wiem w kim zadurzyły się Monika i Żaneta z pewnej ulicy;))
OdpowiedzUsuńAnaste...
OdpowiedzUsuńA kto by tam za tym nadążył. Zresztą, czy warto? Raczej nie;)
Tkaitka...
OdpowiedzUsuńSamo oglądanie to nic takiego. Ostatecznie od tego to jest! Gorzej jak ludzie zaczynają żyć życiem bohaterów telenowel...
Pozdrawiam
PeeS. Moja mam odkąd przeszła na emeryturę ogląda wszystko. jak leci;)
Euforka...
OdpowiedzUsuńTo ja już wolę nie mieć tego czasu chyba;)
Ladybird...
OdpowiedzUsuńCieszę się. Dobry humor to podstawa. naturalnie obok kawy;D
Magnolia...
OdpowiedzUsuńLubię tę moją prowincję. I tylko czasami tęsknię do Warszawy...
OLQA...
OdpowiedzUsuńTy wiesz co robisz jednak... Jak cię ktoś poprosi o zastępstwo to nie będziesz musiała... bo świat seriali nie będzie ci obcy;D
Anovi...
OdpowiedzUsuńNo tak... to by dopiero było widowisko! Chyba by mi się godność z podłogi nie podniosła;)
Iva...
OdpowiedzUsuńMonika i Żaneta? Nie znam? Pewnie pracują w innym dziale;D
Haha, ja też spadłam z krzesła, choć najpierw musiałam wyguglać tę Kingę, bo nie oglądam (ojejeju jeju) tego serialu :)
OdpowiedzUsuńe tam Kinga Zet, słoń Dominik zaczął ruszac noga i ogonem!
OdpowiedzUsuńAga_xy...
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że gdyby nie wujek Google, żylibyśmy w nieświadomości;)
PeeS. Nie potłukłaś się?
Beata...
OdpowiedzUsuńDominik to nic! Podobno Żwirek pogniewał się na Muchomorka, że tamten mu Makową Panienkę dmuchnął. Sprzed nosa;)
Potłukłam się odrobinkę, będę żyć!
OdpowiedzUsuńA do Ivy- ja też wiem w kim bujnęła się Monika, a Żaneta też? Tak myślisz, że z uprzejmości go odstępuje? Ojejeju jeju wydało się, co oglądam, ale jakby co to przez Pawła, on zaczął :)
Się człowiek na dwa tygodnie wyłączył i teraz kaplica! O co chodzi???
OdpowiedzUsuńByłam pewne,że to Wasza Dyrektorka tak sie spiła!
OdpowiedzUsuńA tu tylko Kinga Zduńska....
PS.A Tak na marginesie to Cichopkowej owa scena bardzo dobrze wyszła.Akurat latałam po programach,to widziałam.
Umówmy się,że ogólnie serial do du....
Aga_xy...
OdpowiedzUsuńMaścią to, maścią! trzeba potraktować;)
Zgaga...
OdpowiedzUsuńA bo ja wiem o co? Spadła bo się spiła. I tyle. A co dalej? W nastepnym odcinku;D
Neskavka...
OdpowiedzUsuńNawet baz umawia nie się że do du... Jest po prostu beznadziejnie nudny. Jedyna pozytywne postaci to Lucjan stary Kisiel. O ile nic się nie zmieniło, bo wypadłam z obiegu kilka miesięcy temu;)
Przepraszam bardzo, ale ja też podejrzewałam Ciebie :))(zanik pamięci z powodu upojenia, oraz bolesnego upadku z krzesła mnie się nasunął bezczelnie)
OdpowiedzUsuńZ tym, że ja zazwyczaj do ostatniej strony nie wiem kto zabił, więc sama rozumiesz... :))
Serdecznie pozdrawiam :))
dokładnie;)))
OdpowiedzUsuńMogę nawet dorzucić trzecią jak mi opowiesz z jakiego powodu ona była się spiła aż tak.
OdpowiedzUsuń