Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2009

Artysta jeden...

Jedyna twórczość na jaką mnie stać, to fizyczna, dająca wymierne efekty w postaci czegoś namacalnego. I właśnie wczoraj caluchny dzień takiej to twórczości się oddawałam. Namacalnej. Dziś w związku z powyższym boli mnie każdy mięsień. Ale efekty są widoczne . Gołym okiem. Wytapetowałam wczoraj przedpokój. Sama. Calutki. Od podłogi do sufitu. A że przedpokój mam niebagatelny w sensie powierzchniowym, no to się zeszło. Bezpośrednią przyczyną tapetowania był mój domowy Picasso, który się artystycznie wyżywa na wszelkich powierzchniach płaskich. Ostatnio tworzył przy użyciu konturówki do ust… Freski „ozdobiły” tapetę w dziecięcym pokoju, oraz ów nieszczęsny przedpokój… W związku z działalnością remontową przypomniała mi się pewna historyjka... Mam takiego znajomego warszawiaka. Absolutnie fantastyczny facet. Z gatunku takich co to śmialutko mogą mieć w komórce taki sygnał; „ Przystojny, inteligentny, wysportowany, dobrze zarabiający mężczyzna proszony do telefonu. Powta

O krasnoludku...

Obraz
Zejdźcie proszę, z krasnoludka dobrze? Bo mu duszno. Nie wiem dlaczego jest rudy. Może mu czuprynka od czerwonej czapeczki z pomponikiem zafarbowała? Albo taką ma fantazję chłopaczyna. Jest też wielce prawdopodobne, że krasnoludek jest jeszcze malutkim, tyci-tyci krasnoludeczkiem i nie zdążył posiwieć… Kropka!!! Odwrócę wasza uwagę od krasnoludka…(może się uda;) Hmmm…. Ciekawe dlaczego babcia miała fioletowy kapelusz? I pelerynkę… Odpowiedzi z dopiskiem „i fiołki w niej kwitną” proszę nadsyłać mailem. W śród odpowiedzi najbardziej adekwatnych do rzeczywistości ubzduranej rozlosuję (osobiście) kserokopie autografu Dody. Powodzenia oraz miłego „łikendu” życzę…. PeeS. Cd… bajki oczywiście nastąpi… Natychmiast jak coś zmyślę;)))

Bajka o cudzie

Słowo się rzekło. Oto bajka. A właściwie pierwsza część. Dawno, dawno temu. Za górą, za rzeczką i za pagórkiem. Którym? E… zaraz… jeden dwa, trzy… siedem, osiem. Za dziewiątym. Tak to było za dziewiątym pagórkiem. W czasach kiedy nie było jeszcze Internetu, a i o telefonach komórkowych nikt nie słyszał, w wysokiej wieży ze szkła i betonu, mieszkała dobra wróżka – Adela. Znała więcej zaklęć i czarów niż jakakolwiek inna wróżka. Kiedy Adela była małą dziewczynką, babcia nauczyła ją pewnej ważnej rzeczy… Było to w dniu jej urodzin. Adela dostała całą masę fantastycznych prezentów. Oczywiście z każdego się cieszyła. I za każdy pięknie podziękowała, ale nie mogła się już doczekać kiedy dostanie prezent od babci. Dlaczego? Bo prezenty od babci zawsze były wyjątkowe. Najciekawsze. I kryła się w nich jakaś magia. Dziewczynka coraz bardziej się niecierpliwiła. - Już po obiedzie, a babci jeszcze nie ma. Wreszcie przyszła. Wystrojona w piękny fioletowy kapelusz z szerokim rondem

Numer Siódmy;)))

Z pewną taką nieśmiałością…. Pozwolę sobie ogłoszenie zamieścić. I jeszcze nadzieje sobie pozwolę mieć, że ktoś się znajdzie co ma, i chce oddać. W dobre ręce. Ewentualnie zamienić się zechce Zamienię trzy kilo proroczych snów z instrukcją obsługi oraz gwarancją, na jeden siódmy zmysł ! Albo Zaopiekuję się nieodpłatnie niechcianym siódmym zmysłem. Oferty kierować pod wiadomy adres. W razie problemów pytać o najpiękniejszą we wsi! Nie bardzo rozumiem te drwiące uśmieszki… A że co? Że ze wsi? To nie grzech! Tak naprawdę, to tego siódmego zmysła potrzebowałam kilka miesięcy temu. Niestety, Bozia nie wyposażyła, a żaden posiadacz się akurat nie napatoczył. Teraz to już w zasadzie musztarda po obiedzie. I tak po prawdzie to ja tego zmysła na zaś potrzebuję, żeby się po raz drugi w taką, albo jeszcze inna kabałę nie władować. Taki zmysł numer siedem ma szerokie zastosowanie. Oprócz ostrzegania przed wdepnięciem w ...coś brzydko pachnącego, może być wykorzystywany w celach odnajdy

Te cholerne krasnoludki...

Pytanie za 100… punktów. Co jest najlepsze na krasnoludki? Takie małe co młotkami w głowie hałas robią? I nie pytajcie czy mają czerwone czapeczki. Bo nie wiem!!! Wiem tylko, że łomoczą przeokrutnie… Się gdyż ponieważ koncertowo ubzdryngoliłam w dniu wczorajszym. Ubzdryngoliłam się paradoksalnie; na wesoło z powodów smutnych. Może nie tyle smutnych co rozterki siejących. Oraz zamęt w zwichrowanej osobowości. I teraz te krasnoludki… Ratuuuunkuuuuuuuu!!!! A mogłam chałupę wypucować. Albo pierogów na rok narobić… Wszystko przez taką sytuację jedną… Normalnie, to ja siła spokoju i oaza wyrozumiałości. I trzeba być nie lada skurwielem, żeby mnie z równowagi wyprowadzić. Temu (skurwielowi) się udało. Jak się już porządnie wnerwiłam, to ten pajac zaczął mnie przepraszać. Za późno! Posłałam (pajaca) tam gdzie papryczka chili rośnie. I wszystko byłoby cacy gdyby nie te krasnoludki cholerne… PeeS. Obiecałam takiemu jednemu bajkę, ale...no nie dam rady dzisiaj. Padam na zbitą twarz.

Nicnierobienie

Co to się porobiło? Lato!!! W końcu, nareszcie i nadal! Tyle, że wakacje na ukończeniu. Dookoła pary roześmiane, gołe brzuchy , klaty i inne części ciał opalonych na widok publiczny wystawione… Na plaży nie ma gdzie ręcznika wcisnąć, a mój telefon drze się jak opętany. Raptem wszyscy mają urlop (mniej lub bardziej zaplanowany). A ja … do roboty. Koniec nicnierobienia w domu. Teraz będę nicnierobić w pracy. Bo tak też niektórzy naiwnie myślą, że ja nic a nic… Nawet palcem nie ruszę. No chyba żeby tym palcem w klawiaturę urządzenia głupcoodpornego kliknąć. Robotę lżejszą od spania mam i chyba jeszcze powinnam dopłacać, że pozwalają mi tam siedzieć. I nic nie robić. Szefowa, zadbała dziś, żebym się nie nudziła. Przydzieliła mi faceta. Chciała dwóch, ale się zarzekałam że monogamistka jestem. Uwierzyła. I robotę mi zadała. Taką całoroczną. Z pisaniem sprawozdań, a wcześniej planów wynikowych. Nie wiem czy za karę, czy też w uznaniu za zasługi. Na polu, bynajmniej nie ornym, tylko p

Gdyby kózka...

Gdyby kózka nie skakała…. … to by jej majtki nie spadły! W nosie piegowatym mam kozę. I jej skakanie. O majtki mi się albowiem (Anka twierdzi, że uwielbiam to słowo, i że nie rozumie dlaczego) rozchodzi. A raczej o ich brak. Nie to żebym nago paradowała, ze wstydem na wierzchu, ale … Coś się takiego nagle w przemyśle rodzimym bieliźniarskim (i nie tylko) porobiło, że nas bojkotują. I nie robią majtek dla kobiet z tyłkiem. A już na pewno dla takich co chcą mieć przynajmniej kawałek rzeczonego tyłka przykrytego. Jak seksowne to stringi… jak zakrywające to barchany… I bądź tu babo mądra i pisz bloga… Jak się taka Zołza z pegeeru na rozbieraną randkę ma wybrać? No ni chuchu… Pomysła co z tym majtczanym problemem zrobić mam gotowego. Pomanifestujemy sobie! Co kobitki ? Przed sejmem! Niech się rząd, parlament i inne sejmowe komisje od spraw zbędnych, problemem nagich tyłków zajmą!!! PeeS. A co do tej kozy… Nie spadły by jakby na szelkach miała. Te majtki.

Bez tytułu... bo nie mam pomysłu!

Koniec świata...zakładam sobie bloga!!! Jak baba cierpi na bezsenność, to ma dużo czasu. Jak ma dużo czasu to przychodzą jej do głowy różne dziwne pomysły… Pół biedy jak baba tych pomysłów nie realizuje. Gorzej jak jej się ubzdura, że trzeba każdą , nawet najdurniejszą myśl wprowadzić w życie… Wprowadziłam. Blog jest faktem dokonanym .